Jacek Liziniewicz-Zielone ludziki Łukaszenki w akcji

Wczoraj na całym świecie obchodzony był ponoć Dzień bez Oleju Palmowego. Tymczasem dzień powinien mieć zupełnie inną nazwę. Sugerowałbym Święto Głupoty Aktywisty. Tak się bowiem składa, że zapotrzebowanie na olej palmowy nakręcili sami ekolodzy, którzy w biopaliwach widzieli zbawienie planety.

Szybko się okazało, że w produkcji palm olejowych wyspecjalizowała się Indonezja, która zaczęła karczować lasy i podpalać torfowiska, by pozyskać tereny pod plantacje. Symbolem szkód stał się orangutan, który nie wyszedł za dobrze na promocji biopaliw. W Polsce od 2015 r. roi się od głupich, emocjonalnych sporów, które narzucają nam zieloni aktywiści. Ostatnio problemem jest płot, który budowany jest na granicy. Czytam teraz o tym, jakie to mają być złe skutki dla przyrody. Przypomnę przy tej okazji inną bezsensowną awanturę. O szosę narewkowską, która łączy Białowieżę z Narewką. Szlak wyremontowano, a naukowcy – ci sami, co teraz – wieszczyli, że żubry, wilki i rysie będą wpadały pod samochody. Od tamtej awantury minęły cztery lata. Jeszcze nie było przypadku rozjechania zwierzęcia. Ludzie jeżdżą i są zadowoleni, że ktoś zadbał o ich komfort życia. Z płotem będzie tak samo. Warto jednak pamiętać, kto był zielonym ludzikiem Łukaszenki.

Jacek Liziniewicz

za:niezalezna.pl