Atak skrajnej lewicy na amerykańskiej uczelni. Konserwatywna studentka bała się o własne życie

W czasie środowego spotkania na Uniwersytecie Północnego Teksasu poświęconego zmianie płci dzieci doszło do ataku lewicowych studentów. Zaproszony gość oraz organizująca wydarzenie kobieta, zaangażowana w działalność zrzeszenia „Młodych Konserwatystów”, musieli zostać ewakuowani przez policję i kryć się przed protestującymi.

W środę 2 marca na Uniwersytecie Północnego Teksasu odbyła się dyskusja poświęcona zmianie płci dzieci. Problem przedstawił słuchaczom Jeffrey Younger, ojciec zaangażowany w batalię prawną z byłą żoną, która chce doprowadzić do zaburzenia procesu dojrzewania ich syna, by skłonić go do przyjęcia „kobiecej tożsamości”. Nie godzący się na to mężczyzna podkreśla, że James nie ma problemów ze swoją identyfikacją płciową.

Spotkanie zostało przerwane przez 70 ubranych na czarno lewicowych studentów. Początkowo ekstremiści strajkowali na zewnątrz, rzucając oskarżenia o mowę nienawiści pod adresem politycznych oponentów. Z powodu wzrastającego napięcia i zagrożenia, Younger wraz z odpowiedzialną za organizację wydarzenia Kelly Neidert musieli zostać ewakuowani przez policję.

Gość wydostał się z budynku bez trudności, zaangażowana w działalność „Młodych Konserwatystów” studentka nie miała jednak tyle szczęścia. Kiedy kobieta wyszła z eskortą policji na zewnątrz, tłum protestujących rzucił się na nią. Konserwatystka, wraz z pilnującym jej funkcjonariuszem, musiała ukryć się przed radykałami w biurze woźnego. „Kiedy ukrywałam się (…) z oficerem przy zgaszonym świetle, a ci ludzie biegali krzycząc po korytarzu, bałam się o własne życie” komentowała później napadnięta kobieta.

Po wyjściu z ukrycia na Neidert czekały kolejne problemy. W wyniku dezorganizacji policji nie udało jej się wydostać radiowozem z terenu kampusu. Poszukując transportu z policyjną eskortą, została po raz kolejny dostrzeżona przez lewicowców. Aby uniknąć obrażeń, wraz z funkcjonariuszem wbiegła do pobliskiego budynku, gdzie przeczekała zagrożenie.

Jak donosi lifesitenews.com, podejrzewa się, że za napaść odpowiedzialna mogła być grupa Elm Fork John Brown Gun Club, związana z Antifą. Po wieczornym ataku w mediach społecznościowych jej członkowie deklarowali, że są „dumni z tego, co zrobili manifestanci”, oraz że niepokoją ich możliwe konsekwencje dostania się zdjęć ich twarzy do sieci.

Jeszcze przed zdarzeniem skrajni studenci stworzyli petycję o wydalenie Neidert z uczelni, zarzucając jej „opresjonowanie trans-seksualnej mniejszości”. W tym momencie poparło ją już 17,000 osób, a do aktywistki zaczęły napływać groźby zabójstwa.

Agresję lewicowych radykałów potępił rektor Uniwersytetu Północnego Teksasu. Jak napisał w oświadczeniu, nie odpowiada on obrazowi uniwersytetu „który zna i kocha”.

za:pch24.pl


***
To ta straszna choroba lewizny sięga również Texasu?!?
- Co się dzieje w USA-w szańcu-jak się wydawało-SENSU obyczajowego ?!? Co to za infiltracja?!?...
kn