Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wojna przesuwa się oraz bliżej polskiej granicy

Dziś do Greckokatolickiej Cerkwi Narodzenia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie dotarła figura Matki Bożej Fatimskiej, gdzie pozostanie do 15 kwietnia.

Figura Matki Bożej Fatimskiej została umieszczona w największym kościele Lwowa dzisiaj, 17 marca i pozostanie tu przez miesiąc. Tłumy przychodzą do kościoła, aby modlić się o pokój – napisał na swoim Twitterze jeden z amerykańskich dziennikarzy.

Greckokatolicka Cerkwia Narodzenia Najświętszej Maryi Panny poinformowała, że Centrum Sanktuarium Fatimskiego (Portugalia) udostępnia oficjalną kopię figury Matki Bożej Fatimskiej na Ukrainę, aby wierni w tym kraju mogli prosić Boga o ochronę i pokój na Ukrainie i na świecie.

Figura Matki Bożej pozostanie w Cerkwi Narodzenia Najświętszej Maryi Panny do 15 kwietnia 2022 roku. Wizerunek Pielgrzymującej Matki Bożej Fatimskiej wyruszył z Lizbony do Krakowa, gdzie został powitany i następnie przewieziony na teren Ukrainy przez wspólnotę lwowskich grekokatolików.

Z prośbą o peregrynację przez Figurę Pielgrzymującej Matki Bożej Fatimskiej wystąpił greckokatolicki arcybiskup Lwowa Ihor Woźniak.

za:idziemy.pl

***

Prof. Andrzej Nowak: Putin jako zbrodniarz wojenny objął urząd prezydenta Federacji Rosyjskiej

Prof. Andrzej Nowak w rozmowie z TVP Info zwrócił uwagę, jak obecna wojna na Ukrainie zmieniła postrzeganie Władimira Putina przez Polaków. Historyk w mocnych słowach podkreślił, że zbrodnie wojenne rosyjskiego prezydenta nie zaczęły się w roku 2022, lecz już obejmując najwyższą władzę w Rosji odpowiadał on za ludobójstwo w Czeczeni.

Obecnie światowi przywódcy prześcigają się w określaniu Władimira Putina zbrodniarzem wojennym, niedawno do ich grona dołączył Joe Biden. Jednak prof. Nowak przypomina, że obecne zbrodnie wojenne na ludności cywilnej nie są rzeczą nową dla rosyjskiego przywódcy. – Zwracam uwagę, że Putin jako zbrodniarz wojenny nie był postrzegany w Polsce przez długi czas, który pozwalał mu popełniać kolejne zbrodnie. Bo Putin jako zbrodniarz wojenny objął urząd prezydenta Federacji Rosyjskiej, to warto sobie uświadomić – powiedział.

– Jako premier stał na czele operacji w Czeczenii, która kosztowała życie 200 tys. osób. To był wewnętrzny teren Federacji Rosyjskiej, ale to było ludobójstwo na największą skalę z dotychczasowych zbrodni Władimira Putina. I na to przymknięto oko – przypomniał prof. Andrzej Nowak.

Rozmówca TVP Info podkreślił przy tym, że intencje Władimira Putina nigdy nie były utrzymywane w tajemnicy, w związku z czym Zachód nie powinien być obecnie zaskoczony przebiegiem wydarzeń. Prof. Nowak przytoczył słowa Putina wypowiedziane w 2007 roku w Monachium: „Prowadzę wojnę z Zachodem, będę ją prowadził aż do ostatecznego zwycięstwa”.

Andrzej Nowak wypomniał też Zachodowi przymykanie oka na inwazję Putina na Gruzję, w czym wzięły udział również ówczesne władze Polski. – Potem 2009 rok i uroczyste witanie Putina na sopockim molo, haniebne artykuły ministra Sikorskiego, witające Putina jako przedstawiciela kraju, który nigdy nie był tak demokratyczny i w tak dobrych stosunkach z Polską, jak właśnie w tym momencie – wskazał.

za:pch24.pl

***

Lwów zaatakowany! Wojna przesuwa się w pobliże polskiej granicy

Dzisiaj nad ranem we Lwowie słychać było co najmniej trzy wybuchy. Do rosyjskiego ataku na to miasto miało dojść około godziny 6:30.

Rosjanie mieli zaatakować międzynarodowe lwowskie lotnisko, jak donoszą media. W weekend z kolei ostrzelano znajdujący się pod Lwowem poligon w Jaworowie.

Na publikowanych w internecie zdjęcia widać dym unoszący się nad lotniskiem. Według mera Lwowa, na pewno jednak nie zostało trafione lotnisko, a jeden z budynków obok niego.

O spadających na Lwów rakietach napisał także doradca Wołodymyra Zełenskiego Wadym Denisenko. Dotychczas Rosjanie nie atakowali Lwowa. W mieście tym przebywa znaczna część zmierzających do Polski uchodźców.

    Nad ranem we Lwowie słychać było wybuchy. W internecie pojawiają się nagrania, na których widać słup dymu w okolicach tut. lotniska. Służby na razie nie potwierdzają, ze chodzi o to dokładnie miejsce.

za:www.fronda.pl

***

Doradca Zełenskiego odpowiada kanclerzowi Niemiec. „71 proc. Rosjan popiera inwazję na Ukrainę”

Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak skrytykował w piątek „niezdecydowanie” kanclerza Niemiec Olafa Scholza wobec Rosji. Przypomniał, że 71 proc. Rosjan popiera inwazję na Ukrainę. O sprawie poinformował portal RBK.

"Kanclerz Olaf Scholz, starając się usprawiedliwić swoje niezdecydowanie, proponuje oddzielić zwykłych Rosjan od Putina, jako autora wojny. Może to się stać fałszywym trendem w Europie. Oficjalnie 71 proc. Rosjan zdecydowanie popiera wojnę przeciwko Ukrainie i masakry naszych obywateli. Proszę mieć to na uwadze" – oświadczył Podolak, cytowany przez RBK.

Wtórował mu szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba, który napisał na Twitterze, że niektórzy chcą żyć w świecie, w którym jedynym odpowiedzialnym za wojnę jest prezydent Rosji Władimir Putin.

"Rzeczywistość jest jednak taka, że ktoś zrzuca bomby na ukraińskie miasta, strzela do ewakuowanych ludzi (...), a w sondażach popiera Putina. Podobnie jak w latach 30. oni ponoszą odpowiedzialność, nawet jeśli są zatruci propagandą" - podkreślił minister spraw zagranicznych Ukrainy.

za:www.tysol.pl


***

Biuro prokuratora generalnego na Ukrainie: w wyniku rosyjskiej agresji zginęło już 109 dzieci

109 dzieci zginęło dotąd na Ukrainie w wyniku rosyjskiej agresji – poinformowało biuro prokuratora generalnego dziś w komunikatorze Telegram. Ponad 130 dzieci zostało rannych.

Najwięcej dzieci ucierpiało w obwodach kijowskim, charkowskim, czernihowskim, mikołajowskim, żytomierskim, sumskim i chersońskim – poinformowano.

W całym kraju zniszczono 439 placówek oświatowych, w tym 63 – całkowicie.

Dane podane przez biuro prokuratora „nie są pełne”, ponieważ nie do wszystkich miejsc jest dostęp ze względu na trwające działania zbrojne i rosyjską okupację.

za:www.radiomaryja.pl

***

Ewa Stankiewicz: to Niemcy wyhodowały Władimira Putina i są kluczem do powstrzymania go

Dziennikarka o błędach Zachodu w sprawie wojny na Ukrainie, rosyjskiej agenturze działającej w Polsce oraz o roli Niemiec i Francji w powstrzymaniu działań wojennych.

Ewa Stankiewicz oburza się na bierność państw Zachodu wobec ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Jej zdaniem powinniśmy zrobić wszystko, by powstrzymać rosyjską inwazję.

    Jeżeli Putin wygra, Polska jest jednym z pierwszych państw w kolejności do następnego ataku.

Prezes fundacji Dobrze, że jesteś zauważa, że brak odpowiedniej reakcji na działania prezydenta Federacji Rosyjskiej jedynie go rozzuchwala. Jej zdaniem milczenie Zachodu w sprawie inwazji na Czeczenię, spowodowało uderzenie na Gruzję, a ignorowanie przyczyn katastrofy smoleńskiej, atak na Ukrainę.

    Jeżeli dzisiaj nie powstrzymamy Władimira Putina, to zorganizuje on pochód wojskowy na całą Europę.

Zdaniem polskiej reżyser kluczem do powstrzymania działań rosyjskich są Niemcy. Uważa, że wszyscy powinni się zjednoczyć we wspólnych protestach wymierzonych w zachodniego sąsiada Polski.

za:wnet.fm

***

Mocne słowa prymasa Polski. „Działania Rosji na Ukrainie mają znamiona ludobójstwa”

Prymas Polski abp Wojciech Polak ocenił działania Rosji i prezydenta Władimira Putina na Ukrainie. - Ma to znamiona ludobójstwa. (...)To jest wyniszczenie suwerennego, niepodległego narodu - podkreślił.

Prymas Polski, który w piątek był gościem Radia Zet, był pytany, jak nazwać to, co dzieje się na Ukrainie i to, co robi prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. - Ma to znamiona ludobójstwa - ocenił. - To jest po prostu wyniszczenie suwerennego, niepodległego narodu - dodał. Przywołał też słowa papieża Franciszka, który masakrą nazwał wydarzenia związane z rosyjską agresją.

Uchodźcy z Ukrainy

Polak był także pytany o swoją wcześniejszą deklaracje, że jest gotów przyjąć uchodźców z Ukrainy.

- Na dzisiaj jest tak, że przyjmujemy wszystkich w mieszkaniach wolnych, które mamy, jeżeli chodzi o budynki, zarówno rezydencję, jak i kurię diecezjalną - mówił. - U mnie jeszcze jest to mieszkanie wolne. Czekam - dodał i przyznał, że przyjęta przez niego ma być rodzina.

Przekazał też, że duże grupy uchodźców przyjmowane są m.in. w seminariach duchownych, w domach rekolekcyjnych, domach parafialnych, domach zakonnych, na plebaniach czy w mieszkaniach prywatnych w zasobach diecezji. Przyznał jednak, że nie ma zbiorczych danych, ile osób zostało przyjętych przez instytucje kościelne.

Pomoc finansowa

Prymas mówił też o pomocy finansowej. - Ostatnie 32 miliony złotych, które zostały zebrane na Caritas, to jest zbiórka w kościołach zrobiona – w czasie Środy Popielcowej i w niedzielę przed Wielkim Postem. To dla nas naprawdę wielkie zobowiązanie - powiedział.

- 180 tirów, które przejechały granicę ukraińską, to 40 milionów złotych, które już zostały na tę pomoc na Ukrainę przekazane. To jest wkład całego Kościoła w Polsce - dodał.

za:niezalezna.pl

***

Franciszku, nie rozumiem

Miałem nadzieję, że przesadzam z krytyczną oceną reakcji Watykanu na wojnę na Ukrainie. Po wczorajszej rozmowie Franciszka z Cyrylem - jest mi z tą reakcją jeszcze trudniej.

Najsmutniejsze zdanie, jakie usłyszałem przy okazji sakry biskupiej, brzmiało: „Teraz to już nikt ci nie powie prawdy”. Bardzo mnie to zabolało, bo pomyślałem, że słabe to będzie, jeśli nikt mi nie powie prawdy, nikt mnie nie skrytykuje, nikt się nie sprzeciwi. Na głos. Bo po cichu – to wiadomo…

To fragment mojej rozmowy sprzed paru lat z jednym z polskich biskupów. Przypomniałem sobie o niej teraz, gdy przy najlepszych chęciach i próbie zrozumienia reakcji Watykanu i samego Franciszka na rosyjską agresję - nie byłem w stanie powiedzieć o niej niczego dobrego (szerzej piszę o tym w najnowszym numerze GN ("Wschodnie okno Watykanu"). A tymczasem w przestrzeni medialno-społecznościowej pojawiły się m.in. takie głosy w „obronie” papieża: „wielu próbuje go pouczać, ale niewielu nadąża za jego radykalizmem ewangelicznym”; „zamiast krytykować, lepiej się za niego modlić”…

Zupełnie nie rozumiem takiego stawiania sprawy i takiej strategii „obrony”: albo się za papieża modlisz, albo go krytykujesz. Przecież bez pytań, a czasem nawet żalu, będzie to raczej miłość nieszczera. Nie mówię o środowiskach, które Franciszka krytykują programowo od lat, właściwie za sam fakt, że jest papieżem. Mówię o najbardziej zdrowym podejściu do relacji syn-ojciec: miłość nie wyklucza przecież pytań, a nawet wyrzutów ze strony dziecka. Każdy, kto niemal codziennie przechodzi weryfikację swojego ojcostwa w rodzinie, z pewnością to rozumie.

Przez wiele lat sam broniłem Franciszka w różnych mediach - katolickich i świeckich. Starałem się jednak, by nie była to obrona na zasadzie „bo papież tak mówi, więc nie ma dyskusji”. Próbowałem raczej pokazać, że totalna krytyka jego pontyfikatu bywa wynikiem albo osobistego uprzedzenia, albo słuchania opinii już uprzedzonych, a nie lektury jego pełnych wypowiedzi. Owszem, z niejedną rzeczą sam miałem problem - głównie w kwestiach politycznych czy pewnych akcentów, jakie papieża stawia w swoich diagnozach. Ale w sprawach religijnych nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z pontyfikatem prorockim.

Tym bardziej bolą mnie uniki, jakie papież robi w wypowiedziach o wojnie w Ukrainie. A wczorajsza rozmowa z Cyrylem jest dla mnie osobiście jakimś zupełnie niewytłumaczalnym dramatem i kompromitacją watykańskiej polityki wschodniej. Przynajmniej takie mam odczucie na podstawie tego, co same służby prasowe Watykanu opublikowały. Jeśli rzeczywiście rozmowa z „religijną twarzą” (sic!) rosyjskiej agresji, jaką dobrowolnie stał się Cyryl, sprowadziła się do tego, że - cytując rzecznika Watykanu - „papież zgodził się z patriarchą”, że „Kościół nie może używać języka polityki, lecz języka Jezusa”, to nie umiem tego inaczej nazwać niż policzkiem wobec ofiar tej bandyckiej napaści. Bo patriarcha moskiewski zrobił ostatnio wiele, by nie używać języka Ewangelii, ale właśnie języka polityki Kremla, ubranego w szaty parareligijne - a w istocie pogańskie. „Jesteśmy pasterzami tego samego świętego ludu, który wierzy w Boga, w Trójcę Świętą, w Matkę Bożą: dlatego musimy się zjednoczyć w wysiłkach na rzecz pokoju, na rzecz pomocy cierpiącym, na rzecz poszukiwania dróg pokoju, na rzecz powstrzymania ognia”, mieli uzgodnić obaj rozmówcy. Ba, obaj nawet „podkreślili wyjątkowe znaczenie trwającego procesu negocjacji, ponieważ, jak powiedział papież: „Rachunek za wojnę płacą ludzie, to żołnierze rosyjscy, to ludzie, którzy są bombardowani i giną”.

Miałem nadzieję, że przesadzam z krytyczną oceną reakcji Watykanu na wojnę na Ukrainie. Po wczorajszej rozmowie Franciszka z Cyrylem - jest mi z tą reakcją jeszcze trudniej.

Najsmutniejsze zdanie, jakie usłyszałem przy okazji sakry biskupiej, brzmiało: „Teraz to już nikt ci nie powie prawdy”. Bardzo mnie to zabolało, bo pomyślałem, że słabe to będzie, jeśli nikt mi nie powie prawdy, nikt mnie nie skrytykuje, nikt się nie sprzeciwi. Na głos. Bo po cichu – to wiadomo…

To fragment mojej rozmowy sprzed paru lat z jednym z polskich biskupów. Przypomniałem sobie o niej teraz, gdy przy najlepszych chęciach i próbie zrozumienia reakcji Watykanu i samego Franciszka na rosyjską agresję - nie byłem w stanie powiedzieć o niej niczego dobrego (szerzej piszę o tym w najnowszym numerze GN ("Wschodnie okno Watykanu"). A tymczasem w przestrzeni medialno-społecznościowej pojawiły się m.in. takie głosy w „obronie” papieża: „wielu próbuje go pouczać, ale niewielu nadąża za jego radykalizmem ewangelicznym”; „zamiast krytykować, lepiej się za niego modlić”…
/.../
Zupełnie nie rozumiem takiego stawiania sprawy i takiej strategii „obrony”: albo się za papieża modlisz, albo go krytykujesz. Przecież bez pytań, a czasem nawet żalu, będzie to raczej miłość nieszczera. Nie mówię o środowiskach, które Franciszka krytykują programowo od lat, właściwie za sam fakt, że jest papieżem. Mówię o najbardziej zdrowym podejściu do relacji syn-ojciec: miłość nie wyklucza przecież pytań, a nawet wyrzutów ze strony dziecka. Każdy, kto niemal codziennie przechodzi weryfikację swojego ojcostwa w rodzinie, z pewnością to rozumie.

Przez wiele lat sam broniłem Franciszka w różnych mediach - katolickich i świeckich. Starałem się jednak, by nie była to obrona na zasadzie „bo papież tak mówi, więc nie ma dyskusji”. Próbowałem raczej pokazać, że totalna krytyka jego pontyfikatu bywa wynikiem albo osobistego uprzedzenia, albo słuchania opinii już uprzedzonych, a nie lektury jego pełnych wypowiedzi. Owszem, z niejedną rzeczą sam miałem problem - głównie w kwestiach politycznych czy pewnych akcentów, jakie papieża stawia w swoich diagnozach. Ale w sprawach religijnych nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z pontyfikatem prorockim.
/.../
Tym bardziej bolą mnie uniki, jakie papież robi w wypowiedziach o wojnie w Ukrainie.          A wczorajsza rozmowa z Cyrylem jest dla mnie osobiście jakimś zupełnie niewytłumaczalnym dramatem i kompromitacją watykańskiej polityki wschodniej. Przynajmniej takie mam odczucie na podstawie tego, co same służby prasowe Watykanu opublikowały.

Jeśli rzeczywiście rozmowa z „religijną twarzą” (sic!) rosyjskiej agresji, jaką dobrowolnie stał się Cyryl, sprowadziła się do tego, że - cytując rzecznika Watykanu - „papież zgodził się z patriarchą”, że „Kościół nie może używać języka polityki, lecz języka Jezusa”, to nie umiem tego inaczej nazwać niż policzkiem wobec ofiar tej bandyckiej napaści. Bo patriarcha moskiewski zrobił ostatnio wiele, by nie używać języka Ewangelii, ale właśnie języka polityki Kremla, ubranego w szaty parareligijne - a w istocie pogańskie.

„Jesteśmy pasterzami tego samego świętego ludu, który wierzy w Boga, w Trójcę Świętą, w Matkę Bożą: dlatego musimy się zjednoczyć w wysiłkach na rzecz pokoju, na rzecz pomocy cierpiącym, na rzecz poszukiwania dróg pokoju, na rzecz powstrzymania ognia”, mieli uzgodnić obaj rozmówcy. Ba, obaj nawet „podkreślili wyjątkowe znaczenie trwającego procesu negocjacji, ponieważ, jak powiedział papież: „Rachunek za wojnę płacą ludzie, to żołnierze rosyjscy, to ludzie, którzy są bombardowani i giną”.

Franciszku, wybacz, ale ja tego nie rozumiem. Rozmawiałeś z człowiekiem, który ramię w ramię z Hitlerem XXI wieku w najbardziej perfidny sposób - bo powołując się na religię - uzasadnia bestialską napaść na sąsiedni naród. I naprawdę we wszystkim się zgodziliście?

Nie padło pytanie o to, dlaczego patriarcha wykorzystuje religię do czegoś, co jest jej całkowitym zaprzeczeniem?

Naprawdę najważniejsi w tej wspólnej trosce byli rosyjscy żołnierze, a dopiero później nawet nie nazwane według narodowości „ofiary bombardowań”?

Naprawdę nie zapytałeś rozmówcy, co on osobiście zrobił dla „poszukiwania dróg pokoju” i dlaczego cały świat ma wrażenie, że zrobił coś dokładnie odwrotnego?

Chciałbym zadać te pytania papieżowi osobiście. Gdybym tylko miał szansę na wywiad - zadałbym je w pierwszej kolejności. Chciałbym wierzyć, że w otoczeniu Franciszka są jednak ludzie, którzy mają w sobie tę szczerość, by powiedzieć mu: jesteśmy naiwni w stosunku do Rosji, dajemy się wykorzystać rosyjskiej propagandzie.

Papieże, biskupi i w ogóle wszyscy mający jakąkolwiek władzę nad ludźmi, dla których są równocześnie ojcami, nie potrzebują wokół siebie potakiwaczy, którzy boją się powiedzieć prawdę. „Teraz to już nikt ci nie powie prawdy” - usłyszał biskup, którego cytowałem na początku. „Nie skorzystaliśmy z okazji, by zadawać papieżowi jakieś trudne pytania”, słuchałem zdumiony relacji biskupów jednego z krajów, którzy uczestniczyli w ubiegłym roku w wizycie ad limina… Syn i córka muszą mieć prawo powiedzieć ojcu: nie rozumiem tego, co robisz.

P.S. Przed chwilą obejrzałem nagranie, jakie na Twitterze zamieścił…Arnold Schwarzenegger. W prostych, jasnych słowach (stanowczych, ale pozbawionych agresji), zwrócił się do samego Władimira Putina:

„Prezydentowi Putinowi mówię: Ty zacząłeś tę wojnę. Prowadzisz tę wojnę. Ty możesz zatrzymać tę wojnę”. A do swoich przyjaciół Rosjan powiedział: „Kocham Rosjan. Dlatego muszę wam powiedzieć prawdę”.

Na nagraniu aktor i były gubernator Kalifornii mówi m.in.: „Wysyłam tę wiadomość za pośrednictwem różnych mediów, by dotrzeć do moich drogich rosyjskich przyjaciół i rosyjskich żołnierzy w Ukrainie. Zwracam się dzisiaj do was, ponieważ na świecie dzieją się rzeczy, które są przed wami ukrywane. Potworne rzeczy, o których powinniście wiedzieć”.

I dalej: „Wiem, że wasz rząd powiedział wam, że wojna ma na celu denazyfikację Ukrainy. To nieprawda. Ukraina to kraj z prezydentem żydowskiego pochodzenia, którego ojca trzech braci zostało zamordowanych przez nazistów. To nie Ukraina zaczęła tę wojnę, nie zrobili tego też nacjonaliści ani naziści. Wojnę rozpoczęły władze na Kremlu (…). To nie jest wojna, która ma na celu obronę Rosji, w jakiej walczyli wasi dziadkowie i pradziadkowie. To nielegalna wojna. Wasze życia, wasze ciała, wasza przyszłość zostały poświęcone bezsensownej wojnie, potępionej przez cały świat. Władze na Kremlu, wytłumaczcie mi, czemu poświęcacie młodych ludzi dla swoich własnych ambicji?”.

Jacek Dziedzina

za:www.gosc.pl


***

Potomkowie mongolskiej hordy

Na stronie Uniwersytetu Wrocławskiego opublikowano uchwałę Rosyjskiego Związku Rektorów, której treść potwierdza powiedzenie: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

Cóż napisano w uchwale, którą podpisali rektorzy wszystkich uczelni w Rosji?

Już na wstępie wyjaśniono powód napaści na Ukrainę: „Jest to decyzja Rosji o ostatecznym zakończeniu ośmioletniej konfrontacji między Ukrainą a Donbasem, doprowadzeniu do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy, a tym samym o uchronieniu się przed narastającymi zagrożeniami militarnymi”.

Dalej jest jeszcze gorzej, bo: „W tych dniach bardzo ważne jest wsparcie naszego kraju, naszej armii, która broni naszego bezpieczeństwa, wsparcie naszego Prezydenta, który być może podjął najtrudniejszą, ciężko wywalczoną, ale niezbędną decyzję w swoim życiu”.

Rektorzy, którzy skwapliwie podpisali uchwałę, wychowują pokolenia młodych Rosjan.

Jeśli dodamy, że skutkiem rewolucji bolszewickiej było wymordowanie inteligencji i od pokoleń trwa indoktrynacja tego narodu, że nie wspomnę o krwi skażonej mongolską hordą, to nie dziwmy się, że to bandyci. My, Polacy, pamiętajmy słowa Jana Zamoyskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.

Ryszard Kapuściński

za:niezalezna.pl

***

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. !!! Zatem?...

kn

 

Copyright © 2017. All Rights Reserved.