Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Przed mundurem… panowie w nogi

Na młodych mężczyzn w Polsce padł blady strach. Na początku grudnia pojawiła się wiadomość, że Wojsko Polskie będzie powoływało Polaków z odpowiednią kategorią wojskową na ćwiczenia mające trwać od miesiąca do trzech miesięcy. I choć jak zwykle w takich sytuacjach pojawiło się dużo przekłamań, to jednak reakcja wielu młodych Polaków była szokująca.

Skąd w Polsce nagle znalazło się tak wielu „dezerterów”?

Wielu z nich deklarowało, że nie zamierza bronić ojczyzny ani tym bardziej do tej obrony jakkolwiek się przygotować. Co ciekawe, wielu z tych „dezerterów” wcześniej deklarowało się jako „narodowcy” albo „przeciwnicy Putina”. Kiedy jednak pojawiła się perspektywa pokazania ich „patriotyzmu” lub „antyrosyjskości” w tak oczywistej sprawie jak ćwiczenia wojskowe, ci wszyscy „twardzi mężczyźni” niezwykle zmiękli. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź na to pytanie może przynieść przyjrzenie się niektórym narracjom politycznym, które znalazły sojuszników w krajach, najdelikatniej mówiąc, nieżyczących sobie Polski mogącej się obronić.

Służba to generalnie termin niemodny

Pierwsza narracja, której wyznawcy niezbyt przychylnym okiem patrzą na pobór do wojska, to oczywiście narracja lewicowo-liberalna. W przypadku jej wyznawców niechęć do „służby” w armii wynika z dwóch nakładających się postaw.

Jedna to postawa liberalna. Nakazuje ona patrzeć tylko na swoje indywidualne dobro. Ludzie kierujący się narracją liberalną chcą osiągać indywidualne korzyści, wspinać się po drabinie kariery, zdobywać dobra materialne. Działanie dla dobra wspólnego, a takim jest przecież służba w armii, jest dla nich zbędnym oderwaniem się od walki o własne korzyści.

Druga to postawa lewicowa. Lewicowcy nienawidzą wszystkiego, co ma związek z walką, siłą, męskością. Co więcej, wyznawcy lewicowej narracji nie lubią działania na rzecz ojczyzny, widząc w tym „faszyzm”. Nie ma chyba dla lewicowca nic gorszego niż armia. Lewicowy liberał będzie więc wzbraniał się przed jakimkolwiek zaangażowaniem w wojsko, widząc w tym atak na jego prywatny interes, dodatkowo związany z obrzydzającą go „walką”.

Postawa lewicowo-liberalna nie byłaby jednak tak silna w Polsce, gdyby nie wsparcie z zagranicy. A chodzi o wsparcie z Niemiec. Kraj ten po 1989 r. chciał z naszej ojczyzny zrobić podwykonawcę dla swojego przemysłu. Potrzebował więc zrobić z Polaków pracowników pracujących skrajnie ciężko za niewielkie pieniądze.

I tu właśnie pojawili się liberałowie, którzy wmówili Polakom, że muszą pracować ponad siły, aby zrobić karierę w „niemieckiej firmie”. W dodatku przekonali wielu naszych rodaków, że próbując zrzeszać się w związkach zawodowych i walcząc grupowo o lepsze płace, tylko przeszkadzają sobie w karierze, wspomagając „słabiej pracujących”, zamiast samemu walczyć o jak największy kawałek tortu.
Do elementu liberalnego dołączył jeszcze element lewicowy, zwalczający polski patriotyzm, co też było na rękę Berlinowi. A Niemcy te wszystkie postawy wspierali, czy to stypendiami naukowymi, czy kulturalnymi, czy to stanowiskami w mediach z niemieckim kapitałem.

Darwiniści nie chcą umierać za „nierobów”

Siła lewicowego liberalizmu nie wyjaśnia jednak w pełni tak dużej niechęci do służby w armii wśród młodych Polaków. Szczególnie że przeciw „poborowi” zaprotestowali też ludzie sympatyzujący z rzekomo narodową Konfederacją. Ale jeśli bliżej przyjrzeć się tej grupie ideowej, to okaże się, że jest tak narodowa, jak Korea Północna jest demokratyczna. Dominującą postawą w Konfederacji jest darwinizm, czyli zwulgaryzowana wersja ideologii liberalnej.

Darwiniści też uważają, że najważniejszy jest indywidualny sukces i nic, nawet obrona ojczyzny, nie powinno ich odrywać od dążenia do niego. W przeciwieństwie jednak do lewicowych liberałów nie brzydzą się oni siłą czy agresją. Po prostu odmawiają „służby” nie dlatego, że „broń zabija”, ale dlatego, że „nikt im nie będzie mówił, do kogo mają strzelać”. Darwiniści po prostu ani myślą „gnić w okopach” w obronie „hołoty za 500+”.

I znowu, jak w wypadku lewicowych liberałów, postawa darwinistów nie byłaby taka powszechna, gdyby nie pomoc z zagranicy. Tylko w tym wypadku chodzi o Rosję. Moskwa nawet nie ukrywa, że chce osłabić spójność i ducha bojowego zachodnich społeczeństw poprzez wspieranie różnego rodzaju ruchów, w tym także darwinistycznych. Oczywiście Rosja, inaczej niż Niemcy, nie jest w stanie oferować stypendiów czy stanowisk w mediach z rosyjskim kapitałem. Ale przy pomocy farm trolli może podbijać w sieci różne marginalne postawy ideowe. I Rosja wspiera w ten sposób wszelkie ruchy rasistowskie, suprematystyczne i wszystkie odwołujące się do pogardy dla słabszych.

W ten sposób próbuje ona wbić w zachodnich społeczeństwach klin między ludzi i zniechęcać ich do działania na rzecz dobra wspólnego (a więc również służby w wojsku). W Polsce życzliwa postawa różnych darwinistów wobec Putina może wynikać właśnie z takiego rosyjskiego trollingowego wsparcia.

Polska ważna sprawa

Aby bronić się przed postawami lewicowo-liberalnymi i darwinistycznymi, potrzeba promocji postaw patriotycznych. A taka promocja wcale nie jest skazana na przegraną. Pokazały to ostatnie lata, w czasie których udało się chociażby przywrócić pamięci społecznej Żołnierzy Wyklętych. I ten sukces jak na dłoni pokazuje, jak należy promować polski patriotyzm. Historia żołnierzy podziemia niepodległościowego przemówiła do młodych Polaków, gdyż sami czuli się wyrzuceni na margines przez elity komunistycznego pochodzenia.

Patriotyczne postawy należy więc promować, opierając się na narracji, która przemówi do osobistych doświadczeń młodzieży. A tak się składa, że obecnie młodzi ludzie wyjątkowo dużą wagę przykładają do uznania i oddania sprawiedliwości grupom, narodom i społecznościom czy rasom wcześniej dyskryminowanym, kolonizowanym i represjonowanym. I Polacy właśnie taki naród stanowią. Przez lata byli kolonizowani przez zaborców i byli represjonowani przez dwa wielkie totalitaryzmy. A przy tym wszystkim nie dali się złamać i wykazywali się wielkim bohaterstwem.

Polski patriotyzm może więc do pewnego stopnia korzystać z wzorców Afroamerykanów czy muzułmanów, którzy właśnie na poczuciu, że „za lata zniewagi należy nam się uznanie”, zwielokrotnili tożsamościową „dumę” swojej młodzieży. Ale polskiej narracji patriotycznej też przydałoby się zewnętrzne wsparcie. I tak się składa, że jest potęga, w której interesie jest wzmacnianie polskiego patriotyzmu. A są to oczywiście Stany Zjednoczone.

Liberalni dziadersi

USA pragną mieć w naszej części Europy silną i gotową w razie czego do działania Polskę. Polskę, która będzie zarówno kontrą dla Rosji, jak i przeciwwagą dla niepewnych Niemiec. Amerykanie mogą wspomóc nas w promowaniu polskiego patriotyzmu jako „uznania dla gnębionych” skuteczniej, niż Niemcy i Rosja wspierały różne odłamy liberałów. Amerykanie mogą zaoferować nie tylko szeroki wachlarz stypendiów, miliardowe inwestycje w tradycyjne mediach czy dominację w świecie mediów społecznościowych, lecz także całą potęgę amerykańskiej popkultury. Potencjalny hit Hollywood o dzielnych Polakach znaczyłby więcej niż wszystkie media i stypendia Niemców i wszystkie trolle Rosji razem wzięte.

Zarówno lewicowo-liberalna, jak i darwinistyczna narracja staje się już powoli dziaderska. Ich wyznawcy są starzy i stetryczali. Również promotorzy tych narracji, Niemcy i Rosja, stają się coraz słabsi. Wielu komentatorów zaczyna dostrzegać, że nadchodzi „czas Polski”. A „czas Polski” potrzebuje dobrej narracji patriotycznej, którą rozniesie się pośród polskiej młodzieży niczym „idee antyrasistowskie” wśród młodzieży zachodniej. Warto więc już teraz nad nią pracować, być może z odrobiną pomocy z zewnątrz.

Bartosz Bartczak

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.