Skandal po rozprawie Grodzkiego. Operator Telewizji Republika zaatakowany przez ochroniarza marszałka!

Operator stacji Telewizja Republika został zaatakowany podczas próby nagrania Tomasza Grodzkiego. Cała sytuacja miała miejsce tuż po rozprawie sądowej w procesie karnym, jaki Grodzki wytoczył redaktorowi Tomaszowi Duklanowskiemu, autorowi tekstów o "aferze kopertowej".

Obecny na miejscu operator Telewizji Republika czekał pod drzwiami sali rozpraw, aby nagrać wychodzących.
Gdy tylko marszałek Senat przestąpił próg, obiektyw kamery zasłoniły plecy "człowieka w garniturze".

W rozmowie z portalem niezależna.pl pracownik stacji Strefy Wolnego Słowa przyznaje, że mężczyzna towarzyszący marszałkowi był obecny już od samego początku rozprawy, jednak nikt nie wiedział, kim on jest.
"Ten człowiek tak stanął do kamery, że nie mogłem nagrać marszałka" - opowiada nam operator.

"Szedłem w dystansie, nagrywałem, jak oni odchodzą, przechodzą przez korytarze i w pewnym momencie ten facet zatrzymał się w drzwiach, utrudniając mi przejście. Przeprosiłem go, ale on utrudniał mi przejście celowo. Zdezorientowałem się, pomyślałem, że może jestem w miejscu, gdzie tylko sędziowie mogą chodzić, ale spojrzałem dookoła i obok mnie był mężczyzna, który wypełniał druczki. Ominąłem więc faceta i wślizgnąłem się obok niego, on poleciał za mną" – słyszymy w rozmowie z pracownikiem Telewizji Republika.

Operator został popchnięty na filar. W efekcie jego kamera uległa uszkodzeniu. Nasz rozmówca nie pozostawił tak sprawy. Zablokował drzwi i wezwał policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze spisali dane mężczyzny. Dopiero po tej procedurze mężczyzna w garniturze rzucił "sorry, jestem z SOP-u" (Służba Ochrony Państwa).

za:niezalezna.pl