Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Cezary Krysztopa: No jasne, Synku

Im jestem starszy, tym bardziej doceniam emocje, z którymi wiąże się przygoda ojcostwa.
Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, być może „dojrzewam”, a być może ma na to wpływ świadomość upływu czasu.
Dość, że pomimo zagonienia i wiecznych problemów z zegarkiem i kalendarzem w celebrowaniu czasu spędzanego z Synami
odnajduję coraz więcej frajdy.

Nie to, żebym się uważał za ojca idealnego, co to, to nie.
Pewnie, że jak większość z nas zawsze mam za mało czasu,
brakuje mi cierpliwości i niestety zbyt często przymykam oko na katastrofalny wpływ,
jaki mają na młode umysły i oczy ofensywnie wdzierające się w nasze życie urządzenia.
Ale jednak ośmielam się chwalić pewnymi ojcowskimi sukcesami wychowawczymi.

Do takich należy na przykład to, że moi Chłopcy umieją wyrazić opinię wbrew środowiskowej presji.
Mój Najstarszy potrafił powiedzieć nauczycielce w szkole, że Unia Europejska nie ma żadnej flagi i żadnego hymnu,
nie płynie też z ogólnym nurtem „tęczowej” mentalności rówieśników.
A Średni, choć najmniejszy w klasie, potrafił „wytłumaczyć” koledze, który dokuczał innym i jemu, żeby przestał to robić.

Nie muszę też Chłopców gonić wieczorem do Pacierza.
Sami chcą go zmawiać.
Mało tego, Średni dopytuje, kiedy będziemy się uczyli nowych modlitw.
Mam nadzieję, że daje im to pewien moralny życiowy fundament.
Na pewno nie będzie im z tym w czasach dyskryminacji katolików i szerzej chrześcijaństwa,
łatwo, ale jeśli ktoś twierdzi, że przyjemność i łatwizna są w życiu najważniejsze, to mu nie wierzcie.
Jednak ostatnio najbardziej zachwycony jestem przygodą z czytaniem doświadczanej wspólnie ze Średnim.
W czasach, w których dorośli ludzie cofają się w rozwoju, z trudem składając litery,
a przede wszystkim pozbawiają się umiejętności syntezy,
odbierając świat wyłącznie za pomocą przetrawionych już wcześniej przez kogoś lekkostrawnych pakietów informacji i opinii,
to doświadczenie bezcenne.
A dotyczy ledwie dziewięciolatka.

Trochę czytam ja, trochę czyta on, czytamy razem.
Przerobiliśmy już wiele książek, razem płakaliśmy po śmierci Nemeczka w trakcie czytania wyklinanych od czci i wiary „Chłopców z Placu Broni”,
zaśmiewaliśmy się przy „Sposobie na Alcybiadesa”, otwieraliśmy oczy ze zdumienia wielobarwnością „Hobbita”.
A teraz to Średni, zupełnie przeze mnie nie inspirowany, zadaje pytania, czy Aslan z „Opowieści z Narnii” jest metaforą
(oczywiście nie używa słowa „metafora”, to moja uproszczona interpretacja jego dłuższego wywodu) Jezusa, Boga.

A dopiero co upierał się, żebyśmy przed snem czytali słownik języka angielskiego.
Taki dziecięcy, z obrazkami, trochę inaczej skonstruowany, ale jednak słownik.
Wczoraj znów mnie zapytał: „Tato, a następną książką, którą przeczytamy, będzie «Władca Pierścieni»”?

No jasne, Synku.

[Felieton „TS”]

03.05.2024 19:24

Copyright © 2017. All Rights Reserved.