Cyfryzacja za zasłoną dymną

Pod osłoną zażartych sporów o cyfryzację radiofonii pomiędzy KRRiT a nadawcami komercyjnymi może dojść do sytuacji, że oba multipleksy radiowe przejmie jeden operator. I zdecyduje, jakich stacji będziemy w Polsce słuchać przez najbliższe 100 lat.

Na konferencji ITU w Genewie dotyczącej radiokomunikacji Polska otrzymała 8 pokryć częstotliwościami dla radiofonii cyfrowej, co uchodzi za sukces naszej delegacji.

– Te częstotliwości nie są nam dane na wieczność, one powinny być zagospodarowane w rozsądnym czasie – ostrzegł członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Graboś, szef zespołu KRRiT zajmującego się cyfryzacją radiofonii w Polsce.

– Cyfryzacja radia to polska racja stanu i interes odbiorcy – przekonywał Graboś. Zaznaczył, że w procesie cyfryzacji konieczne jest zachowanie neutralności technologicznej. – Sieci telekomunikacyjne i internet nie mogą obsłużyć wszystkich użytkowników, dlatego konieczny jest także rozsiew naziemny – tłumaczył. Wskazywał też na wady internetu – że jest podatny na włamania, nie jest anonimowy, a w przyszłości może nie być powszechnie otwarty jak obecnie.

– Koszty cyfrowej emisji są pięciokrotnie niższe niż analogowej. Polskie Radio za emisję cyfrową 10 programów płaci połowę tego, co za emisje czterech w systemie analogowym – wyliczał Graboś. Zwrócił też uwagę, że emisja cyfrowa wymaga mniejszej ilości nadajników o mniejszej mocy niż nadawanie w analogu. – To bardzo ekologiczny system – podkreślił.
Podwójna emisja

Krajowa Rada rozpoczęła cyfryzację radiofonii w Polsce w systemie DAB+. Pierwszym nadawcą, który rozpoczął nadawanie cyfrowe, jest publiczne Polskie Radio – zmuszone jednak do jednoczesnej emisji analogowej. Przyczyna? Prawie nikt w Polsce nie ma cyfrowych radioodbiorników, a co więcej –nie zamierza się w nie zaopatrzyć, ponieważ w ciągu najbliższych kilkunastu lat nie planuje się wyłączenia sygnału analogowego. Konieczność podwójnej emisji pociąga za sobą dodatkowe koszty. Dla Polskiego Radia to ponadprogramowe obciążenie wynosi 26 mln zł rocznie, a więc 260 mln zł z kieszeni podatnika w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Konieczność ponoszenia gigantycznych kosztów przez bliżej nieokreślony okres to główna przyczyna, dla której komercyjni nadawcy radiowi nie chcą podjąć emisji cyfrowej. Żądają ustalenia konkretnego terminu wyłączenia sygnału analogowego. Gdyby jednak taki termin został wyznaczony, to wielomiliardowe koszty cyfryzacji obciążyłyby odbiorców, którzy musieliby w ciągu kilku lat wymienić kilkadziesiąt milionów odbiorników radiowych, wież, radioodbiorników w samochodach. Łączne koszty tej operacji szacowane są na 10 mld złotych. Stąd w cyfryzacji powstał swoisty pat – nie widać możliwości ruchu. Mnożą się też wątpliwości.

– Nie ma żadnych gwarancji, że technologia DAB+ zostanie powszechnie przyjęta jako docelowa – powiedział prezes Andrzej Mielimonka, prezes spółki Multimedia należącej do koncernu Bauer. Przypomniał, że w Wielkiej Brytanii cyfryzacja w technologii DAB, mimo ponad 20-letnich zabiegów, skończyła się niepowodzeniem: nadal 75 proc. słuchalności zbiera radio analogowe.

– Uzgodnienia genewskie dotyczące przeznaczenia częstotliwości w poszczególnych krajach na telewizję cyfrową, radio cyfrowe i internet stanowią część krajowej tablicy przeznaczeń częstotliwości, której nie można zmienić decyzją wewnętrzną. Ewentualna zmiana wymaga uzgodnień międzynarodowych – zaznaczyła prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Magdalena Gaj. Poinformowała, że na arenie międzynarodowej trwają dyskusje nad ewentualnym przesunięciem jednego z pasm przeznaczonych dla TV na potrzeby usług mobilnych szerokopasmowego internetu.
Bez konkursu

Polska ma trzy multipleksy radiowe, z których jeden przejęło w całości w 2011 r. Polskie Radio na podstawie decyzji UKE opartej na prawie telekomunikacyjnym, czyli praktycznie bez konkursu i bez istotnego udziału regulatora rynku medialnego, jakim jest KRRiT. Po prostu na ogłoszenie UKE o wolnym multipleksie radiowym nikt inny się nie zgłosił. Procedurę przejmowania multipleksów bez postępowania konkursowego w KRRiT przewiduje prawo telekomunikacyjne w sytuacji, gdy chodzi o wyłonienie tzw. operatora czynnego multipleksu. Operator taki może, ale nie musi być nadawcą. To on potem decyduje, które programy z długiej listy zatwierdzonej przez KRRiT dostaną miejsce na jego MUX.

– W prawie telekomunikacyjnym istnieje luka, która pozwala przejmować przestrzeń medialną bez decyzji ze strony regulatora rynku medialnego – zwraca uwagę poseł Barbara Bubula (PiS).

Na razie multipleksy radiowe – drugi i trzeci – leżą odłogiem, ale nie można wykluczyć, że pewnego dnia nagle dowiemy się, że już ktoś je w całości wykupił od UKE na podstawie prawa telekomunikacyjnego.

Małgorzata Goss

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/68872,cyfryzacja-za-zaslona-dymna.html