Różaniec zamiast rakiet

8 czerwca Papież Franciszek spotkał się w Watykanie z prezydentem Izraela Szymonem Peresem i prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem, aby zanieść do Boga wspólną modlitwę o pokój. Papież użył tej broni, która w historii Kościoła niejednokrotnie się już sprawdziła, a o której my tak często zapominamy (bitwa pod Lepanto z 1571 roku, która siłą modlitwy różańcowej ocaliła Europę przed zalewem islamu).

Nasza wiedza dotycząca sytuacji chrześcijan w Ziemi Świętej jest dość ogólnikowa, gdyż widzimy to zagadnienie oczami pielgrzymów niemających czasu ani możliwości wejść w nie głębiej, a fakty są dramatyczne. Od 1948 roku około 230 000 chrześcijan pochodzenia arabskiego wyjechało z Ziemi Świętej. Po wojnie z roku 1967 kolejne 35 proc. palestyńskich chrześcijan opuściło te tereny. Dane z roku 2002 mówią już tylko o 1,6 proc. chrześcijan zamieszkujących Ziemię Świętą. Liczba ta dramatycznie maleje. Są trzy podstawowe przyczyny zmniejszania się w tak dużym tempie populacji chrześcijan w Ziemi Świętej: ciągłe przybywanie emigrantów żydowskich do Izraela, wysoki przyrost naturalny muzułmanów, ucieczka i emigracja chrześcijan.

Największe problemy na terytoriach palestyńskich stwarza mur wzniesiony przez władze izraelskie. Mur ten biegnie przez pola palestyńskich rolników oraz oddziela ich od miejsc pracy, szkół i szpitali. Chrześcijanie na co dzień są konfrontowani z ekstremizmem islamskim, który swoją wojnę widzi jako walkę z syjonizmem o wolną Palestynę, ale cierpią nie tylko ze strony radykalistów islamskich, lecz również ze strony ekstremistów żydowskich.

Mało piszemy o takich faktach, jak brak szacunku ortodoksyjnych Żydów w stosunku do franciszkanów, palenie przez nich ksiąg Biblii, różne ograniczenia dotyczące sprawowania kultu oraz to, co nazywamy polityką faktów dokonanych – bezprawne zabieranie własności chrześcijańskich. Do tego dochodzą problemy duchownych katolickich polegające na ograniczeniu pobytu do jednego roku, trudnościach z uzyskaniem nowej wizy. Podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej jednym z najbardziej wymownych gestów Ojca Świętego Franciszka była cicha modlitwa przy murze. Chwila, kiedy Ojciec Święty oparł swoją głowę w milczeniu o 5-metrowy mur zakończony drutem kolczastym oddzielającym Betlejem od Jerozolimy, nie wymagała komentarza.

Najbardziej czytelnym obrazem emigracji chrześcijan z Ziemi Świętej są trzy miasta: Jerozolima, Betlejem i Nazaret. Jednym z motywów tego spotkania, jak możemy się domyślać, był sukces wezwania Ojca Świętego do modlitwy i postu w intencji pokoju w Syrii. Pamiętamy te wzruszające słowa: „W dniu dzisiejszym, drodzy Bracia i Siostry, chciałbym wyrazić krzyk, wznoszący się z rosnącym niepokojem z każdego zakątka ziemi, z każdego narodu, z serca każdego człowieka, z jednej wielkiej rodziny, jaką jest ludzkość: jest to wołanie o pokój!”. Patriarcha syryjski Grzegorz III Laham podkreślił sukces tej modlitwy, mówiąc podczas swojego pobytu w Polsce na zaproszenie PKWP: „Nie zapanował od razu pokój, ale uchroniło nas to przed jeszcze większą tragedią”. Syria nadal cierpi i tamtejsi chrześcijanie wołają o pomoc i wsparcie. Nadal miliony uchodźców czekają na reakcję świata, której nie widać. Jedynie Kościół, na miarę swoich możliwości, stara się ulżyć ich ciężkiej doli.

Ufajmy, że krok Papieża przyniesie choćby ulgę wołającej o pokój Ziemi Świętej.


Ks. prof. Waldemar Cisło


Autor jest dyrektorem sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

za:www.naszdziennik.pl/wp/81727,rozaniec-zamiast-rakiet.html