Publikacje członków OŁ KSD

Jan Szałowski - Sto lat temu był rok 1916



To że była pierwsza wojna światowa jest tak oczywiste, jak pory roku, czy też wschody i zachody słońca. Tej wojny nie da się wykreślić z historii świata i europejskiej cywilizacji.

Rok 1916 w toczącej się wojnie powszechnej przyniósł wiele zmian, ale o nich zbyt mało mówi się nadal w polskiej tradycji niepodległościowej. Działania frontowe na zachodzie i na wschodzie przyniosły morze krwi. Kto choć raz wędrował przez Szampanię, ten do końca życia zapamięta tamtejszy krajobraz. Winnice i cmentarze odmiennością barw tworzą surrealistyczny obraz, jakich mało w całej Europie. To tam w okopach wyginął kwiat francuskiej katolickiej młodzieży. To była wojna na przetrwanie, a może dokładniej na takie wyniszczenie przeciwnika, aby w końcu uznał swoją przegraną.

Niemcy za wszelka cenę chciały wygrać wojnę. Rąbanie na potęgę lasów i gospodarka rabunkowa na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej nie przybliżały Niemiec do wygranej. Nawet dziwaczny pomysł wprowadzenia w 1916 roku czasu letniego nie dawał militarystom niemieckim szans na ostateczne rozstrzygniecie wojny na swoją korzyść.

Strony walczące wkroczyły w trzeci rok wojny. Niemieckim problemem były wyczerpujące się zasoby ludzkie. To w tych realiach doszło do publicznego ogłoszenia przez obu cesarzy ‘Aktu 5 listopada’. Warto przytoczyć go w całości, aby przenieść się w świat, jaki istniał sto lat temu:

„Przejęci niezłomną ufnością w ostateczne zwycięstwo ich broni i życzeniem powodowani, by ziemie polskie, przez waleczne ich wojska ciężkimi ofiarami panowaniu rosyjskiemu wydarte, do szczęśliwej wwieźć przyszłości, Jego Cesarska Mość Cesarz Austrii i Apostolski Król Węgier oraz Jego Cesarska Mość Cesarz Niemiecki łożyli się, by z ziem tych utworzyć państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem. Dokładniejsze oznaczenie granic zastrzega się. Nowe królestwo znajdzie w łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami rękojmię, potrzebną do swobodnego sił swych rozwoju. We własnej armii nadal żyć będą pełne sławy tradycje wojsk polskich dawniejszych czasów i pamięć walecznych polskich towarzyszy broni we wielkiej obecnej wojnie. Jej organizacja, wykształcenie i kierownictwo uregulowane będą we wspólnym porozumieniu.

Sprzymierzeni monarchowie, biorąc należyty wzgląd na ogólne warunki polityczne Europy, jako też na dobro i bezpieczeństwo własnych krajów i ludów, żywią niepłonną nadzieję, że obecnie spełnią się życzenia państwowego i narodowego rozwoju Królestwa Polskiego.

Wielkie zaś, od zachodu z Królestwem Polskim sąsiadujące, mocarstwa z radością ujrzą u swych granic wschodnich wskrzeszenie i rozkwit wolnego, szczęśliwego i własnym narodowym życiem cieszącego się państwa.”

Po raz pierwszy w biegu wojny ogłoszono odbudowę Królestwa Polskiego. Bez względu na szczerość obu państw, stało się to faktem, którego nie da się już w przyszłości zignorować. Kiedyś zupełnie przypadkowo wpadł mi w ręce – a dokładniej wypadł z niedbale związanej makulatury – liczący 28 stron wydany w formacie A6 przez Nowy Kurier Łódzki kalendarzyk na rok 1917. Miesiące zajęły jedynie połowę tej niezwykle skromnej publikacji. Ciekawsza znacznie jest druga jej połowa. Teksty i ilustracje. Oto pomieszczono teksty i szereg zdjęć. Zacznę od tekstów: Boże coś Polskę (10 zwrotek), Z dymem pożarów, Jeszcze Polska nie zginęła. I część ikonograficzna: szkic portretu Józefa Piłsudskiego twórcy Legionów Polskich, obchody 3 maja 1916 r. w Łodzi, przyjazd Jego Eminencji Arcybiskupa Warszawskiego ks. Aleksandra Kakowskiego do Łodzi,, ogłoszenie aktu Niepodległości Polski w Magistracie m. Łodzi, uroczystość posiedzenia Rady miejskiej stoł. m. Warszawy w dniu 5 listopada 1916 r., 500-lecie założenia Tuszyna – dwie fotografie: pochód przez bramę tryumfalną i straż miejska biorąca udział w pochodzie, Franciszek Józef I Cesarz Austrii i Apostolski Król Węgier, Henryk Sienkiewicz z żoną, alegoryczny rysunek Leonarda Winterowskiego, umieszczony w wiedeńskiej ilustracji a wyobrażający Polskę niepodległą oraz ostatnie zdjęcie – obchód 3 maja w Łodzi, dekoracja redakcji Nowego Kuriera Łódzkiego. Na okładce Orzeł Polski w koronie i napis ‘Rok 1917’. Kalendarzyk wyszedł jako druk Nowego Kuriera Łódzkiego w Łodzi.

Oto u schyłku 1916 roku obwieszczano w polskiej drukarni polskiego dziennika – może wtedy jeszcze na wyrost – odrodzenie państwa polskiego. I jakoś tak przyszło mi na myśl, że w 1939 roku, 12 października, w niemieckiej drukarni niemieckiego dziennika w Łodzi wydrukowano obwieszczenie Hansa Franka o zakończeniu działań wojennych i powołaniu Generalnego Gubernatorstwa. I może to zestawienie pomoże cieplej spojrzeć na Akt 5 listopada. Nie ulega wątpliwości, że dowództwo niemieckie starało się rozbić i odrzucić daleko na wschód resztki armii rosyjskiej a później dokonać rozstrzygnięcia na zachodzie. Bitność polskiego żołnierza była poza wszelkimi wątpliwościami, tak w przeszłości, jak i sto lat temu. Polacy byli we wszystkich armiach zaborczych i dawali przykłady męstwa. Niemieccy generałowie wyciągnęli wnioski także z niezwykłego męstwa legionistów w walkach z Rosjanami na Wołyniu latem 1916 roku a zwłaszcza z ich bezgranicznego  bohaterstwa w czasie bitwy pod Kostiuchnówką.

Podjęli więc Niemcy grę o pozyskanie setek tysięcy nowych rekrutów z ziem, które nadal formalnie należały do Cesarstwa Rosyjskiego. W roku następnym doprowadzili do upadku oddziałów legionowych a równocześnie rozpoczęli rekrutację do Polskiej Siły Zbrojnej. Plany niemieckie okazały się zbyt optymistyczne wobec znacznego ogołocenia przez Rosjan  Kongresówki i ziem za Bugiem z materiału ludzkiego zdolnego do służby wojskowej, jak też z zachowawczego podejścia do niemieckich planów ze strony samych Polaków. Nic już nie mogło jednakże cofnąć wydanego aktu odbudowy Polski po zakończeniu działań wojennych. Z drugiej strony Niemcy gotowi byli w 1917 roku do wszelakiego łajdactwa, aby tylko rozstrzygnąć wojnę korzystnie dla siebie. Taka okazja nadarzyła się wkrótce, gdy generalicja rosyjska wymusiła na Mikołaju II akt abdykacji. Wkrótce wyekspediowano do Rosji Lenina wraz z grupą współpracowników i wyposażono go w niezbędne środki finansowe, aby pogrążył Rosję w chaosie. W ciągu kilku miesięcy stało się to faktem, ale w międzyczasie do wojny przystąpiły Stany Zjednoczone. Zwycięstwo Niemiec – w tej sytuacji – stawało się coraz bardziej iluzoryczne, więc  po wycofaniu się z wojny Rosji, tworzą Niemcy marionetkowe państwo ukraińskie ze stolicą w Kijowie. Tutaj zatrzymajmy narrację wojny światowej.

Rok 1916 – a dokładniej dzień 15 listopada – to data śmierci najwybitniejszego – a zwłaszcza najsłynniejszego – polskiego pisarza tamtej epoki. Henryk Sienkiewicz, autor wielu powieści, opowiadań, nowel i listów z podróży był pierwszym polskim noblistą w dziedzinie literatury. Jego powieść ‘Quo vadis’ wciskała ludzi w fotele w Europie i w Ameryce. W połowie wojny powszechnej – w  1916 roku – w samych tylko Stanach Zjednoczonych sprzedano dwa miliony egzemplarzy tej napisanej w 1896 roku powieści. Przyczyniła się ona w znacznej mierze – gdy komisja noblowska w 1905 roku podejmowała decyzję o wyborze laureata w dziedzinie literatury – do wskazania właśnie Sienkiewicza, jako tego, który ją otrzyma.

Tablica poświęcona Henrykowi Sienkiewiczowi w katedrze łódzkiej pojawiła się wkrótce po jego śmierci i głosiła: ‘Mocarzowi ducha i słowa wielkiemu synowi ojczyzny Henrykowi Sienkiewiczowi XXV XI MCMXVI Miasto Łódź, ziemie – brzezińska – łaska – łódzka’. Jest dla mnie Sienkiewicz jednym z trzech – obok Kochanowskiego i Mickiewicza – twórców literatury polskiej niezbędnych, aby posiąść polszczyznę w jej przeróżnych odmianach. W przeciwieństwie do Jacka Londona i Juliusza Verne – moich ulubionych pisarzy z okresu szkoły podstawowej – wytworzył Sienkiewicz szereg odmian mowy ojczystej, co czyni z niego dodatkowo geniusza literatury. O ile ‘Trylogię’ tworzył ‘ku pokrzepieniu serc’ mieszkańców ziem dawnej Rzeczypospolitej, to zwłaszcza powieść ‘Krzyżacy’ odbiła się wielkim echem na Śląsku Górnym i Opolskim. Miała być znana 80 procentom uczestników powstań śląskich. Odegrała więc tam nieprawdopodobną rolę w odzyskiwaniu polskiej świadomości narodowej. Odegrał też Sienkiewicz znaczącą rolę w krytyce rządów rosyjskich na ziemiach polskich. W 1904 roku wyszedł wydany anonimowo we Lwowie jego ‘List otwarty Polaka do ministra rosyjskiego’. Oto tylko fragment z tej liczącej dwadzieścia kilka stron broszury: ‘Państwo silne powinno mieć kilka kardynalnych zasad, przestrzeganych bezwzględnie, ale nie powinno być ani zbyt drobiazgowym, ani zbyt nieufnym, ani zbyt tchórzliwym, inaczej bowiem budzi podejrzenie że jest spróchniałym. W Rosji również istnieje zbyteczna kontrola państwa nad życiem. W Polsce, gdzie biurokracja jest nieprzyjaciółką kraju, staje się ona zawsze nieznośną, niekiedy haniebną, najczęściej przynoszącą wprost szkodę i państwu i społeczeństwu.’ Zdaje się, że to dziedzictwo panowania moskiewskiego nad Polską – tak krytykowane przez Sienkiewicza – jest nadal niezwykle aktualne w naszym Kraju.

A w zakończeniu wracając do samego Sienkiewicza, trzeba powiedzieć, że Polacy docenili swego znakomitego pisarza ofiarowując mu w 1900 roku w darze od Narodu dworek w Oblęgorku. Było to niezwykle ważne i wzruszające, albowiem Sienkiewicz, jako poddany rosyjski, nie otrzymywał od tłumaczy i zagranicznych wydawców tantiem od swoich utworów literackich.

Jan Szałowski