Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad - Bóg, honor i Ojczyzna... i znowu Toruń

Polska to normalność. Bezapelacyjnie! Polska to normalność, która zaczyna zachwycać na tle skorumpowanej intelektualnie Europy. Co więcej – Polacy zaczynają powoli, nieśmiało tą normalnością swojego państwa żyć, szczycić się nią, oddychać pełną piersią. Widać gołym okiem, że Polska zrzuca mentalną okupację wpajaną, po okrągłym stole, przez ideologię „pedagogiki wstydu”.

Na temat owej pedagogiki wstydu kolejny raz wypowiedziano wiele precyzyjnych, punktujących diagnoz, podczas niedawnej konferencji „Oblicza dumy Polaków” (25.01.2017.), zorganizowanej przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (delegacja łódzkiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy melduje się regularnie na różnych spotkaniach organizowanych przez tę zasłużoną uczelnię). I truizmem byłoby odkrycie, że dopiero dzisiaj można w całej pełni docenić znaczenie trudu, z jakim w Toruniu przełamywano narzucone Polsce złe stereotypy oraz docenić rolę, jaką „koncern ojca Rydzyka” odegrał, konsekwentnie powstrzymując Kraj przed stoczeniem się w pół-kolonialny status. Dzięki komu (między innymi) możemy cieszyć się dziś przeżywaniem radości z bycia Polakiem, katolikiem, uczciwym człowiekiem – w kuluarach tegorocznej konferencji uczestnicy „odkrywali” co i raz.

W epoce zalewu poprawności politycznej rzeczy powinny być nazywane po imieniu, a dosadnych słów nie należy się wstydzić. Choć mecz ciągle trwa, a „na diabelskim żołdzie” (określenie o. Rydzyka) ciągle sporo można zarobić, to jednak od półtora roku widzimy, że dawny status Polski – status rynku zbytu dla zachodnich towarów i rezerwuaru taniej siły roboczej – już nam nie grozi. Widzimy, że zaproszenie rzucone – w końcówce lat 80. – przez byłego premiera Tuska, abyśmy spróbowali ujrzeć siebie jako coś całkiem innego, niż normalność, spaliło na panewce. Odrzucone przez ogół, nie znalazło żadnego oddźwięku poza wąskimi (choć ciągle wpływowymi) środowiskami arywistów i kameleonów. Dziś obserwujemy jego ostateczny zmierzch. I kompromitację.
Co więcej można zatem powiedzieć (odkryć) dzisiaj, kiedy Polakom łuski spadły z oczu i wszystko właściwie wiadomo?

W otwierającym konferencję wykładzie („Duma z bycia Polakiem w ujęciu Jana Pawła II”) biskup Adam Lepa zauważył, że „pedagogika wstydu” zdołała dość łatwo się rozpowszechnić i zadomowić, ponieważ znaczna część ludzi jest ukierunkowana w taki sposób, że ciągle potrzebni są im „ci gorsi”: jakieś „moherowe berety”, jacyś „katolicy radiomaryjni”... Potrzebują ich po to, żeby sami mogli się poczuć lepszymi. Łatwo zauważyć, jak bardzo te powszechne do niedawna postawy są odległe od nauk Jana Pawła II, od Jego postrzegania polskości... „Polonia semper fidelis” – powtarzał Papież z uporem, żebyśmy wreszcie zechcieli w to uwierzyć. Na Jasnej Górze wołał: „Tutaj zawsze byliśmy wolni!” – wskazując, że nasz naród nie uląkł się dwóch najstraszniejszych totalitaryzmów w dziejach świata i im nie uległ. „Europa potrzebuje Polski!” – napominał podczas pielgrzymek na zachód kontynentu. Konsekwentnie odkopywał Polaków z hałd bylejakości i apatii, którymi zasypały nas „dwa totalitaryzmy”. On, będąc jednym z największych światowych przywódców, świecił przykładem, jak wyrażać dumę z bycia Polakiem. Żył Polską, dzielił się nią ze światem... Pchnął na nowe tory. Nie sposób tego jeszcze w całej pełni docenić.

Wystąpienie publicysty Witolda Gadowskiego („Poczucie dumy z wierności prawdzie”) mogłoby być chlubą każdej z (dotychczasowych dziewięciu) łódzkich konferencji „Dziennikarz między prawdą a kłamstwem”. Pełne pytań, które prowokowały do rewizji obiegowych sądów na temat dziennikarskich powinności. Czy prawda może „leżeć pośrodku”? Nie może – prawda nie leży, prawda biega jak szalona, a za nią powinien biegać dziennikarz niezłomny. „Jeżeli dziennikarz czegoś się boi, lub przed czymś ulega, niech zmieni profesję!” Bo dziennikarz powinien być jak Pan Cogito z wiersza „Przesłanie...” Również redaktor Gadowski zwrócił uwagę, że „redukcjonizm w obrazie Polaków jest odrzucany”, zaś poprawnościowe „mity Michnika” odchodzą w siną dal. Wskazał równocześnie, że media publiczne winny w większym stopniu przeciwstawiać się prawu, wedle którego gorszy pieniądz (czyli „poetyka” mediów komercyjnych) nadal wypiera lepszy (czyli obowiązki mediów narodowych). Czy telewizja publiczna musi powielać formaty typu „Ja też mam talent”? Cóż... zmiany w telewizji publicznej są o tyle trudne, że układ zależności przypomina tam geologiczne warstwice: na samym dole są ludzie od Moczara (i nadal mają wpływy), potem są ci od Gierka, Jaruzelskiego, dalej ci z „Wyborczej”, potem nominaci Tuska, i tak dalej...

Rozpoczynający drugą część konferencji Dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej, dr Jarosław Szarek zaczął swoja prelekcję („Duma z poczucia polskości”) od zacytowania preambuły konstytucji węgierskiej, tekstu dostojnego, pełnego odniesień do św. Stefana, chrześcijańskich wartości i tradycji. Zapytał retorycznie, czy możliwa byłaby taka preambuła w konstytucji polskiej, gdzie zamiast św. Stefana byłby Mieszko, ale cała reszta taka sama... Z preambuły węgierskiej od razu tchnie dumą. Tylko pozazdrościć. Nam zaś aż do dzisiaj wmawiano, że jesteśmy „narodem nieudanym”. Lecz – na co zwracał uwagę Prymas Wyszyński – gdyby tak było, to czy przetrwalibyśmy „pomiędzy dwoma ludami opętanymi przez demony”? Polska zna doskonale oba imperializmy, obie gilotyny od wieków wiszące nad naszymi głowami i co pewien czas uruchamiane... A jednak Paderewski w 1910 roku przyjeżdża do Krakowa i funduje Pomnik Grunwaldzki... w kilka lat później zdołaliśmy „wywalczyć wolność na wszystkich granicach”, odtworzyła się rozbita wspólnota. Potem znowu... druga wojna światowa, wyrok śmierci: według planów gubernatora Franka mają być jeszcze dwa – trzy pokolenia Polaków i „chwatit”. A jednak przetrwaliśmy. Potem naszym Królem Duchem został Prymas Wyszyński. Szef IPN-u przywołał następujące zdarzenie: Kiedyś Prymas spotkał na warszawskiej ulicy pijanych studentów, zachowywali się żenująco, Wyszyński załamał się, ale po chwili powiedział: „Polska potrzebuje plemienia nowych ludzi!” Potem były wybory wiosną 1980 roku i masowy udział Polaków, potem pierwszomajowe pochody – też masowe... i nagle wybucha „Solidarność”! W narodzie narasta świadomość, że „czuwa nad nami Papież”... Po 1989 roku zaczęto budować nowy byt polski – niestety, nie na fundamencie dumy, lecz na wmówionych kompleksach. Dziś wracamy do siebie... Jak już zauważył Koneczny: Ciekawe, że nigdy nie udaje się naszym wrogom nas wynarodowić... Zawsze zostaje jakieś ziarno. Pęd, który odbija.

Następny prelegent, dr Mateusz Werner, reprezentował Narodowe Centrum Kultury i rozpoczął swój referat od oczywistego, lecz jakże często lekceważonego spostrzeżenia: „Bez dumy nie jest możliwe istnienie, nie ma trwania narodu”. Dlatego nie przypadkiem, we wrześniu 1939 roku, jedne z pierwszych niemieckich bomb spadły na Zamek Królewski. Chciano nam uzmysłowić, że „racja bytu Polski jest już nieaktualna”. Podobnie postąpili okupanci z muzyką Chopina. Można było ją usłyszeć jedynie... w rezydencji gubernatora Franka, na Wawelu. Tu warto przypomnieć apele Jarosława Marka Rymkiewicza – ponawiane w ostatnich kilku latach – żeby utwory Chopina uczynić jakby „głosem sumienia Polaków”: niech zaczną rozbrzmiewać z każdego okna... Według najnowszych badań – dzisiaj 88% Polaków „uważa się za patriotów”, a 78% „odczuwa dumę z bycia Polakiem”. Następnie prelegent zwrócił uwagę, że do pojęcia patriotyzmu starano się bardzo „dokleić” negatywne skojarzenia: megalomanię, szowinizm, zapalczywość. A chodzi tu przecież nie o jakieś „oszołomstwo”, lecz o przyrodzone „prawo do istnienia w całej, ludzkiej pełni”.

Ostatnim mówcą konferencji był Minister Obrony Narodowej. Gorąco witany Antoni Macierewicz w referacie „Poczucie dumy z militarnych dokonań Polaków” zaczął od przypomnienia roli Armii gdy Polska odzyskiwała Niepodległości po pierwszej wojnie światowej. Jest oczywiste, że bez czynu zbrojnego Polska by wtedy nie powstała. „O wojnę powszechną za wolność ludów” modlił się Wieszcz. Ale nie da się przecież zaprzeczyć, że wojna ta mogła przynieść różne, bynajmniej nie oczywiste, rezultaty. Tu w sukurs żołnierzom walczącym na wszystkich frontach przyszła dyplomacja, którą niejako „wziął na siebie” Roman Dmowski (choć był on też i twórcą Armii gen. Hallera). Jeśli jednak stawiamy dziś znak równości między Czynem (Niepodległością) a Piłsudskim, to dlatego, że to on odwrócił cios zadany Polsce przez Sowietów i rozstrzygnął o przebiegu Bitwy Warszawskiej. Więc dzisiaj, pytając o polską dumę, trzeba koniecznie zapytać o pamięć tego Czynu. W stolicy stoi dziś, widoczny z każdej strony, „pekin” (Pałac Kultury i Nauki), nie ma zaś łuku triumfalnego upamiętniającego „jedną z dwudziestu najważniejszych bitew świata”. „Pekin” do dziś wywiera niezauważalny wpływ na psychikę Polaków, utrwala kompleksy i podziały... jest jakby symbolem tego, że – zamiast walczyć uparcie o swoją dumę – byłoby lepiej, gdyby Polak podporządkował się jakiemuś aktualnie obowiązującemu „Zeitgeist” (duchowi czasów). Jest to myślenie okupacyjne, poddańcze i – na dłuższą metę – bardzo niekorzystna „formacja polityczna” („de-formacja” – podpowiedział o. Rydzyk). Dlatego tak ważne jest podtrzymywanie w Polakach dumy z osiągnięć militarnych, a zwłaszcza z udziału w wojnach sprawiedliwych. Polska zawsze przedkładała konieczność obrony wartości (chrześcijańskich, kulturowych) nad przemocą i podbojem. Na nasze powojenne losy bardzo źle wpłynęły niezrealizowane nadzieje (Piłsudskiego) na stworzenie chrześcijańskiego bloku państw Europy Wschodniej. Ta koncepcja – jak to widzimy – znów wraca w dzisiejszych czasach... Mówca na koniec przywołał postać, niedawno zmarłego, gen. Janusza Brochwicz – Lewińskiego. Słowa tego wybitnego dowódcy mogą dziś brzmieć jak testament: „Władzy powinno zależeć na włączeniu narodu do obrony powszechnej państwa”. Mogą być mottem dla formowanej Obrony Terytorialnej, a sam generał może być jej patronem. Trzeba również zawsze przypominać ludziom niepodważalną prawdę, że bez wymiaru duchowego nie będzie istnieć żadna armia...

Miło jest przyjechać – kolejny raz – do Torunia i obserwować, jakby w kropli wody, zmiany, które zaszły w Polsce. Rozmach, z jakim budowano tu fundamenty dla pracy „nowego plemienia”. Do tych zakonników, którzy przez całe lata nie lękali się, ani ostracyzmu, ani oplucia, zjeżdżali odważni ludzie – twórcy, dziennikarze, politycy – odrzucani i marginalizowani przez swoje środowiska, nękani sądami, pogardzani, wyszydzani. Dziś ci pogardzani politycy kierują Polską. Opluwani dawniej dziennikarze mówią pełnym głosem o naszych sprawach. Jest sprawiedliwość na świecie. „Ale jest jeszcze wiele pracy. Moment odrodzenia przed nami” – powiedział w swoim wystąpieniu Prezes IPN-u. Jednak, nie popadając w pychę, możemy z dumą stwierdzić, że – mimo wielu przeszkód – wyrywamy się z kompleksów i sideł. Pokonaliśmy – jako naród – stare komunistyczne sztampy, co najwyżej budzą one dziś śmieszność. Dziś pokonujemy fałszywy liberalizm i poprawność polityczną. To bodaj Chesterton powiedział: „Świat byłby lepszy, gdyby ludzie mieli więcej z Polaków”. A politycy w niektórych krajach europejskich i zamorskich mówią, że „trzeba patrzeć na Polskę”. O wielkich duchowych proroctwach nie wspominam...

Naprawdę, żyjemy w ciekawych czasach. Nareszcie.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.