Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki- Duch postępu

Przez ziemię przechodzą różne zawieruchy mające wnieść ożywcze prądy do zatęchłego świata tradycyjnych wartości - zwanego przez profesora Feliksa Konecznego cywilizacją łacińską. Starzy magistrowie przeznaczeni zostają na przemiał, a nowi - recydywiści po zawodówkach pragmatyzmu –rozpleniają ducha postępu. W gilotynowanym Paryżu i tratowanej bestialsko, ociekającej krwią Wandei,  ( aby daleko nie szukać), duch postępu mamił hasłami: „Wolności, Równości, Braterstwa”. Z jego rozka-zu eksperymentowano z marksistowską wizją eliminowania własności prywatnej na rozległych przestrze-niach wschodniej Europy i Azji, również Afryce i Ameryce. Udało się. Częściowo. W ramach leninow-sko- stalinowsko - polpotowskich odkryć i „zaostrzania walki klasowej z postępem rewolucji” wyelimi-nowano fragmenty ogniw własności. Tyle tylko, że wraz z idącymi w setki milionów rzeszami właścicie-li, bestialsko zakatowanych, rozstrzelanych, zagłodzonych, wyniszczonych katorżniczą pracą. Gorzej wyszło z blizkriegiem dla zrealizowania innej wersji: germańsko-pogańskiej, rasowo przebranej, Paneu-ropy. Zatem duch postępu restrukturyzując dotychczasowe metody rzuca masom, jakby od niechcenia, libertyńską, tolerancyjną wskazówkę: „Róbta co chceta”. Bezpretensjonalne porzekadełko wolnych jed-nostek brzmiące w istocie: „Róbcie, co chcemy”. I mianuje ekspertów. Od interpretacji tolerancji. Od wykładania i wdrażania jej reguł. Mieszaczy faktów i mitów. Tłumaczy nowych znaczeń starych defini-cji. Fachowców Nowej Ery. W tym delegatów na lokalne obszary postępu.

W laboratoriach nowej myśli nie braknie konstruktorów przeróżnych Klubów, Konwersatoriów i Dialogów, w których ambitni dyskutanci w kółko „gonią króliczka” w miłej atmosferze właściwie usta-wionych kadzideł. Postępowi psycholodzy i socjolodzy douczą tam czarnych i zaścianek, że: „Fanatyzm, a więc pozbawione jakichkolwiek wątpliwości przekonanie, że jest się wyznawcą jedynie słusznych po-glądów wywołuje stan wewnętrznego zacietrzewienia niebezpieczny dla zdrowia (...) Nikt z nas nie może zasadnie uzurpować sobie uprawnienia do jedynie prawdziwych poglądów...”, nie dostrzegając z wysokości podium, iż oto składają głęboką samokrytykę... Dostojny profesor, w „uniwersalnym dialogu”, potrafi przekonywać: "W ateizmie autentycznie cenna jest intelektualna wstrzemięźliwość, wyraźnie określone samoograniczenie, ascetyzm intelektualny." (...). Ateiści są maksymalistami, żądają uzasadnień światopoglądowych. Ateizm ma intelektualne ambicje. "(...), a następnie rozlicza srogo własną wiarę: „Religia, a zwłaszcza chrześcijaństwo jest rezygnacją z intelektualnych ambicji". Skoro intelekt jest na-rzędziem umysłu operującym w pokładach zgromadzonej wiedzy, panie Profesorze, czy przypadkiem owa „wstrzemięźliwość”, „samoograniczenie”, „ascetyzm”, nie jest po prostu efektem rozleniwienia inte-lektualnego lub obrazuje aktualny stopień nasycenia wiedzą? Czy to „samoograniczenie” nie powoduje w efekcie uwięzienia w zamkniętym obszarze materialistycznych dogmatów (jak np. ewolucjonizm mię-dzygatunkowy, biorąc pierwszy- lepszy przykład)? Jeśli „ateiści są maksymalistami” i „żądają uzasadnień światopoglądowych” a „ateizm ma intelektualne ambicje”, dlaczego zatem nie zmuszają swego intelektu do jak najgłębszej weryfikacji zapisu Ewangelii?  Czyż dalsza droga wolnego i dojrzałego człowieka nie jest konsekwencją odpowiedzi na pytanie - Jest ten zapis świadectwem czy jeno powiastką? Czy zmie-rzenie się z dokumentacją i dowodzeniem zawartym np. w trylogii Vittorio Messoriego: „Opinie o Jezu-sie”, „Pod Ponckim Piłatem”, „Mówią, że zmartwychwstał”, godzi w „intelektualne ambicje”, czy raczej wynika z „samoograniczenia”? A cywilizacja, w której żyjemy - cywilizacja łacińska, ukształtowana na chrześcijańskim - czyli religijnym -fundamencie - została zbudowana bez „intelektualnych ambicji”? A którąż to, doskonalszą, ukształtowały „ambicje intelektualne”? Niestety, dialog nie jest tak demokratycz-ny, aby uzyskać odpowiedź. Dlatego pozostaniemy z problemem >intelektualnych ambicji ateizmuzwłaszcza w chrześcijaństwie<, do konwersowania w innych, mniej „wstrzemięźli-wych intelektualnie” klubach....

Nie tak dawno, gromadka pań z polskiej prowincji, wspomagając oczekiwane postępowe ustawo-dawstwo, doniosła Parlamentowi Unii Europejskiej o niesłychanej tyranii lokalnego prawa, pozbawiają-cego kobietę swobody niszczenia rozwijających się w łonach matek istnień ludzkich. „Mój brzuch należy do mnie”- to głęboko duchowo dyrektywa bojowniczek o wolność i demokrację; być może potomkiń owych autorytetów naukowych z Oxfordu i Salamanki, które wbrew stanowisku ówczesnego papieża Pawła III, głosiły, iż: „Indianie nie są istotami w pełni ludzkimi i dlatego nie posiadają praw naturalnych przyznawanych zazwyczaj ludziom”
Z tego samego ducha czerpiąca rewolucjonistka, w pewnej rozmowie, po bezradnej bieganinie myślowej skonstatowała, że życie zaczyna się od możliwości samodzielnego funkcjonowania. I nie mogła skoja-rzyć, jak przerażającą doktrynę odkryła. Szacuje się, iż ludobójstwo wynikające z tej zbrodniczej dowol-ności, w czasach jak najbardziej współczesnych, dotknęła już ponad miliard istnień. Więcej niż wszystkie -zrealizowane do tej pory- wojny. A już przygotowywani jesteśmy do pokonania następnej rogatki na autostradzie zmian na lepsze: do humanitarnej – a jakże – eutanazji; śmierci, jakoby, z wyboru (Zob. np. R. Fenigsein – Eutanazja, śmierć z wyboru?; B. Nathanson – Ręka Boga; o. A.D`Ascania – Cywilizacja śmierci; artykuł prof. M. Ryś – Natura nie wybacza nigdy /w: Nasz Dziennik  z 3 07 2000r./ i bibliografia tam wskazana). 

I tak możnaby snuć i snuć zapis spotkań z duchem postępu, jego funkcjonariuszami i dokonaniami. Z teoretykami i praktykami nowoczesnej ekonomii, która rozgrzesza ukradzenie pierwszego miliona dola-rów ( o następnych dyskretnie nie wspomina). Z wizjonerami przeludnienia globu ( zob. M. Czachorowski – Nowy imperializm.).  Z przekonywaczami o nieszkodliwości „małej ilości miękkich narkotyków”, do seksu przedszkolaczków, do pedofilii i pornografii (zob. np. .D.A. Scott – Pornografia), do normalności małżeństw jednopłciowych z fundowanym luksusem spełnianych zachciewanek adoptowania i wychowywania przez nie dzieci; z „filo-rasistami, filo-obleśnikami, z przeróżnymi filo... realizującymi w istocie pakiet zamó-wień dla duchowego i materialnego dowartościowania przerażonego „ego”. Rejestr znajomości z traga-rzami sloganów i pustych konkluzji; z poszukiwaczami wybiegów intelektualnych mających stanowić alibi dla lenistwa umysłu i zaniku woli; z aroganckimi aspirantami do rządów dusz, tracącymi umiejęt-ność „zarządzania” po ludzku sobą i rodziną; z pełnymi pychy marzycielami o wolności w relatywizmie i nihilizmie - ten smutny rejestr jest długi.
***
„Rozmyślanie (...)  w poczuciu pychy kończy się zidioceniem. Każdego, komu nie zmięknie serce, czeka rozmiękczenie mózgu.”  ( K.G. Chesterton- Ortodoksja). I to jest uniwersalna recepta na chorobę postę-pu.


Publikacja: N. Myśl Polska nr 4 z 26 01 2003r.