Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad : Wałęsa – the final defence

Obserwujemy kolejny epizod obrony Lecha Wałęsy. Znów podejmowane są próby usprawiedliwienia jego wyborów życiowych przed „zionącymi od nienawiści lustratorami”. Życie Wałęsy próbuje się podzielić na części: raz był „tym złym”, który zdradził i donosił, ale potem się zmienił i działał dla dobra Polski. Popełnił błędy w młodości, ale nie sposób odmówić mu późniejszych zasług. Cel tych wszystkich zabiegów jest zawsze taki sam: żeby były szef „Solidarności” mógł zachować (choćby w postaci szczątkowej) status „dobra narodowego” i „nieustraszonego pogromcy komuny”. Nie wiem, czy ludzie, którzy prowadzą obecną „kampanię”, wiedzą, że zbliżają się do ostatniej już – możliwej do zastosowania – linii obrony. Ta końcowa batalia o dobre imię byłego pracownika Gdańskiej Stoczni będzie wymagała wielu przewartościowań i kompromisów, odwrócenia dotychczasowych pojęć i faktów, ale ostatecznie przyniesie uczestnikom obrony Wałęsy wewnętrzny pokój i oczyszczenie atmosfery (w ich środowiskach). Wydaje się, że ten dzień jest już bliski.

Dotąd z ust obrońców byłego prezydenta słyszeliśmy stale te same, wyświechtane frazesy: „przecież tylko idąc na współpracę z Służbą Bezpieczeństwa, był w stanie ją przechytrzyć i pokonać komunę”, albo: „w polityce nie ma ludzi nieskazitelnych” (argument cokolwiek rozpaczliwy, bo tacy są). Tak czy inaczej, od teraz to się zmieni. Obrońcy Wałęsy – o ile chcą być skuteczni i wiarygodni – będą musieli dokonać znacznych korekt w swoich ocenach najnowszej historii Polski. Nie da się dłużej bronić stwierdzeń typu: „Dobry Wałęsa pokonał złą komunę”. Przede wszystkim trzeba będzie wreszcie uznać komunę, a zwłaszcza Służbę Bezpieczeństwa, za główną siłę proreformatorską w PRL-u i później – w pierwszych latach III RP. Zaś Kiszczaka, Jaruzelskiego i Maleszkę – za głównych architektów tzw. transformacji ustrojowej w krajach Układu Warszawskiego i za obrońców wolności obywatelskich. Samemu Układowi Warszawskiemu powinna też zostać przywrócona – to logiczne – zasłużona opinia obrońcy światowego pokoju i demokracji przed zachodnim imperializmem.

Gdyby stronnikom Lecha Wałęsy (i samemu Wałęsie) oraz TVN-owi (wraz z przyległościami) udało się wpoić Polakom taką właśnie, nową historyczną narrację... o, wtedy w Polsce z pewnością zapanował by pokój i ład społeczny, zostałyby przywrócone właściwe miary w polityce historycznej, a Martin Schulz i jego koledzy wreszcie odetchnęliby z radością.

Niejeden mógłby się tu jednak obruszyć: Jak to? Przecież relatywizm, zawarty w twierdzeniach o „dobrej SB”, aż bije po oczach. A jednak. Koncepcja, że SB była dobra, zaś niepodległościowa opozycja (i jej dzisiejsi kontynuatorzy) byli źli... tak jest, koncepcja ta pozwala wreszcie przestać żyć w jakiejś schizofrenii moralnej! Wszystkie dylematy znikną, jeśli dzisiejsi przeciwnicy Lecha Wałęsy pokonają małostkowość i odważą się przyznać, że Służba Bezpieczeństwa i jej byli współpracownicy z PRL-owskiej opozycji to byli „ci dobrzy”, zaś rozmaici fanatycy, którzy dzisiaj wytykają Wałęsie współpracę, to byli „ci źli” (w dodatku – są nimi nadal). Przypomina się tu stary dowcip (zainspirowany chyba kultowym zbiorkiem opowiastek Michaiła Zoszczenki o Leninie). Dowcip mówi o tym, jak to dobry Lenin przechodził kiedyś obok jakiegoś płaczącego chłopca i poruszony jego chlipaniem dał mu cukierka... „A przecież mógł zabić!” – brzmi pointa dowcipu. Zachowując wszelkie proporcje, możemy powiedzieć, że przecież Służba Bezpieczeństwa też mogła wyrywać paznokcie, bić po piętach i zabraniać picia alkoholu w celach. A przecież umieściła Lecha w zacisznym Arłamowie, dostarczała koniak i przyjacielsko gawędziła. Mogła wsadzić „całe polskie plemię do więzienia” – jak demagogicznie śpiewano po 1981 roku w podziemiach kościołów, a internowała tylko 10 131 osób. Mogła... ech, co SB mogła wtedy zrobić, dzisiaj można sobie tylko pomarzyć...

I dzisiaj właśnie, aby zachować pokój społeczny w naszym kraju, trzeba zapomnieć o starych kalkach. Nawet tłumaczenie zachowań części przedstawicieli dawnej opozycji „syndromem sztokholmskim” okaże się – już niedługo – nieprzydatne. Jaki syndrom kata i ofiary? Nie było żadnych katów, nie było żadnych ofiar! Wszyscy Polacy: Kiszczak i Wałęsa, Niesiołowski i Mazguła, Urban i Celiński, Passent i Staniszkis – wszyscy oni działali dla dobra lepszej, kapitalistycznej Polski. Trochę tylko bruździli po kątach Kaczyńscy i Dorn. Ale na szczęście Dorn potem przejrzał na oczy i się nawrócił.

Czy można wykluczyć, że już niedługo najbardziej zagorzali obrońcy byłego przewodniczącego będą skłaniać się ku takiej narracji, ku nowej wersji historii. Będzie to piękny, przełomowy dzień: Dobra Służba Bezpieczeństwa i dobra „Solidarność” – zgodnie, pod wodzą swoich reformatorskich skrzydeł, „ze Sovietskim Svazem, a nikdy inak” – wszyscy razem walczyli z niewydolnym gospodarczo, poczciwym systemem, żeby kraj mógł się normalnie rozwijać. I żeby łódzkie włókniarki nie musiały więcej demonstrować na Piotrkowskiej, bijąc nagimi, wołowymi kośćmi w garnki. Żeby firmy polonijne mogły rozkwitać i produkować zapachy do ciast oraz importować z Danii szampony. Żeby można było bez przeszkód sprowadzać z Niemiec cysterny spirytusu Royal, korzystając z „luk celnych”...

No, narodzie... uwierz w to! Uwierzysz...? Uwierzysz...?

Copyright © 2017. All Rights Reserved.