Publikacje członków OŁ KSD

Ks. dr Waldemar Kulbat-Wobec profanacji


Nawiedzeniu Matki Bożej w naszej archidiecezji towarzyszą radość i łzy wzruszenia. To wielkie wydarzenie, którego wymiarów i znaczenia nie zgłębi do końca nawet najbardziej doskonały warsztat socjologa. W uroczystościach nawiedzenia  biorą udział tysiące. Doznają oni niezwykłych przeżyć, wzruszeń, umacnia się i odradza w ludzkich sercach wiara, a wszystko to dokonuje się dzięki tajemniczemu spotkaniu z Matką Bożą obecną za pośrednictwem jej jasnogórskiego wizerunku. Doświadczeni duszpasterze wiedzą, że  kiedy ma miejsce jakieś dzieło Boże, jakaś wielka ewangelizacja, jak podczas Nawiedzenia, kiedy dokonuje się wielka przemiana duchowa w ludzkich sercach, towarzyszą temu wydarzeniu pomruki zła. Szatan poprzez oddanych mu ludzi usiłuje przeszkodzić Bożemu dziełu. Działaniem tego rodzaju jednostek jest profanacja,  znieważenie wizerunku Matki Bożej zamieszczone  na plakatach informujących o Nawiedzeniu.  Kim są profanatorzy?* To wyobcowane jednostki, fanatyczni sekciarze, zwolennicy jakichś marginalnych ideologii, ludzie opłacani lub zwiedzeni. Ludzie chorzy z nienawiści i w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwi i godni politowania. Trzeba się modlić o ich nawrócenie. Jednak należy się ich także strzec, gdyż w swoim zacietrzewieniu  mogą dokonywać bolesnych dla chrześcijańskiej społeczności szkód. Te przykre wydarzenia przypomniały mi pewne zdarzenia, którymi pragnę się podzielić w formie świadectwa.
Przed laty w  Domu Opieki prowadzonym przez siostry zakonne w Tomaszowie Maz. dogorywał człowiek chory na raka oczu. Był to człowiek wierzący i pogodzony ze swoim losem. Przyczyny swojej choroby dopatrywał się w kolejach swojego życia. Zaraz po wojnie jako młody człowiek stał się zapalonym wyznawcą  nowej  ideologii naznaczonej nienawiścią do wiary. Szczególnie przeszkadzała mu modlitwa ludzi odmawiających codziennie litanię przed figurką Matki Bożej. Pewnego razu kamieniem wybił oczy Matce Bożej i z satysfakcją oświadczył: nie musicie się już modlić bo Ona i tak już was nie widzi. W dalszym swoim życiu ten człowiek się nawrócił, pogodził z Panem Bogiem, ale swoją sytuację komentował: „muszę pokutować za znieważenie okazane Matce Chrystusa. Pan Jezus nie pozwoli znieważać swojej Matki”.  Dla pouczenia i przestrogi jeszcze jedna historia. W końcu lat 80-tych Marek, ministrant z parafii w której pracowałem, odbywał służbę wojskową jako kierowca transportera opancerzonego. Pewnego razu opowiedział wstrząsające zdarzenie. Na desce sterowniczej pojazdu umieścił obrazek Matki Bożej na znak oddania się pod jej opiekę. Inny jego kolega opowiadał  o swoim zaskoczeniu, kiedy zauważył podobny obrazek  umieszczony w kokpicie bojowego myśliwca. Umieścił go tam dowódca klucza powietrznego, absolwent Akademii Wojskowej w Moskwie, który jednak świadomy zagrożeń oddawał się pod opiekę Matki Bożej. Jednak Marka czekała przykra konfrontacja. Posłuszny narzuconej ideologii podoficer nakazał mu zerwać przyklejony wizerunek, a kiedy ten nie wykonał polecenia, zrobił to sam. Nie chcę pisać co stało się z tym człowiekiem, tego samego dnia po południu. Jest to zbyt drastyczne, przerażające. W każdym razie nawet oficerom politycznym w jednostce odebrało mowę. A oto inny przykład bardziej pocieszający. We wrześniu 1939 roku  mój Ojciec, żołnierz grupy gen. Kleberga kiedy widział spadające na niego bomby przerażony wypowiedział ostatnim tchnieniem słowa modlitwy: „Matko Boska Częstochowska, osłoń mnie swoim płaszczem”. Eksplozja upadającej bardzo blisko bomby spowodowała, że został przywalony warstwą ziemi, z ubrania pozostały strzępy, a pas wojskowy został przecięty w czterech kawałkach. Ojcu nic się nie stało poza niewielkim guzem na głowie. Gdyby mój ojciec wtedy zginął,  nie byłoby mnie na świecie. Czy więc wolno mi o niezawodnej opiece Matki Bożej zapomnieć?             

Ks. Waldemar Kulbat

*profan nie wtajemniczony, nie będący znawcą, laik; dyletant; ignorant; nieuk.