Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki-Walka karnawału z postem

W wyobraźni wielu wielbicieli przeróżnych odmian materializmu wiara w naturalny porządek rzeczy, w transcendentną Praprzyczynę, w Boga, a już szczególnie w wydaniu chrześcijańskiego katolicyzmu, to ciemności niewiedzy, ponurość doktryn i odmęty straszliwych nakazów i zakazów, z których należy ratować wszelkimi sposobami - nawet pod przymusem - ogarniany nimi lud.

Antyteistyczna medycyna dysponuje żelaznym, rzec można, zestawem rozweselania. I rzeczywiście pacjenci, jeżeli przeżyją zaaplikowaną kurację - statystyki nie sieją optymizmu - i potrafią dostrzec skutki wdrażanych idei, nie mogą powstrzymać śmiechu. Gorzkiego śmiechu.
Bo jaki może być, jeżeli efekty podejmowanych zapalczywych starań „naukowego, materialistycznego postępu” bywają raczej upadkami niż wzlotami?

Z idei wyzwolenia od transcendentnego Boga - demaskowanego, jako przytłaczający mit - wyrosły jak grzyby po deszczu przeraźliwie materialne i zupełnie realnie niewolące bożki. Z zamysłu oswobodzenia od „nieznośnego ciężaru” prawa naturalnego, ustawionego przez obiektywnego Prawodawcę i będącego nakazem wierności sumieniu, wyszedł przymus nakazom zewnętrznym - stanowionym subiektywnie partykularyzmom. Z uwalniania od „doktryn” transcendentnych ( akceptowanych dobrowolnie) - zakucie w doktryny materialistyczne (narzucane arbitralnie ).

Świadomość niezwykłej i wyjątkowej pozycji człowieka jako dziecka Stwórcy wszelkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych i podmiotu Jego Miłości, na którą odpowiada rozumnie, korzystając z wolnej woli, zredukowano do przypadkowego elementu ewoluującej materii wkomponowanego w przyrodę. Celowość przekształciła się w nadętą hipotezę nieprawdopodobnego przypadku

Umiłowanie człowieka poprzez nieakceptowanie grożącego mu zła (grzechu), zastępuje lubość zła (grzechu) niszczącego człowieka. Idea szczęścia nie warunkowanego materialnie, przepoczwarza się w wizję szczęścia, definiowanego jedynie w aspektach zaspokojeń fizjologicznych, materialnych. Redukowanie lęków egzystencji, przez uświadamianie niezniszczalnych wartości i celów, przekuwa się w gorączkę  zdobywania nietrwałych świecidełek ograniczonych karlejącą wyobraźnią.

Zamiast sadowienia fundamentu domu na pewnych zasadach moralnych, próbuje się budowy na piasku zmiennych reguły, włączając w to akceptację dewiacji i patologii.

Odebranie etyce laickiej uzasadnienia w Najwyższym Sprawcy pozbawia ją sensu.

Zamiast utrwalania pojęć i definicji dla coraz lepszego komunikowania się, jesteśmy świadkami ciągłych zmian, dezorientujących i przeszkadzających w efektywnym konstruowania ludzkiej wspólnoty.

Zamiast konsekwentnego, zdyscyplinowanego, ścierania się intelektów na obszarze wiedzy, następuje ucieczka w konkluzje bez dowodu, błyskotki werbalne, okrzyki, połajania, aż po fizyczne unicestwianie oponentów.
Powszechna indoktrynacja wypiera powszechną edukację.
Otwartość wolnego w wyrażaniu swoich pragnień członka rodziny ludzkiej, więźnie w mikroświatku „ego" coraz bardziej wyobcowanej jednostki, a poszerzanie i ugruntowanie obszaru ludzkiej wolności przez panowanie nad instynktami - w zniewolenie porywami  animalistycznych uwarunkowań.

Średniowieczną lekkość wiary wzlatującej kolorami i radością życia ku niebu z bogatych pól cywilizacji łacińskiej, obciąża coraz większy ciężar pychy, rozpełzającej się po szczelinach ziemi w poszukiwaniu stymulatorów niemrawych podskoków.
Harmonię i dostojeństwo gotyckich świątyń, oraz pełną sensu i prostoty organizację życia, mają wymieniać przeróżne pokraczne „instalacje w procesie”, będące sztuką odwracania uwagi od pustki treści.

Racjonalność szalonego działania ducha, zamieniono na szaleństwo nierealizowalnych w materialnych wymiarach pomysłów: od „wolności, równości, braterstwa” po skarykaturyzowaną wizję platońskiego trójpodziału. I najbardziej paradoksalny efekt: Wolnomyślicielstwo mające uwolnić człowieka, zamknęło jego myśli w więzieniu materialistycznych dogmatów. „Tolerancja”, „pluralizm” i „dialog”, objawiają codziennie grymaśne oblicza cynicznej ( w najlepszym razie - groteskowej) laickiej cenzury.
A stwierdzenie pewnego postkomunisty, zmutowanego taśmowo w liberała: „Najważniejsza jest gospodarka ( wszak „byt kształtuje świadomość”). W gospodarce nie ma miejsca na pytania pracobiorców.” ( można domyślić się - na razie „w gospodarce”, bowiem: „kierownictwo wie lepiej!” i „Arbeit macht frei!”... ), uzmysławia obecność widma starego marzenia o likwidacji jednego z podstawowych uprawnień, ba! - obowiązków człowieka: prawa do wiedzy, obowiązku rozwoju świadomości, obowiązku współtworzenia i współodpowiadania za kształtowanie jakości życia, dla dobra wspólnego.

Regres człowieczeństwa, to zupełnie logiczna konsekwencja ogłupienia i zniewolenia jednostki mirażem pseudowolności.

Przedstawiony szkic zawiera skróty i pewne uproszczenia- być może kosztem czytelności. Chętnym poznania obszerniejszego wykazu i opisu pogubień oraz dowodów, można zaproponować prace mistrzów myśli i słowa - chociażby Pascala, Chestertona, Frossarda, Messoriego /zob. np. B. Pascal – Myśli; G. K. Chesterton – Ortodoksja; A. Frossard – 36 dowodów na istnienie diabła; V. Messori – Wyzwanie Wiary, Przemyśleć historię, Wyzwanie wobec śmierci, Opinie o Jezusie, Pod Ponckim Piłatem / Materiałów weryfikujących metrykę ludzkości i świadectwa dojrzewania jest już tak dużo, że niewiedza nie może stanowić alibi. A potrzeby poszukiwania i odkrywania również transcendentnej Prawdy nie zastąpi synkretyczna zabawka – Idol Nowej Ery. Ery nieustającego karnawału i uciech modernizowanych laboratoryjnie (lub fabrycznie) osobników, wabionych odmalowywanymi czerwonymi latarniami do bezkresnych przestrzeni możliwości, które w efekcie okazują się być całkiem starymi zaułkami niespełnialnych mrzonek o wolności i potędze.

Czyż nie więcej istoty wolności można odkryć w tym jednym zdaniu francuskiego uczonego (A. Charles`a): „Chrystus nie uwolnił nas od cierpienia. Uwolnił nas tylko od cierpienia nieużytecznego” ?

I czy efekty hedonistycznych starań „naukowego postępu cywilizacyjnego” nie zweryfikowały dostatecznie ostrzeżenia znanego niemieckiego fizyka i filozofa Carla Friedricha von Waizsaeckera*: „Nie zdoła przetrwać żadne społeczeństwo zorientowane na szczęście, lecz tylko społeczeństwo zorientowane na prawdę” ?...


* Waizsaeker - zamiast „ae” powinno być „a umlaut”; nie mam takiej czcionki

Pierwsza publikacja: Nasz Dziennik nr 238 z  11. 10. 2000r.
/.../
                              
                                                                        ***
- Dlaczego zdecydowałem się na powtórzenie?
- Ano, lata płyną, czasy i politycy się zmieniają, a pewne nawyki pozostają. Szczególnie po tzw. lewej - niechby zmodernizowanej- stronie. Ale przecie to może dotyczyć każdego z nas...

A przy okazji-Chciałoby się zaśpiewać na znaną nutę: "Nie dokazuj PiS-ie nie dokazuj, z tą przesadną troską o ochronę zwierząt. W logicznej konsekwencji może doprowadzić to do narzucania...wegeterianizmu?

Inna sprawa to odpowiednie ich traktowanie. I całej przyrody. Ale przede wszystkim ludzi - od poczęcia do naturalnej śmierci.

Aleć to nie do końca chyba koreluje z zarzuceniem uboju w celach spożywczych...
                                                                               ***
- Czyńcie sobie Ziemię poddaną - (por. Ks. Rodz. 1.28)


kn