Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać-Gerasa klejnot Dekapolu (odc. XII)

Przez Ziemię Świętą zwykło się określać starożytne ziemie położone mniej więcej w granicach dzisiejszego państwa Izrael. Jest to pojęcie zawężone. W szerszym kontekście przez  Ziemię Świętą należy rozumieć fragment wybrzeża dzisiejszego Libanu, przylegającą do Izraela część Syrii, cały Synaj i przede wszystkim zachodnie połacie Królestwa Jordanii, czyli Zajordanię. Aż do inwazji islamu

chrześcijaństwo rozwijało się bujnie na tych terenach wchodzących w skład wschodnich prowincji Bizancjum. Niestety, po Cesarstwie Wschodniorzymskim pozostały tylko ślady, głównie architektoniczne i archeologiczne, a są nimi resztki granicznych warowni, pozostałości miast, fragmenty dróg, przyziemia setek kościołów, zarówno bazylik konstancjańskich jak i justyniańskich, ale i kościołów monastycznych.
Wybrałem się do niedalekiej od Ammanu Gerasy, gdzie w granicach rzymskiego i bizantyńskiego miasta zidentyfikowano kilkanaście chrześcijańskich kościołów. Na teren ruin wprowadziła mnie gigantycznych rozmiarów  brama triumfalna o trzech prześwitach przelotowych, jako pomnik ustawiona przed murem obwodowym dla upamiętnienia Hadriana, który w Gerasie spędził zimę na przełomie  lat 129-130. Cesarz należał do grona  najbardziej ruchliwych imperatorów Rzymu. Wybrał się i na Wschód, by upajać się ogromem rzymskiego państwa, poszerzonego o nowe prowincje zdobyte przez swojego wojowniczego poprzednika, Trajana, który z legionami przekroczył nawet limes na Dunaju.

Gerasa była miastem rozległym, jednym z największych na Bliskim Wschodzie, położonym w pobliżu głównej arterii komunikacyjnej na wschód od doliny Jordanu, tuż przy Via Nova Traiana. Jeszcze dziś ruiny miasta należą do najrozleglejszych zespołów rzymskich w tej części świata. A przecież jego ogromny obszar jest podzielony na dwie połówki, na część archeologiczną i część zamieszkaną przez miejscową ludność. Po rumowisku można spacerować godzinami. Wyłożona starannie docinanymi blokami ulica prowadzi do właściwej bramy miasta, mijając wzniesiony już poza jego murami hipodrom.  Przeznaczony do wyścigów w rydwanach tor mógł pomieścić ponad 10 tysięcy rozentuzjazmowanych widzów, kibiców drużyn  Zielonych, Niebieskich, Białych i Czerwonych, których barwy strojów odpowiadały symbolice czterech żywiołów starożytnego świata: ziemi, wodzie, powietrzu i ogniowi. W obrębie murów miasta, na wysokim tarasie, dominuje świątynia Zeusa, majestatyczna i wspaniała, z ołtarzem usytuowanym przed  wejściem do celi bóstwa. Od jej podnóża, przecinając owalne forum obwiedzione kolumnadą, biegnie cardo, główna ulica, obrzeżona najważniejszymi budowlami. A tymi były gmachy miejskie, place i świątynie. Nie tylko Zeusowi, miasto oddawało wielką cześć Artemidzie, tej samej, której opiece polecił się Efez, pewnego razu podburzony przez niejakiego Demetriusza przeciwko Pawłowi Apostołowi (Dz 19,21-40). Tutejszy artemizjon to najbardziej monumentalny zespół architektoniczny w Gerasie. By dostać się do temenosu, czyli na plac świątynny, wierni wspinali się po paradnych schodach, przechodząc przez propyleje, prostokątną bramę wyposażoną w cztery kolumny po rogach. Tak w atmosferze pobożnej powagi dochodzili do tarasu, na którym ustawiony był ołtarz ofiarny. Wyżej, też po schodach, mogli wstępować już  tylko kapłani, bo tam, w celi, mieszkała bogini obecna w posągu z najszlachetniejszego marmuru. Grecka Artemida, kojarzona przez Rzymian z Dianą, była patronką nie tylko łowów, ale i płodności, stąd w posągach na Wschodzie artyści przedstawiali boginię z mnogością piersi. Do zespołu świątynnego przylegało nimfeum,  wyposażona w nisze i ozdobiona mozaikami wspaniała fontanna otwarta na cardo, siedlisko przyjaznych człowiekowi bogiń źródeł i lasów, pól i gór. Jak przystało na duże miasto z odległej prowincji rzymskiej, nie mogło w nim zabraknąć urządzeń publicznych w rodzaju łaźni i teatrów. Dwie poprzeczne ulice decumanus, krzyżowały się z cardo pod łukami tetrapylonów, paradnych bram o czterech prześwitach z niszami na posągi.

Na przełomie er, pogańskiej i chrześcijańskiej, Gerasa wchodziła w skład Dekapolu, czyli współtworzyła związek dziesięciu miast hellenistycznych o kulturze grecko-rzymskiej. Miało to pierwszorzędne znaczenie dla rodzącego się chrześcijaństwa. To bowiem znajdowało chętnych słuchaczy nie w żydowskich miastach Palestyny, ale poza jej granicami, w Zajordanii, w środowisku pogańskim, w miastach takich jak Gerasa, Pella, Gadara i w pozostałych. W obliczu zbliżających się do Jerozolimy legionów, wysłanych tam dla zduszenia żydowskiego powstania w 66 roku, właśnie do miast Dekapolu uchodzili za Jordan ci Żydzi z Judei, którzy – uwierzywszy w Jezusa jako w zapowiedzianego im Mesjasza – poważnie przyjęli Jego ostrzeżenie. "Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą" (Łk 21,20-21).

Po tragedii roku 70, kiedy po czterech latach oblężenia padło Święte Miasto, a świątynia Jahwe została do gruntu spalona, chwilowi uchodźcy judeochrześcijańscy, już pozostali w miastach Dekapolu na stałe. To z ich środowiska Dobra Nowina rozprzestrzeniała się wśród miejscowej ludności pogańskiej. Miarą, jak prężnymi ośrodkami chrześcijaństwa były miasta Dekapolu, niech będzie liczba kościołów wznoszonych w ich murach począwszy od IV wieku. W samej tylko Gerasie archeolodzy zidentyfikowali ich aż piętnaście. Jedne wznoszono od podstaw na wolnym terenie, inne wpasowywano w obręb istniejących już pogańskich świątyń, proces powszechny w V stuleciu, kiedy ludność stopniowo odchodziła już od pradawnych wierzeń swych ojców. Na tyłach nimfeum stanęła katedra, częściowo na miejscu świątyni Dionizosa i przy wykorzystaniu gotowego budulca, głównie kolumn należących do świątyni. Założona z końcem IV wieku na planie bazyliki, miała związek z kultem oddawanym Maryi, jak się wydaje na długo przed soborem efeskim,  kiedy to, w roku 431, przydano Jej tytuł Theotokos, co skutkowało nazewnictwem kościołów dedykowanych Jej imieniu.

Z kolei do artemizjonu przylegał kościół św. Teodora, wzniesiony też na planie bazyliki, na miejscu pogańskiego temenosu poprzedzony atrium i wyposażony w baptysterium. Wzorzyste jak dywan bizantyńskie mozaiki dochowały się fragmentami w pawimencie. Na nadprożu widnieje inskrypcja informująca o fundatorach kościoła i jego konsekracji w 496 roku. W bezpośrednim sąsiedztwie, ale już w dzielnicy mieszkalnej, a nie świątynnej, zgrupowano aż pięć kościołów, wprawdzie nie tak monumentalnych jak dwa  poprzednie, ale starannie dekorowanych mozaikami.

Trudno wyliczać wszystkie kościoły Gerasy, niemniej warto podkreślić jedną ich główną cechę wspólną na tle świątyń pogańskich. Wyznawcy Jedynego Boga gromadzili się na liturgię wewnątrz kościołów, bo tam znajdował się ołtarz, na którym sprawowano misterium bezkrwawej ofiary Chrystusa. Poganie postępowali inaczej: zbierali się przed swoimi świątyniami, bo przed ich frontonem stał ołtarz ofiarny, na którym składano bóstwom dary, także krwawe ofiary ze zwierząt. Sami nie ośmielali się wstępować do środka, by swą obecnością nie skalać siedziby bóstw.

Wędrówka po ruinach Gerasy może skłaniać do zadumy nad znikomością ludzkich dzieł, choćby najwybitniejszych, które przemijają wraz upadkiem cywilizacji, która je stworzyła. Z drugiej strony pozwala upajać się optymizmem z rodzenia się nowego świata, świata chrześcijańskiego w samym jądrze pogaństwa. Niestety, to chrześcijaństwo zostało mocno zduszone przez islam na Bliskim Wschodzie, od VII wieku  przemocą narzucające ochrzczonej już ludności wiarę Proroka. Tak jak pozostałe miasta Dekapolu, tak i Gerasę nawiedziła seria trzęsień ziemi, jakie w VIII wieku przetoczyły się po krajach Bliskiego Wschodu. Przeminęła już wtedy władza cesarzy bizantyńskich w ich wschodnich prowincjach, nie było zatem chrześcijańskich monarchów, którzy byliby władni do podnoszenia z ruin poniszczonych kościołów. Z kolei muzułmańscy kalifowie wznosili meczety dla własnych wyznawców.