Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Korowajczyk - Witkacego jesienne pożegnanie - kilka uwag o spektaklu Teatru Nowego ze Słupska

Po dłuższej nieobecności pojawił się w Łodzi Andrzej Maria Marczewski. Przyjechał, wraz Zespołem Teatru Nowego ze Słupska , ze spektaklem „Witkacy”.
Andrzeja Marię Marczewskiego pamiętamy jako reżysera Teatru Nowego im.Kazimierza Dejmka w Łodzi.  Pracę w Teatrze rozpoczął w   2003 spektaklem „Przed sklepem jubilera „ Jana Pawła II . Został zapamiętany jako reżyser „Mistrza i Małgorzaty „ Michała Bułhakowa. Spektakl ten cieszył się wielkim zainteresowaniem widzów, dowodem czego było sto przedstawień. Zapewne byłby dalej grany, gdyby nie pojawił się w Łodzi, jako Dyrektor artystyczny Teatru Nowego  Zbigniew Brzoza, nieszczęście tej Sceny.
Zbigniew Brzoza dyrektorował w latach 2008/09. Swój program artystyczny zawarł w stwierdzeniu, że dla niego nie jest ważny widz, ale wizja autorska reżysera, innymi słowy miała to być scena niszowa. Na szczęście „grabarz” Teatru Nowego, w atmosferze skandalu, opuścił Łódź, ku rozpaczy „Gazety Wyborczej”. W czasie swego krótkiego dyrektorowania Zbigniew Brzoza wykasował z repertuaru Teatru prawie wszystkie sztuki, a w ich miejsce zaproponował łodzianom spektakle, które już w trakcie premiery, opuszczała znacząca część widowni, a sam spektakl powtórzony był najwyżej dwa razy. Jedynymn wyjątkiem była „Brygada szlifierza Karhana”, w reżyserii Brzyka.Te ostatnie przedstawienie, w porównaniu do socrealistycznej wizji Kazimierza Dejmka z 1949, można było odbierać raczej jako groteskę.
Andrzej Maria Marczewski przybył do Łodzi w 2003 i zadebiutował „Przed sklepem jubilera” Karola Wojtyły. Reżyserował inne spektakle, ale największy jego reżyserski sukces to „Mistrz i Małgorzata”. Fascynacje Andrzeja Marczewskiego to poza Bułhakowem, Bruno Schulz, Witold Gombrowicz i Stanisław Ignacy Witkiewicz czyli „Witkacy”.
·    spektaklu „Witkacy”, wystawionym w Słupsku w tamtejszym Teatrze Nowym i prezentowanym w licznych miastach Polski, teatromani w Łodzi tylko słyszeli. W, ostatnich dniach sierpnia 2010, Andrzej Marczewski wraz z Zespołem, pojawił się w Łodzi. Spektakl zaprezentowano w scenerii ulicznej w Pasażu Schillera. Przedstawienie miało pewien akcent anegdotyczny. Pomnikowy Schiller był odwrócony plecami do scenicznej akcji, tak jak za życia nie akceptował dramaturgii Witkacego. Pewnym utrudnieniem w percepcji sztuki było potworne zimno, które ogarnęło Łódź w nocy 29 sierpnia.
·    „Witkacy”, w reżyserii Andrzeja Marczewskiego, składa się z dwóch części, granych bez przerwy.
·    Pierwsza część to życie  dramaturga, pisarza, malarza, filozofa i wielkiego skandalisty. Widziane oczyma najbliższych, ale również osób mu nieprzychylnych. Większość ocen, to opinie wielu kobiet, z którymi łączyły go stosunki nie tylko towarzyskie. Miał w sobie jakiegoś demona, że fascynował kobiety i choć wiedziały doskonale jaki będzie ich los, szły za nim nawet „na drugi brzek”.
·    Witkacy nie tylko był skandalistą, ale można snuć domysły, że nie zawsze był człowiekiem zrównoważonym. Nie zgadzał się z ojcem, a nawet dochodziło do gwałtownych scysji. Stanisław Witkiewicz nie tolerował wizji artystycznej syna. Przyjaźń Stanisława Ignacego z Bronisławem Malinowskim też skończyła się awanturą i rozstaniem.Chyba nie stronił od alkoholu, ale nic nie wskazuje na to, że był narkomanem, chociaż jakieś próby z kokainą miał zapisane w życiorysie.
·    Ta część spektaklu, opartego o wspomnienia, dzienniki, listy, była w odbiorze bardzo czytelna. Zapewne obraz Witkacego, zaprezentowany przez Marczewskiego, nie do końca był pełny. Trudno jednak ukazać tak złożoną osobowość w godzinnym spektaklu. Tym niemniej  reżyser ukazał Stanisława Ignacego Witkiewicza, w , jego stosunek do rzeczywistości, w taki sposób, że przybliżył tego skandalisty , erotomana, pisarza i filozofa szerszej publiczności. Postać ta może nie być akceptowana, ale po spektaklu Marczewskiego, pozostaje zaduma nad Witkiewiczem i jego dramatyczny koniec 18 września 1939 na Polesiu. Akt rozpaczy , wizja świata z takim finałem, tak bliski katastrofistom z kręgu Czechowicza.
·    Druga część spektaklu, również godzinna,  to fragmenty powieści Witkacego:: „622 upadków Bunga”,”Nienasycenia”, „Pożegnanie jesieni” i prawie nieznana powieść „Normalny człowiek”. 
·    Dynamiczny ruch sceniczny, kaskada słów wykrzykiwanych przez aktorów wcielonych w postacie powieściowe, czasami trudne były do ogarnięcia. Bez znajomości owych powieści percepcja sztuki była utrudniona, choć oczywiście przy skupionej uwadze, dostatecznie czytelna. Pewnym utrudnieniem w odbiorze tekstu, był okresowo pojawiający się pogłos, rozchodzący się międzypustką łódzkich domów. Podziwiać można natomiast aktorów, którzy w tym przenikliwym chłodzie nocnym , w bardzo letnich ubiorach, grali z taką werwą.
·    Mimo tych kilku krytycznych uwag, cały spektakl „Witkacego” był sporym wydarzeniem artystycznym, poszerzającym wizerunek  kulturalny Łodzi. Wielkie dzięki Andrzejowi Marii Marczewskiemu i całemu Zespołowi Teatru Nowego ze Słupska, za ten spektakl, przybliżający postać kontrowersyjnego człowieka, w wielu płaszczyznach, jakim był  Stanisław Ignacy Witkiewicz. Można nie zgadać się z autorem „Szewców”, ale nie można ignorować tej postaci w polskiej kulturze XXw.