Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad-Prolegomena do teorii spisków

Czy Państwo też doświadczacie czasem szoku poznawczego, wobec którego Wasz rozum „staje dęba” i rozkładacie bezradnie ręce? Gdy osoba jak najbardziej publiczna, wzór wierności głoszonym ideom, dokonuje wolty i zmienia poglądy o 180 stopni na oczach skołowanej publiczności! Jak to możliwe – dziwicie się – że pryncypialny konserwatysta, człowiek zasad nagle przepoczwarza się w beztroskiego liberała i flirtuje ze „światem”, firmując ideologiczne „wynalazki” lewicy, które dotąd zwalczał?  

Oczywiście: Tylko krowa nie zmienia poglądów. Tempora mutantur, et nos mutamur in illis –mawiali starożytni. Komuna zmuszała do ponurej jednomyślności poglądów, więc teraz część Polaków podskakuje z uciechy, gdy może się kierować postępowym, relatywistycznym systemem wartości. Wymownym przykładem takiej przewrotnej postawy są dzisiejsze, brutalne ataki mediów na Jana Pawła II, kiedyś – przez te same media – wychwalanego za kremówki. Inny przykład: częste przeskoki polityków z partii do partii ruchem konika szachowego. Zwykle towarzyszy temu wyparcie się poprzedniej tożsamości i walka na śmierć i życie z dawnymi pobratymcami.


Gdybyż chodziło tu o pospolity oportunizm, żałosne pragnienie kariery i „bycia Kimś”. Niestety, ofiarą politycznych metamorfoz padają też kwestie tożsamościowe: patriotyzm, wiara, uczciwość. Kompromis ze „światem” oznacza bowiem rezygnację z wartości podstawowych (np. z obrony życia). Trudno więc uwolnić się od pytań: Kiedy ów chwiejny polityk (lub publicysta) jest „sobą”? Czy był „sobą” dawniej, a teraz nagle stał się „kimś innym”? Czy może grał „kogoś innego” przed swoją woltą i pokazał prawdziwą twarz teraz? Jakie motywacje wywołały tę zmianę? Czy możemy czuć się przy nim bezpieczni, czy raczej oszukani? No, a jeśli jest sterowany? Czy w grę wchodzą stare zależności, zobowiązania, jakiś dawny grzech, a może szantaż?

Nieźle radzą sobie z takimi zagadkami powieściopisarze. Fikcja literacka pozwala im, bez obawy narażenia się na proces sądowy, snuć hipotezy ryzykowne i fantastyczne. Mistrzem w opisach tajnych operacji sowieckich służb specjalnych („maskirowek”), był francuski pisarz Vladimir Volkoff. Dopiero po lekturze jego kultowej powieści „Montaż”, zwykły „zjadacz żab” mógł zrozumieć, jak głęboko sięga infiltracja Wielkiego Brata i jak dalece wpływa na życie ekonomiczne i polityczne Francji. Oczywiście, znacznie gorzej było w „demoludach”.

Za moich lat studenckich – w siedzibie Zrzeszenia Studentów Polskich przy Piotrkowskiej 77 (gdzie mieścił się też znany Klub) – często kręcili się różni osobnicy o pokerowym wyrazie twarzy, pewni siebie i „przy forsie”.                      

Po pewnym czasie – analizując szczegóły ich zachowań – udawało nam się niektórych rozszyfrować. Nazywaliśmy ich „Spółdzielnia Ucho”. Gdy już stawało się jasne „w czym robią”, „Spółdzielnia” wymieniała ich na nowych, mniej używanych. Kiedyś dwóch takich miglanców spotkałem w Ambasadzie Szwecji, dokąd – przed wyjazdem Teatru 77 na sztokholmski Festiwal – zanosiłem formularze wizowe. Pochwalili się, że mają firmę polonijną i jadą do Malmö w interesach. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Ciekawe, „w czym robią” teraz?
W swoim Testamencie Józef Piłsudski ostrzegał: „Podczas kryzysów strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce.” Cóż, kryzys mamy jak się patrzy. A choć komuna (w dawnym, siermiężnym kształcie) sczezła, to widać wyraźnie, że skutki „błędów Rosji” – jawne i niejawne – odradzają się w Europie jak hydra lernejska. Zgodnie z leninowskim prikazem: „W miarę postępów socjalizmu nasila się walka klas”
.
Z pewnością za komuny sporo „koników” spod Pewexu oraz bywalców studenckich klubów wysługiwało się „służbom”. Potem – w czasie tzw. „transformacji ustrojowej” – „Spółdzielnia” przerobiła wielu z nich na ważnych biznesmenów, polityków i celebrytów. Potem oni upominali nas surowo, byśmy „nie ulegali teoriom spiskowym i paranoi, węsząc wszędzie agentów”! Dziś już nie ulegamy. Wszystko staje się jawne. Zaczynamy rozumieć, dlaczego tak wiele spraw, w Polsce i w Europie, ciągle nam idzie „pod górkę”.

Pierwodruk „Niedziela” łódzka 04.12.2022.