Publikacje członków OŁ KSD
Janusz Janyst - Kto wymyślił „cztery kultury”?
Niektóre media w dziwny sposób już „zapomniały”, że w 1999 roku Łódzkie Towarzystwo Muzyczne zainicjowało festiwal „Ziemia Obiecana” poświęcony czterem, współtworzącym dawną Łódź, kulturom - polskiej, niemieckiej, żydowskiej i rosyjskiej. W dwóch następnych edycjach festiwal ŁTM nosił nazwę „Kultury dawnej Łodzi” i dał w sumie mieszkańcom naszego miasta sposobność wysłuchania zróżnicowanych pod względem zawartości koncertów z udziałem wybitnych artystów, np. wiolonczelisty Mischy Maisky’ego z Izraela, rosyjskiego pianisty Aleksieja Orłowieckiego, niemieckiego organisty Wolfganga Zerera, skrzypaczki Barbary Górzyńskiej, orkiestry i chóru z Berlina oraz Hamburga, Kwartetu Kozaków Dońskich „Kumovya”, zespołu „Kroke”, comba Włodzimierza Nahornego. Trzymano się zasady zestawiania tego, co najlepsze u nas (choćby dokonań orkiestry Filharmonii) z osiągnięciami artystycznymi innych. Względy finansowe spowodowały jednak, że ŁTM nie mogło na dłuższą metę udźwignąć tego przedsięwzięcia, tym bardziej, że były ambitne plany związane z interdyscyplinarnością festiwalu. W Łodzi zawiązało się wówczas dotowane centralnie Towarzystwo Na Rzecz Dialogu Kultur „Łódź – Ziemia Przyszłości”, które wraz z Telewizją Polską S.A. i Urzędem Miasta Łodzi, dysponując kilkumilionowym budżetem, zorganizowało w 2002 roku pod patronatem Leszka Millera własny „Festiwal Dialogu Czterech Kultur”. Jako twórcę koncepcji eksponowania czterech kultur w formie festiwalu ogłoszono oficjalnie prezesa Towarzystwa „Łódź – Ziemia Przyszłości” - dobrze umocowanego politycznie i to, bynajmniej, nie po stronie prawej - Witolda Knychalskiego. Od tego momentu większość mediów lokalnych, wychwalających przedtem za pomysł i realizację imprezę wcześniejszą, spuściła na ŁTM zasłonę milczenia i niepamięci (jakiż to pouczający przykład manipulacji!), zaś kontynuowany odtąd każdej jesieni „Festiwal Dialogu Czterech Kultur”, budzący – w przeciwieństwie do imprezy go poprzedzającej – od samego początku zastrzeżenia programowe i organizacyjne, znalazł się w relacjach prasowych, wraz ze swym „pomysłodawcą”, pod parasolem ochronnym. W ŁTM, i w ogóle w środowisku muzycznym, do dziś mówi się o tym z goryczą.
Tegoroczny festiwal „Powroty – Łódź Czterech Kultur” wypadł może pod pewnymi względami ciekawiej, niż choćby ubiegłoroczny „Festiwal Dialogu Czterech Kultur”, nie zmienia to wszakże faktu, że z „kłamstwem założycielskim” nadal mamy do czynienia (a lepiej, by „powrotów” do tego kłamstwa więcej nie było!). Dyrektor imprezy Bogdan Tosza, zarazem p.o. dyrektora naczelnego Miasta Dialogu w Łodzi, zadbał, by w przeciwieństwie do chaotycznie tworzonych nieraz programów wcześniejszych edycji, nie pojawiały się zjawiska „z zupełnie innych parafii” a proporcje między prezentowanymi kulturami narodowymi były bardziej wyważone. Ale jeśli już o takich proporcjach mowa, to jest drobna uwaga dotycząca traktowania …właśnie mediów. Sam byłem świadkiem, jak na spektakl teatralny wchodzili bez problemu żurnaliści z gazet wydawanych przez Niemców („Dziennika Łódzkiego” oraz „Ekspresu Ilustrowanego”) a nie wpuszczono - rzekomo z braku miejsc - przedstawicieli rodzimych periodyków: „Tygla Kultury” (mającego zresztą status jednego z patronów medialnych festiwalu), „Piotrkowskiej 104”, „Kultury i Biznesu”, „Aspektu Polskiego”, „Niedzieli”. A przecież także i w tej dziedzinie równowaga winna być zachowana.