Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Korowajczyk - Gdzie jest „biały dom”, gdzie jest KC, gdzie jest ulica Mysia?

Kilka dni temu, patriotyczną opinię publiczną, zbulwersowała wiadomość o przegranym procesie wybitnego intelektualisty polskiego Jarosława Marka Rymkiewicza ze Spółką Agora. Jakiś czas temu wybitny polski poeta udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że „wśród redaktorów „Gazety Wyborczej” są synowie i wnukowie agenturalnej Komunistycznej Parti Polski, a Redakcja jest duchowym spadkobiercą Róży Luksemburg”. Nie mam pojęcia czy w tej niszowej gazecie, przeznaczonej dla ćwierćinteligentów i różnych filistrów, są redaktorzy rodzinnie powiązani z jaczejkami komunistycznymi. Ojców i dziadków nie wybiera się i nawet Pierwsza Dama nie protestuje kiedy przypomina się jej rodowód, a może jest nawet z niego dumna? Wielu wyrażałoby wdzięczność losowi za takich rodziców
!
Podobno żyjemy w wolnej Polsce Państwie prawa, w którym zagwarantowane jest najszerzej pojęte prawo , w tym i wolność słowa. Jakoś praktyka, a w tym przypadku casus Jarosława Marka Rymkiewicza jest tego zaprzeczeniem. Można odnieść wrażenie, że jakby wróciły praktyki rodem z PRL, gdzie za głoszenie prawdy, prawdy niezgodnej z linią PZPR, szło się do turm. Polskiego poetę Jarosława Marka Rymkiewicza można postawić w jednym szeregu, żeby nie powiedzieć posadzić w jednej celi, z Melchiorem Wańkowiczem, Stanisławem Catem – Mackiewiczem i wieloma innymi polskimi głosicielami wolnego słowa. W tym kontekście wybitny intelektualista może czuć się wyróżnionym, a nam maluczkim pozostaje honor oddawania mu czci i hołdu.

Wyrok Sądu , uwzględniając materiał procesowy, jest zaskakujący i rodzi kilka pytań, w moim przekonaniu retorycznych. Czy w III Rzeczypospolitej istnieje niezawisłość Sądów, bo obserwując działalność polskiego wymiaru sprawiedliwości, odnosi się wrażenie, że nie wszystko działa tam jak należy, o czym świadczą zaskakujące wyroki i przedziwne czasami decyzje prokuratorskie.  Wyroki ferują ludzie kierując się nie tylko Kodeksami, ale i własnymi czasami subiektywnymi odczuciami.  Czy Wysoki Sąd ma podstawową wiedzę o roli jaczejek komunistycznych w Drugiej Rzeczpospolitej? Czy , w ferowaniu Wyroku nad J.M. Rymkiewiczem Wysoki Sąd kierował się swoją niewiedzą czyli jest niedoukiem, czy kierowały nim inne powody? Czy  Sąd  był pod presją jakiś politycznych sił? Ta ostatnia wersja jest nie do przyjęcia. W III Rzeczpospolitej Sądy są przecież niezawisłe i nie ma „białych domów” z KC  kacykami, nie ma ulicy Mysiej!

A może …, a może nie wszystko jest takie ładne i poukładane pod miłościwie nam panującymi Premierem Donaldem  Tuskiem  i Prezydentem  Bronisławem  Komorowskim i  oraz  jednopartyjnymi Rządami Platformy Obywatelskiej? To przecież nie krasnoludki w czerwonych czapeczkach zagoniły jednego z najwybitniejszych Polaków przed oblicze Wysokiego Sądu. Jarosław Marek Rymkiewicz, we wspomnianym wywiadzie, nie wymienił ani jednego nazwiska, ale widocznie ubodło jakiegoś cadyka i stało się!

Żyjemy w czasach niezwykłych. Jeden z prominentów i to bardzo wysoko w swoim czasie umocowanym, który skokiem wzwyż powinien pobić rekord świata, jednego z największych polityków po  1989 nazwał „durniem” i to po nazwisku i włos z jego proletariackiej głowy nie spadł, a tu jakaś supozycja , bez określonego imiennego adresata i … Wyrok!!
Może jednak istnieją „białe domy , na jakiejś Czereśniowej, może Czerskiej, a może zupełnie gdzie indziej, może „Mysia” nie jest na Mysiej, może jacyś nowi Kacykowie rozdzielają role? Może w tym nowym” białym domu” pracuje dyrygent polityczny z  jakimiś  rodzinnymi koneksjami,  z tatusiem kręgów właścicieli Polski Ludowej, z mamusią fałszującą historię w podręcznikach i cenzurującą każde słowo, z braciszkiem mordercą najlepszych synów naszej Ojczyzny. Za rodzinę nie odpowiada się, a samemu uwiarygodnia się w „demokratycznej opozycji”, by po latach, ze swoimi „katam” Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem przepijać bruderszafty i śmiać się z głupich Polaczków. Bo my jesteśmy wybrani, nie tylko z narodu.

Półtora wieku temu, dwaj brodacze wysmarowali „Manifest Komunistyczny” z inwokacją „Widmo komunizmu krąży nad światem „. Oj krąży, krąży! Jeden eksperyment na Wschodzie nie udał się facetom w rubaszkach i naganami w garści, to teraz nowa jego wersja z facetami w smokingach z wzniesionymi kieliszkami szampana w ukłonie ku Unii Europejskiej.  Patronka Róża Luxemburg nie zasypia gruszek w popiele i czuwa zza światów na kolejny krok w tył, by zrobić dwa leninowskie kroki do przodu, a patronuje różnym „Windsorom” i „Pagłożom. Różnie to można nazywać, raz jest to komunizm, innym razem globalizm, ale zawsze jakaś niewidzialna ręka, z trzydziestego trzeciego stopnia wtajemniczenia, kieruje Świat ku przepaści.