Publikacje członków OŁ KSD

Ks. dr Waldemar Kulbat - Samotność człowieka i obecność Boga

Sporo lat temu wielkie zainteresowanie wzbudziła praca słynnego socjologa D. Riesmana zatytułowana „Samotny tłum”. Wokół nas faktycznie żyje wielu ludzi, którzy doświadczają samotności, poczucia pustki, nudy. Brakuje im przyjaźni i bliskości, cierpią na depresję i mają poczucie bezużyteczności, pomimo, iż wokół nich jest wielu ludzi. Tymczasem nawet małe dziecko pragnie zwrócić na siebie uwagę, młodzi ludzie pragną zaznaczyć swoje istnienie, własną osobowość, mieć poczucie własnej wartości. Często źle zachowując się w  szkolnej klasie  pragną w istocie zwrócić na siebie uwagę. Młodzi pragną być zauważeni, choćby przez dziwne ubranie, oryginalną fryzurę, dziwne zachowanie, sposób wyrażania. Pragną zyskać akceptację rówieśników, zaistnieć w grupie, choćby za cenę skandalu. To poczucie alienacji, wyobcowania, pustki, szczególnie się nasila tam, gdzie w życiu ludzi następuje odwrócenie się od Boga. Poczucie to wzmacniają materialistyczne prądy we współczesnej nauce. Na pytanie ku czemu zmierza nasze życie, skąd pochodzimy i do czego zmierzamy, dla kogo lub w jakim celu żyjemy, jaki sens mają nasze wysiłki, niektórzy nie tyle naukowcy, ile ideologicznie ukierunkowani  publicyści rozpowszechniają tezę o absurdalności ludzkiego istnienia, o naszym życiu jako dziele przypadku,  o koniecznej ewolucji materii, która nie wiadomo skąd się wzięła, sama się uporządkowała i wyprodukowała łańcuch żywych organizmów, których my mamy być ostatnim ogniwem. W rezultacie w bezsensownym nihilistycznym tańcu śmierci wszystko tak czy inaczej zmierza ku otchłani nieistnienia. Tymczasem istnieje inna odpowiedź, która odpowiada rozumnej naturze człowieka i zaspokaja potrzebę afirmacji i pragnienia ludzkiego serca.

Odpowiedź Bożego objawienia

Oto odpowiedź Objawienia; jest Bóg, który jest fundamentem istnienia i stwórcą świata i człowieka. „Na początku, Bóg stworzył niebo i ziemię” – to pierwsze słowa Biblii. „Bóg stworzył nas, żebyśmy go poznali, kochali i służyli Mu  w tym życiu, i mogli cieszyć się z Nim później w innym życiu, w Niebie”. To słowa katechizmu. A więc Bóg nas chciał, abyśmy żyli i przynosili owoc. Między narodzinami a śmiercią mamy do wykonania jakieś ważne zadanie. W świetle Bożego objawienia każde ludzkie życie to nowy wszechświat, nowe stworzenie, nowy boski projekt. Nic dziwnego, że dwa i pół tysiąca lat temu autor psalmu pełen zdumienia woła: „Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich”/ Ps 8/. Bóg, który nas stworzył, który nas szuka i nas kocha, jest Bogiem wszechmogącym, który pamięta o każdym z nas, choć wydaje się nam to niemożliwe i niewiarygodne. Do Jeremiasza, który waha się z przyjęciem Bożego posłania Bóg mówi: „Zanim ukształtowałem Cię w łonie matki, znałem Cię. Nim przyszedłeś na świat, poświęciłem Cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem Cię”/Jr 1,4-5/. Jezus, który pragnie „szukać to co zginęło”  dostrzega małego i mającego niskie mniemanie o sobie Zacheusza, w rezultacie ten poruszony wielkością miłosierdzia Boga nawraca się i pragnie wynagrodzić wszelkie wyrządzone bliźnim krzywdy. Podobnie do każdego z nas Jezus mówi: potrzebuję Cię w moim królestwie i zaprasza na wielką ucztę zbawionych. Kiedy Jezus zostanie przyjęty do naszego domu, do naszej rodziny, na pewno wiele tam musi ulec zmianie. Jednak nie jest to łaska, która ma być zmarnowana. Ponieważ człowiek musi się rozliczyć z talentów, które otrzymał.

Poważne ostrzeżenie

Przypominają o tym słowa przypowieści o talentach rozdanych sługom z poleceniem ich pomnożenia. Słudzy, którzy po powrocie swojego Pana mogli się pochwalić pomnożeniem talentów zostali nagrodzeni i powołani do radości swojego Pana. Sługa, który zakopał dany mu na pomnożenie talent usłyszał surowe słowa: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam gdzie nie posiałem i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem/…/ Sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów!”/Mt 25,14-30/. Mrozi krew w żyłach  historia nieurodzajnej figi. Do czasu była okopywana i pielęgnowana, ale ponieważ nie przyniosła owocu została przeznaczona na spalenie. Chrześcijanie, uczniowie Chrystusa, również są słabymi ludźmi, ulegają pokusom, są nieraz duchowo chorzy, są grzesznikami jak wielu innych. Ale mimo to, a nawet tym bardziej są wezwani by służyć innym, swoją przyjaźnią, poświęceniem i szlachetnością, kompetencjami i i profesjonalizmem. Bo „Kto chce znaleźć swoje życie straci je, a kto straci swe życie z mojego powodu  znajdzie je”/ Mt 10,39/- mówi Jezus. Niestety, człowiek współczesny, ów syty, obojętny europejczyk, w swojej obojętności żywi niechęć do Boga, gdyż nie wierzy już w wielkość i bezmiar Bożego powołania. Nie chce wierzyć, że Bóg się nim zajmuje, że go zna, kocha, patrzy na niego, jest u jego boku. To zbyt piękne by było prawdziwe, wydaje się, że człowiek nienawidzi swej własnej wielkości/ Kard. J. Ratzinger/. Nic dziwnego, że zaczyna uważać siebie za nieproszonego gościa, wybrakowane stworzenie naznaczone nicością. Wyzwoleniem wydaje się być samounicestwienie, co prowadzi go do rozpaczy i budowania cywilizacji śmierci. Wielu współczesnych na swoje usprawiedliwienie podnosi argument o milczeniu lub zaćmieniu Boga. W odpowiedzi warto im przytoczyć wyjaśnienie Simone Weil, która zauważyła: Pan Bóg jest bardzo delikatny i szanuje wolność człowieka. Jeżeli on świadomie od Niego się odwraca i Go lekceważy, staje się jakby dla niego nieobecny i szanuje jego decyzję. Natomiast człowiek, który zaprasza Boga do swojego życia, rozmawia z Nim w modlitwie, powierza mu swoje radości i smutki, taki człowiek wprost namacalnie odczuwa w swoim życiu obecność Boga. Na koniec niech zabrzmi dramatyczne ostrzeżenie: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”/ Mt 16,26-27/.