Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - W poszukiwaniu sensu

W świecie gwałtownie przyśpieszających przedefiniowywań klasycznych, fundamentalnych pojęć, pozwalających ludziom na możliwie sprawną komunikację przy budowie relacji społecznych, konieczne staje się zwrócenie uwagi na ten dewastatorski trend. Swoisty w istocie prymitywizm niszczący cywilizację, kulturę, narody, społeczeństwa, rodziny, ludzi. 20 października A.D. 2012 w Łodzi spotkali się ludzie mediów ( w końcu wszyscy nimi - czynnie bądź biernie - jesteśmy) na kolejnej – szóstej już – ogólnopolskiej konferencji z cyklu: „Dziennikarz - między prawdą a kłamstwem” organizowanej przez Oddział Łódzki Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Tegoroczna sesja miała przynieść odpowiedź na pytanie (a przynajmniej przybliżyć do niej): „Ku czemu zmierza globalizacja?”
Ponieważ w tym roku wydarzenie zainteresowało Przegląd Katolicki (dziękujemy!), który dołączył do naszych patronów medialnych, wydaje się potrzebne chociażby krótkie wprowadzenie Czytelników do genezy spotkań.
Otóż podczas jednego z cyklicznych zebrań członków OŁ KSD, obecny na nim sufragan łódzki (mamy taką pasterską bliskość!) ksiądz biskup Adam Lepa, wybitny znawca problematyki medialnej, przewodniczący a następnie członek Komisji (obecnie Rady) Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu, poddał myśl o zorganizowaniu konferencji dotyczącej środków masowego oddziaływania. A organizatorzy napisali w materiałach informacyjnych, iż jest to pierwsze spotkanie… Skoro pierwsze -zauważył Ksiądz Biskup - to…    I „musieliśmy” organizować kolejne. Pro publico bono.   

***

W świecie gwałtownie przyśpieszających przedefiniowywań klasycznych, fundamentalnych pojęć, pozwalających ludziom na możliwie sprawną komunikację przy budowie relacji społecznych, konieczne stało się zwrócenie uwagi na ten dewastatorski trend. Swoisty w istocie prymitywizm niszczący cywilizację, kulturę, narody, społeczeństwa, rodziny, ludzi.                                                                                                                  
Oczywiste było, iż należało rozpocząć od przypomnienia czym jest mądrość – czyli umiejętność odkrywania prawdy i czymże prawda – czyli zgodność rozumienia rzeczywistości z nią samą. Oraz Prawdy w rozumieniu: Bóg - Stwórca całej rzeczywistości.                                
Idąc tym szlakiem, w następnym - 2008 roku mówiliśmy o obronie godności.  Godności jako podstawowej prerogatywie człowieczeństwa. Godności przynależnej każdemu z samej racji istnienia. Godności poddawanej rozlicznym zranieniom, zbrukaniu przez fałszywe ideologie, zwodzenia, nieprawości czynione również pod płaszczykiem prawa stanowionego a odrywanego od fundamentów prawości w tak niszczącym procesie, iż w pewnym momencie człowiek staje się autodestruktorem. I jeszcze jest z tego dumny. Przynajmniej do odczuwalnych objawów rozkładu. A – bywa – i mimo tego...
W 2009 roku zastanawialiśmy się nad granicami kompromisu; gdzie są rubieże, które w obronie prawdy, wiary, w obronie godności, w obronie społeczeństwa, w obronie cywilizacji, w obronie człowieczeństwa, przekraczać nie można. Gdzie są granice, których we własnym, rzec można, interesie przekraczać nie wolno - aby zyskując nieco, teraz, nie stracić wszystkiego, później.

„Manipulacja- kłamstwo zorganizowane” to motyw 2010 roku. Manipulacja, pranie umysłów, zastępowanie trudu pracy intelektu prostymi emocjonalnymi hasełkami, wtłaczanie przekonanie, iż każdy może tworzyć dowolnie „swoje prawdy”, będące w istocie jedynie jej subiektywnymi wyobrażeniami, – to „postępowe” a la Gramsci metody współczesnych totalitaryzmów - wciąż tego samego - materialistycznego, antyteistycznego – spisku przeciw człowiekowi, spisku przeciw jego wolności w pozyskiwaniu informacji o faktach i swobodnego dzieleniu się tą informacją, spisku przeciw umiejętności samodzielnego, logicznego wiązania skutków z przyczynami, spisku przeciw hartowaniu woli w ścieraniu się z naturalnymi przeszkodami na trudnych szlakach codzienności, spisku wycierania z pamięci istoty naszego istnienia tu i teraz, celu ludzkiej wędrówki i ostatecznego rozliczenia za nasze czyny. Spisku dlatego skutecznego, iż ludzie – niezależnie od szczebla społecznej drabiny - uzależniając się od spreparowanych informacji, zaczynają się z nimi utożsamiać.

W ubiegłym - 2011 roku próbowaliśmy poddać analizie destrukcję tożsamości – końcowy, straszliwy efektu dewastacji fundamentów mądrego człowieczeństwa, mądrego społeczeństwa, mądrego narodu. Pytaliśmy: Czy destrukcję tożsamości można porównywać z amnezją? Z patologicznym, krańcowym stanem utraty kontaktu z rzeczywistością bądź jej częścią? Z możliwością „programowania” nowej osobowości?... Projektowania społeczeństw?... Cywilizacji?...Krok po kroku, przez lata, dziesięciolecia?...
Wszak wszystko zaczyna się od pytania: „Kim jestem?”, aby dojść do podstawowego: „Kim jest człowiek”?  I dokąd zmierza?  – Stąd do wieczności?... – Czy stąd do nicości?…

Czy dlatego, aby te pytania prowadzące do – rzec można – „strategicznych” decyzji, wyborów życiowych, nie zostały postawione, w naszą coraz bardziej galopującą codzienność wchodzi swoiste zagłuszanie ( jak ongiś radia „Wolna Europa”)?  Zagłuszanie ze swoimi ekstremami: Od konieczności rozpaczliwiej nieraz walki o byt materialny, o przetrwanie, po potworniejące rozpasanie i znieczulenie sytych…

To przygotowanie doprowadziło nas w 2012 r. roku do analizy globalizacji.  Ku czemu zmierza ów zamiar budowania powszechnej szczęśliwości – śpiesznie, bywa okrutnie, egocentrycznie, z uświadamianym bądź nie lękiem o „tu i teraz”?

Film „Eugenika” pana Grzegorza Brauna, który wyświetliliśmy w ramach dysputy (obok dramatycznego świadectwa pięknej kobiety Gianny Jessen: „Przeżyłam aborcję” ) jest drastycznym obrazem niektórych zamierzeń i metod, którymi – wszak nie od dzisiaj - próbuje się wdrażać wizję kształtowania człowieka pod pewien szablon użyteczności. Ta wizja, ta chęć, miała i ma ukształtować „nowe” społeczeństwo, które zresztą wcale nie jest takie nowe. Opisywał je już Platon w czwartym wieku przed Chrystusem w idealizowanym dziele „Państwo”. I ten zamysł – podziału na władającą elitę, „roboli” i wojsko utrzymujące porządek i dyscyplinę wśród mas w skali stosownej do czasów i możliwości - ów ponadczasowy globalizm - jest stałym zamierzeniem homo sapiens; czy może non multum sapiens… Od dostępnej nam wiedzy o starożytności, przez różne ludobójcze przyspieszenia – owe „ludowe” rewolucje, nazizmy, komunizmy, po dzisiejsze mutacje totalitaryzmów przybierających różne nazwy i barwy kamuflażu. Kamuflażu koniecznego na danym etapie odkorowywania, lemingowania, zniewalania mas określanych jako „Zasoby ludzkie”.

Według Hansa Petera Martina autora książki „Pułapka Globalizmu” wystarczy 20 procent ludzi w wieku produkcyjnym dla utrzymania gospodarki światowej. Pozostałe 80 procent to bezrobotni, wegetujący z zasiłków. Zbędni. Nieestyczni. Obciążający kasę i…sumienia…

20 i 80 procent „zasobów ludzkich”… „Zasobów” przyzwyczajanych ( a i zmuszanych) kulturowo, ekonomicznie, prawnie, fizycznie, do miarkowania „reprodukcji” poprzez zabijania poczętych dzieci; oswajanych z koniecznością eutanazji - swoistego złomowania jednostek po wyczerpaniu ich użyteczności robota; utrzymywanych w ilości niezbędnej do obsługi elity i dbałości o urodę „matki Ziemi” – miejsca nieustającej radości sytych. - Rzec można: nabrzmiałych tą sytością. „Zasobów” odcinanych od historii, od własnego życiorysu, od pamięci, od prawdy, gorzej! - od umiejętności jej poszukiwania, od rozumienia konstrukcji własnego domu. Ba! Przystosowywanych do jego destrukcji w szalonym pomyśle projektantów Nowego Wieku. Szalonych, kim by nie byli. Guru „postępu”

„Problem z ludźmi postępowymi jest taki, że gdy ich postępowość dociera do światopoglądowej granicy, zapiera się w miejscu, nie chcąc postąpić ani krok dalej” (K.G. Chesterton – O grzechu pierworodnym)

Chrześcijaństwo nie zgadza się – z szacunku do człowieka i bogactwa różnorodności - na stapianie jej w jakąś sztuczną postępową „zglobalizowaną jedność”, która w coraz wyraźniejszym antyteistycznym zapale chce nas umundurować i zagonić w służbę doczesności, mamiąc współczesnymi kolorowymi paciorkami i perkalikami. Globalizacja, swoista siostrzyca marksizmu, to mglisty unifikacyjny upiór. Stara mrzonka po liftingach. A przecież nasz świat, to świat podziałów – prawda - tych niszczących jak bratobójstwo Kaina, ale i bywa - wcale nie tak rzadko - pięknych, ubogacających.
Chrześcijaństwo nie oszukuje. ( Mówię o prawdziwym chrześcijaństwie a nie o jego pozorach.) Tyle, że każe pamiętać, a jeśli potrzeba reanimuje pamięć, o perspektywie drogi. Chrześcijaństwo wskazuje na codzienny trud, na zasadzki Zła w drodze do Domu Ojca. Do Wieczności. Ale i na piękno tej drogi, tego trudu i tej perspektywy.

(Zapis spotkań można znaleźć na naszym portalu: www.katolickie.media.pl/Ogólnopolskie konferencje KSD, oraz w wydawanych po każdej z nich książkach. )

Publikacja: Przewodnik Katolicki nr 46 z18.11.2012r.