Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Walka zaostrza się w miarę rozbiórki

Coś nie tak z fragmentem głośnego cytatu użytym w tytule?...
- To po prostu aktualizacja słynnego odkrycia tow. Stalina - guru i dzisiejszych orłów modernizacji , dzieci, wnucząt i innych pociotków ongisiejszego aktywu - który obwieścił był w swoim czasie prawdę dziejową, iż walka klasowa zaostrza się w miarę budowy nowego sposobu władania ludem - szczególnie tym podbitym a nie do końca ujarzmionym.

Wszak wiadomo nie od dzisiaj w sferach postępu, że należy rozbierać stare konstrukcje, przerabiać fundamenty, a najlepiej wszystko wyburzyć. A potem majstrować przy nowych. Według planów kreślarzy po przyspieszonych kursach humanizmu. A co wyjdzie, to wyjdzie…

Zatem brygady – nazwijmy je budowlanymi - rozkręcają, dewastują, wyburzają, a inwestorzy przekonują, iż nowa budowla będzie teraz  już cudnością: Funkcjonalność, sznyt, elegancja i w ogóle NEW: New Tempel w New Age z New Word Order. A do obsługi i ochrony przecie zawsze znajdą się chętni. Chętni genetyczni i chętni przekonani perswazją. Taką action directe.  No i dobrze mieć oprzyrządowania w postaci paragrafów. A jakże. I zdyscyplinowanych interpretatorów. Wtedy zwiemy taką konstrukcję „państwem prawa”! Nawet można dodać - „demokratycznym”. Ale bez szaleństw. Scentralizowanie demokracji pozwala na unikanie niemiłych niespodzianek. Przynajmniej do czasu, kiedy nie osłabnie wystarczająco rozum i wola. To tyle co do zasad ogólnych.

*
Twoje myśli ( i nie tylko Twoje) wprawiają mnie w pewne zakłopotanie – pisałem Ci już o tym. Nadal nie wiem – mimo roboczych hipotez - na ile to jest testowanie mnie bądź wykonywanie obowiązku, na ile swawolne ironizowanie i żart, na ile autentyczne dowody zagubienia… Co powoduje negacje ustalanych już kilkakroć – zdawało się – sensownych konkluzji, a co lud określa przaśnym powiedzonkiem „trzyma się jak pijany płota” ?...

No i co budzi te nademocjonalne wybuchy i brak racjonalnego - co tam racjonalnego - brak jakiegokolwiek intelektualnego uzasadnienia tego wracania do płota propagandowego - pardon – bełkotu. I skąd się biorą te nasze trudności - właśnie Tobie, byłemu członkowi ugrupowania, które miało z troską „pochylać nad dolą ludu pracującego miast i wsi” – trudności przy próbach (re)definiowania lewicy, lewactwa i prawicy? Próby na tyle beznadziejnie rozbiegłe, że nie dochodzi do poważnej analizy aktualnego sensu a uzasadnianie kłopotów jest, biorąc pod uwagę nasze lata na - wybacz – dosyć mizernym poziomie.
Co z tego waszego „pochylania” zostało? Co z tego pozostało w jaguarowych rwaczach mamony, swoją „lewicowość” demonstrujących na zboko porno i homo platformach, pielęgnujących indywidualne zasoby z wieloma cyframi na kontach?  Co zostało?... I czy w ogóle było?...  
To ja, bezpartyjny, mam Ciebie przepytywać? A nie Twoje sumienie?

Ale pytać trzeba, bo a nuż, coś zaskoczy….


(Z cyklu: Listy do przyjaciół. I znajomych.)