Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Z listów do przyjaciół. I znajomych: Razem dla Polski. I Wiary.

Pytasz ekspresyjnie: „Dlaczego znowu ten twój Rydzyk rozrabia –  z miejscem na multipleksie i wali w sojusznika z Gazety Polskiej?!”  Spoko Kolego! Spróbujmy zrobić ogląd tego, coś zawarł w tym jednym zdaniu:

Po pierwsze: Nie „mój Rydzyk” a „nasz” - skoro przyznajesz się do wspólnoty katolickiej ( a przecie nie musisz, to nie obowiązkowe) - kapłan Kościoła rzymskokatolickiego.

Po drugie: Nie „Rydzyk” a „ojciec Rydzyk” ( w skrócie „o. Rydzyk”), ponieważ to normalny dodatek (o/jciec/, s/iostra/,ks/iądz/, bp., abp, itp.), kiedy wymienia się duchownego. Tak zresztą, kiedy stosuje się odpowiednio normalny zwrot grzecznościowy w innych przypadkach. Normalny dla ludzi o jakim takim poziomie kindersztuby niewypranym w szkółkach ideolo.
Przyznasz, że nie byłoby Ci w smak, gdyby ktoś o Tobie, w dodatku publicznie, mówił w ten sposób. A taka maniera wyrażania się o duchownych jest w powszechnym użyciu. Lewym użyciu. Cóż - jaka głowa taka mowa… 

Po trzecie: „Rozrabianiem” nazywasz normalne - w normalnym państwie normalnej demokracji ( a nie np. socjalistycznej czy ludowej – pamiętamy wszak te „standardy”, prawda?...)  - pokojowe wyrażanie poglądu, demonstrowanie sprzeciwu przeciw matactwom. W tym wypadku coraz mniej skrywanym, mimo otoczki słów z quasi argumentami, mającymi uzasadniać odmowy i sekowanie telewizji Trwam, podczas rozdziału miejsc na multipleksach.

Skoro przykładasz ten szablon do określenia normy, to jak nazwiesz np. brutalne, fizyczne, lewackie ekscesy np. na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, tolerowane przez tzw. siły porządkowe? Czy próby blokowania legalnych narodowych, patriotycznych inicjatyw przez jakieś „alternatywy”, posługujące się wyświechtanymi lewackimi hasłami?
I asymetrycznego traktowania przez „wadzę” lewych i prawych wydarzeń. Jak dawniej. Jeno przy pomocy nieco innych sposobów. Jeszcze „nieco innych”…

Idźmy dalej. Do swoistego konfliktu z red. Tomaszem Sakiewiczem.
Ten element wymaga innego potraktowania, niż zbycia słowem „rozrabianie”.

Niewątpliwie środowisko Gazety Polskiej skupia wielu ludzi dobrej woli i organizuje ruch odporu tendencjom dewastującym naszą tożsamość. Ale przecie to czyni z dobrym efektem również od wielu, wielu lat „Imperium” Ojców Redemptorystów: Radio Maryja, Telewizja Trwam z jego Twórcą - o. Tadeuszem Rydzykiem. Muszę przyznać, iż sam doświadczyłem dobroczynnych skutków kontaktu ze słowem płynącym z tego katolickiego medium. Ono spowodowało – chyba Ci już o tym pisałem - odkurzenie pamięci, przykrywanej latami przez „pragmatyczną” codzienność „postępowych” doktryn.

Zatem w czasie, kiedy nasz Kościół, nasza Ojczyzna, kiedy nasza tożsamość, ba! nasza cywilizacja znajduje się – odważmy się na tą diagnozę – w ogromnym niebezpieczeństwie, sprowokowanie jakiegoś konfliktu, podziału, jest w oczywistym interesie dewastatorów i grabieżców naszych dóbr: duchowych, intelektualnych, a i narodowych i państwowych.

Co spowodowało ostatni zgrzyt? ( Czy raczej przypomniało pewne zaszłości.)
- Podobno ostatnio wydana książka Tomasza Sakiewicza (nie czytałem jej), w której Autor nie wykasował wcześniejszych ocen abp. Stanisława Wielgusa*, a przecie miał możliwość zapoznanie się z Jego licznymi publicznymi wystąpieniami, „porażającymi” aktami IPN opublikowanymi w Internecie, na zweryfikowanie oglądu, podobnie jak np. p. Jarosław Kaczyński, który potrafił wycofać dawne sugestie o „agenturalności” Radia Maryja, uzasadniane wykorzystywanymi do rozsiewu emisji stacjami przekaźnikowymi na Uralu (odpłatnie). I dlatego zyskał „armię moherów”.
I na tym polega mądrość – umiejętność likwidowania podziałów „pomiędzy swemi” .

Ojciec Tadeusz Rydzyk był niejednokrotnie kuszony propozycjami skierowania na "właściwe" tory „swego” radia czy telewizji, uwodzony materialnymi profitami. I jakoś, z Bożą pomocą i zaangażowaniem tysięcy ludzi dobrej woli, „Imperium” potrafiło obronić swą niezależność od możnych tego czasu (pamiętamy co się stało z katolicką z założenia tv Puls?...).
Ta konieczność (i umiejętność) niemal codziennego wydostawania się z różnych zasadzek, niewątpliwie musi wpływać na wzmożoną potrzebę roztropności. A przy stosowaniu ewangelicznej zasady: „Niech wasza mowa będzie tak- tak, nie-nie”, wymaga jednoznaczności w szeroko kolportowanych informacjach – w tym godzących w dobre imię bliźniego. A ojciec Tadeusz – przyznasz – jest „gorącym” człowiekiem wiary.

Ot, cały konflikt. Bo do bajek można włożyć, również Twoje, sugestie o walce konkurencyjnej z telewizją Republika zagrażającej, jakoby, pozycji telewizji Trwam. Przecie to nie ten profil, nie ten sposób – powiedzmy – narracji, i nie zawsze ten sam odbiorca. Tak samo jak Gazeta Polska Codziennie nie jest konkurencją dla Naszego Dziennika. A Sieci dla Do Rzeczy bądź Gazety Polskiej. Po prostu odbudowywany jest rynek prawej konkurencji w kontrze do mediów tzw. głównego (zwanego też mętnym) nurtu.I bardzo dobrze!

Jaka konkluzja? - Myślę, że zamiast publicznie obnosić wyciągniętą do zgody rękę i pokazywać „drugi policzek”, wystarczy powiedzieć po męsku: „Przepraszam”. Było, minęło. Teraz idziemy razem. Dla Wiary i dla Polski. Niechby z odwróconą kolejnością. Dla ludzi dobrej woli na wszystko przyjdzie czas.
Nie sądzisz?...


*
>>Według powołanego przy Episkopacie Polski Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej, oskarżanie ks. abp. Stanisława Wielgusa o współpracę z SB jest "merytorycznie bezpodstawne, gdyż pozbawione dowodów". Fakt ten potwierdził wy-dany 22 listopada 2007 roku komunikat z 342. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, który uznał powyższe oskarżenia za "gruntownie niesprawiedliwe" i "wysoce krzywdzące".

Żadnego dowodu współpracy ks. Wielgusa z SB nie jest w stanie również wskazać Instytut Pamięci Narodowej, stąd historycy IPN unikają wypowiedzi w tej sprawie.<<


za: Nasz Dziennik 24 listopada 2007; Nr 275 (2988), 9 kwietnia 2008, Nr 84 (3101)