Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki- Z listów do przyjaciół. I znajomych. Sekta smoleńska w panice.

Kolego nie załamuj mnie. Myślałem, że jesteśmy już po przekroczeniu propagandowego Rubikonu w sprawie tragedii smoleńskiej.  A tu masz! Znowu narkotyzujesz się kolejnymi wypowiedziami, które powielają stare slogany, nie podając dowodów, które uzasadniałby te konkluzje.

Antoni Macierewicz zawsze twierdził, że jest za publiczną debatą naukowców i komisjantów od Milera czy Laska ale z jej nagrywaniem, po to, żeby potem nie było możliwości szerzenia swoich „jedynie słusznych” wersji – tak jak to zwykle robią lewi propagandyści. I czegóż to się boją Twoje „autorytety”, skoro mają asy w ręku, hę? Zastanawiałeś się?  I dlaczego to akurat Ciebie tak podnieca a nie konkrety o faktach, wskazywane również przez polskie ośrodki badawcze, a i prokuraturę?…     - Dlatego, że na Onecie?
Czyli nadal czerpiesz wiedzę o świecie z jednych źródeł. Nie zdajesz sobie sprawy jakie to niebezpieczne dla niezależności intelektualnej?
Ty – wszak inżynier - wolisz przyjmować emocjonalne okrzyki propagandzistów (niechby z jakimiś tytułami) w miejsce spokojnej, surowej analizy faktów? Konfrontacji ich.

Wybacz, ale to rozczarowuje. Ani razu nie odważyłeś się na polemikę z konkretami, serwując w zamian jakąś zapiekłość.
Co to jest?...
Musimy?...
W naszym wieku musimy?...
I ten bełkocik o „sekcie”…

***

Dobrze, niech będzie. Zatem w ramach pomocy koleżeńskiej zacznijmy od definicji przelewającego się przez Twoje postępowe media pojęcia, za którymi akceptująco parskasz, za przeproszeniem, w miejsce konkretów:

„Sekta: Odłam wyznaniowy w obrębie danej religii” (Słownik Języka Polskiego PWN 1997)

Sam zatem widzisz – jeżeli nie za późno, bo wzrok i umysł zapewne już nie ten co przed laty – że przykładanie tego skondensowanego opisu, pasuje raczej do kombinacji, które utworzyły „religię” z /do/wolnego opisu zdarzeń, niż z przymierzania szkiełka i oka przez dziesiątki wolnych naukowców różnych specjalności do znanych już faktów. I logiki.
Zatem kto tu tworzy owa „sektę”? I co to za „religia”? - Strachu?

Pisałem przecie nie raz (nie do Ciebie?), że nie trzeba zbyt wytężonego wysiłku intelektualnego ( przekraczającego możliwości z pogranicza demencji), aby odpowiedzieć na trzy najprostsze pytania:
- Czy stosunkowo miękka brzoza ma szansę w starciu z potężnym dźwigarem samolotu, który musi unieść dziesiątki ton?
- W tym kontekście jak wytłumaczysz owe głośne ścięcie słupa oświetleniowego przez motolotnię w Polsce? (Polskie słupy słabsze od rosyjskiej brzozy?...)
- Czy rozpad samolotu na setki części – w tym przed ową „pancerna brzozą” – jest do pogodzenia z dynamiką ruchu (Odrzut do tyłu?... Czym spowodowany?...)

Cała reszta to już przeróżne kombinacje maskujące. Aby dalej, dalej, w krzaki bajdurzeń, aby poukrywać. A potem zastraszyć, zlemingować, uplastycznić wolę i sumienia, żeby nikt nie chciał, nie odważył się, szukać. Prawdy.
Przecież to jakieś mimowolnie upiorne potwierdzanie hipotezy wybuchu. Celowego?...

I tak Kolego wchodzimy na poletko pytań dlaczego?... 
Jedna z prostych odpowiedzi, którą otrzymuje brzmi: Każdy chce żyć! Tak?...

Ale czy tylko dlatego owa właściwa sekta smoleńska zaczyna ukazywać coraz bezczelniejące oblicze? Coraz groźniej idąca w zaparte? Już nie po granice śmieszności. Już na granicy totalniackich zakusów. Ten widoczny lęk zaczyna być groźny. Jakby ONI nie mieli pola manewru. Jakby MUSIELI realizować czym się da: prawem, pałką , fałszami – również przy urnach i zliczaniu głosów na zagranicznych serwerach - starą mafijną dyrektyw, która się ongiś wypsnęły tow. „Wiesławowi” Gomułce: „Władzy zdobytej nie oddamy!”. 

***

Robiłem co mogłem, żeby nasze rozmowy na tematy trudne miały jakąś „podkładkę”  merytoryczna a nie emocjonalne oszołomienia.
Póki co nie udało się. Towarzysze mogą być zadowoleni.
Ale nie traćmy nadziei.
W końcu każda dyrektywa kiedyś musi się skończyć; a moc wiążąca kiedyś wyczerpać ….