Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Z listów do przyjaciół. I znajomych. Wyznaczniki współczesności.

Dzisiaj nie będzie ani krótko, ani lekko, ani zbyt ulgowo. Chciałeś o wyznacznikach współczesności, to masz! Powiadasz Profesorze, że lewica jest potrzebna „temu krajowi” i globowi, na którym tyle dysproporcji w życiu materialnym, w traktowaniu ludzi.
Zatem po raz kolejny muszę przypomnieć Ci inną – moją - klasyfikację lewicy i prawicy: Ludzi prawi w swojej większości tworzą ugrupowania wierne, sprawdzonym intelektem i praktyką, fundamentalnym wartościom; lewi, którzy tych wartości nie znają, bądź są im przeciwni, budują na piasku zmiennych zasad, w zależności od aktualnych mód światopoglądowych, jakie wyklują się z rozgorączkowanego, niezdyscyplinowanego, czy nawet cynicznego umysłu.
(A niewykluczone, że z owładniętego obsesjami, wymagającymi egzorcyzmów...)

To prawda, że bieda i rozziew między poziomem życia materialnego miliardów naszych bliźnich wołają o pomstę do nieba. I co z tego ma wyniknąć? - Rewolucje? Wojny? Brutalne wyrównywanie na których wszyscy po części tracą człowieczeństwo, nawet nie zdając sobie z tego sprawy?
Twój guru (nie wiem na ile jeszcze w niego wierzysz) Karol Marks ocenił, że religia to opium dla ludu. Z czego wysnuto w konsekwencji wniosek, iż trzeba zniszczyć pojęcie sacrum, aby gniew mas nie był tłumiony przez owe „opium”. I tak się działo. Przyznajmy szczerze - nie tylko od czasu tego brodatego, niekonsekwentnego, myśliciela. Ale to wywód na inne rozważania.
Zobacz co przyniosły próby uzdrowienia relacji społecznych – zakładasz, że szczere – w praktyce rewolucyjnych dróg. Hekatomby ofiar. Morza krwi. Uszczęśliwianie jednych, kosztem nieszczęść innych. I tworzenia w ciemnych lożach nowego „sacrum”, z człowiekiem w roli bożka. Te różne Leniny, Staliny, Hitlery, Pol Poty, Kimy – również w zmodernizowanych, póki co soft, wydaniach...

Świata nie zmieni się „z zewnątrz”. Świat można zmieniać, zmieniając człowieka, ludzi. Ale żeby ich, nas, Ciebie, mnie, zmieniać, nie wystarczy zaproponować nowinkarskie idee, które zresztą w efekcie wciąż prowadzą do ciemnej doliny zakłamania, fałszu. Musimy zmieniać się poprzez uporczywe dociekanie - przepraszam za wyświechtane już słowo – prawdy. Tyle tylko, że po wkodowaniu alibi, iż „każdy może mieć swoją prawdę”, ta determinacja zostaje wpuszczona w kanał. I co pozostaje?...
- No, właśnie, co?...
- Trudność nawet w dyscyplinie intelektualnej, nie mówiąc o niedostatkach wiedzy, która opiera się często, coraz częściej, niestety, na medialnym oglądzie rzeczywistości. Oglądzie serwowanym z wielką mocą przez drużyny właścicieli owych potężnych tub.

Zobacz co zostało z tej Twojej lewicy. Po latach rządów „twardej ręki” Biur, Egzekutyw i Sekretarzy Partii, często zabójczo twardej, ze służbami specjalnymi w roli specjalnej, towarzystwo zrestrukturyzowało się, aby „Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”. I żyją. ONI żyją dostatniej. Bez obawy, że trzeba się tłumaczyć w chwilach niełaski przed komisją kontroli partyjnej. Czy to droga Ryszarda Bugaja, który starał się w pierwszych latach przekształceń - delikatnie mówiąc – własnościowych, o akcjonariaty pracownicze (znasz niewątpliwie jako „prawdziwy lewicowiec” np. casus przedwojennej Gazoliny) ?

Gdzie są ci partyjni bonzowie różnego sortu, pochylający się podobno z zatroskaniem nad dolą ludu pracującego miast i wsi? Po zamianie książeczek czerwonych na czekowe, ich ideologią stało się utrzymanie quasi demokratycznych swobód, będących w istocie swawolą dysponentów przewag medialnych, finansowych, układów krajowych i zagranicznych.
Natomiast dla tumanienia owych – w istocie pogardliwie traktowanych - mas, rzuca się narkotyczne ochłapy megaseksizmu i zróżnicowanego – fakt -  ale jednak konsumizmu.
One mają zabezpieczyć „elity” przed gniewem.

-Przesada? – No to spokojnie spojrzyj na proces ostatnich dekad. Jak każą globalizować pod sierpem i młotem – tak toczno! Jak pod eurogwiazdkami – jawohl, yes,yes,yes!

- Prawa dla chorych odchylonych, mniejszości, zamiast pochylenia nad nimi z troską – a jakże. Każdy może wybierać swoją opcję używania. Oby tylko mieściła się w kanonie aktualnych poprawności.

- Religia? Proszę bardzo. W skrytości domowej. I nie za głośno, żeby uszanować gromki sąsiedzki jubel świeckiego oddzielenia. I tak można ciągnąc dalej i dalej...

Najgorsze jednak jest to, że te twoje lewactwo oducza siebie i innych od głębokiej penetracji rzeczywistości.
Umiejętność werbalnych kruczków, gładkość przekazu, socjotechnika, chwyty retoryczne, cwaniactwo – zwane pragmatyzmem, operatywnością, skutecznością czy jeszcze jakoś tam - nie buduje ich jakości. Nie gwarantuje rozwoju człowieczeństwa ani im, ani tym, którzy mieli nieszczęście dostać się pod ich łapki, niestrudzenie przebierające przy wykazie interpretacji prawdziwej wolności.

Wystarczy zobaczyć jak zachowuje się w sytuacjach prawdziwej konfrontacji intelektualnej wielu „wybrańców” narodu. Jaka rozbieżność deklaracji i czynów, prowadząca nieraz do tragikomicznych zderzeń. Chociażby takich, że miłość, pokora, solidarność i tolerancja miewa twarz i język….dobrze, niech będzie bez nazwisk…
Wiemy dobrze o jakich nienawistników płci obojga, pełnych buty, o nerwach zszarganych dawno i zupełnie świeżo chodzi, występujących w niesłychanie hałaśliwych spektaklach „światła i dźwięku”*. Odwrotnie proporcjonalnie do sensu w tych widowiskach zawartych…

A sięgając do spraw fundamentalnych:

- Zachwycacie się „naukowym” dogmatem o ewolucji międzygatunkowej (pamiętaj – napisałem „międzygatunkowej), dającej możliwość sięgania przez was do dziadka szympansa czy prababci ameby.) Waszego „dziadka” i waszej „prababki”.
Wybacz tą złośliwostkę, ale poprzez podobne „naukowe” pokrzykiwania, rzeczywistość ani rusz nie chce się zmieniać. To zresztą jeden z tematów przerabianych wielokroć. Pozostaje wam jedynie żałosne zamykanie oczu na dziury w tzw. teorii ewolucji, której trzymacie się jak pijany płotu. I która daje wam swoiste alibi.
I tworzy infantylizm metrykalnie dorosłych.

- Pleciecie ahistoryczne bzdury jakoby chrześcijaństwo - a już katolicyzm to ho! ho! - zmieniło na gorsze status kobiet w społeczeństwie. To już całkiem nieprzystająca Twemu profesorskiemu tytułowi ignorancja. Sięgnij do innych lektur niż – przepraszam za złośliwość – podręczników produkowanych dla podtrzymania werwy w lewych szeregach. I spójrz, porównaj wreszcie chrześcijaństwo z zasadami cywilizacji islamu, kastowego hinduizmu czy talmudyczności żydowskiej,  a nie powtarzaj dyrdymały za panią Środą matką. Et consortes.

- Katolicyzm jest dla was najtrudniejszy do strawienia - raz ze względu na dyrektywy „opiumowe” Marksa, po drugie - bo ma konkurencyjne struktury, dające odpór tu i teraz zalewowi bylejakości. No i skakanie po katolikach jest bezpieczne, czego nie gwarantuje krytykowanie islamu czy judaizmu,

. Co prawda katolicyzm próbuje ratować was przed wami samymi, ale wy tego nie pojmujecie, ponieważ uparliście się, że jeno z tego świata jesteście. No to dlaczego, tak się obruszacie, kiedy kapłan katolicki nie chce uczestniczyć w waszych pogańskich de facto obrządkach ślubu czy pogrzebu. Bądź nawołuje do zejścia z drogi grzechu. Wtedy tak wam zależy?...

- Czy to nie podświadomy, irracjonalnym – w tej sytuacji - lęk przenika was, że może jednak...



***

To prawda, że często wracam do kilku tematów. Ale czy nie przyznasz, że w czasach niesłychanej agresji medialnej mogącej wpływać na możliwości sensownej percepcji, dopiero powtórzenia dają jaka taką szansę na poruszenie adresata (ów) ? A problemy o których rozmawiamy, rzutują na dalszy ciąg decyzji (oczywiście, o ile nie ma paraliżu woli, bądź cynicznego nihilizmu).
-    Z wierzenia w dogmat, iż materia ożywiona wyewoluowała, ot tak sobie, z materii nieożywionej, ta zaś pojawiła się z niczego, wypływają dalsze wnioski o życiorysie i drodze człowieka.
-    Z braku logicznej do bólu weryfikacji zapisów Ewangelistów – jej autentyczności – wypływa niewiedza i niewiara w istnienie Boga i brak determinacji w kierowaniu się Jego wskazaniami dobrej drogi.
-    Z „tolerancyjnego” dozwolenia, iż każdy może mieć „swoją prawdę” – wypływa brak determinacji do kształtowania mądrości. A wszak to ona – mądrość – daje szansę na poznawanie prawdy, czyli rozumienia rzeczywistości. Zrozumienie rzeczywistości z kolei jest niezbędne do sensowego życia.

Nie gwarantuje to oczywiście raju, nieskazitelności – wszak jesteśmy niedoskonali – ale tworzy mocny stały grunt, na który można wracać po chwilowych zagubieniach drogi mądrości.

***

A na koniec - wytłumacz dlaczego tak trudne jest, że aż przeważnie niemożliwe, prostowanie w imię „otwartości, tolerancji i poszukiwania prawdy” oczywiste fałszywki i przeinaczenia w mediach „postępu” ? I dlaczego ostatecznie okazuje się tam, iż tolerancja tolerancją, ale prawdą obowiązującą jest to, co one przekazują? …
To symptom groźnej choroby, która toczy naszą cywilizację. O trudnych rokowaniach.
Ale nie beznadziejnych.

Krzysztof Nagrodzki


* O widowiskach światło i dźwięk

Przecie prosta prawdę wżdy ludkowie znają
czemuż to tak rzadko igrce się udają:
Nie uda się, nie uda, sztuka ta niełatwa,
gdy za dużo dźwięku
a za mało światła




Copyright © 2017. All Rights Reserved.