Publikacje członków OŁ KSD

Janusz Janyst -Patologia transformacji

Media głównego nurtu wiele miejsca poświeciły ostatnio propagandzie związanej z 25. rocznicą „odzyskania wolności” - wydarzenia określonego skądinąd przez Stanisława Michalkiewicza jako dogadanie się gen. Czesława Kiszczaka z gronem swoich konfidentów w sprawie podziału władzy nad Narodem Polskim.

Obraz „transformacji” był i jest zakłamywany, m.in. w aspekcie ekonomicznym, dla wolności i suwerenności Polski nieobojętnym. Z tego też względu ze wszech miar pożyteczna wydaje się lektura opublikowanej przez Wydawnictwo Poltext książki prof. Witolda Kieżuna pt. „Patologia transformacji” (wyd. II, uzupełnione).

Autor w czasie II wojny światowej był powstańcem warszawskim (więzionym potem w sowieckim gułagu i w PRL). Obecnie jest wykładowcą Akademii Leona Koźmińskiego oraz licznych uczelni zagranicznych, członkiem International Academy of Management (USA), ekspertem ONZ. W swym dorobku ma wiele książek.

Główna myśl wspomnianej pracy – obszernej, 400-stronicowej – dotyczy tego, że tzw. transformacja ustrojowa w Polsce (jako taka zresztą po roku 1989 konieczna) wykazywała cechy patologiczne. Nie dokonano reprywatyzacji, umożliwiono uwłaszczenie się PZPR-owskiej nomenklatury. Nastąpiło opanowanie kraju przez międzynarodowy kapitał. Polska stała się ofiarą zorganizowanego rabunku. Cena korupcyjnej wyprzedaży przedsiębiorstw nabywcom zagranicznym w wielu wypadkach była niższa od… kosztu wyceny ich wartości. Majątek narodowy sprzedawano za 10% wartości (a nawet mniej), często po to, aby nabywca natychmiast likwidował przedsiębiorstwo stanowiące konkurencje dla własnego (w wyniku dokonywanego głównie przez Niemców „wrogiego przejęcia” zlikwidowana została większość dochodowych zakładów wyższej techniki). Sprzedano nawet Telekomunikację, czyli system sieci bezpieczeństwa narodowego. Operacje tzw prywatyzacji obwarowywano „prowizjami”, czyli łapówkami. Korupcja kwitła. Za trzy miliony dolarów można było nawet kupić korzystną dla zachodnich decydentów ustawę sejmową W wyniku owego rabunku i planowego eliminowania gospodarczej konkurencji dla Zachodu, dzisiejsza struktura peryferyjnej już gospodarki rodzimej jest taka, jak w zrekolonizowanych krajach afrykańskich – na sto największych firm w Polsce tylko 17 ma przewagę kapitału krajowego. Kapitał zagraniczny zapanował nad wielkim handlem, całym praktycznie segmentem bankowym, produkcją i usługami komunikacyjnymi, przytłaczającą większością mediów prasowych. Obcy inwestorzy przekazują ogromne zyski do swoich krajów. Poważna część dochodu narodowego wypływa z Polski, a my mamy permanentny deficyt handlu zagranicznego (więcej importujemy niż eksportujemy), monstrualny dług publiczny i wielką dysproporcję w wysokości wynagrodzeń w stosunku do krajów rozwiniętych. W naszym kraju jest minusowy przyrost naturalny, ewidentnie związany z niskimi zarobkami i dużym bezrobociem. Polaków zdegradowano do roli taniej siły roboczej.

Czy o to walczyła Solidarność? Według cytowanej przez Kieżuna opinii prof. Tadeusza Kowalika „najbardziej masowy ruch pracowniczy dokonał przewrotu, z którego wyłonił się jeden z najbardziej niesprawiedliwych ustrojów społecznych, jakie zna historia powojennej Europy”. Dlaczego tak się stało? Dlaczego już w 1996 r. zespół niezależnych ekspertów musiał alarmować, że poważna część polskiej produkcji została zlikwidowana a Polska musi kupować to, co dawniej sama wytwarzała. Olbrzymia większość towarów importowanych mogłaby być produkowana w Polsce, nierzadko z lepszym jakościowo rezultatem. Czy nie jest pożałowania godne, że byliśmy np. eksporterem cukru na dużą skalę a dzisiaj musimy go sprowadzać?

Powód patologii transformacyjnej jest m.in. taki, że w środowisku postsolidarnościowym nie było ludzi z kwalifikacjami teoretycznymi i praktycznymi w projektowaniu organizacyjnym i zarządzaniu państwem.

Na czele tego ruchu, jako grupa strategów, stały osoby niekompetentne w dziedzinie ekonomii (elektryk, trzech historyków i dziennikarz) – wszyscy bez jakiejkolwiek praktyki administracyjnej. Forsowano pogląd, że przejście do kapitalistycznej gospodarki rynkowej może nastrzępić żywiołowo. A należało przede wszystkim utworzyć kompetentny zespół fachowców obejmujący polskich specjalistów z zagranicy, który nie dopuściłby do neokolonizacji podobnej do realizowanej w krajach Afryki Centralnej a powodującej kolosalne straty majątku narodowego.

Potrzebny był plan transformacji z założniem wykorzystania w nowej formie gospodarki całego istniejącego potencjału – tak proponował m.in. Jerzy Giedroyć i taka praktyka nawiązywałaby do filozofii Solidarności. Można było zamknąć granice i otwierać je jedynie dla niezbędnych produktów, położyć nacisk na produkcję krajową z uruchomieniem polityki kredytowej dla jej rozwoju. Istniała historyczna szansa zaprojektowania nowoczesnego państwa o różnych formach własności, w tym również pracowniczej i spółdzielczej, szansa stworzenia państwa prawa. Za błąd niewybaczalny trzeba uznać doprowadzenie do bankructwa ważnych dla polskiej gospodarki przedsiębiorstw oraz do znacznej liczby „wrogich przejęć”.

Krytyczne raporty utajniano. Charakterystyczna była np. sprawa artykułu zamówionego przez gazetę Michnika (jednego z owych niekompetentnych ekonomicznie strategów Solidarności) u znanego ekonomisty czeskiego, późniejszego premiera i prezydenta Czech, Vaclava Klausa. Artykuł obfitował w krytyczne opinie o polskim „wielkim wstrząsie”, redakcja nie opublikowała go. Gdy minister Waldemar Kozłowski wystosował protest do premier Hanny Suchockiej w sprawie niebywałego marnotrawstwa związanego ze sprzedażą nowoczesnych Zakładów Produkcji Papieru i Celulozy w Kwidzyniu (największego w Europie producenta celulozy) a następnie złożył doniesienie do prokuratora generalnego na ministra przekształceń własnościowych, Janusza Lewandowskiego, wkrótce po złożeniu tej skargi zmarł nagle na atak serca (?) a sprawę wyciszono.
Media głównego nurtu indoktrynowały społeczeństwo, którego połowa znajdowała się w nędzy. Kazano wierzyć w słuszność działania władz.

Wspomniana książka, zawierająca wiele wątków pobocznych (ot, choćby poruszająca kwestię antypolskich poczynań prez. Roosevelta w 1943 roku) w sposób wyczerpujący ukazuje negatywną stronę renesansu kapitalizmu w naszym kraju na tle światowej, agresywnej gry międzynarodowego kapitału nastawionego na zysk i wyzysk (jest rozdział o okrutnej rekolonizacji Afryki). Są też rozdziały dotyczące dziejów PRL-u, teorii patologii organizacyjnej, sporo uwagi poświęca autor ustawodawstwu oraz administracji. W podsumowaniu Witold Kieżun przedstawia propozycje usprawnień zarządzania publicznego w Polsce.
To, z pewnością, pozycja wydawnicza nie tylko dla ekonomistów, odtrutka na medialną manipulację i wszechobecną dziś „propagandę sukcesu”.

Janusz Janyst   (”Aspekt Polski” 8/2014)