Publikacje członków OŁ KSD
Krzysztof Nagrodzki -Dziennikarz katolicki... Co to znaczy?
Nasz portal nie ma jeszcze codziennej obsługi. Zatem musimy się liczyć, iż będą dni - szczególnie wakacyjne - które dadzą szanse, na raczej spokojne przejrzenie materiałów dotychczas zamieszczonych (a nazbierało się ich sporo i to takich, do których warto wracać), niźli newsów. Te prosimy tymczasem śledzić na dobrych stronach - np. fronda.pl., bibula.com, naszdziennik.pl, teologiapolityczna.pl, firstthings.pl i wiele innych, które wskazujemy w naszych odsyłaczach.
Może spróbujemy pochylić się również, raz jeszcze i jeszcze - choćby wakacyjnie – nad refleksją: Dziennikarz katolicki... Co to znaczy?
Katolicki dziennikarz. Katolicka redakcja. Katolickie media.
Dlaczego stosujemy ów wyróżnik - „katolicki”?...
Czy ma on być sygnałem, iż na tym obszarze nie obowiązuje wszechobecna moda na pośpiech, nonszalancja, powierzchowność, kryteria „jakości ze znajomości”? Czy tutaj nie doświadczymy efektów uwikłania w gry przeróżnych interesików - pochodnych walki o władze, wpływy, pieniądze, sławę? A brak katalogu z aktualnie lansowaną modą nie powoduje ironicznego zdziwienia?
Czy spotkanie z dziennikarzem, redakcją, prowadzoną przez katolików ukazuje widoczną od razu, autentyczną, różnicę w kontaktach międzyludzkich – wyciszenie, pogodną życzliwość, odpowiedzialność za słowo, rzetelność, cywilizacyjną solidarność, wierność Ewangelii, Tradycji i następcy św. Piotra? Ubogacanie informacją, ale i postawą, wzorem do zapamiętania? Usłyszymy naturalne: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, Szczęść Boże, z Panem Bogiem?
Czy dziennikarz, redaktor katolicki nie dysponuje zapasem masek - od szczególnie pięknie ułożonej w czarująco radosnym uśmiechu dla VIP-ów i kamer, dla swego kółka znajomych, po naznaczoną grymasem „wyższego wtajemniczenia”, nonszalancji i zniecierpliwienia dla „prostaczków”, (od których oczekuje jednak nieustającego zainteresowania i wsparcia)?
Czy intencje są czyste, język klarowny; a pamięć wciąż odkurzana, aby codzienny pył „pragmatyzmu” nie zakrył śmiercionośną warstwą świadomości o służbie dobru wspólnemu, które trzeba budować na Skale?
Czy wreszcie ta cierpliwa, nasycona miłością „dającą” służba, jest zgodna w „myśli, mowie i uczynku”? - bowiem Ojciec nasz widzi w ukryciu to wszystko, co uczynione zostało każdemu z maluczkich...
Gdyby tak miało nie być - czy „katolickość” nie zostaje zdewaluowana, poddana gawiedzi na ośmieszenie, czy nie staje się przyczyną zasmucenia, dezorientacji, wreszcie zgorszenia?
Czyż więc pytanie o autentyczność określenia - „katolicki”; pytanie, na które musimy odpowiadać stale prosząc o łaskę rozeznania w Duchu Świętym na trudnym, urwistym szlaku, wiodącym przez prawdę ku Prawdzie, nie jest prawem i obowiązkiem każdego?...
(Pierwsza publikacja: Niedziela nr 51/2000)