Przepraszam Kolego, prawda, dosyć długo nie odpisywałem.
Nie, nie było to wynikiem obrazy za Twoją absencję na tegorocznej konferencji cyklu „Dziennikarz – między prawdą a kłamstwem”. Na frekwencję nie narzekamy…
Po prostu po każdym takim wydarzeniu pozostaje sporo prac do wykonania, aby efekt dysput mógł być przekazany możliwie szeroko. Poprzez Internet (zobacz na naszym portalu: www.katolickie.media.pl), nagrania, książkę (będzie w styczniu). To jest jednym z głównych celów – włączenie się jak najszersze w przypominanie, odbudowywanie, ochronę sensu. I Sensu. Pro publico bono.
Spotkania mają już swoją historię i miejsce w rozmowach Polaków zatroskanych o los Ojczyzny i cywilizacji. Łacińskiej cywilizacji. Z niej wszak większość z nas pochodzi – zdając sobie z tego sprawę bądź nie (często, niestety, nie) - i tam może szukać pogubionych wartości, determinujących nasze życie, nasz ogląd rzeczywistości, nasze oceny „dziania się” w bieżączce, nasze decyzje.
W efekcie nasze wybory, z których kiedyś będziemy dumni. Albo zawstydzeni.
- Jeżeli takie uczucia będą jeszcze funkcjonowały w „postępowym” człowieku…
No tak, to wstawki nie na „choinkowe” nastroje. Kiedy tuż, tuż „magiczne” „wesołe święta” bombki, reniferka, śnieżynki, krasnala - bywa mocno wyrośniętego i z workiem prezentów. Kiedy powinniśmy kochać się bezrefleksyjnie i bezpamiętnie. Bezpamiętnie – czyli bez pamięci o istocie owych powracających co rok od stuleci dni oczekiwania i spełnienia: Bóg dał światu Syna, aby zmienił go. Aby zmienił ludzi. Nas.
Przepraszam za ironię, ale chyba przyznasz, że mając „swoje lata”, musimy dostrzegać dynamikę, kierunek i zasięg zmian w naszym otoczeniu.
Wszak kiedy nastąpiła owa słynna przemiana ustrojowa przełomu lat 80/90 ubiegłego wieku, wielu z nas sądziło, że wrócą normalne zwyczaje i normalne przesłania – również świąteczne. Normalna pamięć. Normalna dla naszej cywilizacji. Ze św. Mikołajem, Dzieciątkiem ze świętą Rodziną w stajence, a na Wielkanoc z Chrystusem umęczonym i Zmartwychwstałym w chwale. Zwycięzcą śmierci, piekła i Szatana.
I narastało zdziwienie, że coś nie tak… Że to instalacja w procesie…Raz przyspieszająca i brutalniejąca, innym razem zwalniająca i przybierająca barwy maskujące.
A ta grudniowa Radosna Nowina - jeżeli zostaje serio przyjęta - wymaga godnego życia dziecka Boga i psuje banalne, „modne”, wyobrażenia o sukcesie.
Schowana zaś w „pragmatyzmach”, „modyfikacjach”, „interpretacjach”, uszkadza sens życia.
Ale – mimo wszystko- nie chce rozpłynąć się w mroku zapomnienia.
Przychodzi nieznośnie Tej Nocy. Długiej, zimowej nocy.
I – bywa - drażni.
- Co to jest?...
Sumienie Kolego!
I szansa.
Szansa na ratunek.
Póki czas.
Cicha noc, święta noc...Bożego Narodzenia!
W nas.
Póki czas…