Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Danie z postępowymi przystawkami

Niedawno otrzymałem w prezencie książeczkę autorstwa Stefana Bratkowskiego: „Kim chcą być Polacy” (wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa, 2007), z rekomendacją co do jej walorów. Ponieważ ongiś, lata temu, z wielkim zainteresowaniem wszedłem w „Opowieści z drugiego kwadratu” (czy z czwartego, nie pamiętam) tegoż autora, a prezent miał niewątpliwy walor objętościowy – co w warunkach wakacyjnych może być plusem – zabrałem się żwawo do lektury. To rzeczywiście niezły bryk galopujący po naszej historii, pisany ze znajomością tematu i z pomysłowymi propozycjami gospodarki społecznej, aczkolwiek z wyraźnymi przechyłami w kierunku... no, ale on tym niech świadczą opisywane niżej fragmenty.

Autorski panabratkowski zachwyt nad umiejętnościami Leszka Barcerowicza – jako obowiązujący dogmat w niektórych środowiskach, nie ma – jak to dogmat - konkretnego merytorycznego uzasadnienia. Jeżeli duszenie inflacji poprzez horrendalne oprocentowania stóp bankowych, miałoby być powodem do Nobla, to kandydat Bratkowskiego miałby duży problem we wciśnięciu się do kolejki nominatów. Gorzej, że w ten sposób zrujnowano z dnia na dzień dziesiątki, jeżeli nie setki, tysięcy ludzi, którzy potraktowali serio wezwania o „braniu sprawy w swoje”. I tak to na starcie za jednym zamachem, załatwiono kilka fundamentalnych spraw: Zaufanie ludzi, możliwość wykształcenie w tych latach klasy średniej Polaków, zrujnowanie wielu, oraz uruchomiono znane (a także dyskretne) patologie finansowe przez utrzymanie przez dwa lata stałego kursu dolara. W późniejszych latach opiewany przez Bratkowskiego Balcerowicz, już jako szef finansów bankowych, nijak jakoś nie mógł trafić w prognozowaniu wskaźników gospodarczych. Pewnie ze względu na określone knowania  ciemnogrodu...

A ten znienawidzony, jakby obsesyjnie, przez siły „postępu” ciemnogród, stanowią – według Bratkowskiego - staruszki, „rówieśnice” autora (zob.s.31) ogłupiane przez Radio Maryja - „inteligentną rosyjska agenturą wpływu” (s.31-32) „reprezentującego interesy rosyjskie” (s.53), założone i  kierowane przez „zakonnika, opętanego żądzą władzy przywódcy politycznego” i siejącego „propagandę antysemicką”(s. 53).

Można i tak. A wydawało się, że poszły już do lamusa schematy, nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością, za to emocjonalnie i intelektualnie bliskich epoce, kiedy to partia (do które wszak należał autor) poprzez swe służbowe organy okładała epitetami wrogów socjalizmu, ludu oraz Związku Szczęśliwości Radzieckiego. I nie tylko epitetami. Czasy się zmieniły. „Tryndy”, kierunki, priorytety, podległości, walenie cepem jednego z najgroźniejszych donosów – „antyradzieckości” też. A wnoszący je? - Nie zawsze, nie do końca...
Z kolei „agenturalność” miałyby zapewne dowodzić nadajniki na Uralu (s.72), które przez pewien czas (do momentu przejścia na rozsiew satelitarny) dzierżawiono, aby sprostać życzeniu Jana Pawła II o przekazywaniu tego katolickiego głosu hen „do Chin , a przynajmniej na Syberię”.
No cóż, jeżeli tak miałoby by być, to ta „inteligentna rosyjska agentura wpływu” „reprezentująca interesy rosyjskie” (tak jawnie?), okręciła sobie wokół palca nie tylko owe panastefanowe staruszki, ale i znaczące postacie światowego i naszego życia publicznego.

- Bo czyż to nie Jan Paweł II ogłosił: „Ja codziennie Dzięki za dziękuję Panu Bogu, że jest w Polsce takie radio, co się nazywa Radio Maryja”?
- Czy niezmienne poparcie do tego dzieła Papieża nie potwierdzili niedawno ważni i bliscy JP II kardynałowie – Andrzej M. Deskur i Zenon Grocholewski?
- Czy to nie generał redemptorystów o. Tobin, prowincjałowie polskiej prowincji zakonu, ogromna większość Episkopatu Polski dawali i dają świadectwo solidarności z tym medialnym przedsięwzięciem?
- A Jarosław Kaczyński czyż nie przeprosił publicznie za niegdysiejsze sugestie - bliskie podejrzeniom Bratkowskiego - związane z owymi nadajnikami na Uralu?
No i ta plejada osobistości życia konsekrowanego, gospodarczego, naukowego, politycznego, teologów, wciąż korzystająca z mediów „Imperium ojca Rydzyka”, mająca dostęp do milionów słuchaczy Radia Maryja, odbiorców telewizji Trwam oraz czytelników Naszego Dziennika, w zakresie, niemożliwym w środkach postępowo słusznych - tylu zahipnotyzowanych przez tą „inteligentną rosyjska agenturą wpływu”, w dodatku tak wyraźnie „antysemicką”?... Jakaż przepaść powstaje między zarzutami a faktami, kiedy w grę chodzą emocje.

Na str.66 z kolei znajdujemy przekonanie autora, że „przygniatająca większość z nas”   ( z nas?...) „chce Unii Europejskiej jako wspólnego państwa – chce wspólnego prezydenta, wspólnego rządu, /../ chce być obywatelami Unii jako wspólnego państwa”? Skoro tak, to dlaczego w Polsce i innych krajach unijnych jakby z lękiem uchylono się od referendalnej formy akceptacji? Z obawy przed powtórzeniem wyniku Francji, Holandii, Irlandii? A co z Niemcami?...
Najżarliwsze zapewnienia i „badania” nie mogą zastąpić – w rzeczywistej demokracji – woli  ś w i a d o m e g o  (a nie indoktrynowanego) ludu, wtedy kiedy chodzi o jego najżywotniejsze interesy.

No i  jeszcze jedno – jakże charakterystyczne - splątanie: Na stronach 55-56 Autor łączy propagowanie rozrodczości (co pochwala) z potępieniem aborcji, stawiając je – jak można zrozumieć – w opozycji. A przecież akceptacja życia jest nierozerwalnie związana z oporem przeciw zabijaniu niewinnych, bezbronnych istot ludzkich.

I teraz bądź mądry czytelniku – co jest zasadniczym daniem a co jedynie smakowitą, nęcącą przystawką do przemycenia „opium dla ludu” w tej niewielkich rozmiarów, z dużą erudycja konstruowanej, książeczce.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.