Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Impotencja lemingów.

Kolego, ile razy mam tłumaczyć, że nie przystoi dorosłemu człowiekowi zgoda na lemingizację?!
A to co prezentujesz – rejestrowanie i buńczuczne obnoszenie li tylko fragmencików bieżączki – dowodzi poddawania się procesowi odkorowywania.

Już nie raz upraszałem, żeby w jakiejś wolnej od bieżączki chwili, zastanowić się nad ową podstawową, teoretycznie determinującą (a przynajmniej tak być powinno) wybór drogi kwestią: Kim jestem? Dokąd niosę swoje bagaże?
Inaczej wychodzi się na – pardon - impotenta intelektualnego

- Realizacja życia, li tylko poprzez „dzianie się” w gąszczu bieżączki, w gonitwie za umowną pozycją, szmalem i seksem ma wystarczyć?

Można byłoby to jakoś tam zrozumieć i usprawiedliwić u nastolatków (ale gdzie byli rodzice?) i rozbuchanej w porywach łatwej emocji młodzieży. Ale później?... I dlaczego to dotyka przeważnie was? Lewackoskrętny aktyw - co to z niejednego pieca wybierał bułeczki?
Nie było i nie ma czasu na myślenie? Na wiedzę odleglejszą nad „chwytanie chwili” za… no, wiesz…  A jeżeli nie – zapytaj tow. Iwińskiego…

Brak czasu na pogłębioną refleksję, na analizę, na sięgniecie do przyczyny i Praprzyczyny, nawet wtedy, kiedy skóra się pomarszczy, ząbki rozchwieją, kości zaatakuje osteoporoza, a wypróbowani towarzysze i towarzyszki odchodzą z tego padołu ?... Nadal wystarczy wam „genialność” wiary w ewolucję z niczego, a na koniec okazały pomnik nad mogiłą?  Ewentualnie jakaś salwa, orkiestra i wieniec od aktywu?

Sam wiesz, że jednak nie. Chociażby ze względu na katolicki pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego.
- Czy to było na wszelki wypadek? Taka pragmatyczna asekuracja?...
Czy może jednak bieżączka symbolicznie i uczciwie składała hołd transcendencji? Nie wiemy...
W każdym razie ryzyko zaniechania jest ogromne.

Dlatego wracam wciąż i wciąż do prób uświadamiania, że impotencja intelektualna – szczególnie ta przybrana w samozachwyt i słowotok, którymi owija się istotę problemu - niesie tak wielkie zagrożenie nam i bliźnim, iż usprawiedliwia namolność w namawianiu do weryfikacji „życiorysu”.  Do bólu. (Niechby nawet przez u.) I co z tego ma wynikać dla naszych analiz i decyzji na wszelkich polach i poletkach codzienności. Tu i teraz.
Nawet jeśli sprytnie manipulują.
Nawet jeśli szydzą, mącą, grożą. Prowadzą dywersje przeciw rozumowi i woli. Przeciw ciału i duszy.
I to blisko.

Zatem jeszcze raz:
– Kim jesteśmy?
- Skąd się wzięliśmy?
- Dokąd idziemy?
- W jakim celu?
- Jakie mamy drogowskazy?
No i w końcu – najważniejsze: Co z tego ma wynikać dla naszych decyzji?
Również – a może szczególnie -  tych „politycznych”!


To trudne. Fakt. Ale możliwe. Chociaż w części. Chociaż sukcesywnie. Chociaż w niedzielę i święta. Na początek.

Chyba, że już jesteśmy totalnie zlemingowanymi i zgenderezowynymi - zagubieńcami różnego szczebla.  

Jesteśmy?...