Publikacje członków OŁ KSD
Władysław Trzaska - Korowajczyk: W ponurym mroku "okrągłego stołu "
Przekłamane media, z "Gazetą Wyborczą " na czele, przemilczają fakty historyczne dotyczące tego ostatniego premiera PRL, a jednocześnie pod niebiosy wychwalają jego zasługi. A ogłupiałe lemingi, bez żadnej wiedzy, powtarzają jedno kłamstwo za drugim, jeden mit za kolejnym.
Tymczasem, na wspomnianej Sesji Rady Miejskiej Gdańska, radna Anna Kołakowska gwałtownie zaprotestowała przeciw haniebnej Uchwale.Niestety niewielu radnych poparło panią Anną Kołakowską i Uchwała przy poparciu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, została przyjęta..Podobno swoje zastrzeżenia zgłosił IPN i do tej pory owa szkoła, na szczęście, nie ma swego patrona.
Tymczasem pani Anna Kołakowska poddawana jest różnym szykanom. Wykorzystuje się przy tym , czasem absurdalne i zaskakujące , preteksty. Władze oświatowe Gdańska zastosowały różnego rodzaju represje w stosunku do p. Anny Kołakowskiej, nauczycielki jednej ze szkół w tym mieście, odznaczonej Krzyżem Oficerskim Odrodzenia Polski. Sankcje są bardzo poważne, z groźbą zwolnienia dyscyplinarnego łącznie. Podobną karę przewiduje się Dyrektorowi tej placówki ani Jolancie Kwiatkowskiej - Reichert z Medalem Edukacji Narodowej.
Pani Dyrektor stanęła w obronie represjonowanej swojej profesor i spotkała się z co najmniej niechętnym , żeby nie powiedzieć wrogim, stosunkiem swoich zwierzchników.
W jakim kraju my żyjemy? Czy wolność słowa jest konstytucyjnym sloganem?Czy istnieje "urzędowy " nakaz honorowania prominentów PRL?
A oto garść wiadomości o Tadeuszu Mazowieckim niechlubnym patronie jednej ze szkół w Gdańsku.
W końcu października 2013 zmarł Tadeusz Mazowiecki. Media i część ludzi parających się polityką ogłosili, że zmarł pierwszy premier wolnej Polski. Czy rzeczywiście taką pozycją polityczną mógł się legitymować Zmarły? Natomiast uroczystości pogrzebowe miały niezwykle uroczysty charakter, nawet pogrzebowi towarzyszył Dzwon Zygmunta.
Po 1989 nikt z Polaków, poza błogosławionym Janem Pawłem II, nie miał aż tak uroczystego pochówku.
Czym tak się zasłużył Tadeusz Mazowiecki, że politycy i nie tylko, od lewej do „prawej„ tak uczcili Zmarłego?
Niewiele ludzi pamięta już początki politycznej kariery Tadeusza Mazowieckiego. Karierę dziennikarską rozpoczął w PAX Bolesława Piaseckiego w „Dziś i Jutro „ w roku 1949. Dobrze musiał zasłużyć się szefowi, bo w krótkim czasie został zastępcą redaktora naczelnego dziennika „Słowo Powszechne „, a następnie w 1953 szefem „Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego „. Tu trzeba przypomnieć, że były to czasy niezwykle trudne , wręcz dramatyczne dla Kościoła rzymsko – katolickiego.
Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych reżym komunistyczny, pod wodzą Bieruta i Bermana, rozpoczął bezwzględną rozprawę z duchowieństwem rzymsko – katolickim, z jednoczesnymi represjami wobec wiernych. Na początku 1953 odbył się pokazowy proces duchowieństwa Kurii Krakowskiej. Zapadły trzy wyroki śmierci i kilka wyroków długoletnich wiezień. Ohydny list potępiający oskarżonych podpisało 53 krakowskich intelektualistów, a wśród nich byli m.in. Wisława Szymborska, jej dwaj mężowie Włodek i Filipowicz, Jan Błoński, Sławomir Mrożek, Miecugow ojciec znanego dziś dziennikarza TVN i inni.
We wrześniu 1953 odbył się proces biskupa Czesława Kaczmarka pasterza kieleckiego. Wiele przemawia za tym, że władza ludowa dokonała odwetu za to, że biskup odsłonił prawdę o prowokacji kieleckiej z 1946, w której agenci UBP sprowokowali zamordowanie kilkudziesięciu Żydów. Do dziś ta ubecka zbrodnia nie do końca została wyjaśniona.
Po wyroku na ks. Bp. Czesławie Kaczmarku ukazał się parszywy artykuł, potępiający księdza biskupa jako agenta imperializmu amerykańskiego, autorstwa redaktora naczelnego „Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego„ Tadeusza Mazowieckiego. Premier „przełomu„ lat osiemdziesiątych i dziewiedziesiątych, nigdy jakoś nie wytłumaczył się z tego haniebnego tekstu.
Swoje credo polityczne zawarł w 1952 w książce napisanej wspólnie z Zygmuntem Przetakiewiczem, działaczem przedwojennej „Falangi„, „Wróg pozostał ten sam„.
Językiem reżymowej propagandy, skrytykowal w sposób brutalny polską emigrację londyńską, która wg autora dąży do rewanżyzmu i do kolejnej wojny. Ubeckim językiem określił Żołnierzy Wyklętych jako zbrodniarzy szkodzących ludowej Polsce, a tacy powinni być bezwzględnie eliminowani. Ostro skrytykował dowódców Powstania Warszawskiego.
W tej książce poparł rewolucję socjalną jaka odbywa się w Polsce Ludowej, a wszyscy, którzy są jej przeciwni należą do wrogów nowej rzeczywistości, snujących mrzonki o powrocie burżuazyjnego, przedwojennego polskiego totalitaryzmu. Domagał się by duchowieństwo katolickie wspierało nową rzeczywistość, a świeccy katolicy popierali, wymuszone na Episkopacie Oświadczenie, wymagające od wiernych poparcie dla nowej rzeczywistości.
W połowie lat pięćdziesiątych Tadeusz Mazowiecki, w oparciu o grupę młodych z PAX, utworzył grupę rozłamową w stosunku do Bolesława Piaseckiego. Można tylko się domyślać, że ta akcja była aprobowana, żeby nie powiedzieć inspirowana, przez jakąś frakcję w KC PZPR.
Ten „bunt „opłacił się Mazowieckiemu, mimo że nie wygrał z szefem PAX. Po 1956 założył WIĘŹ „ – miesięcznik lewego skrzydła w KIK, a w 1961 został wybrany do Sejmu PRL, gdzie w Kole Katolickim „Znak„, posłował przez trzy kadencje.
W tym czasie, w roku 1968 „Znak„ zaprotestował wobec represjonowanych studentów. Nie jest wykluczone, że Mazowieckiemu chodziło przede wszystkim o „komandosów„ i tych wszystkich określanych jako rewizjoniści a niebawem nazwali się demokratyczną opozycją.
Interesujące, że ze strony władzy ludowej nie spotkały go żadne represje, a być może, za kilkanaście lat ta postawa zaowocowała teką premiera.
Rok 1980 strajk w Stoczni Gdańskiej. Pod bramą pojawiają się Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek, zostali przywiezieni samolotem rządowym z Warszawy, w obecności funkcjonariuszy MSW. Kto tych dwóch panów delegował do Gdańska? Może tak sobie przyszli do Kiszczaka i poprosili o samolot, bo w imieniu prawdziwej opozycji pragną doradzać rodzącej się Solidarności jak obalić ustrój komunistyczny…
No i dwaj „delegaci „ spełnili jakieś zadanie, „zaokrąglając„ postulaty stoczniowców.
W następnych latach związki Mazowieckiego z „demokratyczną opozycją„ były dosyć ścisłe, a z kim jeszcze Geremek i Mazowiecki mieli kontakty, tego jeszcze nie wiadomo. Bez komentarza pozostawiam rady Geremka udzielane Jaruzelskiemu, co ma robić generał, aby w PRL był porządek, socjalistyczny oczywiście. Trzeba zdławić „Solidarność„!
Przychodzi rok 1989 i są realizowane ustalenia z Magdalenki i Okrągłego stołu, czyli porozumienie „czerwonych” z „różowymi”. Nie udaje się powołanie Kiszczaka na stanowisko premiera i funkcję tę satrapa PRL Wojciech Jaruzelski powierza Tadeuszowi Mazowieckiemu. Trzeba być kompletnym idiotą, żeby nie rozumieć, że takiej funkcji pierwszy komunista PRL, nie przekazałby człowiekowi, do którego nie miałby pewność, że nie złamie umów okrągłostołowych. Premier Tadeusz Mazowiecki z zobowiązań wywiązał się znakomicie. Szef Rządu kluczowe resorty ministerialne przekazał lekko przefarbowanym na liberałów komunistom, a resorty siłowe ludziom z ekipy Jaruzelskiego.
Czy ktoś dziś pamięta, że Tadeusz Mazowiecki, premier podobno wolnej Polski, sprzeciwiał się wycofaniu Armii Czerwonej z Polski?! Czy jest rzeczą normalną, że szef jakiegokolwiek suwerennego państwa wyrażał zgodę na obecność wojsk okupacyjnych na terenie swego państwa. A co robili „demokratyczni opozycjoniści„ z Michnikiem na czele siedząc tygodniami w archiwach Służby Bezpieczeństwa? Kto wyraził zgodę na penetrowanie tajnych dokumentów, które to czynności nie tylko pozwalały na zdobycie wiedzy, ale pewnie i „czyszczenie zasobów z kompromitujących ludzi t.zw. opozycji, z zasobów archiwalnych SB mogli wyłuskać materiały na „haki „ ewentualnych przyszłych konkurentów.
Tymczasem funkcjonariusze SB pod okiem Kiszczaka i Kozłowskiego czyścili akta tajnych służb PRL. Część, mniej ważną, pewnie spalono, ale te najważniejsze z nich gdzieś zostały ukryte i to niekoniecznie w Polsce.
Tymczasem Tadeusz Mazowiecki, jeszcze jako ostatni premier PRL z nominacji Jaruzelskiego, ogłosił z trybuny sejmowej ową haniebną dla Polski „grubą kreskę„. Umowa z Magdalenki została dotrzymana. Resorty siłowe pozostały w gestii postkomunistów, a funkcjonariusze SB albo przefarbowali się na funkcjonariuszy służb specjalnych III RP, albo stali się „statecznymi„ biznesmenami. Żaden ubek za swoje zbrodnie nie został skrzywdzony, żaden nie poniósł kary, a wręcz odwrotnie korzysta z różnych przywilejów i apanaży.
„Gruba kreska„ Mazowieckiego storpedowała lustrację i dekomunizację. Próby radykalnej lustracji skończyły się dla premierów Jana Olszewskiego w 1992 i Jarosława Kaczyńskiego w 2007 klęską wyborczą z siłami obawiającymi się dekonspiracji zdrady narodowej.
Lustracja nie została dokonana, a nawet wtedy kiedy zdekonspirowano agenta, ten odwoływał się do Niezawisłego Sądu, gdzie sędziowie o komunistycznych rodowodach, oddalali pozew lustratora.
Skutek jest taki, że zdrajcy i kapusie zajmują eksponowane stanowiska w Rządzie III RP. Podobna sytuacja spotkała etatowych pracowników służb specjalnych. Zdecydowana większość z nich prześlizgnęła się przez oka lustracji i albo pozostali na służbie III RP, albo przeszli do biznesu, albo „ręcznie „ kierują spółkami państwowymi.
Brak dekomunizacji spowodował, że w polityce „nowej„ rzeczywistości zasiadali czerwoni prominenci komunistyczni, tacy jak Kwaśniewski, Miller, Oleksy i wielu, wielu podobnych.
Jest jeszcze jedna grupa o komunistycznych korzeniach, ale w hierarchii rewizjonistów, stojąca ponad resztą „komandosów" - prawdopodobnie przeznaczona do innych celów. Wiele śladów wskazuje, że nawiązywali kontakty z najważniejszymi ludźmi władzy na Kremlu. Z jakim skutkiem, tego nie wiemy. Po owocach poznacie…
Środowiska wspomniane wyżej stanowią dziś aparat władzy, wspierany przez większość mediów. Dziękujemy panie Tadeuszu Mazowiecki za „drzwi obrotowe„ z PRL do PRL bis z szyldem III RP.
Tymczasem dziesiątki tysięcy tych co z kamieniami szli na komunistyczne czołgi, dzisiaj kompletnie marginalizowani, zapomniani, schorowani, cierpią biedę i zadają sobie pytanie „po co to nam było?”
W zimie 1989/90 po odwiedzeniu cmentarza w Katyniu, Mazowiecki wesoło bawił się i tańczyl z Niezabitowską, w jednej z knajp smoleńskich. Obrazek urasta do rangi symbolu?
Pogrzebowi Tadeusza Mazowieckiego towarzyszyło bicie Dzwonu Zygmunta, tak jak w przypadku pochówku Marszałka Józefa Piłsudskiego. Czy można, w wymiarze historycznym, porównywać te dwie Postacie?! Rodzi się pytanie: Komu i dlaczego bije w Polsce Dzwon …?
Władysław Trzaska - Korowajczyk