Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn - Wakacje dzieci Łodzi przed II wojną światową i tuż po niej



Pamięci mego teścia
Bronisława Szwalma
dyrektora szkoły i wielkiego społecznika ten artykuł poświęcam


Okres wakacji, obecnie lipiec-sierpień, niegdyś także część czerwca, to czas wypoczynku dzieci i młodzieży należny po trudach nauki, a także czas konieczny dla normalnego rozwoju fizycznego i psychicznego młodego pokolenia.

Troska o ten relaks należy głównie do rodziców lub najbliższych opiekunów wchodzącej w życie młodzieży, rzecz jednak w tym, że wiele rodzin po prostu nie stać na zapewnienie swym dzieciom nawet krótkiego wypoczynku. Tak było kiedyś i w dużej mierze jest nadal obecnie. Niedawno przeczytałem w lokalnej prasie, że tygodniowy koszt kolonii dziecka  w mieście to wydatek rzędu 700-1000 złotych. Nie każdą rodzinę stać na skorzystanie z takiej oferty, zwłaszcza w przypadku kilkorga dzieci w rodzinie.

Sytuacja ekonomiczna polskich rodzin w  Łodzi po I wojnie światowej była niezmiernie trudna. Wojna między zaborcami, a także obrona kraju przed inwazją sowiecką 1920 roku spowodowały, że wiele dzieci pozbawionych było pełnych rodzin (sieroctwo), a także nie miało odpowiedniej opieki socjalnej. W tej sytuacji już w 1923 roku znaleźli się w Łodzi społecznicy, którym zdrowie dziecka leżało bardzo na sercu i zawiązali oni przy ówczesnym Kuratorium Oświaty „Kuratoryjny  Komitet Kolonii Letnich” dla gromadzenia funduszów i organizowania wczasów letnich dla najbiedniejszej dziatwy szkolnej miasta. Działalność Komitetu ograniczała się z konieczności wyłącznie do miesięcy letnich i obejmowała stosunkowo niewielką liczbę dzieci. Możliwości ekonomiczne Komitetu były w owym czasie więcej niż skromne. Dziatwa musiała przywozić ze sobą na kolonie pościel, a nawet naczynia. Pierwsze prycze drewniane jako majątek Komitetu pojawiły się dopiero w 1933 roku. W roku 1935 tysiąc dzieci w turnusie, czyli 2000 dzieci w sezonie wyjechało z małą walizeczką, plecakiem lub węzełkiem z bielizną osobistą,  nawet z książką lub jakąś grą. W tym czasie Komitet dysponował już łóżkami, pościelą, ręcznikami, naczyniami stołowymi itp. Działaczami Komitetu byli głównie dyrektorzy (jak wówczas mówiono – kierownicy) 7-klasowych szkół powszechnych (obecnie nazywanych podstawowymi). Już w początkowej fazie swej działalności Komitet doznawał  dużego wsparcia ze strony Komitetu Niesienia Pomocy Najbiedniejszym m. Łodzi W jego skład wchodzili: ks. Bp Wincenty Tymieniecki, pierwszy ordynariusz Kościoła Katolickiego w Łodzi, Ł. Łyszkowski – wojewoda Łódzki oraz J. Jarosz – Kurator Okręgu Szkolnego Łódzkiego. 31 grudnia 1924 r. Komitet skierował pismo dziękczynne do Bronisława Szwalma, kierownika szkoły w Łodzi, za sprężyste zorganizowanie 15 kolonii letnich dla dzieci szkół powszechnych m. Łodzi w różnych miejscowościach województwa łódzkiego, na których w ciągu 5-6 tygodni przebywało przeszło  1000 dzieci pod należytą opieką. Bronisław Szwalm pełnił wówczas także funkcję inspektora tych kolonii.

Komitet Kolonii Letnich opracował swój statut i 18 sierpnia 1936 roku (tj. 79 lat temu !) został wpisany do rejestru stowarzyszeń i związków Urzędu Województwa Łódzkiego pod numerem 1466 jako Towarzystwo Kolonii Letnich Publicznych Szkół Powszechnych m. Łodzi. Fakt formalnej rejestracji dał możliwość posiadania i gromadzenia majątku na potrzeby organizacji.  W roku 1937 objęto akcją kolonijną już 4069 dzieci. W tym czasie dzieci zabierały na kolonie tylko bieliznę osobistą, spały na łóżkach Towarzystwa i korzystały z wielu jego urządzeń kolonijnych. W roku 1939 udało się nawet postawić własny budynek w miejscowości Rszew pod Łodzią kosztem 300 tysięcy ówczesnych złotych (bardzo duża kwota). Niestety w czasie okupacji niemieckiej budynek został rozebrany, a majątek ruchomy rozgrabiony.

Część dzieci łódzkich spędzała swe wakacje przed wojną u krewnych lub znajomych w gospodarstwach wiejskich w okolicach Łodzi. Sam z tego korzystałem wczasując we Florentynowie lub Balinie (k. Uniejowa). Spółdzielnia Spożywców „SPOŁEM” miała dla swych członków dom wczasowy w Tworzyjankach pod Koluszkami (również tam byłem)..

Omawiane wyżej Towarzystwo wznowiło swą działalność zaraz po wojnie, już w 1945 r., obejmując swą akcją nie tylko kolonie, ale także półkolonie w mieście. Statut Towarzystwa został do tego dostosowany i organizacja przyjęła nazwę: Towarzystwo Kolonii i Półkolonii w Łodzi.

Dzięki prężnej organizacji już w lecie 1945 roku udało się wysłać na kolonie letnie 3260 dzieci, a w parkach i ogrodach miejskich dać wypoczynek dla 7485 dzieci, a nawet w okresie ferii zimowych zorganizować kolonię zimową dla  248 sierot w Kolumnie pod Łodzią z choinką, gwiazdką itp. Rozmach działalności Towarzystwa był niesamowity. Następnego 1946 roku przez akcję kolonijną (przy współpracy z zakładami przemysłowymi) przeszło 11477 dzieci, a 5958 dzieci objęto akcją półkolonijną. Poza tym wiadomo, że 13500 dzieci miało wczasy letnie w ramach innych instytucji, jak np. harcerstwo, RTPD (Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci), co na ówczesne, bardzo trudne powojenne warunki było pewnym sukcesem. Wakacje 1946 r. spędzałem jako absolwent tzw. „małej matury” u rodziców mego kolegi szkolnego na wsi pod Plecką Dąbrową koło Kutna.

W lipcu 1945 r. Towarzystwo Kolonii i Półkolonii powołało Zarząd, w którego skład wchodziły głównie osoby związane z oświatą. Wymienię tu przede wszystkim osoby, które znałem lub były mi znane z bliskiego kręgu lub też mają znane nazwiska, np. Czesław Kuchowicz – inspektor szkolny, ojciec późniejszego profesora historii Uniwersytetu Łódzkiego Zbigniewa, Julian Jagodziński – ławnik Wydziału Oświaty, Zygmunt Maciejewski – zastępca Naczelnika Wydziału Oświaty, Czesław Szubert – zastępca Naczelnika Opieki Społecznej, Bronisław Szwalm – kierownik szkoły, Mieczysław Łętowski – komendant Chorągwi ZHP, Stanisław Krysiński – Naczelnik Wydziału Opieki  Społecznej Urzędu Wojewódzkiego. Zastępcą członków Zarządu został  Eugeniusz Szymczykiewicz – podinspektor szkolny (ojciec dwóch późniejszych znanych lekarzy, a pod koniec lat 40. Dyrektor Szkoły Handlu Zagranicznego mieszczącej się wówczas w starym gmachu przy ulicy Kilińskiego, róg Rewolucji 1905 r.; później objęła tę placówkę Akademia Medyczna dla stomatologii dziecięcej).  W skład Komisji Rewizyjnej wchodzili m. in. Jan Braun – kierownik szkoły, Jan Waltratus – naczelnik Wydziału Oświaty. Jako zastępcy członków zarządu byli także przedstawiciele Komitetów Rodzicielskich szkół powszechnych i średnich.

Dn. 12 stycznia 1946 r. zarząd ukonstytuował się w zbliżony sposób. Prezesem został St. Trojanowski – kurator Okręgu Szkolnego (późniejszy vice-minister Oświaty), a vice-prezesami: Kuchowicz, Jagodziński, Szubert i Józef Gajewski –dyrektor Ubezpieczalni Społecznej oraz Maksymilian Berger – dyrektor B.G.K, sekretarzem – Bronisław Szwalm (także Wydziału Wykonawczego Zarządu Towarzystwa). Bronisław Szwalm był przez wiele lat także wizytatorem kolonii w późniejszych latach działalności Towarzystwa. Opiekę wychowawczą na koloniach lub półkoloniach pełnili zwykle nauczyciele, a także studenci. Sam byłem wychowawcą na półkoloniach w parku 3.Maja w 1948 roku oraz na kolonii w Biskupcu Pomorskim w 1949 r. Towarzystwo miało kolonie w wielu miejscowościach województwa łódzkiego, np. Dzierżązna, Godzianów, Rogów, Redzeń, Kolumna, Tuszyn, Wiśniowa Góra, Kurowice, Czarnocin, Przygłów, Bełchatów.  W Bełchatowie Towarzystwo otrzymało do administrowania 10 baraków obozu poniemieckiego, które wydzierżawiono na potrzeby polskiej YMCA, ale z zastrzeżeniem kierowania tam dzieci na kolonie. Obóz był potwornie zdewastowany, ale poddany przez YMCA generalnemu odrestaurowaniu tak dalece, że urządzono tu nawet natryski, jedyne spośród wówczas istniejących w ośrodkach kolonijnych. Dodatkową zaletą ośrodka był piękny las sosnowy i dobre powietrze.

W niektórych ośrodkach dzieci przebywały wówczas pod namiotami. 300 takich namiotów otrzymało Towarzystwo od PUR (Państwowy Urząd Repatriacyjny). Początkowo był płacz i lęk dzieci. Później bardzo chętnie tam przebywały i nawet nie chciały przejść do budynków, jeśli była taka możliwość.  Potrzebne były tam jednak cieplejsze okrycia nocne. Kołdry (1000 sztuk) wypożyczyło Ministerstwo Przemysłu. Wyżywienie w ośrodkach było dobre. Dzieci przybywały na wadze nawet do 6 kg w ciągu turnusu. Przeciętny przybytek na wadze wynosił 1,23 kg.  Na czele kolonii stał kierownik. Zastępcą w sprawach gospodarczych była gospodyni. Miała do pomocy kucharki i obsługę w zależności od liczby dzieci. Na 25-30 dzieci przypadał jeden wychowawca lub wychowawczyni.

Porządek dnia był ustalony:
6:40    pobudka, gimnastyka poranna
7:00    toaleta, modlitwa                      7:30    śniadanie  
8:00    spacer, zabawa, kąpiel              13:00  obiad
14:00  cisza poobiednia                         15:00  pisanie listów, czytanie książek, śpiew
16:00  podwieczorek                             16:30   rekreacja
19:00  kolacja                                       19:30   pogadanki
20:00  hymn, modlitwa, przygotowanie do spoczynku    21:00   cisza nocna

Towarzystwo prowadziło działalność jeszcze przez wiele lat powojennych. Niestety nie pamiętam kiedy zakończyło tę piękną akcję na rzecz dzieci Łodzi.

Okres okupacji niemieckiej od września 1939 r. do 19 stycznia 1945 r. był dla dzieci łódzkich nieopisanie trudny. Część dzieci wraz z rodzicami została wysiedlona już w pierwszych miesiącach okupacji do tzw. Generalnej Guberni, niektóre trafiły do obozu  przy ulicy Przemysłowej, a te które w Łodzi pozostały już od 14 roku życia musiały być skierowane do pracy w różnych zakładach niemieckich. Dzieci młodsze od 1944 r. były kierowane do „szkoły” pod nadzorem niemieckich nauczycieli. Nauka polegała na wykonywaniu różnych prac fizycznych. Przez cały okres okupacji dzieci polskie nie otrzymywały mleka, masła ani jajka. Kasza była wielkim luksusem.  Ja od 14 roku życia do końca wojny pracowałem w browarze K. Anstadta przy ul. Pomorskiej 34/36 . To były szczególne „wakacje” dzieci polskich czasu wojny.

Artykuł oparłem na oryginale dokumentu pt.: SPRAWOZDANIE z działalności Towarzystwa Kolonii i Półkolonii w Łodzi, Sezon letni od 1 IV 1946 do 16 XI 1946  oraz pisma Komitetu Niesienia Pomocy Najbiedniejszym z 1924 roku.

O powojennych wczasach  dzieci łódzkich wzmiankowała niedawno red. Anna Gronczewska  w Dzienniku Łódzkim z 9 lipca br (nr 158/23.990 – czwartek) w artykule pt.: Zakładowe wczasy, wyjazdy i kolonie (rozmowa z byłym dyrektorem Instytutu Geografii Miast i Turyzmu UŁ prof. Stanisławem Liszewskim) w dziale Historia (s. 02).

Copyright © 2017. All Rights Reserved.