Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki – Kościół. Odwaga i rozwaga (1)

/…/ Kościół powołany został przez Jezusa Chrystusa do siania prawdy o człowieku, o jego rodowodzie, o jego drodze, o celu jaki powinien osiągnąć, o powinnościach wobec Boga i bliźnich na często skrajnie trudnych szlakach. Ustanowiony został do przechowywania, strzeżenia, obrony depozytu Wiary i do świadczenia o wierności temu ponadczasowemu przekazowi i nakazowi. I dlatego jest tak niewygodny, tak znienawidzony – nie bójmy się użyć tej demaskacji – przez nieprzyjaciela Boga i Jego dzieci – nas ludzi.

Historia naszego Kościoła, to obowiązek przekazywania Dobrej Nowiny. To stałe wypatrywanie znaków czasu, aby Wiara, wiedza i Tradycja mogły dotrzeć do jak najliczniejszej rzeszy potrzebujących, by nie odbijały się od muru obojętności niesłyszących, niewidzących, niepotrzebujących. Jednak również rozwaga, żeby zbyt spieszne, niedokładne rozpoznanie, nieroztropne adoptowanie sygnałów teraźniejszości nie zmąciły obrazu Wieczności i przygotowań - tu i teraz - do jej osiągnięcia.

Drugi Sobór Watykański miał być odpowiedzią na czas niezwykle trudnych wyzwań. Po zniszczeniach jakie dokonały dwa odrzucające Boga i chrześcijański obowiązek miłości totalitaryzmy - w wojnach, ale i w niezliczonych miejscach kaźni i udręk, ale i w pokaleczonych indoktrynacją umysłach, sumieniach i duszach.
Po brutalnie wdrażanych: nazizmie i komunizmie, nadciągały dodatkowe zagrożenia.

Konieczne zatem stało się wypracowanie - w duchu tomizmu – realizmu metafizycznego - ożywczych metod działania:
-Zdecydowanie większego otwarcie na laikat i problemy społeczne;
- personalne wejścia do rodzin, do środowisk;
- stworzenie, animowanie i moderowanie ruchów formacyjnych – począwszy od dzieci i młodzieży ( np. Ruch Światło i Życie! – Sł. Bożego ks. Franciszka Blachnickiego);
- zmiany w liturgii.

Ekumenizm miał - przez cierpliwy dialog - usunąć wrogości między religiami. Miał dać szansę zbliżenia, zbratania, a w perspektywie ( na ile realnej?) - zjednoczenia chrześcijan. Niezbędnym stało się użycie mediów – potężniejących środków komunikacji masowej. (Dodajmy: I indoktrynacji, kiedy manipulują nimi ludzie ogarnięci „pomrocznością jasną” hedonizmu.)

Zmiany, poszukiwania nowych dróg, niosą ryzyko błędów, potknięć, których skutki trzeba weryfikować baczną, pokorną obserwacją i pokornym modlitewnym wsłuchaniem. Zejście z pewnego gruntu stosowanej zawsze przez Kościół zasady Nova et Vetera (zob. np. ks. M. Poradowski- Kosciół od wewnątrz zagrożony), marksistowski wariant teologii wyzwolenia a la ks. Gustav Gutierre czy jezuita Hugo Assman, marksistowska „mariologia” franciszkanina Leonarda Boffy, niszczycielskie „adoptowanie” tomizmu do heideggerowskiego egzystencjalizmu – czyli przerabianie obiektywizmu na subiektywizm jezuity Karla Rahnera, ekumeniczne eksperymenty liturgiczne i teologiczne „ponad podziałami” w wydaniu tzw. katolewicy, dostrzegalne elementy sybarytyzmu, politycznego koniunkturalizmu, lękliwości – to naturalna konsekwencja amnezji ( lub niewierności) w stosunku do dokumentów Vaticanum II, z którego akceptuje się i stosuje wybiórczo: Nova bądź Vetera, lub ani Nova ani Vetera. To obrazy wchłaniania katolików przez „świat”.

*

Przed kryzysem i uruchomieniem procesu samoniszczenia przestrzegał już Papież Paweł VI - pierwszy depozytariusz zakończonego Soboru. A kard. Stefan Wyszyński wskazywał: „Żądając od Kościoła postępu, pamiętajcie, że postęp w Kościele nie oznacza nowość, ale świętość.”

Przewrotne hasło fałszywego ekumenizmu w ramach „religii” tzw. poprawności politycznej, nastającej na rezygnację z symboli, tradycji, wycofywania z kultury, demontowania cywilizacji, przenoszenia Wiary do katakumb – to imitacja miłość bliźniego.

To raczej miłość własna człowieka rozleniwionego i – powiedzmy brutalnie  - coraz bardziej adoptowanego przez ateizm, a atrybuty religii - celebrowane nieuciążliwie - stają się coraz bardziej elementami swoistego folkloru. To etap przejściowy - wiary bez religii - do montowania świata Nowej Ery – bez Wiary i bez religii. Lub „religii” czczącej jedynie człowieka w człowieku. Wyznaczonym do czczenia.

Nie odkrywam niczego nowego. (zob. m.in. książkę „Jeźdźcy Tolerancji”). Proszę jedynie o zwrócenie uwagi na demolowanie umiejętności prawidłowego postrzegania i oceniania rzeczywistości, na używane - tu i teraz - slogany oraz preteksty do wprowadzania antyteistycznego „postępu”. Szczególnie na próby rozkładania Kościoła. Z zewnątrz i od wewnątrz. Również – bywa - przez Jego członków. Przez nas.

(Fragment referatu wygłoszonego podczas IX ogólnopolskiej konferencji cyklu „ Dziennikarz – między prawdą a kłamstwem”- ”Kościół w przestrzeni publicznej” 24 października 2015r. w Łodzi. Druga część za tydzień.)