Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Zdzisław Szczepaniak- Powrót Sybiraka

Siwe mgły nad polami… Czy to już?  
O j c z y z n a?

Pociąg, noc i granica. Ciemność jak atrament…
Nagłe ukłucie w sercu – jakaś stara blizna…
I ten ojca – z Sybiru wieziony – testament.


Dopiero teraz, świtem, gdy przez szybę brudną
Światło dnia się przedarło do zmęczonych oczu
Ujrzał to, co w ciemności dojrzeć było trudno,
I to wtedy dopiero pierwszą radość poczuł.
Niby nic…
Jakieś pola…  Zagajnik sosnowy…
Brzozy. Tamtym podobne… A jednak odmienne.
Dwie chałupki pod lasem.  I płot już nie nowy…
Czy o tym śnić kazały marzenia codzienne..?

Marzenia matki, ojca… Póki nie pomarli.
A teraz on je wiezie z dalekiej Kołymy.
Tam, gdzie przemocą  gnani, pół żywi dotarli.
A wielu nie przetrwało pierwszej strasznej zimy.
Im przyszło długo znosić katorżniczą dolę,
Z dwojga dzieci on tylko wytrzymał tę mękę
Dorastał w biedzie, głodzie, przeklinał niewolę
Ojciec z matką wierzyli w Opatrzności rękę…
„Nam tu już zostać przyjdzie, lecz ciebie wyzwoli
Ta Boska ręka, może nierychliwa…
Kiedyś wrócisz do kraju z sowieckiej niewoli…”
Taka to była wiara: Polska – wiecznie żywa.
 
                      ***

Wiózł tę wiarę do domu. Sam już w sile wieku.
Młodość została w tajdze. I ten grób – tak biedny…
„I cóż ty teraz zrobisz nieszczęsny człowieku?
Pytał siebie bezradnie.  – Komuś ty potrzebny?”
WRACAŁ.

Bo się wreszcie po latach tej łaski doczekał:
„Możesz jechać do Polski. Już jesteś bez winy…”
A choć sam był, jak palec, i nikt go nie czekał
To miał przecież OJCZYZNĘ. Choć nie miał rodziny…

Co wiózł ze sobą w starej, fibrowej walizce?
Parę koszul z flaneli… ojcową fajeczkę,
Książkę do nabożeństwa, ot i skarby wszystkie
W pudełku po machorce z odrapanym wieczkiem…

Lecz to co najważniejsze, nosił tuż pod sercem.
Prośbę ojca.
Nim skonał raz jeszcze wyszeptał:
„Musisz wrócić. Pamiętaj. Żyłeś w poniewierce.
Ale kiedyś czas przyjdzie – wyjdziesz z tego piekła…  
Kraków musisz zobaczyć,. Kryptę Srebrnych Dzwonów.
Jasnogórskiej się pokłoń koniecznie Panience…
A kiedy już się  wyrwiesz z tej niewoli szponów.
To złóż nasze obrączki  w ofiarnej podzięce.”
Ot, i cały testament, choć jeszcze przed śmiercią
Ojciec, były taternik, przykazał synowi:
„Młody jesteś, więc Tatry… przejdziesz „Orlą Percią”.
Nic się nie bój. Dasz radę. Ty mój szlak odnowisz…”
                     ***
Pociąg pędził i stukał, dzień się budził świeży.
Oprócz niego nie było nikogo w przedziale
Patrzył przez brudną szybę i oczom nie wierzył.
Za oknem widział Polskę.
Będzie miał ją stale…
Na razie jeszcze  nie wie co ta Polska znaczy,
Lecz kiedy mgły ku sobie słoneczko podniesie,
Po tylu latach marzeń  Sybirak zobaczy  
Po raz pierwszy w swym życiu…
Złotą Polską Jesień…  

Copyright © 2017. All Rights Reserved.