Krystyna Kacprowska - Wiersze


„Nienawidzę zegara”

Nienawidzę zegara, bo jego wskazówki
Odliczają mi czas do snu wiecznego
Nienawidzę zegara, bo mi przypomina
Że czas mi tak szybko
przez palce przepływa
Nienawidzę zegara
Bo mi pokazuje,
Że czas mój na świecie
Jest tylko tymczasowy
I kiedy na niego patrzę,
To proszę…
O więcej czasu
Bo ja mam tu jeszcze tyle do zrobienia
Bo jest jeszcze tyle rzeczy,
Które ja chcę zrobić,
Bo ja się ciągle boję,
Że zabraknie czasu.
Boże,
Ja Cię błagam!!!
Daj mi więcej czasu!!!!!

A on daje…
Po równo,
Po równo dla każdego.
Ale ja nie chcę po równo,
Mi potrzeba więcej.
Ty widzisz?
Ja mam plan gotowy,
Plan na życie,
Na przyszłość i na teraźniejszość.
To daj mi więcej czasu,
Ja to wszystko zrobię,
A potem…
Mogę zapaść…
W ten Twój sen zimowy
Sen,
Z którego jeszcze nikt się nie obudził
No cóż,
Tak też bywa.
Mi to nie przeszkadza.
Ja chcę tylko szybko zrobić swoje.
A potem mnie zabierz
Gdzie chcesz,
Ja nie będę krzyczeć.
Mam nadzieję tylko,
Że nie jest tam ciemno.
Bo ciemności to ja zbytnio nie lubię.
Zresztą…
Przecież wiesz,
Bo Ty wiesz już wszystko.
No to ustalone.
Daj mi czasu tyle,
Żebym się spełniła.
Żebym niedokończonych spraw na tym świecie nie zostawiła.
Żeby o mnie pamiętali…
Nawet Ci ludzie,
Co to nie zawsze życzą człowiekowi dobrze.
Niech pamiętają i wiedzą,
Że ja istniałam
Że ja dużo w tym moim życiu wycierpiałam
I że wiedziałam co robić,
Żeby wygrać z tym światem
Bo to nie życie,
To jest zabawa w przetrwanie
Zabawa,
Którą każdy chce wygrać.
A to czy grasz fair czy nie,
Tego nie chcesz nikomu przyznać
I przez tą grę zapominasz o Bogu
A Bóg Ci odlicza
Czas na zegarze
Tik tak tik tak
I koniec……..
Zegar się zawiesił
I żaden zegarmistrz już go nie naprawi
Bo każdy z nas dostaje
Taki własny zegar
I ma obowiązek
Codziennie kontrolować godzinę
Tu się nikomu nie uda zupełnie nic przestawić
Nieważne jak bardzo byś próbował.
Wskazówek nie wyjmiesz,
Nie zmienisz godziny.
Tylko Bóg jeden wie,
Ile zostało do godziny 12.
Wydaje Ci się,
Że wstaniesz rano.
Czemu wciąż zakładasz,
Że zegar się nie zepsuje?
Przecież wszystko jest możliwe…
Dlatego…
Nienawidzę zegara!!!


„Wariaci”

Stawiasz mi na drodze
Bardzo wielu ludzi
Jedni są pogodni,
A inni, delikatnie rzecz ujmując, …
TOTALNIE ZEPSUCI
Bardzo bym Cię prosiła.
Nie zsyłaj wariatów!!!
Bo mi w życiu mącą tak,
Że nie da się przeżyć.
Ty wiesz,
Że ja jestem
Bardzo spokojnym człowiekiem.
Ale jak się zdenerwuję to różnie to bywa.
Próbuję panować nad emocjami,
Dlatego zaczęłam zajmować się negocjacjami.
Negocjuję z ludźmi,
Żeby ustąpili.
I się w końcu wszyscy uspokoili.
I ja tu nie mówię,
Że ja jestem święta.
Bo mi do świętości,
To dużo brakuje.
Ale ja Cię błagam,
Nie zsyłaj mi DIABŁÓW,
Bo ja się ich boję,
Nie wiem co chcą zrobić.
I krzyczą i wrzeszczą
I chcą się mnie pozbyć.
A ja się schowałam
Na końcu korytarza
I czekam
Aż pójdą,
I dadzą mi wolność.
Bo każdy dzień z nimi,
To dla mnie udręka.
Boże, dopomóż,
Porozmawiaj z nimi.




„Wszechobecny”

Czuję Cię WSZĘDZIE
W śpiewie motyla
W oddechu dziecka
I w jadącym tramwaju
Czuję Cię w metrze
I czuję w moim mieszkaniu.
Każdego ranka
Po prostu wiem,
Że istniejesz.
Mam gdzieś co mówią inni,
Ja wiem, że Ty jesteś.

Jesteś, kiedy płaczę,
Bo czuję, jak ocierasz moje łzy.
Jesteś, kiedy się śmieję,
Bo słyszę, jak śmiejesz się ze mną.
Jesteś, kiedy panikuję.
Bo widzę, jak próbujesz mnie uspokoić.
Jesteś, kiedy grzeszę,
Bo zawsze mi wybaczasz.

DLATEGO WIEDZ, ŻE CHOCIAŻ CIĘ NIE WIDAĆ, TO JA I TAK CZUJĘ TWOJĄ OBECNOŚĆ!


„Hiperhydroza – przekleństwo czy błogosławienie”

Na początku czułam złość,
Bo to ludzi odstrasza.
Potem,
Nauczyłam się z tym żyć.
Nie wiem nawet,
Jak to się stało.
Każdy z nas nosi jakieś brzemię.
Ja mam na rękach brzemię potopu…
Mówią…
To z nerwów.
Kiedyś Ci przejdzie…
Nie sądzę.
Kiedy ludzie to widzą,
Patrzą z obrzydzeniem.
Nie wiedzą
Nie rozumieją
Albo nie chcą rozumieć.
W sumie…
Nie jest tak źle,
Bo to złych ludzi odstrasza.


Za każdym razem
Gdy się zły człowiek
W mym otoczeniu znajdzie
Mam możliwość zesłania na niego deszcz.
I to nie taki zwykły deszcz,
Bo wystarczy,
Że klasnę w ręce!