Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

I Konferencja KSD

Red. Lech Jęczmyk

Chciałbym na początek poprosić mojego Anioła Stróża, aby nie pozwolił mi ględzić i kraść ludziom czasu. Między kłamstwem a prawdą... Autor – dziennikarz...
W Związku Radzieckim był taki pisarz – nazywał się Priszkin – i uchodził w okresie stalinizmu za jednego z głównych przeciwników systemu. Jego walka z systemem polegała na tym, że pisał wyłącznie o przyrodzie. O ślimaczkach, robaczkach, jaszczurkach, o rosie... Pamiętam taki jego tom: Kropla rosy. Nigdy nie napisał o Stalinie o partii, o jakieś fabryce czy kołchoźnikach. To wymagało wielkiej odwagi – odmawianie pisania na tematy ogólnie obowiązujące. Uchodził za bohatera.
Albo wyobraźmy sobie człowieka, który dumny jest z tego, że nigdy w życiu nie skłamał. Przychodzi czas Sądu Ostatecznego i on mówi: Nie kłamałem, nie kradłem, nie zdradzałem żony. A Sędzia Najwyższy mówi: No dobrze, dobrze. To wszystko wiemy. Mamy zapisane tutaj w Księdze. Ale powiedz, co ty robiłeś? Bo można przejść przez życie nie kłamiąc, i nie narażając się specjalnie nikomu. Ale wydaje mi się, że to jest trochę za mało.
Kiedyś pracowałem w szkole. Po swojej długiej karierze, zawsze związanej z książką, wylądowałem na ostatnie dwa lata przed emeryturą w szkole – bardzo jestem z tego zadowolony, bo bardzo dużo od swoich uczniów się nauczyłem. Ale nauczyłem ich, że kiedy czyta się prasę czy ogląda telewizję, to pierwszą rzeczą jest zrozumieć to, co nam mówią. Drugi, wyższy poziom, to – zauważać, co jest powiedziane między wierszami. Ale jest i trzeci poziom. Dosyć trudny, tylko dla ambitnych: zauważać, o czym się w ogóle nie mówi, nie pisze. Otóż ja, nie będąc właściwe dziennikarzem, nie będąc profesorem – nie wiem, po co mnie tu zaproszono; pewnie przez jakąś pomyłkę…

Mimo to i mimo że nie mam telewizora, postanowiłem zebrać kilka pytań, takich „dziur”, które widzę w systemie medialnym i prawnym. Otóż nie będę widział nic o sytuacji Polski, dopóki nie dowiem się:

  • Dlaczego banki niemieckie nie udzielają kredytów niemieckim firmom na inwestycje na wschód od Wisły?
  • Dlaczego mapa inwestycji niemieckich – jakoś tak dziwnie się składa – pokrywa się z granicą Ribbentrop – Mołotow z 1939 r.?
  • Dla kogo zarezerwowane są tereny na wschód od Wisły?
  • Czy dla Rosji...? Niekoniecznie. Nie wiem...

Druga „dziura”: w Koblencji, w Niemczech są do wglądu archiwa gestapo dotyczące Polski czasów II wojny światowej. Można się z nich dowiedzieć o słynnych wpadkach i zdradach. Lustracji autorów tych zdrad nigdy w Polsce nie dokonano, ponieważ po wojnie wszyscy agenci gestapo przeszli na służbę do komunistów. Dlaczego dzisiaj nikogo to nie interesuje? Dla-czego nie zagląda do tego chociażby IPN? Ktoś tu z przedmówców mówił, że nasi historycy nie znają żadnego języka oprócz rosyjskiego. Jako rusycysta mogę powiedzieć, że słabo ten rosyjski znają. Jestem ciekaw, czy prawdziwe są moje wiadomości, że w IPN-ie znajdują się kompletne materiały doku-mentujące działalność żydowskich kolaborantów podczas okupacji sowiec-kiej w latach 1939–1941? Rosja według moich informacji dostarczyła Pol-sce komplet dokumentów. Są tam donosy, są listy ludzi rozstrzelanych, wysłanych na Sybir, torturowanych. Ciekawe, że cały świat wie o samosą-dzie w Kielcach, a nikt nie zapyta o poprzedzającą go zbrodnię...
„Dziura” z innej beczki: Moja ulubiona „Fronda” opublikowała (w nr 43) dyskusję na temat dzisiejszego socjalizmu. Wszyscy prawie wypowiedzieli się na temat dość mętnych pism niejakiego Żiżka z Chorwacji. Nikt nawet nie zająknął się na temat potężnej rewolucji so-cjalistycznej przetaczającej się przez Amerykę Południową. Tam na-prawdę dzieją się dziwne rzeczy, gdzie wyśmiewany przez nas Hugo Chavez, z pieniędzy za znacjonalizowaną ropę naftową, spłacił dług Ar-gentyny! Wydaje mi się, że w historii nie było takiego wypadku, żeby ktoś dał taki prezent drugiemu państwu, po to tylko, żeby go uwolnić spod wpływu „międzynarodowej oligarchii”. Dyktator Chavez – to również człowiek: Wenezuela pod jego rządami dostarczyła darmowe paliwo biednej ludności w Stanach Zjednoczonych i w Londynie. Wy-daje mi się, że to dosyć ciekawe zjawisko. Dlaczego tak mało o tym wie-my? Dlaczego w pismach katolickich nie mówimy o postawie Kościoła katolickiego, który niestety postawił w Ameryce Łacińskiej na bogaczy i w tej chwili jest jakby w kontrrewolucji? Zaistniała tam wprawdzie róż-nica między stanowiskiem Opus Dei a jezuitami – ja przypadkiem kie-dyś w to wszedłem – i to są naprawdę ciekawe rzeczy, a my dyskutujemy o jakimś Żiżku z Chorwacji, który nie potrafi stu ludzi zebrać naraz.
Nie będę rozumiał Stanów Zjednoczonych Ameryki, póki ktoś mi nie wytłumaczy, dlaczego Socjaldemokratyczna Partia Stanów Zjedno-czonych – SD USA – która nie liczy się w wyborach, ma najwięcej członków w rządzie? Niezależnie od tego czy rządzą demokraci, czy republikanie. Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem, kiedy mówiła mi o tym pewna starsza pani, Polka z Ameryki, trzydzieści lat temu, myślałem, że „ma kota”. Potem zaczęły do mnie docierać wiadomości, nie o samej partii, tylko o jej członkach w rządzie. Najwięcej członków, nawiasem mówiąc, miała w rządzie R. Reagana.
Dlaczego nikt nie puści pary z gęby (no, tu akurat wiem, dlaczego), że nasi żołnierze wysyłani są w Iraku, a także w Afganistanie, na tereny skażone wzbogaconym uranem? Z żołnierzy amerykańskich, którzy wrócili z pierwszej wojny w Iraku, bardzo wielu zachorowało na chorobę popromienną. Eufemistycznie nazywa się to „syndromem zatokowym”. Ja rozumiem, że będzie ciekawy materiał dla naszej medycyny wojsko-wej, która do tej pory nie miała doświadczeń w leczeniu choroby po-promiennej na skalę masową, ale należałoby to przynajmniej zawczasu sprawdzić. Komisja sejmowa powinna wysłać jakichś ludzi, który zmie-rzą natężenie promieniowania i stopień niebezpieczeństwa żołnierzy.
Dlaczego nie ma materiałów na temat Iranu, kraju, którego język jest w tej chwili trzecim językiem w Internecie – po angielskim i po mandaryńskim. Może sobie to sprawdzić każdy, kto zna język perski. To państwo bardzo stawia na wykształcenie. Tylko w mieście Kom jest 300 college’ów, gdzie kształcą się również kobiety. Prezydent jest profe-sorem filozofii. Porównajmy to z amerykańskimi „buszmenami”. Dzieła Arystotelesa w Iranie wydaje się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, a w niektórych dziedzinach matematyki jest on pierwszy na świecie.
Chętnie bym przeczytał o stanie Kerala w Indiach, który liczy 40 milionów mieszkańców, z nich 90 procent to katolicy. I od czterdzie-stu kilku lat ci katolicy wybierają rządy komunistyczne. Dlaczego? Cie-kawe byłoby dowiedzieć się, dlaczego w kraju katolickim, poważnie trak-tującym swój katolicyzm, nawet komunizm się sprawdza...? Bo wybierają ich przecież dobrowolnie. Może jakiś reportażyk w telewizji przydałby się...? Ale jakoś nie widzę potencjalnych autorów.
Ciekawiłoby mnie porównanie, ile Polska płaciła za udział w Pakcie Warszawskim i ile płaci za udział w NATO; łącznie z tymi z góry prze-granymi wojnami. W Afganistanie jeszcze nikt nie wygrał wojny. Jeżeli ktoś z Państwa miałby możliwość spojrzenia na mapę Azji z czasów Dżyngis-chana, to zobaczyłby imperium obejmujące więcej niż połowę ówczesnego świata. Od północy państwo Dżyngis-chana, od południa Indie, a w środku Afganistan. Dżingis Chan był mądrym wodzem. Wysłał tam najpierw swoich szpiegów, żeby rozeznali terytorium. Nikt z nich nie wrócił, więc wódz uznał, że to wystarczająca odpowiedź i tam nie właził.
Interesowałaby mnie jeszcze lista osób uniewinnionych przez na-szych prezydentów. Przez prezydenta Kwaśniewskiego i prezydenta Wa-łęsę. Najlepiej, żeby tam podane było, za co kto został skazany, na ile i kiedy został uniewinniony. Już nie mówię o takim marzeniu, żeby tam była trzecia rubryka – za ile?
Już kończę. Jeżeli ktoś z Państwa prowadzi zajęcia ze studentami dziennikarstwa, to miałbym taki pomysł. Zadać im do zrobienia na komputerze mapę świata. Przez tydzień, dziesięć dni, śledząc dziennik telewizyjny ze stoperem w ręku, mieliby policzyć, ile sekund poświęcono poszczególnym krajom. I później zrobiliby mapę, na której wielkość kraju odpowiadałaby czasowi poświęconemu mu w telewizji... Dziękuję.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.