Straszak Kluzik

Do czego jeszcze posunie się MEN, żeby storpedować projekt „Szkoła Przyjazna Rodzinie”?


Posłowie PiS Jadwiga Wiśniewska i Jarosław Zieliński chcieli się dowiedzieć, na jakiej podstawie prawnej resort edukacji nakazał mazowieckiemu kuratorowi oświaty skontrolowanie placówek, które przystąpiły do programu „Szkoła Przyjazna Rodzinie”. W ich ocenie, decyzja ta łamie ustawę o systemie oświaty, ponieważ nadzór administracyjny i finansowy nad szkołami sprawuje organ prowadzący, a więc samorząd. Mogło dojść do naruszenia konstytucyjnej zasady samodzielności jednostek samorządu terytorialnego i zapisu o afirmacji prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami.

– Czego pani minister się obawia w związku z wprowadzeniem tego programu do szkół? Jeśli przesłanką była troska o dobro dzieci, to dlaczego gdy rodzice protestowali przeciw realizacji programu „Równościowe przedszkole”, ministerstwo rozkładało ręce, odpowiadając, że ta sprawa wykracza poza kompetencje państwa? – pytała szefową MEN Joannę Kluzik-Rostkowską poseł Wiśniewska. Dociekała, dlaczego w sytuacji, gdy szkoły zabiegają o różnego rodzaju certyfikaty, resort zainteresował się akurat tym projektem, podczas gdy jednocześnie popiera lewackie programy działające na szkodę dzieci, np. propagujące wczesną inicjację seksualną, fałszujące prawdę o rodzinie i ideologizujące najmłodszych genderyzmem.

Minister Kluzik-Rostkowska przekonywała, że na podstawie ustawy oświatowej może żądać od kuratorów dokumentów i sprawozdań okresowych lub informacji dotyczących określonego rodzaju spraw. Kampania „Szkoła Przyjazna Rodzinie” zaniepokoiła ją, bo jak mówiła, z podpisywanych przez dyrektorów tych szkół dokumentów wynika, że zadeklarowali przystąpienie do projektu, którego jeszcze nie ma. – Ten program będzie dopiero przygotowany, a dyrektorzy zobowiązali się do przeprowadzenia przynajmniej trzech treningów dla rodziców, nauczycieli i uczniów. Nie będą poza niego wykraczać i będą go finansować – twierdziła. W ocenie Kluzik-Rostkowskiej, okoliczność, że szkoły będą partycypować w kosztach realizacji programu, dał jej prawo do pytań w tej sprawie. – Z uzyskanych informacji wynika, że część szkół nie przygotowuje finansowania w tym względzie – mówiła minister.

Tryb ekstraordynaryjny

Jacek Sapa z fundacji Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, która wydaje certyfikaty, nie zgadza się z tego rodzaju argumentacją. Uważa, że jest fałszywa. – Pomysł certyfikatu pozostaje w bezpośredniej relacji z treściami rozpowszechnianymi w szkołach. Szkoła po prostu zobowiązuje się do przestrzegania treści programowych i niewpuszczania do niej dodatkowo treści deprawujących dzieci – podkreśla. W jego ocenie, odpowiadając posłom, minister odnosi się do kwestii marginalnych. – Dyrektorzy zobowiązali się do szkolenia w obszarach pozytywnych, np. prowadzenie pogadanek może się odbywać we własnym zakresie i nie muszą od nas niczego kupować! Oczywiście jeśli szkoła zdecyduje się na sfinansowanie szkoleń prowadzonych przez fundację, to jeśli nie zapłaci za nie, automatycznie rezygnuje z certyfikatu – tłumaczy Sapa.

Co najważniejsze, szkoły mają prawo do realizowania ponadstandardowych programów, a ich finansowanie jest wpisane w prawa szkoły czy samorządów jako organów założycielskich. – Pani minister, naprawdę obowiązuje jeszcze w Polsce ustawa o oświacie, w preambule której jest napisane, że wychowanie musi respektować chrześcijański system wartości, rozwijać poczucie odpowiedzialności i miłości Ojczyzny oraz polskiego dziedzictwa kulturowego. Program „Szkoła Przyjazna Rodzinie” temu właśnie służy. Ten program przynosi konkretną propozycję edukacyjną i wychowawczą – mówił poseł Jarosław Zieliński. Parlamentarzysta nie ma wątpliwości, że minister, łamiąc prawo, szykanuje i zastrasza szkoły, które chcą „stawiać na nogi to, co jest stawiane na głowie”.

W Dniu Świętości Życia nadano 20 pierwszych certyfikatów „Szkoła Przyjazna Rodzinie”. Certyfikaty wydaje Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny. Założeniem programu jest troska o wychowanie dzieci w tradycyjnych wartościach rodzinnych wyrosłych z chrześcijańskich tradycji Europy i nauczania Jana Pawła II. Na tę inicjatywę natychmiast zareagowała minister edukacji narodowej, zlecając e-mailowo mazowieckiemu kuratorowi oświaty Karolowi Semikowi dokładne przebadanie i skontrolowanie zasad, na jakich dyrektorzy szkół podpisują deklaracje „Szkoła Przyjazna Rodzinie”. Resort postanowił dowiedzieć się, z jakich funduszy szkoła finansuje program, czy podpisując deklaracje przystąpienia do programu, dyrektorzy znali jego szczegółowe założenia oraz czy zapoznano rodziców z jego zasadami. Odpowiedź miała nadejść do godz. 14.00 tego samego dnia. – Ministerstwo, jak widać, kompletnie nie ufa dyrektorom szkół, zarówno tych, które do programu przystąpiły, jak i tych, które być może będą chciały do niego przystąpić – skwitowała poseł Jadwiga Wiśniewska.

Maciej Walaszczyk

za:www.naszdziennik.pl/wp/73511,straszak-kluzik.html