„Państwo opiekuńcze” odbiera coraz więcej dzieci. To już tysiące rocznie!



W zastraszającym tempie wzrasta liczba dzieci odbieranych rodzicom przez „państwo opiekuńcze” w Polsce. W roku 2014 urzędnicy socjalni odebrali prawie półtora tysiąca dzieci w „trybie pilnym”! Sądy zaś wydały ponad 20 tys. wyroków przeciwko prawom rodzicielskim. Jak donosi „Rzeczpospolita”, eksperci mają wątpliwości, czy we wszystkich sytuacjach przedstawiciele państwa działali zasadnie.

W roku 2014 aż 1359 dzieci straciło dom za sprawą interwencji urzędniczej w „trybie pilnym”. Ich liczba wzrosła ponad dwukrotnie w stosunku do roku poprzedniego. Eksperci maja wątpliwości, czy wszystkie te interwencje miały podstawy – czytamy w „Rzeczypospolitej”.

Liczba dzieci odbieranych przez urzędników (nie licząc tych odbieranych przez sądy) rośnie w zastraszającym tempie. W roku 2011 było ich 474, w 2012 – 500, w 2013 – 571, a już rok później – prawie trzy razy tyle. Nowe prawo regulujące tę kwestię obowiązuje od roku 2010, pracowała nad nim m. in. posłanka Magdalena Kochan z Platformy Obywatelskiej.

Współautorka nowych przepisów uzasadnia ich wprowadzenie dobrem dzieci. - Znam przypadek sprzed 2010 r., gdy policjanci zaalarmowani przez sąsiadów weszli do jednego z mieszkań. Zastali kompletnie pijaną matkę karmiącą piersią trzymiesięczne dziecko. Obok bawiła się czwórka małych dzieci. Wszystkie jej odebrali, choć zgodnie z prawem powinni czekać na orzeczenie sądu rodzinnego – tłumaczy.

Jednocześnie Kochan zapewnia, iż dla zapobieżenia pochopnego odbierania dzieci zapisano, iż procedura musi przebiegać w obecności policjanta i lekarza albo ratownika medycznego.

„Skąd tak radykalny, niemal dwuipółkrotny wzrost liczby w 2014 r.?” – pyta Wiktor Ferfecki na łamach „Rzeczypospolitej”. Próbę odpowiedzi na to pytanie autor artykułu odnalazł w komunikacie Ministerstwa Pracy. „Zgłoszeń nie dokonują już tylko same osoby doświadczające przemocy w rodzinie, ale również sąsiedzi, do których docierają niepokojące sygnały” – twierdzi resort.

Ministerstwo zapewnia jednocześnie, iż wzrastająca liczba interwencji w „trybie pilnym” nie stanowi powodu do obaw. „Tyle dzieci prawdopodobnie uchroniliśmy przed tragicznymi zdarzeniami” – czytamy.

Pojawiają się jednak głosy krytyczne. - Na wzrost liczby odebranych dzieci mogło mieć wpływ wiele czynników. Bywa, że pracowników socjalnych złośliwie zawiadamiają sąsiedzi. Bardzo często taka broń wykorzystywana jest w sprawach rozwodowych. Poza tym mam wrażenie, że pracownicy socjalni coraz częściej nadgorliwie podchodzą do kwestii biedy. Gdy rodzina nie jest zamożna, zamiast ją nadzorować, łatwiej jest im odebrać dzieci – mówi cytowany przesz „Rzeczpospolitą” mecenas Bartosz Lewandowski z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Prawnik zwraca również uwagę, iż w sposób niekorzystny dla obywateli został sformułowany zapis dotyczący możliwości złożenia zażalenia przez rodziców, którym odebrano dzieci. - Zażalenie powinno spełniać kryteria określone w kodeksie postępowania cywilnego. Sformułowanie takiego dokumentu przewyższa możliwości większości rodziców. W niezrozumiały sposób są też informowani, że mają takie prawo – komentuje mec. Lewandowski. W konsekwencji jedynie w 12 na 1359 przypadków (w roku 2014) wpłynęły podobne zażalenia, z których uwzględniono jedynie 2.

Krytyce zostały poddane także działania sądów, tak jak w przypadku rodziny Olejarzów z Pruchnika, którzy stracili na jakiś czas ośmioro dzieci z powodu niewystarczających według sądu warunków mieszkaniowych, po czym ten sam sąd „pozwolił” dzieciom wrócić do domu, gdy warunki – w ocenie tegoż sądu – uległy poprawie.

- Orzeczenia sądów często budzą więcej kontrowersji niż działania pracowników socjalnych – zwraca uwagę Magdalena Kochan. W roku 2014 sądy 25 tysięcy razy orzekły o odebraniu, ograniczeniu bądź zawieszeniu praw rodzicielskich. To o jedną trzecią więcej niż jeszcze na początku XXI wieku.

za:www.pch24.pl/panstwo-opiekuncze-odbiera-coraz-wiecej-dzieci--to-juz-tysiace-rocznie-,39383,i.html#ixzz3rJj1PTks