Polecane

Jan Karski i Ukraina

Niedawno obejrzałem film dokumentalny o naszym bohaterze z czasów II wojny światowej – Janie Karskim (1914−2000). Karski w czasie okupacji niemieckiej był członkiem Armii Krajowej, kurierem z Polski do Londynu. Dokładnie poznał i opisał dokonywany przez Niemców mord na polskich Żydach. Był (przemycony przez wywiad AK, w niemieckim mundurze) w warszawskim getcie, oglądał wywózkę Żydów do Treblinki, a także w jednym z obozów zagłady.

Opracował raport na ten temat, z którym odwiedził w 1942 i 1943 r. najważniejsze postacie świata zachodniego, m.in. premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta.
Reakcją na jego raport było zazwyczaj wzruszanie ramion lub brak wiary w świadectwo.
Nie zrobiono nic, aby Żydów ratować.
Ta historia przypomina dzisiejsze kołatanie ukraińskich polityków do drzwi Zachodu z prośbą o pomoc w wojnie z rosyjskimi ludobójcami.
Niby reakcje są bardziej wymierne niż w przypadku Karskiego, ale i tak wydaje się, że niektórzy zachodni przywódcy, odmawiając konkretniejszych form pomocy, czekają na to, aż Rosja zapędzi wszystkich Ukraińców do jakiejś ichniej Treblinki i wreszcie wszyscy Scholzowie i Macronowie będą mieli spokój.

Igor Szczęsnowicz

za:niezalezna.pl

***

Ukraina i żałośni liderzy Europy

Niemieckie media mają pretensje do ambasadora Ukrainy Andrija Melnyka, że domagając się większego wsparcia, nie używa wobec Niemców słów „proszę, dziękuję”. Federacje biznesu i związkowców w Niemczech wypowiadają się przeciwko sankcjom energetycznym na Rosję.

Argumentacja jest żałosna – bo to zaszkodzi niemieckiemu przemysłowi i ukraińskim uchodźcom. Niemcy wciąż zgrywają wielkie mocarstwo (choć praktycznie nie mają armii), a tak naprawdę są krajem wyizolowanym, odklejonym od rzeczywistości. Trzymają się swojego prorosyjskiego wyboru niczym pijany płotu i kompletnie nie rozumieją, że cały cywilizowany świat na przemian oburza się na nich i się z nich śmieje. Podobnie z Francją. Macron robi poważne miny, opowiada jakieś dyrdymały, dzwoniąc do Putina, obraża Polskę, a jego kontrkandydatka „oddaje” po raz kolejny Krym Rosji i chce wystąpić z NATO. Francuski elektorat wyraźnie to bawi, ale nie zdaje sobie sprawy, że poza ich krajem również wygląda to żałośnie i Francja traci resztki powagi i wizerunku. Francja i Niemcy – to zasadniczo kraje skompromitowane i będzie to miało ogromne konsekwencje.

Marcin Herman

za:niezalezna.pl