Publikacje polecane

Robert Tekieli - Rutyna czy apokalipsa


Media coraz częściej przynoszą nam informacje o sprofanowanych kościołach, cmentarzach i kaplicach. Było tak zawsze czy też są to może znaki zbliżających się czasów ostatecznych?
/.../ Myślę, że wymigując się od odpowiedzi na te pytania, można powiedzieć zdecydowanie: ważne jest, byśmy znaleźli się w tej ostatecznej walce po dobrej stronie. Wciąż dowiadujemy się o kolejnych profanacjach świętych symboli i obiektów kultu. Satanizm stał się elementem popkultury. Czym powodowane są takie zachowania? Skąd bierze się w ludziach odwaga do jawnego atakowania sacrum?

Kolejne profanacje

W kościele w Klembowie złodzieje włamali się do tabernakulum. Kielichy z Jezusem Eucharystycznym porozrzucane były po prezbiterium. Niecały miesiąc temu zniszczono kalwarię w Grand-Auverné na zachodzie Francji, sprofanowano kościół w Belgii w Plombières koło Liège oraz podłożono ogień pod katolicką świątynią w Brukseli. Trzy tygodnie temu usiłowano podpalić luterański zbór w Sundsvall w Szwecji. Do rozpałki użyto Pisma Świętego. Parę miesięcy temu czytaliśmy o satanistycznych napisach na kościele w Zalesiu Dolnym. We francuskim Cazalis kwietniową nocą włamano się do świątyni. Wyważone zostały drzwi prezbiterium, włamywacze poprzewracali figury, wyrwali zamki. Miesiąc wcześniej w prowincjonalnym Magné świętokradcy w biały dzień wyłamali drzwiczki tabernakulum i porozrzucali Ciało Pańskie. Kościół Saint-Clémant w Nantes został w tym samym czasie sprofanowany ponownie. Na jego murach umieszczono napisy: „SS", a w sąsiednim kościele Saint-Donatien już po raz drugi podpalono konfesjonał. Na drzwiach katedry Nantes ktoś wymalował satanistyczny odwrócony krzyż. Podczas czuwania w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę trzej młodzi mężczyźni, członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej z terenu gminy Białopole, okradli puszkę z pieniędzmi, pogryźli hostię i obsikali grób Jezusa. Do dziś wielu Polakom serce ściska się na samo przypomnienie próby profanacji jasnogórskiego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

Czasy rewolucji


W Limoges obiektem napaści stał się w kwietniu 2013 r. kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa. Zniszczono ołtarz, tabernakulum, skradziono metalowy krzyż. W świątyni wandale pozostawili papierowe ulotki o bluźnierczym i erotycznym charakterze. W Besançon 29 kwietnia dokonano po raz drugi profanacji na największym miejskim cmentarzu Saint-Claude. Nieznani sprawcy zniszczyli 27 grobów. Przewrócono krzyże i tablice. W bretońskim departamencie Finistère w styczniu zostało sprofanowanych kilka kościołów. Za każdym razem, zarówno w Loctudy, Combrit, jak i Huelgoat włamywano się do tabernakulum. W 2012 r. we Francji doszło do ponad 500 takich profanacji. Czy jest to sytuacja znana już w historii? Za czasów panowania Ludwika XIV pojawiła się we Francji moda na czarne msze. Odwoływanie się do sił demonicznych nie przez przypadek stało się powszechne w czasach duchowego zamętu, który doprowadził do rewolucji francuskiej. Chcąc sobie zapewnić dobry los, spełnić ukrywane bluźnierstwa czy zrealizować żądze seksualne, odprawiano specjalne msze oparte na magicznych wezwaniach i rytuałach. Związane były one często ze składaniem szatanowi ofiar z ludzi, praktykami seksualnymi, bezczeszczeniem Najświętszego Sakramentu i różnymi zaklęciami. Na ołtarzu spoczywała naga kobieta. W pobliżu ołtarza stał odwrócony krzyż. Dwa lata temu w identycznym rytuale uczestniczyły dwie młode warszawianki, maturzystki liceum artystycznego. Trafiły, jako ofiary, do sekty satanistycznej poprzez fascynację muzyką „gotycką", która zaprowadziła je do kontaktów z „gotycką" subkulturą. Okazało się, że najwyższym stopniem wtajemniczenia w tej subkulturze, najwyższym przejawem okazania zaufania i lojalności, jest picie nawzajem swojej krwi. Dziś, w trakcie egzorcyzmów, jedna z dziewczyn pluje skrzepami krwi grubości kciuka.

Satanizm częścią popkultury


Gwałtowne rozpowszechnianie się w Polsce wśród gimnazjalistów i licealistów mody na podróże astralne, OOBE, które są rodzajem demonicznego rytuału, odnotowywane jest przez wielu duszpasterzy i nauczycieli. Kilkaset zespołów muzycznych uczestniczących w głównym nurcie współczesnej popkultury posługuje się w tekstach swoich piosenek językiem z odwołaniami do szatana. Niektóre ich wideoklipy są niespecjalnie maskowanymi reportażami z satanicznych mszy czy rytuałów okultystycznych. Symbolika satanistyczna stała się pełnoprawną częścią globalnej popkultury. Czteroletnie dziewczynki bawią się dziś lalkami-truposzami, układają je do snu w trumienkach. Urodzeni mordercy, czarownicy, wampiry są pozytywnymi bohaterami kultowych filmów, których widownię liczyć można w setkach milionów widzów. Kultura zwana kiedyś wysoką pełna jest aktów bluźnierstw i profanacji. W Mediolanie wystawiono na wiosnę spektakl Romea Castellucciego „O twarzy. Wizerunek Syna Boga". Artyści rozpylają śmierdzący płyn, a wizerunek twarzy Chrystusa pokrywa się brązową cieczą, z której tworzy się napis: „Nie jesteś moim pasterzem".

Zdarzenia te są ni mniej, ni więcej, tylko dowodem na istnienie diabła. Człowiek, który przestaje wierzyć w jakąś rzeczywistość, zwyczajnie przestaje się nią interesować. Dlaczego człowiek, który przestaje wierzyć w Boga, tyle energii przeznacza na dowodzenie Jego nieistnienia? Dlaczego ktoś, kto doszedł do wniosku, że Bóg nie istnieje, zwraca się z agresją przeciwko Niemu? Tę tajemnicę dobrze tłumaczy hipoteza o istnieniu złowrogiej inteligencji, która robi wszystko, by człowieka od Boga oddzielić. Szatan skłania człowieka osłabionego grzechem do działań przeciwko swojemu Stwórcy. Jednak bluźnierstwa i profanacje mają swoją wagę. Zdjąć ekskomunikę ze sprawców profanacji w Klembowie może jedynie papież.

Nie chcę nikogo przygnębić swoim tekstem. Zgromadziłem kilkadziesiąt przykładów ludzko-demonicznych agresji na sferę sacrum tylko po to, byśmy uświadomili sobie powagę zła. Przykładów przeciwnych można by zgromadzić o wiele więcej. Setki tysięcy Polaków manifestujących swoją wiarę na ulicach w czasie procesji Bożego Ciała to dowód, że walka dobra ze złem trwa, a jej wynik nie jest jeszcze rozstrzygnięty.

Czy mamy dziś do czynienia ze szczególnym natężeniem zła, podobnie jak w czasach rewolucji francuskiej? Czy też raczej stulecia odmierzane są w miarę równą duchową miarą? A może zbliżają się czasy ostatecznie ostateczne? Myślę, że wymigując się od odpowiedzi na te pytania, można powiedzieć zdecydowanie: ważne jest, byśmy znaleźli się w tej ostatecznej walce po dobrej stronie.

Robert Tekieli

za:niezalezna.pl/41851-rutyna-czy-apokalipsa