Komisja Europejska chce jeszcze więcej władzy i wydatków na cele klimatyczne

„Europejski rząd” nie rezygnuje z tak zwanej zielonej transformacji i przedstawił w środę 2 marca komunikat w sprawie wspólnotowego modelu wzrostu. Komisja Europejska przypomniała, iż cała UE zobowiązała się do transformacji ekologicznej i cyfrowej oraz wzmocnienia odporności społecznej i gospodarczej.

Pomimo obecnych bezprecedensowych zmagań oraz zagrożeń dla bezpieczeństwa, wszystkie kraje członkowskie mają obowiązek współpracować z instytucjami międzynarodowymi w celu realizacji programu zrównoważonego rozwoju.

Komunikat wydano w związku z zaplanowanym na przyszły tydzień nieformalnym posiedzeniem Rady Europejskiej. Będzie poświęcone większej koordynacji polityki inwestycyjnej i reformatorskiej w sprawie wdrażania Agendy 2030.

„Istnieje szeroki konsensus co do priorytetów europejskiego modelu wzrostu gospodarczego. Obejmuje to transformację ekologiczną i cyfrową, potrzebę wzmocnienia odporności gospodarczej i społecznej Unii, a także naszą gotowość na wstrząsy. Transformacja naszej gospodarki jest konieczna, by zapewnić dobrobyt, dobrobyt obywateli Unii, zwłaszcza w obecnym kontekście niestabilności geopolitycznej i rosnących wyzwań globalnych. Wydarzenia te podkreślają potrzebę podwojenia naszego programu reform i wzmocnienia współpracy z naszymi międzynarodowymi partnerami w zakresie wspólnych wyzwań w celu promowania pokoju i stabilności” – czytamy na stronie KE.

Dodano, że głównym źródłem odporności jest jednolity rynek, a zaproponowany mechanizm wzrostu opiera się na dwóch filarach: inwestycjach i reformach. Od poziomu inwestycji zależy tempo „zielonej i cyfrowej transformacji”. Ogromne znaczenie ma wkład społeczeństwa w ten proces.

„Zielona transformacja jest okazją do wprowadzenia Europy na nową ścieżkę zrównoważonego i sprzyjającego włączeniu społecznemu wzrostowi. Oprócz przeciwdziałania zmianom klimatu, pomoże obniżyć rachunki za energię i zależność od importu paliw kopalnych, poprawiając w ten sposób bezpieczeństwo energetyczne i zasobowe Unii” – czytamy.

KE nie tylko chce wymusić jeszcze szybszą transformację i zamierza zwiększyć roczne inwestycje o około 520 mld euro w obecnej dekadzie w porównaniu z poprzednią dekadą, by urzeczywistnić Europejski Zielony Ład. Zamierza również poświęcić dodatkowo aż 390 miliardów euro rocznie na dekarbonizację gospodarki, zwłaszcza w sektorze energetycznym. Ponadto dodatkowe 130 miliardów euro rocznie miałoby być przeznaczane na inne cele środowiskowe.

„Pandemia koronawirusa przyspieszyła cyfrową transformację naszych społeczeństw i podkreśliła znaczenie technologii cyfrowych dla przyszłego wzrostu gospodarczego Europy. Zaproponowany przez Komisję cyfrowy kompas określa unijne cele cyfrowe na 2030 r. Aby zrealizować te ambicje, UE musi zwiększyć inwestycje w kluczowe technologie cyfrowe, w tym w bezpieczeństwo cybernetyczne, przetwarzanie w chmurze, sztuczną inteligencję, bazy danych, blockchain i obliczenia kwantowe, półprzewodniki, a także w odpowiednie umiejętności” – wskazano.

KE szacuje, że w celu przeprowadzenia transformacji cyfrowej potrzebne są dodatkowe inwestycje w wysokości około 125 mld euro rocznie.

Eurokraci wskazali, że trzeba się zająć także tzw. wąskimi gardłami w logistyce i łańcuchu dostaw, niedoborem siły roboczej i odpowiednich kwalifikacji, zagrożeniami cybernetycznymi oraz bezpieczeństwem dostaw w sektorze energetycznym.

Bruksela chce zwiększyć nakłady na europejski przemysł obronny i kosmiczny oraz wzmocnić zdolności w zakresie zarządzania ryzykiem i reagowania w sytuacjach kryzysowych na „przyszłe wstrząsy lub pandemie”.

KE chce „upiec kilka pieczeni na jednym ogniu” i nie tylko zmusić państwa do jeszcze większego zadłużania, ale także do podporządkowania wszystkich organów władzy krajowej i samorządowej, a także podmiotów prywatnych dyrektywom płynącym z Brukseli. Wskazuje na konieczność „zapewnienia skoordynowanych działań wszystkich odpowiednich podmiotów: władz publicznych na szczeblu europejskim, krajowym i regionalnym, a także podmiotów prywatnych. W ten sposób działania staną się wzajemnie wzmacniające, zapobiegając rozbieżnościom między państwami członkowskimi i wzmacniając jednolity rynek” – czytamy.

Dodatkowe środki na inwestycje miałyby pochodzić „głównie z sektora prywatnego”. Władze UE i krajowe miałyby zapewnić „sprzyjające otoczenie biznesowe”, ale to będzie możliwe tylko przez „wzmocnienie jednolitego rynku, dokończenie budowy unii bankowej i szybkie postępy w zakresie unii rynków kapitałowych”. Innymi słowy, KE chce jeszcze większej kontroli nad finansami państw, zwłaszcza nad polityką podatkową.

Zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi państwa muszą przeznaczać co najmniej 37 procent całkowitej alokacji swojego planu odbudowy i odporności na cele klimatyczne i 20 procent na cele związane z cyfryzacją.

By spłacić ogromne zadłużenie, jakie zaciągnęły władze Unii w imieniu całej wspólnoty, poszczególne kraje muszą wdrożyć reformy fiskalne i poprawić zarządzanie finansami. Musi istnieć spójność między nadzorem fiskalnym a koordynacją polityki gospodarczej oraz dostosowaniem polityki inwestycji i reform w poszczególnych państwach członkowskich do unijnych celów klimatycznych.

Ludzi trzeba przekwalifikowywać na potrzeby „zielonej gospodarki cyfrowej”. Bez koordynacji działań, zaciskania pasa przez obywateli, którzy zmuszeni będą ponosić ogromny ciężar proponowanej dekarbonizacji i cyfryzacji, nie uda się osiągnąć wskazanych przez KE celów.

Jak widać Komisja Europejska zamiast zreflektować się w sprawie „Zielonego Ładu”, zamierza jeszcze bardziej dociskać kraje w celu zjednoczenia i pozbawienia je prawa do decydowania o przyszłości. Tuż po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą Włochy, Hiszpania, Portugalia, a nawet Niemcy deklarowały, że będą musiały na dłużej zachować elektrownie węglowe, by poradzić sobie z zakłóceniami na rynku energetycznym. Bruksela proponuje zaś jeszcze większe „dociśnięcie fiskalne” i ściślejszą integrację w celu wymuszenia polityki dekarbonizacyjnej.

za:pch24.pl