Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Medialny Kartel na garnuszku politycznego Układu

Polską rządzi dziś zamknięty układ powiązań polityczno - biznesowo - medialnych, który jawnie kpi sobie z demokracji i polskiego społeczeństwa. To jest większa afera niż sławna "afera Rywina".

Jak pokazał raport Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa, w Polsce mamy dziś do czynienia z o wiele większą aferą niż "afera Rywina". Dotyczy ona bowiem patologii całego systemu medialnego w Polsce.

Mainstreamowe media przemilczały oficjalny raport Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa pod przewodnictwem posła PiS Adama Kwiatkowskiego, który przedstawił w Sejmie wnioski dotyczące wydatków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz ministerstw na reklamy, ogłoszenia i komunikaty w środkach masowego przekazu w latach 2008 – 2013. Trudno jednak, aby było inaczej. "Gazeta Wyborcza", "Polityka", "Newsweek Polska" nie napiszą o owych wnioskach. TVN także o nich nie powie. Są to bowiem główni beneficjenci zgniłego systemu medialnego, z jakim mamy obecnie do czynienia w Polsce.

Nawet jeśli ktoś nie darzy „Gazety Wyborczej”, czy "Newsweek Polska" szacunkiem i poważaniem, to i tak bardzo prawdopodobne, że polski rząd przeznacza część podatków tej osoby na umieszczane w nich reklamy, komunikaty i ogłoszenia publiczne. Nie byłoby w tym jednak nic osobliwego, gdyby tylko podobne środki były przeznaczane na reklamy i ogłoszenia w gazetach i tygodnikach o innej proweniencji politycznej i ideologicznej. Jednak wcale tak nie jest.

Za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, w latach 2008 – 2013 "Gazeta Wyborcza" otrzymała od rządu na ogłoszenia i komunikaty najwięcej ze wszystkich gazet, bo aż 6 mln 877 tys. złotych. Na drugim miejscu plasuje się "Rzeczpospolita" z 4 mln 377 tys. złotych, a na trzecim "Dziennik Gazeta Prawna" z 1 mln 51 tys. złotych.

Według raportu, w samym tylko 2013 roku, spośród wszystkich dzienników ogólnokrajowych "Gazeta Wyborcza" zagarnęła aż 54 proc. wydatków na reklamy i ogłoszenia publiczne, a Rzeczpospolita 34 proc. Wśród tygodników opinii prym wiodła „Polityka” z 603 tys. zł. Tuż za nią znajdował się "Newsweek Polska" z 562 tys. zł i "Wprost" z 106 tys. zł. Patrząc przez pryzmat linii redakcyjnej na to, ile dostają obecnie od państwa dwa pierwsze tygodniki, już na pierwszy rzut oka widać wyraźnie, że mamy do czynienia z medialną patologią. Warto zaznaczyć, że od "Polityki" i "Newsweek Polska" o wiele lepiej sprzedaje się "Gość Niedzielny". Nie ma to jednak w ogóle odzwierciedlenia w zamieszczaniu w nim przez państwo komunikatów i ogłoszeń publicznych. (Więcej znajdziesz TUTAJ).

Warto zaznaczyć, iż w latach 2008 - 2013 na ogłoszenia i komunikaty wszystkich ministerstw w TVP wydano prawie 31 mln zł, w TVN prawie 22 mln zł, a w Polsacie prawie 10 mln złotych. Jeśli chodzi zaś o prenumeratę gazet, to w 2013 roku Rzeczpospolita zarobiła od państwa ponad 400 tys. zł, Gazeta Wyborcza ok. 230 tys. zł. Nasz Dziennik zarobił zaś 17,5 tys. zł, a Gazeta Polska Codziennie 9,7 tys. zł. Widać, jakie preferencje ma obecna władza. Pamiętajmy, że powyższe dane nie zawierają reklam i ogłoszeń zamieszczanych przez samorząd terytorialny, a także spółki Skarbu Państwa, obsadzonych przez ludzi z związanych z Platformą Obywatelską (Wysłuchaj transmisję Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa).

Uprzywilejowana część społeczeństwa

Jak widać po danych z raportu Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa, państwo polskie kieruje swoje ogłoszenia do grupy ludzi, która czyta, ogląda lub słucha zaprzyjaźnione z władzą media. Reszta społeczeństwa jest poza oficjalnym obiegiem. Wszyscy bowiem ci, którzy nie czytają lewicowo-liberalnych gazet, czasopism i nie oglądają takowej telewizji, pozbawieni są możliwości zapoznania się z umieszczonymi w nich ogłoszeniami publicznymi i informacjami. To jawna dyskryminacja. Ten pasożytujący na państwie układ mafijny, gdyż inaczej nie można tego nazwać, dzieli obywateli na lepszych i gorszych. Gdyby podobne praktyki dotyczyły 7 – letnich rządów PiS, to już dawno postulowano by, aby powołać w tej sprawie komisję śledczą, która zbadałaby rozdysponowanie przez rząd i spółki Skarbu Państwa pieniędzy na reklamy i ogłoszenia publiczne w poszczególnych mediach. W tym przypadku jednak, media głównego nurtu milczą i nie nawołują do podobnych rozliczeń. Nie jest jednak chyba dla nikogo tajemnicą dlaczego milczą.

Patrząc po tytułach dzienników i tygodników, łatwo dostrzec, że te otrzymujące od państwa hojne wsparcie, mówiąc łagodnie są przychylniejsze władzy, niż te, które nie otrzymują od państwa pieniędzy. Śmiało można więc postawić tezę, iż prywatne prorządowe media dostają od państwa pieniądze za swoją lojalność i wsparcie. Doskonale zdają sobie Państwo sprawę z tego, ile jest w Polsce tygodników. Tymczasem w zgarnianiu państwowych pieniędzy za reklamy i ogłoszenia publiczne przodują "Polityka", "Newsweek Polska" i "Wprost", a więc media liberalno-lewicowe. To samo dotyczy wybijającej się pod tym względem na tle innych dzienników "Gazety Wyborczej", która zdominowała rynek reklam i ogłoszeń publicznych. PO-PSL, nie silą się nawet na stwarzanie pozorów neutralności. Katolickie oraz prawicowe tygodniki i dzienniki, które także posiadają bardzo wielu czytelników, traktowane są bowiem przez rząd tak, jakby w ogóle nie istniały. Prawie w ogóle nie zamieszczają się w nich reklam i ogłoszeń publicznych. Widać wyraźnie, że w ten sposób rząd dotuje lewicową ideologię, z którą żyje w doskonałej komitywie. Nie oznacza to jednak wcale, iż gdy do władzy dojdzie PiS, to dla równowagi ma on mieć prawo wspierać z budżetu państwa tylko prawicowe i katolickie media. W demokratycznym państwie prawa, nie może być na to przyzwolenia. Nawet jeżeli obecny stan pasuje lewicowo - liberalnym mediom, to nie znaczy, że my mamy tolerować ów patologiczny system w przyszłości. Trzeba raz na zawsze zrobić z tym porządek i ukrócić podobne praktyki. W innym wypadku, nadal będziemy mieli do czynienia z milionowymi "legalnymi łapówkami" dla przychylnych władzy mediów.

Sowa & Przyjaciele a system medialny w Polsce


Również spółki Skarbu Państwa i firmy od nich zależne wydają swoje pieniądze na reklamy i ogłoszenia w mediach przychylnych dla obecnej władzy. W 20013 roku z budżetów poszczególnych ministerstw, jak i z budżetu kancelarii premiera wydano 25 mln złotych na ogłoszenia i reklamy w mediach. Nie wiadomo ile wydały w ten sposób spółki Skarbu Państwa. Z pewnością jednak są to ogromne kwoty.

Według ujawnionych przez tygodnik "Wprost" taśm, 8 lutego 2014 roku w warszawskiej restauracji "Sowa & Przyjaciele", doszło do rozmowy prezesa zarządu i dyrektora generalnego koncernu PKN Orlen Dariusza Jacka Krawca z ministrem i rzecznikiem prasowym w rządzie Donalda Tuska Pawłem Grasiem. Z owej rozmowy wyłonił się zatrważający obraz powiązań między władzą, mediami i biznesem, objawiający się w wykorzystywaniu publicznych pieniędzy do wspierania przychylnych władzy mediów.

Oto fragment owej rozmowy:

- Dariusz Jacek Krawiec: - Chłopaki są sprytne, kur..., albo mają więcej czasu, albo mniej przyzwoitości, mi nie wpadło do głowy przez sześć lat, a tu kur... widzisz, jeb..., jeszcze Klesyk (Andrzej Piotr Klesyk - prezes zarządu PZU) skur..., wiesz, że on „W sieci” ogłoszenia daje?

- Paweł Graś: - No, widziałem właśnie.

- Dariusz Jacek Krawiec: - Ja mówię, co ty, kur..., odpier.....? A on, że to klienci potencjalni. Wiesz, już się ustawiają, kur... media, już widać.


Po przeczytaniu owego fragmentu, nie trudno zgadnąć, do jakich mediów trafiają, a do jakich nie trafiają pieniądze za reklamy i ogłoszenia zamawiane przez Polski Koncern Naftowy ORLEN S.A., którego głównym akcjonariuszem jest Skarb Państwa. Po oburzeniu Dariusza Jacka Krawca nie trudno także dojść do wniosku, że prezesi spółek Skarbu Państwa i spółek zależnych, którzy odważą się zamieścić reklamy i ogłoszenia w mediach krytykujących rząd, powinni liczyć się z tym, że nie zagrzeją długo miejsca na swoich stołkach. Widać wyraźnie, że nie są tu wcale ważni "potencjalni klienci", czyli realizacja interesów ekonomicznych, powiązanej z polskim państwem firmy. Ważne są układy i wierność suwerenowi, którym jest PO, a nie Polska, co zresztą dobitnie pokazała tegoroczna sprawa zakodowania na Polsacie Mistrzostw Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn. Skalę patologii medialnej w Polsce doskonale pokazuje także to, iż skompromitowani po „aferze taśmowej” ludzie, tacy, jak Marek Belka i właśnie Dariusz Jacek Krawiec, nadal piastują swoje funkcje i brylują na salonach. W normalnie działającym państwie, a nie tym działającym tylko w teorii, opinia publiczna i media od razu zmusiłyby ich bowiem do natychmiastowego podania się do dymisji. W Polsce jednak, dzięki obecnemu systemowi wciąż ręka rękę myje.

Na pewno ciekawą lekturą byłyby rachunki za reklamy i ogłoszenia w zaprzyjaźnionych z PO mediach. Mowa tu nie tylko o PKN ORLEN, ale także PGNiG, KGHM, PGE i wielu innych spółkach, których Skarb Państwa jest akcjonariuszem. Jeżeli prześledzilibyście Państwo także skład rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa na przestrzeni ostatnich 7 lat, także zobaczylibyście Państwo, że figurują w nich często ciągle te same nazwiska. Co jakiś czas, przechodzi się tylko z jednej państwowej spółki do drugiej. Osoby te, nie zmieniają jednak pracy dlatego, iż są rozchwytywanymi z powodu swych kompetencji i kwalifikacji fachowcami. Otrzymują one po prostu nowe posady ze względu na rozgrywki partyjnych koterii, których są członkami, i którym potem w różny sposób się za to odwdzięczają. O tym, że spółki Skarbu Państwa są folwarkiem dla partii politycznych, wyraźnie pokazała chociażby sprawa Igora Ostachowicza, któremu za wierną służbę Donaldowi Tuskowi załatwiono miejsce w zarządzie PKN Orlen. Pod naciskiem opinii publicznej, szybko jednak zrezygnował on z tej funkcji. Jak widać presja społeczna ma sens.

Zmiana systemu medialnego

W środowisku dziennikarskim wszyscy wiedzą o systemie łupów, ale nikt nie domaga się zmiany owego systemu medialnego. Nie zależy na tym ani lewicowym, ani też prawicowym mediom. Oczywiście prawicowe media, co jakiś czas narzekają na ten system, ale robią to najczęściej tylko dlatego, że obecnie same nie dostają od państwa pieniędzy za reklamy i ogłoszenia oraz nie są prenumerowane przez urzędy państwowe. Gdy jednak tylko PiS dojdzie do władzy, najprawdopodobniej szybko nabiorą wody w usta. Wiele prawicowych mediów i dziennikarzy liczy bowiem, że PiS odwdzięczy się im za wiele lat wiernej służby. Mogą się jednak przeliczyć. Jeżeli bowiem PiS chce uchodzić za poważną i uczciwą partię, to nie może odwdzięczać się przychylnym mu mediom z pieniędzy podatników, tak, jak robi to obecnie Platforma Obywatelska.

Mam nadzieję, że PiS, który obecnie głośno pomstuje na medialną patologię, nie wpisze się po wygranych wyborach w ów system i nie będzie stosował zasady „TKM”. PiS ma bowiem szansę nieodwracalnie zmienić ten korupcjogenny system, niszczący wolność słowa i niezależność dziennikarską. Tu potrzebny jest jednak reset całego systemu, a nie tylko pudrowanie trupa. Trzeba patrzeć dalekowzrocznie i działać w sposób uczciwy względem społeczeństwa. Trzeba bowiem przywrócić standardy i normalne relacje na polu media – władza, ustalając jasne kryteria wydatkowania państwowych pieniędzy na ogłoszenia publiczne i reklamy oraz prenumerowania przez urzędy dzienników i tygodników. Jawne powinny być również wydatki na ten cel spółek zależnych od państwa. Potrzebna jest ustawa, która wreszcie ureguluje te kwestie.

Rządzący muszą obawiać się mediów stojących na straży uczciwości i moralności w życiu publicznym. Gdy rządzący nie spełniają swoich obietnic wyborczych albo robią machlojki, media, niezależnie od tego, z jaką partią mają do czynienia, powinny piętnować podobne zachowania. Tylko wtedy ludzie rządzący Polską będą przestrzegali pewnych standardów i będą trzymali się na baczności.

Obecnie, istnieją w Polsce media, które niezależnie od tego co by się nie zdarzyło, zawsze będą służyć PO. Istnieją także media, które zawsze chcą przypodobać się opozycji. Pierwsze już obecnie dostają pieniądze z państwowej kasy i zrobią wszystko, aby tylko tak pozostało. Drugie zaś liczą na to, że w przyszłości dostaną od państwa pieniądze. Powoduje to, iż niezależnie od tego, co by dany polityk nie zrobił, to i tak wiadomo, co napisze, czy też powie o nim przychylna mu gazeta, tygodnik, czy program telewizyjny. Media głównego nurtu chronią więc ciągle ów chory system i kierującą nim wierchuszkę. Krytykujące  rząd media, ledwo wiążą natomiast koniec z końcem, spoglądając z iskierką nadziei na kolejne wybory parlamentarne.

Póki media działają na usługach władzy, póty nie będzie w Polsce demokratycznego państwa prawa. Gdy bowiem media nie patrzą władzy na ręce, to kto inny będzie to robił ? Nie znam przypadku, aby ktoś gryzł karmiącą go rękę. System legalnych łapówek sprawia zaś, że media i dziennikarze siedzą w Polsce cicho i wspierają władzę nawet wtedy, gdy ta niszczy obywateli. Gdy ureguluje się rynek reklam i ogłoszeń publicznych na pewno zniknie część patologii na polskiej scenie politycznej. O sile danego dziennika czy tygodnika będą decydowali zaś czytelnicy, a nie stopień zażyłości z premierem.

Polsce potrzebna jest ustawowa, która ureguluje wreszcie zamieszczanie w mediach ogłoszeń publicznych i reklam za pieniądze publiczne. Bez tego bowiem, nadal będziemy mieli do czynienia z medialną i polityczną patologią. W tej kwestii nie można jednak liczyć na pomoc mediów głównego nurtu. W ich interesie leży bowiem, aby ów system trwał dalej. Gwarantem trwania tego systemu jest zaś dziś rząd PO-PSL, dzięki któremu przychylne władzy media otrzymują z naszych podatków milionowe wsparcie, za co zresztą codziennie odwdzięczają się Ewie Kopacz i jej politycznym przyjaciołom. Dlatego też, media te zrobią wszystko, aby tylko PiS nie powrócił do władzy. PiS może jednak wygrać mimo braku przychylności mainstreamowych mediów. Musi przede wszystkim pokazać polskiemu społeczeństwu, że w kwestii podejścia do systemu medialnego w Polsce także różni się od PO. Powinien więc w sposób jasny i stanowczy opowiedzieć się za zmianami chorego systemu dotowania przychylnych władzy mediów, który niszczy dziś w Polsce niezależne dziennikarstwo i jest przyczyną zgnilizny moralnej w życiu publicznym.

Gabriel Kayzer

za:www.fronda.pl/a/medialny-kartel-na-garnuszku-politycznego-ukladu,42745.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.