Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Benedykt XVI miał rację co do islamu

Wydarzenia na Bliskim Wschodzie potwierdzają uwagi poczynione przez Benedykta XVI w trakcie wykładu w Ratyzbonie w 2006 roku. Ojciec święty przytoczył wówczas pytanie postawione przez bizantyjskiego cesarza Manuela II perskiemu uczonemu: „Wskaż mi, co nowego wniósł Mahomet; wtedy znajdziesz tylko to, co złe i nieludzkie, jak choćby to, że nakazał szerzyć mieczem wiarę, którą głosił”.

„W momencie, w którym piszę ten artykuł, Internet pełen jest obrazów przedstawiających barbarzyństwa najobrzydliwsze od czasów Drugiej Wojny Światowej” – pisze Hilary White. Materiały z Iraku i Syrii „pokazują masowe morderstwa, ukrzyżowania, ścinanie głów, tortury i regularne gwałty; kobiety i dziewczęta masowo uprowadzane są i sprzedawane do niewoli, tysiące osób opuszcza w pośpiechu swe domy, widzimy palenie starożytnych kościołów, klasztorów i sanktuariów”.

Obrazy te – kontynuuje Hilary White – pozwalają ludziom XXI wieku zobaczyć, jak wyglądała ekspansja islamu u jego początków. Ludzie Zachodu obserwują sceny przypominające te z VII wieku, kiedy islam walczył o dominację na Bliskim Wschodzie. Wydarzenia te przypominają o uwagach Benedykta XVI z Uniwersytetu Ratyzbońskiego. Papież wypowiedział je 12 września 2006 r., a więc niemal 8 lat temu. „Wskaż mi, co nowego wniósł Mahomet; wtedy znajdziesz tylko to, co złe i nieludzkie, jak choćby to, że nakazał szerzyć mieczem wiarę, którą głosił”. Przytoczone słowa bizantyjskiego cesarza rozwścieczyły muzułmanów, którzy postanowili dać ujście emocjom poprzez falę „protestów”, przemocy i podpaleń.

Jak stwierdził wówczas papież – bolejąc nad ich odbiorem – słowa cesarza mogłyby zostać uznane za szorstkie, jednak usprawiedliwia je jego osobiste doświadczenie. Zostały bowiem wypowiedziane podczas oblężenia Konstantynopola przez muzułmanów, między 1394 a 1402 r.

Wykład Głowy Kościoła wywołał oburzenie liberalnych krytyków, zarzucających papieżowi antyislamskie „uprzedzenia”. Fakty nie kłamią: Benedykt XVI miał rację. Aktualna sytuacja na Bliskim Wschodzie potwierdza zasadność przywoływania słów bizantyjskiego cesarza i postawioną przez niego diagnozę.


za:www.pch24.pl/benedykt-xvi-mial-racje-co-do-islamu,24970,i.html#ixzz3BJ7sjH5X


***

Ostatni list zamordowanego dziennikarza do rodziny. Wzruszające świadectwo wiary

Rodzina brutalnie zamordowanego przez terrorystów amerykańskiego dziennikarza zdecydowała się opublikować list syna. Napisał go będąc w niewoli. Poza wieloma osobistymi wątkami, James Foley opisuje sytuację przetrzymywanych przez islamistów więźniów oraz daje wzruszające i mocne świadectwo swojej wiary.

Wszystkie listy, które James Foley napisał do swojej rodziny w czasie niewoli, zostały skonfiskowane przez pilnujących go terrorystów. Wkrótce dziennikarz wymyślił inny sposób, aby dotrzeć do swoich najbliższych. Poprosił jednego ze współwięźniów, który miał zostać wypuszczony na wolność o to, aby nauczył się na pamięć treści listu i przekazał go rodzinie Foleya.

Tak też się stało i po odzyskaniu wolności mężczyzna zadzwonił do matki Jamesa Foleya i podyktował jej treść listu od syna.

Po brutalnym zabójstwie dziennikarza, jego rodzice zdecydowali się na publikację treści listu na facebookowym profilu „Free James Foley”, który założyli po jego uprowadzeniu.

Poniżej publikujemy pełną treść listu Jamesa Foleya, który jest wzruszającym świadectwem wiary:

„Pamiętam jak chodziłem z tatą do centrum handlowego oraz długie przejażdżki rowerowe z mamą. Pamiętam tak wiele wspaniałych chwil spędzonych w gronie rodzinny, z dala od tego więzienia. Marzenia o rodzinie i znajomych pozwalają mi się stąd wyrwać i napełniają moje serce szczęściem.  

Wiem, że o mnie myślicie i modlicie się za mnie. Jestem za to bardzo wdzięczny. Czuję Wasze wsparcie, zwłaszcza, gdy się modlę. Modlę się za Was, abyście pozostali silni i abyście wierzyli. Kiedy się modlę, czuję, że mogę Was dotknąć nawet w tej ciemności.

W jednej celi przetrzymywano nas osiemnastu, co okazało się dla mnie pomocne. Dzięki temu mogliśmy prowadzić niekończące się rozmowy na temat filmów, sportu i różnych ciekawostek. Graliśmy nawet w gry, utworzone z resztek i różnych elementów znalezionych w celi... Znaleźliśmy sposoby na grę w warcaby, szachy i ryzyko... Organizowaliśmy nawet turnieje, a niekiedy spędzaliśmy po kilka dni na opracowywaniu strategii na najbliższą grę lub wykłady. Gry i wzajemne nauczanie pomagało nam przetrwać ten czas. Oni wszyscy byli bardzo pomocni. Często powtarzamy różne historie i śmiejemy się, żeby przełamać napięcie.

Miałem lepsze i gorsze dni. Zawsze jesteśmy bardzo wdzięczni, gdy ktoś z nas jest wypuszczany na wolność, ale oczywiście wszyscy tęsknimy za własną wolnością. Staramy się wspierać siebie nawzajem i dodawać sobie otuchy. Ostatnio jesteśmy lepiej karmieni. Dostajemy jedzenie codziennie. Mamy herbatę, a od czasu do czasu dają nam też kawę. Udało mi się odzyskać większość wagi, którą straciłem w ubiegłym roku.

Dużo myślę o moich braciach i siostrze. Pamiętam zabawy z Michaelem i inne przygody. Myślę o gonitwach z Mattiem i T wokół kuchennego blatu. Myślenie o nich sprawia, że jestem szczęśliwy. Jeśli na moim rachunku bankowym zostały jeszcze jakieś pieniądze, chciałbym, żeby dostali je Michael i Matthew. Jestem z Was taki dumny! Michael, jestem wdzięczny za szczęśliwe wspomnienia z dzieciństwa, a Tobie i Kristie za te wspomnienia z dorosłości.

I wielki John. Jestem bardzo zadowolony z wizyty u ciebie i Cress w Niemczech. Dziękuję za gościnne przyjęcie. Myślę dużo o RoRo i próbuje sobie wyobrazić jaki jest Jack. Mam nadzieję, że ma osobowość RoRo!

I Mark... Jestem z ciebie bardzo dumny braciszku. Myślę o Tobie na Zachodnim Wybrzeżu i mam nadzieję, że nadal jeździsz na snowboardzie i biwakujesz. Szczególnie pamiętam, jak razem chodziliśmy do Comedy Club w Bostonie i nasz wielki uścisk po. Te szczególne chwile trzymają mnie przy nadziei.

Katie, jestem z Ciebie bardzo dumny. Jesteś najsilniejsza i najlepsza z nas wszystkich!! Myślę o Tobie, jak ciężko pracujesz pomagając ludziom jako pielęgniarka. Bardzo się cieszę, że udało nam się napisać do siebie tuż przed tym, jak zostałem schwytany. Modlę się, żebym mógł pojawić się na Twoim ślubie... Wiem, teraz brzmię jak Babcia!!

Babciu, proszę bierz swoje lekarstwa, dużo spaceruj i nadal tańcz. Kiedy wrócę do domu, planuję zabrać Cię do Margarita's. Bądź silna, bo będę potrzebował Twojej pomocy, aby odzyskać swoje życie.

za:niezalezna.pl/58699-ostatni-list-zamordowanego-dziennikarza-do-rodziny-wzruszajace-swiadectwo-wiary

***

To koniec Europy, jaką znamy! Bezkarni dżihadyści na ulicach Londynu


Dżihadyści rozdawali na ulicach Londynu ulotki namawiające do popierania Państwa Islamskiego i przyłączania się mieszkających w Wielkiej Brytanii muzułmanów do dżihadu. Robili to całkowicie bezkarnie... pod ochroną policji.

Brytyjski dziennik „The Independent” donosi, że islamscy ekstremiści rozdawali na Oxford Street ulotki zatytułowane „Kalifat zostanie ponownie ustanowiony”.

Choć w treści ulotek nie ma mowy o namawianiu muzułmanów do ataków na brytyjski rząd, ani też do zabijania Brytyjczyków, to ich przesłanie jest groźne. Napisano tam: „Muzułmanie z pomocą Allaha zapowiedzieli ponowne ustanowienie kalifatu i mianowanie imama jako kalifa”.

Na ulotkach znalazło się też siedem obowiązków, które powinni wykonywać muzułmanie na całym świecie. Chodzi m.in. o wspieranie powołanego przez dżihadystów Państwa Islamskiego (ISIS), wykonywanie poleceń przywódcy ISIS, a także wyjeżdżanie do Iraku i Syrii – to na terenie właśnie tych państw dżihadyści ustanowili kalifat.

O rozdawaniu ulotek poinformowali mieszkańcy Londynu. Według ich relacji, ekstremiści rozdawali je całkowicie bezkarnie, a wobec tych osób, które próbowały im przeszkodzić, zachowywali się agresywnie.

„The Independent” zauważa, że to pierwszy przypadek, kiedy na terytorium Wielkiej Brytanii dżihadyści z ISIS publicznie głoszą swoją propagandę.

Z kolei „London Evening Standard” poinformował, że Scotland Yard uznał, iż treść ulotek narusza przepisy antyterrorystyczne. To dość zaskakujące, bo na zdjęciach, które pojawiły się w sieci, widać, że grupę dżihadystów rozdającą ulotki… zabezpieczają policjanci.

Internauci zauważają również, że cała sprawa nie została odpowiednio nagłośniona przez brytyjskie media

Na zakończenie warto przypomnieć, że głównym podejrzanym o bestialskie zabójstwo amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya jest właśnie były mieszkaniec Londynu – 23-letni raper Abdel-Majed Abdel Bary, znany wcześniej pod pseudonimami L Jinny i Lyricist Jinn. Mężczyzna pochodzi z zamożnej rodziny i do niedawna mieszkał w luksusowej kamienicy w Londynie. Jakiś czas temu okazało się jednak, że walczy po stronie Państwa Islamskiego w Syrii.

Ojciec byłego rapera jest Egipcjaninem. Uważa się go za jednego z najbliższych współpracowników Osamy bin Ladena.

za:niezalezna.pl/58709-koniec-europy-jaka-znamy-bezkarni-dzihadysci-na-ulicach-londynu


***


Islamski kalifat może wygrać. Jeśli nie zatrzymają go chrześcijanie

Islamski kalifat może wygrać. Jeśli nie zatrzymają go chrześcijanie Islamskie państwo, którego przedstawiciele zajmują się obecnie mordowaniem chrześcijan w Iraku ma szeroko zakrojone plany. Jego rzecznik nie ukrywa, że w ciągu pięciu lat chcą oni „wyzwolić” ... Hiszpanię.
A na tym przecież się nie skończy. Islam musi opanować cały świat. Sztandar proroka powiewać będzie – to inna wypowiedź rzecznika tej organizacji – na Białym Domu w Waszyngtonie. I choć oczywiście tego typu wypowiedzi to przejaw megalomanii i mitotwórstwa, to nie ulega wątpliwości, że islam – i to w takiej właśnie fundamentalistycznej i terrorystycznej, pozbawionej jakiejkolwiek głębi wersji – może pokonać Zachód. Jego technika, broń i pieniądze mogą okazać się niewystarczające wobec determinacji wojowników dżihadu.

Powód jest zaś niezmiernie prosty. Wojujący muzułmanie są przekonani, że walczą o wartości wyższe, że ich ofiara jest pobłogosławiona przez Allaha, a ich mordy usprawiedliwione przez marsz islamu i jego ostateczne zwycięstwo. Ich śmierć w walce jest męczeństwem, za które trafią do raju. Wszystko to sprawia, że o wiele łatwiej im umierać, iść w bój, a nawet popełniać gigantyczne zbrodnie. Ludzie Zachodu są takiej pewności pozbawieni. Oni lękają się śmierci, nie są w stanie poświęcić własnej wygody (nie mówiąc już o życiu) dla wartości wyższych czy nawet obrony najsłabszych czy najbliższych. Śmierć jest dla nich końcem wszystkiego. Ich „religią” jest nihilizm i nie ma niczego, co mogłoby ich realnie porwać do działania. I już choćby tylko dlatego w realnej walce, szczególnie prowadzonej przez terrorystów, ludzie Zachodu wielkich szans nie mają. Broń jest istotna, ale nie zastępuje odwagi, determinacji, zdecydowania. Jeśli do tego dodać fakt, że muzułmanie mają też rosnącą przewagę demograficzną, to trzeba sobie powiedzieć zupełnie otwarcie, że Zachód wielkich szans – przynajmniej na dłuższą metę - w starciu z islamem nie ma.

Jedyną obroną, realnym zabezpieczeniem jest dla niego chrześcijaństwo. Tylko ono może przywrócić sens życia zblazowanym Europejczykom i dać im wiarę w to, że mogą nie tylko żyć, ale i umierać dla Chrystusa. Tylko z taką wiarą można pokonać islam. I to nie bronią, nie techniką, ale głęboką wiarą, która będzie przemieniać serca. Pytanie tylko, czy do takiej wiary Europejczycy są jeszcze zdolni? I czy jest jeszcze czas, by podjąć walkę... Irak i obrona chrześcijan są pierwszym sprawdzianem tego, czy Europa a szerzej Zachód ma przed sobą przyszłość. Jeśli nie zrobi nic, by bronić chrześcijan, sam na siebie ukręci islamski bicz.

Tomasz P. Terlikowski


za:www.fronda.pl/a/islamski-kalifat-moze-wygrac-jesli-nie-zatrzymaja-go-chrzescijanie,40954.html

***

Islamiści u bram, czyli rzecz o pełzającej islamizacji Europy


Istnieją znaki, że Allah udzieli wielkiego zwycięstwa islamowi w Europie. Bez mieczy, bez karabinów. Niepotrzebni są nam terroryści 50 milionów muzułmanów (w Europie) przekształci ją w muzułmański kontynent
- Istnieją znaki, że Allah udzieli wielkiego zwycięstwa islamowi w Europie. Bez mieczy, bez karabinów, bez podbojów. Niepotrzebni są nam terroryści, nie potrzebni samobójcy. 50 milionów muzułmanów (w Europie) przekształci ją w muzułmański kontynent w ciągu kilku dziesięcioleci - powiedział w 2006 roku w wywiadzie dla telewizji Al-Jazeera, nieżyjący już przywódca Libii Muammar al-Kaddafi. Jego słowa wydają się być dziś prorocze.

Izraelski punkt widzenia

W 2012 roku miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu w Knesecie z byłym ambasadorem Izraela w Watykanie i w państwach bałtyckich, Odedem Ben-Hurem. Jednym z tematów naszej rozmowy była mniejszość muzułmańska w Europie Zachodniej, która według wskaźników demograficznych już w niedługim czasie stanie się większością. Dyskutowaliśmy także o zaślepieniu europejskich elit, które albo nie widzą w tym żadnego zagrożenia albo ze względu na dyktat poprawności politycznej boją się o tym głośno mówić. Oded Ben-Hur dziwił się i niepokoił zarazem, że w parlamentach takich państw, jak Francja, czy Wielka Brytania nie odbyła się dotąd żadna poważna debata na temat rosnącej liczby muzułmanów i wpływu islamu na przyszłość Europy. Dodał także, że europejskie elity żyją w świecie iluzji sądząc, iż muzułmanie zlaicyzują się i wtopią w europejskie społeczeństwa, przyjmując tożsamość narodów, w których obecnie żyją. Podkreślił on również, że nawet zlaicyzowani muzułmanie, w momencie, w którym ich arabscy krewni zażądają od nich dokonania aktów terroru w Europie, posłusznie wykonają owe polecenia (choć Ben-Hur wypowiadał się bardzo dyplomatycznie i nie powiedział wprost o islamskiej "piątej kolumnie w Europie", to jednak, tak należałoby to odczytywać). Na koniec dyskusji Ben-Hur zaznaczył, że konflikt izraelsko - palestyński już dawno zostałby zażegnany, gdyby chodziło w nim tylko o ziemię i napięcia na tle narodowościowym. Jego zdaniem sednem konfliktu palestyńsko - izraelskiego są bowiem w istocie kwestie religijne i rywalizacja między judaizmem a islamem, która powoduje, iż porozumienie między Palestyńczykami a Żydami jest wyjątkowo trudne, o ile w ogóle możliwe.

Zaślepione elity


W środowiskach prawicowych wiele mówi się dzisiaj o destrukcyjnym wpływie na Europę ogólnie pojętej lewicowej ideologii. Zbyt rzadko jednak - zwłaszcza w szerokiej  debacie publicznej - poruszany jest temat wyznawców islamu i tego, jakie konsekwencje dla Europy może nieść ze sobą zwiększająca się w lawinowym tempie liczba muzułmanów zamieszkujących nasz kontynent. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że tym, co najprawdopodobniej nieodwracalnie odmieni oblicze Europy nie będzie wcale nihilizm i hedonizm, ale właśnie islam. Oczywiście zanim do tego dojdzie zatriumfują "izmy" spod znaku Conchity Wurst, ale one, jak już zresztą widać, zamiast przeciwdziałać islamizacji, tylko przygotowują pod nią grunt. Taką wizję potwierdzają chociażby doniesienia medialne o coraz to nowych przywilejach i udogodnieniach dla muzułmanów w Europie Zachodniej, których z kolei odmawia się chrześcijanom. Hołubiona przez europejskie elity "kultura pokrzywdzonych mniejszości" stała się bowiem dla muzułmanów kluczem do serca Europy, która z kolei z uporem maniaka - masochisty sama podcina swoje korzenie i knebluje sobie usta poprawnością polityczną, skazując tym samym opartą na chrześcijaństwie cywilizację europejską na powolne samounicestwienie. Jedynym antidotum na ten stan  jest powrót do chrześcijaństwa, a także zwiększenie się wśród Europejczyków wskaźnika urodzin. Europejskie elity nie chcą jednak nawet o tym słyszeć. Wolą w swoim zaślepieniu dalej pchać Europę w paszczę islamskiego lwa.

Laicyzacja paliwem islamizacji


Kiedyś żeby przekształcić świątynie danej religii należało podbić mieczem jej wyznawców. Tak było z meczetem La Mezquita w hiszpańskiej Kordobie, czy z kościołem Hagia Sophia w Stambule. Obecnie do podobnych przekształceń świątyń dochodzi bez żadnej walki. W Europie ma dziś miejsce jawna i już nawet nie ukrywana islamska kolonizacja życia społecznego i religijnego, czego najwyraźniejszym przykładem są przekształcenia opustoszałych kościołów w meczety. W ostatnich kilkudziesięciu latach, w niektórych państwach zachodnich powstało więcej meczetów niż w ciągu ostatnich stu latach kościołów. Wszelka uległość jest bowiem odbierana przez muzułmanów, jako nasza słabość. Islam zaś bezlitośnie wykorzystuje słabość Zachodu, wypełniając jednocześnie pozostawioną po chrześcijaństwie pustkę. Czy tego chcemy, czy nie, islam jest obecnie najszybciej rozwijającą się religią w Europie.

Islamizacja Europy


O postępującej islamizacji Europy najlepiej świadczy demografia i problemy z asymilacją muzułmanów w społeczeństwach zachodnich. W państwach do których udają się muzułmanie, często tworzą oni getta, do których nie wpuszczają "niewiernych", w tym także miejscowej policji. Tworzą państwo w państwie. Wbrew prawu i obyczajom państwa goszczącego ich wprowadzają swoje własne prawa  i obyczaje. Często nie poprzestają jednak na stworzonych przez siebie muzułmańskich państwach-miastach. Wkraczają w coraz to nowe obszary życia społecznego. Zawłaszczają przestrzeń publiczną, a nawet ingerują w przestrzeń prywatną rdzennych mieszkańców Europy. Muzułmanom w Szwajcarii nie podoba się na przykład krzyż widniejący na szwajcarskiej fladze, który ich zdaniem należałoby z niej usunąć. Ich zdaniem „chrześcijański symbol nie odpowiada już dzisiejszej wielokulturowej Szwajcarii”. Nie trudno zgadnąć, co w przyszłości miałoby zastąpić krzyż na szwajcarskiej fladze, aby w pełni zadowolić muzułmanów w Szwajcarii.

Kalifat Francuski


W niedzielnych mszach św. we Francji bierze udział tylko ok. 4,5 proc Francuzów.  W "najstarszej córze Kościoła" liczba praktykujących muzułmanów jest przez to obecnie większa od liczby praktykujących katolików. Według nieoficjalnych danych we Francji żyje dziś ok. 12 mln muzułmanów. Ostatnie badania pokazały zaś, że aż 15 proc. mieszkańców Francji powyżej 15 roku życia  odnosi się z sympatią do Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie (ISIS). W świetle informacji na temat ludobójstwa dokonywanego przez bojowników z ISIS, dane z Francji są zatrważające. Fakty są jednak nieubłagane. Poprzez wysoki przyrost naturalny oraz wysoki wskaźnik napływu muzułmańskich uchodźców i imigrantów, już w niedługim czasie muzułmanie bez jednego wstrzału, w sposób pokojowy przejmą nasz kontynent. Według innego scenariusza, równie pesymistycznego, jak ten pierwszy, do przejęcia Europy dojdzie w sposób siłowy. Proces przejmowania Starego Kontynentu rozpocznie się od zamieszek, które przerodzą się w długoletnie wojny domowe o podłożu religijnym. Jak mogą wyglądać takie zamieszki można było nie tak dawno zobaczyć we Francji i w Szwecji. Owe rozruchy to jednak nic w porównaniu z tym, co może nas czekać w przyszłości.

Londonistan

W książce pt. "Londonistan - jak Wielka Brytania stworzyła państwo terroru", która ukazała się w Polsce w 2010 roku, Melanie Phillips bardzo trafnie zdiagnozowała stan, w jakim obecnie znajduje się Wielka Brytania. Jej zdaniem przez patologię poprawności politycznej doszło do jawnego przyzwolenia na islamską ekspansję w brytyjskim życiu publicznym. Dodatkowo, brytyjski wywiad przez wiele lat przymykał oczy na rodzący się w Wielkiej Brytanii islamski ekstremizm oraz organizowanie przez jego przedstawicieli zamachów terrorystycznych, dokonywanych na całym świecie. Przyzwolenie brytyjskiego wywiadu na działania islamskich ekstremistów miało zagwarantować Wielkiej Brytanii bezpieczeństwo i spokój na własnym podwórku. Przeliczono się jednak. W 2005 roku islamiści organizując w Londynie zamachy bombowe w wyniku, których zginęły 52 osoby, a 700 zostało rannych złamali niepisaną umowę z brytyjskimi służbami. Ucierpiało wtedy między innymi sześciu Polaków, z czego trzy Polki poniosły śmierć. Należy wspomnieć, że większość terrorystów, którzy dokonali tych zamachów urodziła się i dorastała w Wielkiej Brytanii. Był to więc wyraźny znak, że brytyjska polityka względem muzułmanów poniosła fiasko. Nikt jednak nie przedsięwziął kroków, które mogłyby powstrzymać w przyszłości podobne wydarzenia.

22 maja 2013 roku  na ruchliwej ulicy w londyńskim Woolwich, w biały dzień dwóch muzułmanów za pomocą noża i rzeźnickiego tasaka z zimną krwią zamordowało brytyjskiego żołnierza, 25- letniego Lee Rigby'ego. Niektóre brytyjskie media zgodnie z zasadą poprawności politycznej cenzurowały i łagodziły wydźwięk tego wydarzenia, jakby znowu nic wielkiego się nie stało. Dziś jednak już nie sposób chować głowę w piasek. Po stronie  Państwa Islamskiego walczy bowiem prawie 800 brytyjskich obywateli, a dżihadyści z ISIS bez żadnych problemów rozdają na ulicach brytyjskich miast ulotki, w których zachęcają  do wspierania Państwa Islamskiego. Wielka Brytania jest jaskrawym przykładem na to, jak nie należy postępować z muzułmanami. Dziś na zmiany może być jednak dla Londynu już za późno. Muzułmanie są bowiem największą liczebnie praktykującą grupą religijną w Wielkiej Brytanii. Spowodowane jest m.in. postępującą laicyzacją brytyjskiego społeczeństwa i odejściem Brytyjczyków od chrześcijańskich wartości w życiu publicznym. Proces laicyzacji Albionu, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej najdobitniej obrazują liczby. W przeciągu ostatnich 50 lat zamknięto bowiem w Zjednoczonym Królestwie ponad 10 tys. kościołów.

Obecnie brytyjskie służby wywiadowcze twierdzą, że amerykańskiemu dziennikarzowi Jamesowi Foley'owi obciął głowę bojownik ISIS, brytyjski raper z Londynu, Abdel-Majed Abdel Bary, znany pod pseudonimami L Jinny lub Lyricist Jinn. Nie jest to jednak jedyny europejski raper, który walczył w szeregach zbrodniczego Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie. W ISIS walczył bowiem m.in. niemiecki raper Deso Dogg (Denis Mamadou Cuspert), który w kwietniu 2013 roku poniósł śmierć w Syrii. Deso Dogg, który przybrał imię Abu Talha al-Almaniego, co? znaczy po?arabsku „Niemiec”, w publikowanych przez siebie filmach zachęcał niemieckich muzułmanów, aby dołączyli do dżihadu. Wiele osób posłuchało jego wezwania. W Syrii i Iraku walczy obecnie ok. 200 muzułmanów pochodzących z Niemiec. W listopadzie 2013 roku media poinformowały nawet, że podczas walk w Syrii zginął walczący po stronie rebeliantów siedmiokrotny reprezentant młodzieżowej reprezentacji Niemiec w piłce nożnej, 26-letni Burak Karan.

Prześladowania w Niemczech



Odbywający swoją posługę w jednym z większych niemieckich miast, znajomy ksiądz z Polski opowiadał mi kiedyś, jak podczas wygłaszania przez niego katechez do kościoła wkroczyło trzech muzułmanów. Zachowywali się w sposób agresywny i wyzywający. Mimo próśb nie chcieli opuścić świątyni, a zachodziło podejrzenie, że mogą być uzbrojeni. Dopiero wezwana do kościoła policja zmusiła nieproszonych gości do opuszczenia świątyni. Muzułmanie na odchodne obiecali jednak powrócić ze wsparciem. Groźbę potraktowano poważnie i reszta katechez odbywała się w asyście niemieckiej policji. Islamiści nie poprzestali jednak na groźbach i nie odpuścili księdzu. W krótkim czasie po owym wydarzeniu zajechali drogę jego samochodowi, wyciągnęli go ze środka i skopali. Na szczęście oprócz siniaków i obtłuczeń wyszedł z tego cało. Jak sam przyznawał mi z uśmiechem, zrobili to mało profesjonalnie. To tylko jeden z przykładów zachowań, jakie mają miejsce w samym sercu kiedyś chrześcijańskiej Europy. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, zwłaszcza, że w ciągu ostatnich 10 lat w Niemczech zamknięto ponad 500 kościołów, z czego 400 świątyń katolickich. W planach zaś jest zamknięcie kolejnych 700 kościołów. Niektóre z nich mają być przekształcone w meczety. Widać wyraźnie, że islam w Niemczech wchodzi w miejsce chrześcijaństwa niczym taran, nie napotykając na swojej drodze żadnych przeszkód.

Bomba nuklearna w rękach muzułmanów

Brak problemów z muzułmanami Polska zawdzięcza słabej gospodarce, wysokiemu bezrobociu, niskim zasiłkom socjalnym, a także jednolitej kulturze oraz silnie zakorzenionej w narodzie polskim religii chrześcijańskiej, które razem wzięte nie sprzyjają imigracji muzułmanów do naszego państwa. Nawet jednak, gdyby w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat liczba muzułmanów w Polsce znacząco nie wzrosła, to i tak przed państwem polskim stoi nie lada problem. Jeśli bowiem przyrost naturalny wśród muzułmanów i niechęć do asymilacji będą się utrzymywały w Europie Zachodniej na obecnym poziomie, to już w 2050 roku większość społeczeństwa francuskiego i brytyjskiego będzie wyznawała islam. Oznacza to, że w Wielkiej Brytanii i Francji mogą wtedy rządzić już islamiści. W dłuższej perspektywie może się więc także zdarzyć, że Polska będzie w Unii Europejskiej razem z państwami muzułmańskimi, posiadającymi bombę nuklearną. W takim zaś wypadku, nie tylko zagrożone będzie bezpieczeństwo Polski, ale w ogóle jej istnienie. Nie jest to wcale political fiction, ale całkiem realny scenariusz.

Poważni politycy i mężowie stanu, wbrew krępującej zdrowy rozsądek fałszywej i autodestrukcyjnej poprawności politycznej, powinni zorganizować debatę w polskim Sejmie oraz w Parlamencie Europejskim na temat przyszłości Polski i Europy w kontekście zmian demograficznych i zwiększania się liczby muzułmanów w Europie. Polscy politycy powinni stanąć na wysokości zadania i zwracać także uwagę na islamizację Europy w dyplomatycznych rozmowach ze swoimi kolegami z zagranicy. Jeśli bowiem nie zajmą się tym teraz, to z problemem tym będą borykały się nasze dzieci i wnuki. Wtedy może być już jednak za późno na jakiekolwiek debaty.

Czas na pobudkę

Muzułmanie, którzy napływają do Europy i zamieszkują przedmieścia francuskich, brytyjskich, niemieckich, holenderskich, czy szwedzkich miast nie są zasymilowanymi, spokojnymi patriotami, jakimi są polscy Tatarzy. Muzułmańscy imigranci są zazwyczaj ludźmi, którzy nie chcą przystosować się do zastanych warunków i przestrzegać panujących w goszczącym ich państwie praw i obyczajów. Chcą zazwyczaj korzystać jedynie z dobrodziejstw państwa socjalnego i wolności słowa, aby narzucić „niewiernym” swoje prawa. W Polsce możemy jeszcze pisać i mówić o tym swobodnie. W Europie Zachodniej ludzie nie mają już takiego komfortu. Za krytyczne słowa pod adresem muzułmanów, czy islamu nie tylko mogą stać się pariasami salonu, ale mogą także zostać zaatakowani na ulicy, a nawet zabici. Tak właśnie było w przypadku zabitego 2 listopada 2004 roku w Amsterdamie, holenderskiego reżysera i publicystę Theo van Gogha, któremu 26-letni Holender marokańskiego pochodzenia Mohammed Bouyeri, podciął gardło za krytykę islamu. Choćby dlatego, póki nie jest jeszcze za późno warto rozpocząć na ten temat szeroką debatę. Nastał czas, aby przestać udawać, że zderzenie cywilizacji jest jedynie wymysłem Samuela Huntingtona. Trzeba wreszcie przyjąć do siebie gorzką prawdę o tym, że mamy do czynienia z islamizacją naszego kontynentu. Musimy także zdać sobie sprawę z tego, że  islamskie kalifaty powstające przy granicy z Europą są realnym zagrożeniem dla światowego pokoju. Dlatego też trzeba zdławić je w zarodku. Jeżeli bowiem nie podejmiemy kroków przeciwko islamistom z ISIS w momencie, w którym wróg rośnie w siłę, to już niedługo będziemy musieli walczyć z jego przedstawicielami na naszym własnym podwórku.

Jeżeli ktoś myśli, że przemilczenie tego tematu załatwi sprawę, to się grubo myli. Chowanie głowy w piasek może się bowiem skończyć dla Polski i Europy tragicznie. Nie nawołuje w żadnym wypadku do nienawiści w stosunku do muzułmanów, gdyż są oni takimi samymi ludźmi, jak my. Sam znam muzułmanina, który swoją dobrocią i szlachetnością zawstydziłby niejednego chrześcijanina. Wskazuję jednak na zagrożenie, jakim jest dla Europy sam islam, którego zresztą pierwszymi ofiarami stali się sami muzułmanie. Patrząc bowiem na owoce islamu, trudno nie dojść do wniosku, że nie jest to wcale religia miłości i tolerancji, co zresztą w sposób wyraźny zdaje się potwierdzać liczba kościołów w Arabii Saudyjskiej, czy codzienne informacje ze świata oraz nauki płynące z Koranu, czy Hadisów. I choć kłamstwem byłoby twierdzenie, że każdy muzułmanin to terrorysta, to jednak nie można zaprzeczyć, iż większość terrorystów na świecie to właśnie muzułmanie. Oczywiście nie wszyscy muzułmanie wspierają Państwo Islamskie. Jaką mamy jednak pewność, że to nie oni właśnie reprezentują prawdziwe oblicze islamu i jego esencje? Najważniejsza jest wszakże sama baza i to, co z tej bazy wynika. Baza islamu, a także jej oddziaływanie na ludzi są zaś nierozerwalnie związane z uciskiem kobiet, agresją względem "niewiernych", a także brakiem tolerancji i wolności nie tylko w życiu publicznym, ale także często w życiu prywatnym. Islam, jako jedyna wielka religia na świecie stoi w jawnej opozycji, a wręcz wrogości do pozostałych religii. W imię Allacha mordowani są chrześcijanie w Nigerii, Iraku, Syrii i w wielu innych państwach na świecie. W Światowym Indeksie Prześladowań prowadzonym przez Open Doors, tylko w pierwszych 20 państwach otwierających światową listę prześladowań w 2014 roku, aż 18 to państwa, w których za prześladowaniami stoją wyznawcy Allacha. (https://www.opendoors.pl/przesladowania/2014_sip/2971641/). Muzułmanie w żaden sposób nie chcą jednak przyjąć do siebie, że problem tkwi w ich religii i na jakiekolwiek polemiki na ten temat reagują agresją, przez co zresztą tylko utwierdzają innych w słuszności głoszonych pod ich adresem oskarżeń.

Benedykt XVI o islamie

W 2006 roku, na Uniwersytecie w Ratyzbonie papież Benedykt XVI zacytował słowa bizantyjskiego cesarza z XIV wieku, Manuela II Paleologa: „Pokaż mi, co nowego przyniósł Mahomet, a wtedy ujrzysz tylko to, co złe i nieludzkie - jak choćby to, że nakazał, aby wiarę, którą głosił, rozszerzać za pomocą miecza”. Papież naraził się przez przytoczenie owych słów na ataki personalne ze strony islamistów, wspieranych przez zaślepione relatywizmem i poprawnością polityczną światowe elity. Tymczasem cytat przytoczony przez papieża wydaje się być wyjątkowo trafny i w pełni oddający to, co przynosi ze sobą islam.

Po tym tekście mogę być nazwany islamofobem. Jestem jednak nawet w stanie się z tym pogodzić. Jeżeli bowiem kogoś, kto mówi o otaczającej nas rzeczywistości bez kagańca poprawności politycznej oskarża się dziś o fobię, to w pełni zasługuję na to miano. Trzeba bowiem jasno i dobitnie stwierdzić, że islam jest dla Polski i Europy ogromnym zagrożeniem. Niestety współcześni ludzie tak bardzo ukochali ułudę i iluzję w której żyją, że zamiast pokojowo przeciwdziałać temu ewidentnemu zagrożeniu, nie robią w tej sprawie zupełnie nic, skazując siebie i swoje dzieci na pobudkę przez następcę Sulejmana Wspaniałego albo w najlepszym wypadku przez następcę Jana III Sobieskiego.

Gabriel Kayzer


za:www.fronda.pl/a/islamisci-u-bram-czyli-rzecz-o-pelzajacej-islamizacji-europy,41026.html


***

Kościoły w Sudanie są albo zamykane, albo burzone


Portal NaszDziennik.pl podawał informację, że od czerwca wiele kościołów w Republice Sudanu zostało zamkniętych, a niektóre zburzone. Śledziliśmy także niemal codziennie burzliwą historię życia 27-letniej katoliczki Meriam Ibrahim, która skazana na karę śmierci za swój katolicyzm musiała rodzić swoją córeczkę w chartumskim więzieniu. Sfingowane oskarżenia, jej niesprawiedliwe i bezpodstawne skazanie, narodziny córki w celi śmierci oraz po jej ułaskawieniu szereg prób udaremnienia przez reżim jej wyjazdu po raz kolejny ukazały, że wolność religijna pod panowaniem prezydenta Al-Baszira nie istnieje.

Bolesne doświadczenia Meriam są niejako życiem w pigułce chrześcijan z Sudanu. Historia Meriam na szczęście zakończyła się szczęśliwie, chociaż islamiści nie zaoszczędzili całej rodzinie (mężowie Meriam – Danielowi Wani, dwuletniemu synkowi Martinowi i nowo narodzonej Mayi) cierpień, upokorzeń, stresu i pogardy. Niestety, wielu chrześcijan nie ma obywatelstwa amerykańskiego, wielu z nich nie ma protektorów, o wielu nic nie usłyszymy w zachodnich mediach, bo nie są interesujący jako prześladowani chrześcijanie. My możemy o nich pamiętać, nawet jeśli ogarniamy naszą modlitwą amoniowych bohaterów wiary, nasza modlitwa jest skuteczna, bo to obiecał nam Jezus Chrystus. Miejscowa chrześcijanka powiedziała międzynarodowemu Dziełu chrześcijańskiemu Open Doors: „Proszę, módlcie się razem z nami o rozwiązanie tej sprawy. Ufamy w Bożą pomoc. On może wszystko i jest wielki”.

Budowa kościołów zabroniona

Około sześciuset chrześcijan ze wspólnoty „Sudanese Church of Christ” w Bahri, w północnej części stolicy kraju Chartumie, nie może już urządzać nabożeństw w swoim kościele. Został on zburzony na polecenie władz. Protesty wspólnoty, która posiada wszystkie potrzebne i legalne dokumenty, nie pomogły. Chrześcijanie prowadzą teraz swoje nabożeństwa w namiocie, który podczas każdego spotkania musi być na nowo rozkładany, a następnie demontowany. Budowa nowego budynku nie wchodzi w rachubę, ponieważ rząd wprowadził w ubiegłym roku zakaz budowy kościołów w ogóle. Powtórzę, w Sudanie nie można już budować świątyń chrześcijańskich. Oto wolność religijna w wydaniu afrykańskiego reżimu islamskiego. Politycy z Zachodu wiedzą o tym, ale milczą i - co gorsza - nic z tym nie robią.

Skonfiskowane ziemie


21 sierpnia br. Open Doors otrzymało również inną wiadomość. Władze zamknęły kościół o nazwie „Khartoum Central Church”. Bez podania przyczyny rząd zdecydował o zajęciu ziemi wspólnoty, chociaż chrześcijanie są jej prawowitymi właścicielami od lat. Na nabożeństwa w języku arabskim przychodziło dotychczas trzystu lokalnych wyznawców Chrystusa, natomiast spotkania anglojęzyczne odwiedzało 250 obcokrajowców.

Wpływ islamistów w kraju rządzonym przez prezydenta Al Baszira ciągle wzrasta. Trudno, żeby było inaczej, skoro, po pierwsze, jest to islamski ludobójca, ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze listem gończym za zbrodnie przeciwko ludzkości, po drugie, plemiona arabskie już w latach 90. obwołały go głównym kalifem dżihadu.

Republika Sudanu zajmuje obecnie wysokie 11. miejsce na Światowym Indeksie Prześladowań 2014 Open Doors, czyli liście 50. krajów, gdzie w XXI wieku najbardziej prześladuje się chrześcijan.

Dr Tomasz M. Korczyński


za:www.naszdziennik.pl/wiara-przesladowania/93827,koscioly-w-sudanie-sa-albo-zamykane-albo-burzone.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.