Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Profesor Witold Janowski W 100-lecie urodzin i 40-lecie śmierci

Witold Janowski urodził się 22 stycznia 1912 r. w Warszawie. Ojciec Marian był z  zawodu prawnikiem, sędzią Sądu Najwyższego, a następnie notariuszem w Łowiczu, matka Olga z domu Szyłow.                Uczęszczał do Liceum Czackiego w Warszawie i tam  uzyskał maturę w 1930 r.   Studiował w Uniwersytecie Warszawskim i otrzymał stopień magistra filozofii w zakresie matematyki w 1935 r. W latach 1934-1939 pracował jako asystent w Wyższej Szkole Gospodarstwa Wiejskiego (WSGW) w Warszawie pod kierunkiem znakomitego, później światowej sławy statystyka Jerzego Spławy-Nejmana oraz jako nauczyciel matematyki.

Znajomość stochastyki wyniesiona ze szkoły Nejmana owocowała także później, już w okresie powojennym i była widoczna w napisanych podręcznikach, także dla szkół średnich. Talent dydaktyczny i pedagogiczny rozwinął się przez ukończenie Studium Pedagogicznego i stale uprawianą dydaktykę. Jako młody człowiek ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Łączności w Zegrzu.   Lubił góry i sierpień 1939 roku spędzał w Zakopanem. Tam dostał wiadomość od ojca o nagłym powołaniu do jednostki w związku z mobilizacją i zbliżającą się wojną.

Swój oddział odnalazł na Pomorzu i tam też po zaciętych walkach dostał się do niewoli niemieckiej i został osadzony w tak zwanym oflagu (obozie dla oficerów)  w Woldenbergu na oddziale II C (obecnie miejscowość na terenie Polski koło Krzyża). W obozie siedział m.in. razem z matematykiem Romualdem Zawadzkim (także absolwentem UW) i oficerem zawodowym Januszem Stalińskim, późniejszym rektorem Politechniki Gdańskiej, specjalistą od budowy okrętów.  W umiejętny sposób, udając uczenie języka niemieckiego, potrafił prowadzić w obozie wraz z kolegami naukę matematyki wyższej i przyjmować nawet egzaminy z tego przedmiotu.

Niektórzy skorzystali z tego po wojnie. Kolega obozowy, wspomniany R. Zawadzki był po wojnie długie lata wykładowcą  matematyki na Politechnice Łódzkiej na Wydziale Mechanicznym i Chemii Spożywczej jako tzw. zastępca profesora.  Politechnika Łódzka, po jej utworzeniu w 1945 r. przykładała dużą wagę do uzdolnień dydaktycznych wykładowców i sporo profesorów tej Uczelni miało tylko tytuł magistra, ale byli to znakomici fachowcy w swojej dziedzinie. Widać to wyraźnie w niedawno wydanej przez PŁ książce wspomnieniowej o profesorach tej Uczelni. Chciałbym tu, przy tej okazji wspomnieć świetnego wykładowcę matematyki Lucjana  Siewierskiego, byłego nauczyciela III LO w Łodzi o oraz uwielbianego przez młodzież studencką  adiunkta mgr. Władysława Terlikowskiego, byłego znakomitego nauczyciela I LO im. Kopernika w Łodzi.

Gdy Witold Janowski, na swój możliwy w obozie jenieckim sposób, starał się, by czas niewoli nie poszedł dla uwięzionych oficerów na marne, dając im swą wiedzę i talent, to brat jego w tym czasie był zaangażowany w Warszawie w konspirację, niestety aresztowany przez Niemców i rozstrzelany przez nich w masowej egzekucji w Palmirach.

Gdy w styczniu 1945 r. ofensywa radziecka zagroziła obozowi w Woldenbergu zagarnięciem, był on w kilku grupach ewakuowany na Zachód. Pierwsza część została wyzwolona przez wojska alianckie, a część, w której był Janowski z kolegami, przez sowieckie. Z resztkami swojego dobytku i notatkami, korzystając z prymitywnych środków transportu podczas surowej zimy 1945/46, powrócił Witold Janowski do Łowicza i tam został dyrektorem Gimnazjum Rolnego, a później, w listopadzie 1945 r. wizytatorem szkół z ramienia Kuratorium Łódzkiego. Warto wspomnieć, że latach 1947-50 był dyrektorem II Państwowego Gimnazjum i Liceum dla dorosłych w Łodzi przy ul. Piramowicza. Przez kilka lat ustrój szkoły średniej był  przedwojenny, tj. gimnazjum było czteroletnie z tzw. „małą maturą”, a liceum (o określonym profilu) było dwuletnie i kończyło się maturą.

Witold Janowski wcześnie rozpoczął współpracę z UŁ. W latach  czterdziestych, powojennych, prowadził wykłady z geometrii analitycznej nieortogonalnej, a od 1947 był także pracownikiem PŁ. Naukowo współpracował z wybitnym matematykiem, także wykładowcą PŁ i UŁ, Zygmuntem Charzyńskim, który już w 1948 r. uzyskał doktorat.  Janowski, po doktoracie, zastąpił w 1950 r. na Katedrze Matematyki i w Zakładzie Matematyki Ogólnej PŁ profesora Edwarda Otto, kierownika i twórcę tej placówki od 1945 r.  Sprawował tę funkcję do 1962 r., tj. do czasu, gdy ówczesne władze zabroniły dwuetatowości. Ponieważ Janowski w tym czasie był także etatowym pracownikiem UŁ, musiał zdecydować przy której placówce pozostanie.  Na Politechnice pełnił bardzo ważne funkcje, m.in. był prodziekanem (1951-53 i 1954-58) oraz dziekanem Wydziału Chemicznego w latach 1953-54.

W latach 1960-70 Janowski był kierownikiem Katedry Matematyki na Wydziale Matematyki-Fizizyki-Chemii UŁ, a po reformie  ustroju uczelni wyższych (likwidacji katedr) został pierwszym dyrektorem od 1970 r. powstałego w nowym budynku przy ul. Banacha 22  (w dużej mierze dzięki jego inicjatywie)  Instytutu Matematyki i był nim do końca swego życia. W latach 1958-65 był dziekanem Wydziału Mat.-Fiz.-Chem. UŁ i prorektorem UŁ w 1965-68.  W trudnym czasie niepokojów studenckich 1968 roku był w okresie od 10 kwietnia do 30 września 1968 r. p.o. rektora UŁ.

Cały czas swego akademickiego życia był aktywny naukowo i dydaktycznie. Był uznanym specjalistą w zakresie ekstremalnych zagadnień teorii funkcji analitycznych. W tej dziedzinie przez wiele lat prowadził seminarium naukowe, doktoranckie i w wyniku tego było promotorem wielu prac doktorskich. Kilku z jego uczniów zostało później profesorami matematyki, także w UŁ lub starszymi wykładowcami lub mianowanymi docentami.  Ten trud naukowy został doceniony przez władze Łodzi, od której w 1969 r. otrzymał Nagrodę Naukową. Był czynnym członkiem Polskiego Towarzystwa Matematycznego (PTM) i dbał, by jego współpracownicy także do tej organizacji należeli.

Profesor Janowski chorował poważnie na serce. Był nawet pod opieką kardiologa dnia 14 grudnia 1972 r., ale po powrocie od niego autem do Instytutu nagle zasłabł. Wezwane pogotowie lekarskie zabrało go do szpitala przy ul. Kniaziewicza, ale niestety w godzinach popołudniowych  zmarł na zawał serca.  Prowadził zbyt intensywne życie, a nadmiar obowiązków, skrupulatnie wypełnianych, nie sprzyjał utrzymaniu dobrego zdrowia. Ja sam, autor tego opracowania, zdawałem u niego egzamin z geometrii analitycznej w niedzielne przedpołudnie w pokoiku starego (już nie istniejącego) budynku PŁ na parterze, gdzie zaszywał się, aby w spokoju dopełnić czynności administracyjnych i dziekańskich.

Profesor Janowski miał mało spotykany duży talent organizacyjny, a przy tym umiejętność operowania z ówczesną władzą ludową. I radził sobie z tym znakomicie i realistycznie. Gdy w latach pięćdziesiątych wprowadzono nakaz szczegółowego sprawozdania z każdej także pozaaudytoryjnej  godziny i czynności dla uczelni, to zalecił wpisywanie do zeszytu sprawozdawczego nawet czynności zastanawiania się nad rozważanym problemem matematycznym, podając odpowiednią wagę czasową. „Skoro wydawane są nierozsądne zarządzenia, to trzeba je rozsądnie rozwiązywać” – mówił.

Był pewien problem z pogrzebem profesora Janowskiego. Najbliżsi współpracownicy uznali, że skoro był katolikiem, zmarła kilka miesięcy wcześniej matka profesora (po śmierci ojca mieszkał z nią w Łodzi aż do jej śmierci) została pochowana (w marcu 1972 r.) na katolickim Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi, to powinien on także  tam być pochowany. Wywołało to duże poruszenie komórki partyjnej, ale udało się ten problem profesorowi Zbigniewowi Jakubowskiemu załagodzić w ten sposób, że część pierwsza pogrzebu (dn. 16 grudnia 1972 r)  odbyła się z udziałem księdza Kucińskiego, a druga część była świecka. Obecność ks. Kucińskiego nie była przypadkowa. Pochodził on z wiejskiej rodziny spod Łowicza, która przez całą wojnę z ogromnym narażeniem życia przechowywała żydowskiego chłopca Abramka.  Profesor został pochowany w kwaterze  nr 40 D, lnia 9, grób 5,     parę kroków za znanym pomnikiem strażaków (z kolumnami) .Ma piękny grobowiec z napisem „Non omnis moriar” – nie całkiem umarłem.  Stale tam można widzieć położone przy płycie kwiaty lub znicze z napisem Uniwersytetu  i Politechniki.

Wkrótce  po pogrzebie profesora Instytut Matematyki postanowił nadać auli tego Instytutu nazwę  profesora Witolda Janowskiego i taki napis wisi nad wejściem do auli.

Minęło już 40 lat od tego smutnego wydarzenia, a o grobie pamięta jego uczeń i naukowy wychowanek prof. Zbigniew Jakubowski, który opłacił miejsce na dalsze 20 lat i wiele czyni, aby Osoba Profesora pozostała w pamięci następnego pokolenia absolwentów obu Uczelni. Również on wraz  z dr Krystyną Skalską pomyśleli o spotkaniu dawnych  jeszcze żyjących współpracowników profesora Janowskiego w dniu 18 grudnia 2012 r. w salce obecnie Wydziału Matematyki i Informatyki, aby wspomnieć Profesora, jego naukowe dokonania i zasługi dla obu Uczelni łódzkich oraz wyrazić wdzięczność za to, co on nam wszystkim dobrego uczynił.

Profesor dbał o to, by w matematyce pojawiali się młodzi ludzie. Potrafił ściągać do pracy w Uczelni utalentowane jednostki. Ale na tym sprawa się nie kończyła. Dbał o ich dalszy rozwój naukowy i otaczał staranną opieką. Sam mam mu dużo do zawdzięczenia. Przyjął mnie do pracy w Politechnice, gdy jeszcze nie byłem magistrem matematyki (tylko absolwentem przygotowującym prace magisterska pod kierunkiem prof. Zygmunta Charzyńskiego), ale pozbawionym pracy jako wykładowca logiki (po studiach filozoficznych m.in. u prof. Tadeusza Kotarbińskiego i jego małżonki prof. Janiny Kamińskiej-Kotarbińskiej) na skutek sławetnego zarządzenia ówczesnych władz kasacji w 1952 r. zajęć z logiki i psychologii w szkolnictwie polskim jako naleciałości zachodniego imperializmu. Również stanowczo stał za tym, abym mógł wyjechać na staż podoktorski do Instytutu Poincarego w Paryżu  w ramach stypendium rządu francuskiego.  W ostatnim roku przed śmiercią, był protektorem mej habilitacji.

Dnia 18 grudnia zebraliśmy się o godz. 12 w pobliskim kościele salezjanów pod wezwaniem św. Teresy, aby pomodlić się za Jego duszę na mszy świętej odprawionej w Jego intencji. To też zasługa wspomnianych już organizatorów. Należy się im za to duże podziękowanie. Wspomniane fakty świadczą najlepiej, że rzeczywiście:   NON OMNIS MORIAR.

Tadeusz Gerstenkorn

Wyrażam podziękowanie profesorowi Zbigniewowi Jakubowskiemu za wiele cennych  informacji i uzupełnień.


Copyright © 2017. All Rights Reserved.