Katyń 1940-2010
Generałowie NATO chcą pomóc śledczym
Słowa, które padły w Ramstein, dalece odbiegają od protokołu dyplomatycznego przyjętego dla tego typu spotkań. Generałowie Sojuszu zademonstrowali wczoraj najgłębszą solidarność z polskimi dowódcami, którzy zginęli na pokładzie rządowej maszyny. Na podobny gest nie zdobyło się do tej pory polskie Ministerstwo Obrony Narodowej.
Odsłonięcia tablicy poświęconej zmarłemu tragicznie w katastrofie rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem gen. pil. Andrzejowi Błasikowi, dowódcy Sił Powietrznych RP, dokonała wczoraj wdowa po generale Ewa Błasik wraz z dowódcą Sił Powietrznych USA w Europie gen. Rogerem Bradym. Padły znamienne słowa ze strony Amerykanów, którzy z najgłębszym szacunkiem wspominają gen. Błasika, wybitnego dowódcę i swojego przyjaciela. - Uroczystość ta otwiera nową erę dla Sojuszniczego Dowództwa Komponentu Powietrznego w Ramstein. Miejsce, w którym teraz się znajdujemy, pozostanie już na zawsze miejscem pamięci gen. pil. Andrzeja Błasika, jego wkładu, który wniósł w rozwój Sił Powietrznych RP, oraz wsparcia wypełnienia misji NATO - podkreślali dowódcy bazy w Ramstein.
Tablica została umieszczona przed głównym budynkiem kwatery NATO w Ramstein, nieopodal flag wszystkich państw członkowskich Sojuszu. Widnieją na niej kontury Polski, nasza flaga i napis: "Ku Pamięci Gen. Andrzeja BŁASIKA/ Dowódcy Polskich Sił Powietrznych RP, 19 kwietnia 2007 - 10 kwietnia 2010". I cytat z "Pieśni" Jana Kochanowskiego, w języku polskim i angielskim: "A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym co służą Ojczyźnie".
Data 19 kwietnia 2007 r. oznacza moment objęcia przez gen. Błasika dowództwa Sił Powietrznych, 10 kwietnia 2010 r. zaś - dzień jego tragicznej śmierci. Czteroletni dąb, który znajduje się za tablicą jako "żywy pomnik" - symbol siły i szlachetności - ma również upamiętniać generała. Dąb oraz pamiątkowa tablica - jak mówili amerykańscy dowódcy - będą odtąd przypominać wszystkim o męstwie i szlachetności dowódcy Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej.
- Amerykanie mówią, że wielkim błędem strony polskiej jest to, że śledztwo smoleńskie jest prowadzone w taki sposób, że to nie Polska, tylko Rosjanie decydują o wszystkim - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" Ewa Błasik. Jak dodała, są gotowi, aby wesprzeć stronę polską w śledztwie. - Po głównych uroczystościach miałam z dziećmi spotkanie z dowódcami biorącymi w nich udział. Powiedziałam wtedy, że jestem za tym, by śledztwo smoleńskie przejęła komisja międzynarodowa. Generał Roger Brady odpowiedział mi, że Amerykanie są gotowi w każdej chwili pomóc Polsce, wspierając to śledztwo - zaznaczyła Ewa Błasik.
Dla dowódców NATO gen. Andrzej Błasik - jak podkreślali w swoich przemówieniach podczas oficjalnej uroczystości gen. Brady i gen. Frank Gorenc, dowódca 3 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Europie - pozostanie w pamięci jako wybitny dowódca, który miał jasną wizję rozwoju Sił Powietrznych w Polsce, człowiek niezwykle światły i otwarty.
- Ceniłem bardzo determinację gen. Błasika, który był wiernym przyjacielem i prawdziwym sojusznikiem w naszych wysiłkach dla postępu sił powietrznych NATO. Kontakty, które nawiązał w NATO oraz w siłach powietrznych Stanów Zjednoczonych, wciąż wydają owoce dla Sojuszu i obu krajów - zapewnił gen. Roger Brady.
W uroczystości oprócz gen. Rogera Brady'ego, dowódcy Sojuszniczego Połączonego Dowództwa Powietrznego, wzięli udział czołowi dowódcy NATO oraz przedstawiciele z państw członkowskich Sojuszu pracujący w kwaterze w Ramstein, m.in. zastępca gen. Brady'ego, gen. broni Friedrich Ploeger i gen. Frank Gorenc, dowódca 3 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Europie.
Zaproszenie otrzymał od gen. Brady'ego obecny dowódca Sił Powietrznych RP gen. broni pil. Lech Majewski, który sam do Ramstein nie pojechał, lecz delegował tam swoje przedstawicielstwo w osobach: gen. bryg. pil. Tomasza Drewniaka, dowódcy 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, płk. Mirosława Bodnara, zastępcy dowódcy 3. Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej i byłego szefa sekretariatu Dowódcy Sił Powietrznych, a także płk. Kazimierza Dyńskiego, szefa Zarządu Operacji Powietrznych. Wraz z rodziną gen. Andrzeja Błasika - panią Ewą Błasik, wdową po generale, i jej dziećmi - Joanną i Michałem, wspólnie udali się do Niemiec.
- Jako rodzina gen. Andrzeja Błasika byliśmy bardzo wzruszeni powagą uroczystości. Córka, która na pogrzebie ojca była bardzo dzielna, nawet przemawiała, gdy zobaczyła, z jakimi honorami, przy dźwiękach hymnu polskiego, oddawano mu cześć w bazie wojskowej NATO - nie mogła opanować drżenia i płaczu. Cały czas powtarzała: "Mamusiu, a dlaczego u nas w kraju tak nie szanują mojego ojca?" - relacjonuje Ewa Błasik. - Nie ukrywam, że powiedziałam Amerykanom, jak źle w Polsce traktowany jest dziś mój mąż, jak media znęcają się nad nim, roztrząsając kwestię jego rzekomego udziału w katastrofie smoleńskiej, jak zapraszają tzw. ekspertów, którzy niewiele mają do powiedzenia. Gdyby nie "Nasz Dziennik", to wydarzenie w Ramstein z pewnością byłoby w Polsce przemilczane - dodaje.
Dobry dowódca
Wdowa po gen. Błasiku podkreśla, że reakcja na jej słowa wszystkich dowódców NATO, którzy uczestniczyli w uroczystości w bazie w Ramstein, była taka sama. Nie kryli swego zdziwienia i zniesmaczenia. - Nie mieściło im się w głowach, jak można tak postępować z zasłużonym w Polsce i na świecie dowódcą Sił Powietrznych, że poprzez jedno bezpodstawne oskarżenie marnuje się jego dorobek życia - zaznacza Ewa Błasik.
W nieformalnych rozmowach amerykańscy dowódcy podkreślali, że choć nie jest potwierdzone, iż gen. Błasik przebywał w kokpicie przed katastrofą Tu-154M, to nawet jeśli tak było, sami postąpiliby dokładnie tak samo jak on. Podkreślają, że nie groziłoby to bezpieczeństwu ani załogi, ani pasażerów. Weszliby do kabiny pilotów i wsparli ich swoją obecnością, bo tak w trudnej sytuacji postępuje dobry dowódca.
Mecenas Zbigniew Cichoń, senator PiS, uważa, że amerykańscy oficerowie, którzy faktycznie mają sporą wiedzę i doświadczenie, czy to z zakresu budowy samolotów, czy też działania urządzeń pokładowych (wiele z nich na pokładzie Tu-154M było produkcji amerykańskiej), mogliby występować w charakterze biegłych. Senator nie wyobraża sobie, by prokuratura nie chciała skorzystać z ich wiedzy. - Skoro mają tu duże doświadczenie, to jest taka możliwość. Może na podstawie analizy różnych danych technicznych, dotyczących funkcjonowania różnych urządzeń samolotu, i na podstawie analizy szczątków samolotu, które zostały zebrane, udałoby się ustalić przyczynę tej tragedii. Niewątpliwie warto skorzystać z tej wiedzy - podkreśla. Jak zauważa senator Cichoń, już samo zaangażowanie amerykańskich generałów mogłoby pozytywnie wpłynąć na sposób prowadzenia postępowania w sprawie katastrofy.
Piotr Czartoryski-Sziler
za: NDz z 9.09.2010 (kn)