Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

38 lat temu wprowadzono w Polsce stan wojenny

Dokładnie w niedzielę 13 grudnia 1981 r. o godz. 6 rano, Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował o „ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju”.

Przygotowania do nocy z 12 na 13 grudnia trwały ponad rok i były prowadzone bardzo drobiazgowo. Pieczę nad nimi sprawował m.in. naczelny dowódca wojsk Układu Warszawskiego marszałek Wiktor Kulikow. Na potrzeby stanu wojennego wydrukowano w Związku Sowieckim 100 tys. plakatów obwieszczających wprowadzenie stanu wojennego, wprowadzono komisarzy wojskowych mających przejąć kontrolę nad administracją państwową i zakładami pracy. Emerytowani funkcjonariusze SB i część byłych milicjantów została poinformowana o decyzji Jaruzelskiego niektórym wydano broń służbową.

"Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady" – tam brzmi treść notatki sporządzonej ze spotkania marszałka Kulikowa z Jaruzelskim.

Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby wyznaczone było na 15 i 16 grudnia.

za:www.tysol.pl

***

Krzysztof Wyszkowski dla Frondy: Stan wojenny - totalna zdrada i zrujnowanie Polski


Eryk Łażewski, Fronda.pl: Wojciech Jaruzelski napisał książkę „Stan Wojenny. Dlaczego…”. Książka zawiera tłumaczenie się Wojciecha Jaruzelskiego z podjęcia przez niego decyzji o wprowadzeniu Stanu Wojennego. A jak Pan wytłumaczyłby wprowadzenie Stanu Wojennego?

Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista: Wojciech Jaruzelski to zdrajca, człowiek totalnie sowiecki, najgłębiej zsowietyzowany. Wykonał to polecenie, którego nie chciał wykonać - na przykład - jego poprzednik na stanowisku I Sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) Stanisław Kania, który przez rok czasu opierał się użyciu siły wobec Solidarności. Dlatego Kania w październiku 1980 roku został odsunięty i Jaruzelski został nie tylko premierem, ale i Pierwszym Sekretarzem: Wielkorządcą, Gubernatorem w imieniu właśnie Sowietów. I zrobił to, czego mocodawcy sowieccy od niego żądali. To jest przykład totalnej zdrady.

Wojciech Jaruzelski twierdzi, że gdyby nie on, to Sowieci wkroczyliby do Polski. Wiemy, że to nieprawda…

Tak! Wiemy z bardzo wielu źródeł. Ale nawet wtedy przecież, wiedzieliśmy, że w ’79 roku Sowieci musieli wycofać się z Afganistanu. I teraz atak na PRL (śmiech) to byłoby coś już kompletnie niemożliwego. Przecież Breżniew dogorywał, system sowiecki łamał się. Wiadomo było, że Ameryka nie będzie ulegać – tak, jak poprzednio – tym właśnie krokom ze strony Związku Sowieckiego. I była to sytuacja najlepsza z możliwych do tego, żeby się właśnie opierać rozkazom z Moskwy. Węgrzy się opierali. Wszyscy się opierali! Nigdzie nie było tak źle, jak w Polsce. To Jaruzelski i inni ludzie najgłębiej zsowietyzowani, wykonujący te polecenia sowieckie, zablokowali w Polsce rozwój na przynajmniej osiem lat. A przecież pamiętając o kosztach, trzeba polskie straty cywilizacyjne w stosunku do Wolnego Świata, a szczególnie do Europy Zachodniej, liczyć na ponad dekadę. To jest w życiu nowoczesnego, współczesnego państwa i społeczeństwa, strata zupełnie historyczna. Należy powiedzieć, że nastąpiło wówczas długie „zamrożenie” Polski, a pamiętajmy, że ’89 rok nie był odmrożeniem. On był tylko jakąś przerwą w zamrożeniu. Ale to rujnowanie Polski, które nastąpiło po 1989 roku po to, żeby nomenklatura mogła rozkraść majątek narodowy, to były jakby dalsze konsekwencje Stanu Wojennego – tej zbrodni. To jest coś, co można porównać chyba tylko z najazdem szwedzkim w XVII wieku, z rozbiorami, czy z Drugą Wojną Światową, z czymś zupełnie skrajnym.

Wojciech Jaruzelski w przywołanej wyżej książce sugerował to, że 12 grudnia – na dzień przed wprowadzeniem Stanu Wojennego – miał myśli samobójcze, że dotykał „chłodnej rękojeści pistoletu”. Czy Pan mu wierzy?

Nie wierzę (śmiech)! Myślę, że rzeczywiście jest w nim coś babskiego, histerycznego. Ale nawet ta histeria jest udawana. To kompletny Sowiet, który w dodatku udaje starą babę. I też mu to nie wychodzi.

za:www.fronda.pl

***

Zdegradować autorów stanu wojennego!

Dziś obchodzimy tragiczną rocznicę stanu wojennego. 38 lat temu na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, na której czele stanął Wojciech Jaruzelski, na terenie Polski wprowadzony został stan wojenny. Tak jak wielokrotnie w powojennej historii Polski, tak i wtedy polscy komuniści służący wiernie Związkowi Sowieckiemu zbrojnie wystąpili przeciwko własnemu narodowi.

Tym razem ich celem było zatrzymanie procesów demokratycznych rozpoczętych w sierpniu 1980 r. i pozbawienie Polaków marzeń o wolnej Polsce. Przez 586 dni trwania stanu wojennego życie straciło ponad 100 osób, tysiące zmarły, bo np. nie można było wezwać pomocy z powodu wyłączonych telefonów. Nikt nie policzył, ile tragedii rodzinnych spowodowało internowanie ponad 10 tys. opozycjonistów, ilu Polakom zabrano lata młodości, ilu zniweczono marzenia. Nikt nie jest w stanie policzyć, ile straciła Polska, która przez długie lata egzystowała w marazmie gospodarczym. To niepojęte: za zbrojny napad na Polaków nikt nie został rozliczony, nie poniósł nawet symbolicznej kary. Żaden z komunistycznych generałów nie został zdegradowany. Historia nam tego nie wybaczy. Przyszłe pokolenia Polaków nam nie wybaczą!

za:niezalezna.pl
***

Prezydent A. Duda: Obchodzimy dzisiaj pamięć tamtego dramatycznego wydarzenia, które położyło się cieniem na całych latach 80.

Obchodzimy dzisiaj pamięć tamtego dramatycznego wydarzenia, które położyło się cieniem na całych latach 80., które cofnęło nas na pewno w państwowym rozwoju, bo gdyby „Solidarność” mogła wtedy zwyciężyć, gdyby dalej mogła prowadzić proces zmian Rzeczypospolitej, to wiele trudnych dla nas momentów dziejowych pewnie by się nie zdarzyło. To zostało brutalnie przerwane – powiedział prezydent Andrzej Duda.

13 dzień grudnia 1981 r. – jak przypomniał – (…) to rocznica wywołania wojny jaruzelsko-polskiej, wypowiedzenia wojny przez Wojciecha Jaruzelskiego i komunistyczny reżim całej reszcie polskiego społeczeństwa.

Prezydent Andrzej Duda wręczył w piątek odznaczenia państwowe. W przemówieniu przypomniał, że przed 1981 r. społeczeństwo zgłaszało wobec komunistycznej władzy postulaty socjalne, ale też wolnościowe.

    – Tej wolności zwykłej dnia codziennego, żądano prawdy, uczciwości w życiu publicznych, tego wszystkiego, czego przecież do dzisiaj ludzie tak bardzo pragną o czym mówi się, że albo państwo jest uczciwe, albo bez tego nie jest uczciwe. Obchodzimy dzisiaj pamięć tamtego dramatycznego wydarzenia, które położyło się cieniem na całych latach 80., które cofnęło nas na pewno w państwowym rozwoju, bo gdyby „Solidarność” mogła wtedy zwyciężyć, gdyby dalej mogła prowadzić proces zmian Rzeczypospolitej, to wiele trudnych dla nas momentów dziejowych pewnie by się nie zdarzyło. To zostało brutalnie przerwane – powiedział prezydent Andrzej Duda.

Prezydent Andrzej Duda spotkał się też dzisiaj z Krystyną Barchańską, matką niespełna 17-letniego Emila Barchańskiego, zamordowanego w 1982 r., który był najmłodszą ofiarą stanu wojennego

Dziś mija 38 lat od wprowadzenia stanu wojennego. Od rana 13 grudnia 1981 r. nadawano wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który poinformował o ukonstytuowaniu się WRON i wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju. Dziś w całym kraju odbywają się uroczystości upamiętniające ofiary tamtych wydarzeń

za:www.radiomaryja.pl
***

Były działacz opozycji: Proces rozliczenia komunizmu dopiero przed nami

Jadąc z akademika na wykłady codziennie mijałem mur kopalni Wujek. Nie znałem osobiście tych, którzy zginęli. Ale miałem świadomość, że musieliśmy się mijać, jeździć tym samym autobusem, być może zamieniliśmy gdzieś przypadkowo dwa słowa. Czułem się tak, jakby odszedł ktoś bliski – mówi portalowi DoRzeczy.pl Przemysław Miśkiewicz, w latach 80. Działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów, stowarzyszenie Pokolenie.

 Mija 38. lat od wprowadzenia stanu wojennego. Jak wspomina Pan tamten dzień?

Przemysław Miśkiewicz: Powiem przewrotnie, że sam dzień, w którym wprowadzono stan wojenny wspominam bardzo dobrze. Byliśmy po strajku studenckim, do akademika wpadła koleżanka z okrzykiem, że Jaruzelski wypowiedział wojnę Polakom. I my się… ucieszyliśmy. Bo uznaliśmy, jako bardzo młodzi ludzie, że wreszcie będzie wojna z komuchami, będziemy jak Armia Krajowa, ale w odróżnieniu do AK my tę wojnę wygramy. Świadomość tego, co się dzieje, ta groza, dotarła do nas dopiero potem.

Znaczenie miała też chyba masakra w kopalni Wujek, gdzie zginęło 9 górników?

Nie tylko ta tragedia, ale oczywiście dla mnie to, co stało się w kopalni miało niezwykłe znaczenie. Jadąc z akademika na wykłady codziennie mijałem mur kopalni. Nie znałem osobiście tych, którzy zginęli. Ale miałem świadomość, że musieliśmy się mijać, jeździć tym samym autobusem, być może zamieniliśmy gdzieś przypadkowo dwa słowa. Czułem się tak, jakby odszedł ktoś bliski.

13 grudnia 2019 roku – po 38. latach zapadł wyrok w sprawie zomowca strzelającego w kopalni Wujek. Roman S. dostał 3,5 roku więzienia. Czy nie jest skandalem, że tyle lat w wolnej Polsce czeka się na rozliczenie tego typu spraw?

Akurat ta konkretna sprawa jest nieco inna. Ten zomowiec przez wiele lat się ukrywał, w pewnym momencie poczuł się zbyt pewny siebie, wpadł w Chorwacji, gdzie nakryły go polskie służby. Natomiast oczywiście jest kwestia braku rozliczenia zbrodni komunistycznych. Dziś znowu mamy problem Wujka. Można powiedzieć – był proces, zapadł wyrok. Ileś osób zostało skazanych. Odsiedziało wyroki. Ale to wciąż są wykonawcy. Nie było wyroku, po którym odsiedziałby karę więzienia któryś z mocodawców owych zbrodni.

Dlaczego tak się stało?

Jestem absolutnie przekonany, że podstawowy problem wynika z tego, że po 1989 roku nie dokonano dekomunizacji. Proces rozliczenia komunizmu ciągle nas czeka. Oczywiście nie będzie się już rozliczać poszczególnych ludzi, będzie pewien osąd historii. Zajmujemy się tajnymi współpracownikami, i bardzo dobrze. W mniejszym stopniu esbekami – też bardzo dobrze, że ich emerytury obniżono i zrównano do średniej krajowej. Ale fakt, że nie zajęto się do dziś pierwszymi sekretarzami, armią aparatczyków, jest znamienny.

Dziś do Sejmu wróciła postkomunistyczna lewica. Są te trzy nurty – lewica światopoglądowa, lewica postkomunistyczna i socjalna. Czy nie ma Pan jednak poczucia porażki, że właśnie lewica postkomunistyczna jest dziś nurtem wiodącym?

Te nurty lewicy doskonale się uzupełniają. Choć oczywiście komuniści prześladowali na przykład środowiska homoseksualne, robili akcję hiacynt, zaś w ZSRR homoseksualizm w ogóle był zakazany. I z jednej strony mamy dziś na lewicy formację odwołującą się do PRL, z drugiej formację chcącą rewolucji światopoglądowej. I jak ktoś chce związków partnerskich, LGBT, a nie ma peerelowskiego sentymentu – zagłosuje na lewicę. I ktoś, kto ma peerelowski sentyment, ale nie popiera postulatów światopoglądowych, też na lewicę zagłosuje. Jednak osobiście jestem zdania, że zdecydowanie groźniejsza jest ta lewica światopoglądowa, niż postpeerelowska.

Dlaczego?

Lewica postkomunistyczna to dawni aparatczycy. W zdecydowanej większości doskonale ustawili się w III RP, zrobili biznesy. Są ostatnimi, którzy chcieliby powrotu do PRL. Grać będą oczywiście na pewnych sentymentach, bo żyje elektorat, który chce takie hasła popierać. Ale ideologii w czyn wprowadzać nie będzie. Natomiast ci młodzi komuniści, którzy naczytali się Żiżka, a wcześniej Gramsciego, faktycznie wierzą w rewolucję i wywalenie do góry nogami naszych norm społecznych. I to faktycznie bardzo groźne.

za:dorzeczy.pl


***

Przewodniczący Episkopatu w 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego: Módlmy się o trwały pokój w naszej Ojczyźnie

Lata restrykcji i niszczenia tego, co najbardziej polskie, doprowadziły do tragicznego dnia jakim był 13 grudnia 1981 roku – podkreślił ks. abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.

W piątek 13 grudnia przypada 38. rocznica stanu wojennego. Tego dnia w Kościele w Polsce obchodzimy dzień modlitw za ofiary tego czasu. Znakiem pamięci o tych tragicznych wydarzeniach będzie zapalenie świecy w oknie o godz. 19.30 i modlitwa za ofiary stanu wojennego.

13 grudnia Przewodniczący Episkopatu przypomina, że wolność dla Polaków zawsze była wartością fundamentalną. Zaznaczył: „Nasi rodacy bronili jej za cenę życia, znosząc cierpienie, rozdzielenie z rodziną i Ojczyzną”. Ks. abp Stanisław Gądecki przypomniał też o roli jaką na drodze ku wolności odegrał papież Polak. Podkreślił: „Święty Jan Paweł II modlił się wtedy i prosił, aby nie doszło do bratobójczej walki i rozlewu krwi. Przypominał, nam, abyśmy zachowali ufność Matce Bożej – naszej Opiekunce i Wspomożycielce. Mówił: +Nie może być przelana polska krew, bo zbyt wiele jej wylano, zwłaszcza w czasie ostatniej wojny+”.

Ks. abp Stanisław Gądecki poprosił też o modlitwę za wszystkie ofiary stanu wojennego. Zaznaczył: „Pamiętając o  słowach św. Jana Pawła II, o ofiarach pacyfikacji kopalni „Wujek”, o wielu anonimowych ofiarach stanu wojennego i kapłanach, którzy tak jak błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, uczyli jak zło dobrem zwyciężać, módlmy się o trwały pokój w naszej Ojczyźnie”.

Przewodniczący Episkopatu powiedział również: „U progu beatyfikacji Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego i 100. rocznicy urodzin św. Jana Pawła II pamiętajmy o ich wezwaniu, że powinniśmy uczynić wszystko, aby w pokoju budować przyszłość i dobrobyt Polski”.

Na koniec ks. abp Stanisław Gądecki zachęcił do tego, by dziś wieczorem w naszych oknach postawić zapalone świece. Powiedział: „Na znak naszej solidarności i pamięci o tragicznych wydarzeniach z 13 grudnia 1981 roku – wzorem św. Jana Pawła II – zapalmy w naszych oknach świecę, która upamiętni bolesne wydarzenia sprzed 38 lat”.

za:www.radiomaryja.pl
***

Bez przedawnienia

– Stan wojenny nie został oceniony pod kątem prawno-karnym, to jest potworny grzech zaniedbania. Choć pokrzywdzeni złożyli szereg relacji, nikt się tym nie zajął – mówi „Naszemu Dziennikowi” prokurator Marek Rabiega, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie. Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadzi szereg postępowań dotyczących przestępstw związanych z bezprawnym wprowadzeniem stanu wojennego. Jedno ze śledztw toczy się w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie. – W marcu 2019 r. skierowaliśmy do właściwych sądów dyscyplinarnych 12 wniosków o odebranie immunitetów siedmiu byłym wojskowym sędziom i prokuratorom. To pierwszy krok do pociągnięcia tych osób do odpowiedzialności karnej – wskazuje prokurator Rabiega. Szczegóły postępowania przedstawia w dzisiejszym dodatku historycznym IPN w „Naszym Dzienniku”. Wnioski dotyczą trzech byłych sędziów Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego i czterech byłych prokuratorów Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Koszalinie.

Dyspozycyjni wobec władz funkcjonariusze w togach wydawali drakońskie wyroki na osoby, których jedyną winą była krytyka wprowadzenia stanu wojennego przez juntę Wojciecha Jaruzelskiego. Dwóch uczniów drugiej klasy liceum ogólnokształcącego w Słupsku malowało na murach hasła ,,WRON-a Orła nie pokona„, ,,Precz z WRON” i symbole Polski Walczącej. Prokurator Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Koszalinie zdecydował o ich aresztowaniu. Przed sądem wniósł o wymierzenie kary trzech lat pozbawienia wolności.

Ksiądz, który podczas Mszy Świętej w kazaniu powiedział: „Nie mamy zaufania do tych, którzy mieli bronić narodu, a mundury swoje splamili braterską krwią”, został skazany na trzy lata i sześć miesięcy więzienia. „Zbrodnią” robotnika z Mścic było nazwanie w czasie jazdy pociągiem komunistów „czerwonymi”. Został skazany na trzy lata. Śledztwo w sprawie ferujących represyjne wyroki wojskowych sędziów i prokuratorów zostało wszczęte w 2016 roku na wniosek Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym – Oddział w Koszalinie. Prokuratorzy IPN poddali analizie ponad 20 postępowań karnych prowadzonych w latach 1981-1982.

– Aktualnie nasze wnioski są rozpoznawane przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Żadna z uchwał, które w tej sprawie zapadły, nie jest jeszcze prawomocna, toczy się nadal postępowanie w przedmiocie uzyskania zezwolenia na możliwość pociągnięcia sędziów i prokuratorów do odpowiedzialności karnej – informuje prokurator Marek Rabiega. – Przyjęliśmy, że działanie pojedynczych sędziów było realizowane w ramach zaplanowanego wcześniej na bardzo szeroką skalę zamachu na prawa człowieka i obywatela, jakim było wprowadzenie stanu wojennego – podkreśla naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie.

za:naszdziennik.pl

***

Bezpieka żąda przywilejów

Lewica walczy o przywileje dla funkcjonariuszy UB i SB.

 16 grudnia posłowie Lewicy złożą w Sejmie projekt ustawy, która przywróciłaby przywileje funkcjonariuszom komunistycznych służb. Data nie została wybrana przypadkowo. Dokładni trzy lata temu Sejm obniżył wysokie świadczenia funkcjonariuszy UB i SB. Przedstawiciele aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą pobierać świadczeń wyższych niż średnia emerytura lub renta w systemie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. A więc emerytura nie może być większa niż ok. 2100 zł brutto, a renta 1640 zł brutto. Z kolei osoby pobierające rentę rodzinną nie mogą liczyć na więcej niż 1850 zł brutto. Cofnięcie tzw. ustawy dezubekizacyjnej było jednym ze sztandarowych postulatów Lewicy w jesiennej kampanii wyborczej. Na początku października politycy tej formacji podpisali tzw. Pakt dla mundurowych. W jego myśl parlamentarzyści Lewicy zobligowali się m.in. do podjęcia działań zmierzających do cofnięcia zapisów ustawy, wraz z przywróceniem im pełnych świadczeń, a także pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które odpowiadają za jej przyjęcie. Według nich, ustawa ma charakter represyjny. Walka z nią ma być jednym z głównych celów polityków tej formacji w obecnej kadencji parlamentu. Jak podkreśla dr Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, obniżenie świadczeń rentowych i emerytalnych jest w pełni zrozumiałym posunięciem państwa polskiego. – Za walkę z ludźmi domagającymi się niepodległości Polski ich oprawcom nie należą się wysokie emerytury. Co więcej, należy im także odebrać ordery i odznaczenia. Hańbą było to, że za pracę dla sowieckich okupantów państwo polskie po 1989 roku tak długo wypłacało im wysokie świadczenia – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Bukowski.

Elementarna sprawiedliwość

Także prof. Wojciech Polak, przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, uważa, że ustawa ta jest elementem przywracania sprawiedliwości. – Nie możemy się zgodzić na to, aby osoby, które służyły komunistycznemu reżimowi, uzyskiwały większe świadczenia niż ich ofiary – przekonuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Polak. Jak dodaje, walka z tzw. ustawą dezubekizacyjną staje się środkiem, za pomocą którego Lewica chce zbijać kapitał polityczny. – Po to formacje polityczne funkcjonują w państwie, aby poszerzać swój elektorat. Jednak stawanie w obronie osób, które tworzyły aparat represji PRL, nie jest do tego najlepszym sposobem. Nie sądzę, aby nawet z punktu widzenia ich interesów to mogło przynieść jakiś efekt – akcentuje przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Ustawa ta funkcjonuje od 1 października 2017 r., a wiele osób, które dotknęła, walczy o przywrócenie wcześniejszych uposażeń. Podstawą do tego jest art. 8a ustawy dezubekizacyjnej. Zakłada on, że w niektórych przypadkach minister spraw wewnętrznych może odstąpić od obniżenia świadczenia. Kto może skorzystać z tego rozwiązania? Osoba, która pracowała w resortach siłowych PRL stosunkowo krótko, taka, która wyróżniła się służbą dla już wolnej Polski lub ta, która wspierała opozycję w okresie PRL. Do MSWiA wpłynęło już 4669 wniosków o przywrócenie wcześniejszego poziomu świadczenia. – Z pewnością te przepisy powinny być jasne i jednoznaczne, także w kwestii wyjątków od ustawy. Jeżeli ktoś potrafi udowodnić, że pracując w organach bezpieczeństwa PRL, efektywnie pomagał opozycji niepodległościowej bądź demokratycznej, należy mu wypłacać emeryturę w pełnej wysokości – akcentuje dr Jerzy Bukowski.

Pozwy do sądu

Wiele z osób objętych ustawą decyduje się na oddanie sprawy do sądu. Jak informował wcześniej „Nasz Dziennik”, pod koniec września 2019 r. do sądów w tej sprawie wpłynęło ok. 26 tys. pozwów. Mimo że Trybunał Konstytucyjny nie zajął jeszcze stanowiska, niektórzy sędziowie decydują się na wydawanie wyroków. – Opowiadanie się sądów po stronie byłych funkcjonariuszy MSW okresu PRL to sprawa, która nie zaskakuje, ale bardzo zasmuca. Polska jest państwem prawa i ono u nas obowiązuje bez względu na to, czy to się komuś podoba, czy nie. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny nie podważył jeszcze konstytucyjności tych przepisów, to sąd musi to rozwiązanie zaakceptować. Dlaczego? Bo nikt w Polsce nie jest ponad prawem, także sędzia – mówi „Naszemu Dziennikowi” mec. Bartosz Kownacki, były wiceminister obrony narodowej. Jak dodaje, obniżenie świadczeń osób zaangażowanych w służbę w aparacie bezpieczeństwa PRL uważa za całkowicie sprawiedliwe posunięcie. Rozwiązania dające państwu polskiemu możliwość obniżenia emerytur i rent są atakowane przez środowiska gloryfikujące czasy komunizmu. Podkreślą oni rzekomo represyjny charakter ustawy dezubekizacyjnej, bo dotknęła również lekarzy, farmaceutów czy też biologów pracujących w jednostkach podległych MSW. – Jeżeli ktoś zdecydował się pracować w instytucji zniewalającej jego rodaków i utrzymującej Polskę w pełnej zależności od Związku Sowieckiego, to musi ponosić konsekwencje swojej decyzji sprzed lat, nawet jeżeli wówczas nie miał świadomości, komu tak naprawdę służy. To tak jakby zwalniać z odpowiedzialności członków kryminalnego gangu, ponieważ nie wiedzieli, że robi on coś złego – zauważa dr Jerzy Bukowski.

za:naszdziennik.pl

***

Prof. Romuald Szeremietiew: ,,Oni'' z Polski nie wyszli

W dniu 13 grudnia 1981 r. nikt mnie nie „internował” chociaż byłem umieszczony w „rankingu” resortu gen. Kiszczaka wśród najgroźniejszych dla PRL (sądzono mnie i skazano za obalanie ustroju PRL). Podwładni Kiszczaka nie musieli mnie łapać bowiem zostałem przez nich aresztowany jeszcze w styczniu 1981 r. i następnie przez kolejne miesiące mogłem obserwować „karnawał Solidarności” zza krat celi aresztu śledczego na warszawskim Mokotowie.

12 grudnia około północy w Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Państwa, na którym podjęto uchwałę o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju. 13 grudnia (noc z soboty na niedzielę) o godzinie 0:00 rozpoczęto ogólnokrajową akcję aresztowań osób uznawanych przez komunistów za przeciwników. W dniu wprowadzenia stanu wojennego w działaniach na terytorium PRL wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy „ludowego” Wojska Polskiego, 30 tys. esbeków i milicjantów oraz 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe. Jedną czwartą tych sił skoncentrowano w Warszawie i okolicach stolicy.

Ogłoszony przez gen. Jaruzelskiego „stan wojenny” był próbą ratowania komunistycznego reżimu przed upadkiem i spowodował wiele skutków negatywnych. Nie tylko śmierć górników KWK „Wujek”, tysiące aresztowanych, setki tysięcy emigrantów, ale też zgaszenie nadziei na lepszą przyszłość w oczach milionów Polaków.

Splamiony został mundur polskiego żołnierza haniebną akcją represyjna przeprowadzoną w interesie komunistycznej kliki. Największą stratą było zmarnowanie społecznego potencjału narodu ujawnionego przez ruch Solidarność. To było gorsze od zbrodni, którą stan wojenny był.

Kiedy reżim PRL zaczął widocznie sypać się opozycyjne „konstruktywne” środowisko o tym wszystkim zapomniało. Polacy mieli wybierać przyszłość nie oglądając się za siebie. „Oglądali się” za to ci, którzy zorganizowali i przeprowadzili stan wojenny - zaczęli tłumaczyć, że stan wojenny był koniecznością, „mniejszym złem”. Polacy dowiadywali się, że groziła Polsce napaść sowiecka. Przekonywano, że gdyby towarzysze z PZPR nie wprowadzili stanu wojennego, to na Polskę najechaliby ich „przyjaciele” z Rosji, Czechosłowacji i wschodnich Niemiec, a kraj spłynąłby krwią. Dzięki stanowi wojennemu Polska uniknęła katastrofy - przekonywano. Tę bajeczkę powtarzano tak wiele razy, że do dziś jeszcze w badaniach opinii publicznej 41 proc. badanych uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszną decyzją.

Wspomniałem, że ogłoszenie stanu wojennego nie zmieniło mego położenia, bowiem od wielu dni po prostu siedziałem w celi na Mokotowie. Nie wiedziałem wtedy, że o północy, z 12 na 13 grudnia, esbecy zakuli w kajdany moja żonę i zawieźli ją do więzienia w Ostrowie Wielkopolskim.

Żona opowiadała mi później, że kiedy ją esbecy wyprowadzali z naszego mieszkania zapytała: z której strony do nas weszli? Była bowiem przekonana, że Sowieci interweniowali zbrojnie w Polsce. Okazało się, że nie było żadnej takiej interwencji.

Cóż, „towarzysze” wprowadzający stan wojenny nie musieli do Polski wchodzić - oni już tu byli. Przyszli do Polski w 1945 r. A gdy słyszę jak sąd w III RP odrzuca możność upamiętnienia ulicy nazwiskiem Zofii Kossak-Szczuckiej, wielkiej polskiej patriotki, a przywraca tam miano Hanki Szapiro „Sawickiej”, komunistki, która aprobowała likwidację państwa polskiego i chciała zbudowania polskiej republiki sowieckiej, to odnoszę wrażenie, że "ci" co przyszli do nas z Sowietami do dziś z Polski nie wyszli.  

za:www.fronda.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.