Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Obwoźni hejterzy barbarii

Grupa kilku osób organizuje protesty „w obronie demokracji”. Są one wulgarne, prymitywne i agresywne, ale to nie przeszkadza, by były nagłaśniane przez media sprzyjające totalnej opozycji. W każdym innym kraju obwoźni hejterzy byliby co najwyżej traktowani jako swoisty, mało przyjemny folklor.

I w przeciwieństwie do części mediów nadających w Polsce – żaden zagraniczny dziennikarz nie zawracałby sobie głowy niestabilnymi psychicznie osobami.

Dlaczego dziennikarze sympatyzujący z totalną opozycją podjęli decyzję wspierania wulgarnych protestów? Odpowiedź jest oczywista – łączy ich wspólna nienawiść do PiS. I chociaż pikiety hejterów wyglądają groteskowo, zawsze znajdzie się na nie miejsce na łamach lub na antenie. Zresztą tak jest ze wszystkimi protestami, które są wymierzone w obecny rząd.

Przykład? Ostatni „protest” przeciwko przekopowi Mierzei Wiślanej, na którym było sześć osób. Nie przeszkadzało to jednak telewizji TVN24, by przez cały poranek nagłaśniać ten temat, oczywiście z krzyczącym żółtym paskiem.

Jednostronna wojna plemienna

Wielokrotnie o tym pisałam, że wszystko zaczęło się od przegranej Donalda Tuska w wyborach prezydenckich w 2005 r. To wtedy posłuchał on swoich doradców, głównie Natalii de Barbaro, i zaczął grać na podział. Słynny „błękity marsz” Platformy Obywatelskiej w 2006 r. był jedynie przygrywką do tego, co dzieje się dziś. Wtedy krzyczano „Dość Kaczorów, chcemy wyborów” i „Przeproście i spadajcie”, dziś słyszymy „Duda, ty ch…” i „Będziesz siedział”. Wtedy Donald Tusk posługiwał się innymi do wzniecania awantur.
Jak w praktyce wyglądały rządy Platformy, doskonale pamiętamy. „Rządy miłości” polegały m.in. na wsadzaniu do aresztów kibiców, którzy krzyczeli „Donald, matole, twój rząd obalą kibole”, preparowaniu prokuratorskich śledztw przeciwko „wrogom” ówczesnej władzy i skręcaniu spraw, w których byli zamieszani ludzie związani z PO.

Po przegranych przez PO wyborach pogarda, która królowała w rozmowach polityków Platformy, przeniosła się na ulice. Kwintesencją współczesnej barbarii był najpierw KOD, a później Obywatele RP – hołubieni przez niechętne prawicy media. Pierwszy lider KOD Mateusz Kijowski biegał po telewizjach i mediach Agory, prawiąc duby smalone na temat rzekomo łamanej demokracji. Nawet fakt, że nie płaci alimentów na dwoje dzieci, nie powstrzymał mediów barbarii przed lansowaniem Kijowskiego. Każda wyjąca i ociekająca wulgaryzmem demonstracja była dobra, by pokazać „Polsce i światu”, jak źle się dzieje w naszym kraju.
Towarzystwo Dziennikarskie (jak nazwa wskazuje, złożone z „towarzyszy” jednego medialnego, anty-PiS-owskiego frontu) wystosowało list otwarty do zagranicznych organizacji dziennikarskich, informując o „nowej fazie szykan” wobec mediów, które są krytyczne w stosunku do polskiego rządu. Inicjatorami napisania listu byli Seweryn Blumsztajn, wieloletni pracownik „Gazety Wyborczej”, oraz Krzysztof Bobiński, mąż Leny Kolarskiej-Bobińskiej, byłej europosłanki PO, obecnie wiceprzewodniczący samozwańczej Rady Etyki Mediów.

Krzysztof Bobiński zasłynął atakiem na Michała Rachonia, dziennikarza TVP, podczas demonstracji przeciwko miesięcznicom smoleńskim. Tak jak w czasach rządów PO pijana tłuszcza urządzała awantury pod krzyżem smoleńskim, tak w 2017 r. agresywni przeciwnicy obecnej władzy kpili z modlitwy za zmarłych.

Nikczemny PR przeciw TVP

Kreator współczesnej barbarii, czyli Donald Tusk, już dawno porzucił maskę i kreację męża stanu, co widać szczególnie po jego wpisach w mediach społecznościowych. „Wyprowadzają Polskę z Unii, niszczą sądy, by bezkarnie kraść, szczują jednych Polaków przeciw drugim. Głosujesz na nich? Masz prawo. Ale nie masz prawa dłużej udawać, że tego nie widzisz. Bo widzisz” – czytamy w jego poście z 20 stycznia br.
A w ubiegłym tygodniu, gdy głosowano w Sejmie budżet dla mediów publicznych, „król Europy” napisał na Twitterze: „To bardzo subtelna różnica: opozycja chce przeznaczyć dwa miliardy na onkologię, a PiS – na nowotwór”. To był sygnał dla współczesnych barbarzyńców, że absolutnie wszystko można – nawet wykorzystać chorych ludzi do walk politycznych.

Obecny rząd zrobił to, czego nie zrobił żaden inny: wprowadził Narodową Strategię Onkologiczną, program wieloletni (2020–2030) wprowadzający kompleksowe zmiany w polskiej onkologii. Program został szczegółowo przedstawiony przez ministra Łukasza Szumowskiego, w obecności prezydenta Andrzeja Dudy. Mimo to marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki stwierdził, że nie chce, by 2 mld zł trafiły do TVP, i uważa, że powinny być one przeznaczone na onkologię.

Po Tusku i Grodzkim ruszyła machina nikczemnej propagandy: „Nie będzie pieniędzy na leczenie raka, umierając, będziesz oglądał TVP”; „Właśnie pisowska większość przekazała 2 mld zł na utrzymanie reżimowej, partyjnej TVPis. Tym samym odmówiła tych środków upadającym szpitalom czy niepełnosprawnym” – tego typu wpisy można znaleźć w mediach społecznościowych związanych z opozycją.
Warto przypomnieć, że ten haniebny PR był już użyty w przeszłości – w kampanii prezydenckiej w 2005 r. Cztery dni przed głosowaniem w wyborach, 5 października 2005 r., Hanna Gronkiewicz-Waltz urządziła konferencję w jednym z warszawskich hospicjów, na której powiedziała, że niedopuszczalne jest zmniejszanie środków przeznaczanych na stołeczne hospicja. „Nie na tym polega Warszawa solidarna i nie tak powinna wyglądać Polska solidarna” – mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz. Bardzo szybko okazało się, że cała sprawa jest zabiegiem PR. Ówczesny zastępca prof. Lecha Kaczyńskiego, wiceprezydent Warszawy Andrzej Urbański, podkreślił na konferencji prasowej, że Warszawa jest jedynym miastem w Polsce, które dopłaca do opieki paliatywnej. – Taki spektakl kłamstwa, bezczelności i politycznej ohydy widziałem ostatni raz chyba w ’68 r. albo w stanie wojennym – mówił zdenerwowany Urbański.
Czas pokazał, że politycy PO oraz ich nie zmierzają zrezygnować z ohydy politycznej, lecz wykorzystują ją ze zdwojoną siłą.

Wszechobecne chamstwo opozycji

„Przypomnę, bo warto. Patrzę na wykrzywione nienawiścią gęby wyjące »ty ch…« podczas przemówienia Dudy. Myślę, jak cyniczną świnią trzeba być, by takich ludzi wozić po kraju, żeby udawali »miejscowych«. Patrzę, jak Kidawa-Błońska im gratuluje. Większego hejtu i bydła niż PO w III RP nie było. To jedziemy dalej. Życzenie innym śmierci. Kpiny z tragicznej śmierci. Grożenie dzieciom i rodzinie (Wielguckiego albo politykom PO, którzy przeszli do PiS). Ataki na kobiety, także fizyczne (Niesiołowski etc.). Wożenie po Polsce, żeby wyzywać od ch… Gdyby ktoś szukał chamstwa…” – napisał na Twitterze 14 lutego br. publicysta Dawid Wildstein.

Odniósł się do ataku na Andrzeja Dudę, który w Pucku i Wejherowie uczestniczył w uroczystościach 100-lecia zaślubin Polski z morzem. Była tam też obwoźna trupa hejterów z Warszawy, która codziennie w porze „Wiadomości” wyje przed siedzibą TVP Info. Gdy odbywały się uroczystości na Wybrzeżu, nie było czołowych hejterów pod Telewizją Polską – zabrali nawet ze sobą megafon, by przez niego rzucać przekleństwa w stronę prezydenta.

Publicysta Łukasz Warzecha na Onet.pl stwierdził: „Gwizdy w Pucku, gwizdy na Powązkach. Polski kalizm w rozkwicie. […] Sytuacje z Powązek i Pucka są porównywalne. Próby przekonywania, że jest inaczej, to próby usprawiedliwiania swojego kalizmu”.

Dla mnie takie porównanie jest niedopuszczalne. Nie można zrównywać barbarzyńców z KOD (czy też z innych egzotycznych organizacji) z powstańcami, którzy nie życzyli sobie obecności polityków depczących godność innych ludzi.


Dorota Kania

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.