Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr-Wiara ocala

Czytałem kilka dni temu w jednym z portali internetowych krótki tekst. Dotyczył wypowiedzi ojca pewnej „celebrytki”. Nawet gdyby od tego zależało moje zbawienie, niestety nie wiem, kim jest ta pani Weronika R. Natomiast znam postać jej ojca, nie jako ojca celebrytki, ale jako polityka, ekonomistę, byłego ministra. Otóż ten pan poczuł się zirytowany wypowiedziami ks. abpa Marka Jędraszewskiego

, które skomentował: "Smutek ogarnia, gdy biskupi, zamiast wskazywać nam drogę moralności i ewangelii, plotą bzdury o wyimaginowanych zarazach. Nie chodzi przecież o propagandę LGBT, ale o elementarną tolerancję i szacunek dla drugiego człowieka. To nauczanie Chrystusa. Nie nienawiść, lecz miłość".

Nie wiem, jakim wydaniem Biblii dysponuje autor tych słów, ale w żadnym z dostępnych mi wydań, także w oryginalnym greckim tekście Nowego Testamentu nie znajduję wezwań Chrystusa do molestowania dzieci w ramach edukacji seksualnej, nie znajduję edukowania ich do związków partnerskich, nie mam też śladu tego, że miłość należy rozumieć w kategoriach wykorzystania seksualnego.

Żyjemy w dniach sączenia a może wylewania fobii wobec pandemii koronawirusa. Nie lekceważę zagrożeń życia w żadnym wypadku. Ale nie zgodzę się na banalizację zagrożeń o wiele bardziej długotrwałych i o sile rażenia szerszej i głębszej niż pandemia biologiczna. Nie lekceważę żadnej śmierci z ofiar COVID-19, ale nie godzę się na banalizację zła, które ma śmiercionośną siłę rażenia – zabija miłość, tożsamość, sieje kulturę śmierci.  
Mogę zrozumieć, że tych problemów nie widzą ludzie lewicy, jak „ojciec Weroniki”. Ale nie bardzo mogę pojąć, dlaczego nie jesteśmy w stanie widzieć tego, my, katolicy. Za kilka niemal tygodni dany nam zostanie znak Prymasa Tysiąclecia. Dosłownie otwarłem na chybił traf książeczkę z  wyborem jego myśli. Oto, co czytam: „W szeregu licznych zagrożeń, o których niejednokrotnie mówiliśmy, największym niebezpieczeństwem jest zagrożenie wiary: podcina ono korzenia naszego pokoju, ładu i bytu narodowego.

Ustawiwszy wierność Bogu, Krzyżowi i Ewangelii Chrystusowej jako kamień węgielny dalszego budowania, możemy (…) mówić o bezpieczeństwie i pokoju Ojczyzny”
.
Wydaje się, że o tych fundamentach zapominamy, nie tylko w przestrzeni życia narodowego, ale także w przestrzeni życia wspólnoty Kościoła. I to ogromnie niepokoi. Bo nasza tożsamość budowana jest na wierze. Kościół nasz jest z Eucharystii – tę prawdę  właśnie zostawił nam św. Jan Paweł II w swojej ostatniej, testamentalnej encyklice. Dlatego środkiem zaradczym na „czerwoną zarazę” i na pandemię COVID-19, ale także na inne lęki i zagrożenia może być jedynie wiara. Spróbujmy pomyśleć, co by się działo, gdyby w dobie komunizmu Prymas Tysiąclecia godził się na „człowieka socjalistycznego” w nowej Polsce, Jan Paweł II w dobie ekspansji kultury śmierci, przyzwalał na zmianę Ewangelii życia, a w 1920 r. na Wisłą nasi przodkowie ufali sojuszom militarnym z nieistniejącymi sprzymierzeńcami.
Ocaliła ich wiara.
Czy tak trudno przyjąć to, że wiara wciąż ma moc ocalenia?

Copyright © 2017. All Rights Reserved.