Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN uchyliła postanowienie marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu posła Kamińskiego

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła w piątek postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Mariusza Kamińskiego - poinformował PAP zespół prasowy SN.

Orzeczenie zapadło w piątek na posiedzeniu niejawnym w składzie trzech sędziów. Przewodniczył sędzia Aleksander Stępkowski, zaś w składzie byli jeszcze sędziowie: Marek Dobrowolski i Paweł Wojciechowski.

W środę do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN wpłynęły przekazane przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię odwołania Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego od decyzji marszałka o wygaszeniu im mandatów. Do obu spraw wyznaczono składy sędziowskie i terminy posiedzeń niejawnych na 10 stycznia br. W sprawie Wąsika skład sędziowski Izby Pracy złożony był z sędziów orzekających w SN od niedawna - po 2018 r., w sprawie Kamińskiego - złożony jest z sędziów orzekających w tym sądzie jeszcze przed 2018 r.

W czwartek w sprawie odwołania Wąsika w Izbie Pracy SN wyznaczony do tej sprawy sędzia wydał postanowienie o przekazaniu tej sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która tego samego dnia uchyliła postanowienie marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu posła Macieja Wąsika.

Również w czwartek prezes Izby Karnej SN sędzia Zbigniew Kapiński - zastępujący nieobecną I prezes SN - wydał zarządzenie, że właściwą do rozpatrzenia odwołania od wygaszenia mandatu Kamińskiego jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. W czwartek wieczorem prezes Izby Pracy SN sędzia Piotr Prusinowski powiedział zaś: "W mojej ocenie Izba Kontroli Nadzwyczajnej sądem nie jest i nie zamierzam przekazywać jakichkolwiek akt do tej Izby".

W piątek po godz. 15 zespół prasowy SN poinformował PAP o postanowieniu Izby Kontroli Nadzwyczajnej uchylającym decyzję marszałka Sejmu ws. stwierdzenia wygaśnięcia mandatu poselskiego Mariusza Kamińskiego.

Został wydany prawomocny wyrok sądu skazujący Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika za przekroczenie uprawnień i przestępstwa urzędnicze związane z nielegalną prowokacją; ten wyrok jest wyrokiem obowiązującym - podkreślił w piątek minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

*

Nie posiadam obecnie żadnych informacji, które uniemożliwiłyby rozpoznanie sprawy odwołania Mariusza Kamińskiego od wygaszenia mandatu poselskiego 10 stycznia br. Nic nie wiem, żeby ona miała być nierozpoznana w środę w Izbie Pracy - powiedział w piątek prezes tej Izby sędzia Piotr Prusinowski.

W piątek po godz. 15 zespół prasowy SN przekazał PAP, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Mariusza Kamińskiego.

Jak skomentował dziennikarzom w SN prezes Prusinowski "problem jest tylko jeden - czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem w rozumieniu prawa polskiego i europejskiego". "W mojej ocenie nie" - zaznaczył i dodał, że "w takim wypadku mamy do czynienia z jakimś aktem prawnym pochodzącym od podmiotu, który sądem nie jest".

W ubiegłą środę do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN wpłynęły przekazane przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię odwołania Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego od decyzji marszałka o wygaszeniu im mandatów. Do obu spraw wyznaczono składy sędziowskie i terminy posiedzeń niejawnych na 10 stycznia br. W sprawie Wąsika skład sędziowski Izby Pracy złożony był z sędziów orzekających w SN od niedawna - po 2018 r., w sprawie Kamińskiego - złożony jest z sędziów orzekających w tym sądzie jeszcze przed 2018 r.

W czwartek w sprawie odwołania Wąsika w Izbie Pracy SN wyznaczony do tej sprawy sędzia wydał postanowienie o przekazaniu tej sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która tego samego dnia uchyliła postanowienie marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu posła Macieja Wąsika.

Również w czwartek prezes Izby Karnej SN sędzia Zbigniew Kapiński - zastępujący nieobecną I prezes SN – wydał zarządzenie, że właściwą do rozpatrzenia odwołania od wygaszenia mandatu Kamińskiego jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. W czwartek wieczorem prezes Izby Pracy SN sędzia Piotr Prusinowski powiedział zaś: "W mojej ocenie Izba Kontroli Nadzwyczajnej sądem nie jest i nie zamierzam przekazywać jakichkolwiek akt do tej Izby".

"Potwierdzam, akta i oryginalne dokumenty pochodzące od marszałka Sejmu i dotyczące tej sprawy Mariusza Kamińskiego znajdują się w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie posiada tych dokumentów. Wnoszę, że orzekali na podstawie niepełnych dokumentów, albo w ogóle bez dokumentów" - poinformował dziennikarzy prezes Izby Pracy SN po orzeczeniu Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Jak ocenił prezes Prusinowski "to jest jakaś taka partyzantka, to nie są moje standardy".

za:info.wiara.pl


***

W Sejmie mają za nic decyzję SN! Posłom chcą dezaktywować karty. "Zabezpieczenie praworządności"

"Ani ja, ani Mariusz Kamiński, ani nasi pełnomocnicy nie składaliśmy żadnego wniosku do sądu o odroczenie kary. To fejk" - w ten sposób poseł Maciej Wąsik zareagował na informacje medialne. Wąsik i Kamiński pozostają posłami, co zdecydował Sąd Najwyższy. W Sejmie jednak zawiesza się im karty w celu... "zabezpieczenia praworządności".

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Mariusza Kamińskiego. Wcześniej podobne postanowienie zapadło w sprawie posła Macieja Wąsika. Stan prawny jest więc jasny:

    posłowie Wąsik i Kamiński są ułaskawieni przez prezydenta;
    obaj politycy wciąż są posłami na Sejm RP;

Wąsik o "fejku" Onetu. Cichocki blokuje karty posłom?

W całej sprawie nie brakuje jednak dezinformacji. Onet poinformował dziś, że "Kamiński i Wąsik chcą odroczenia kary", dodając, że osoby, co do których zarządzono wykonanie wyroku, "złożyły wnioski o odroczenie wykonania prawomocnie orzeczonych kar pozbawienia wolności (art. 151 kkw) wraz z wnioskami o wstrzymanie wykonania orzeczeń w tym zakresie (art. 9§4 kkw)".

- Ani ja, ani Mariusz Kamiński, ani nasi pełnomocnicy nie składaliśmy żadnego wniosku do sądu o odroczenie kary. To fejk - skomentował poseł Maciej Wąsik.

Mimo wyroku sądu potwierdzającego, że Kamiński i Wąsik są posłami, szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki miał wydać dyspozycję... dezaktywacji ich kart - uwaga! - jako... "zabezpieczenie praworządności". Informację taką przekazał na antenie TVN24 dyrektor generalny gabinetu marszałka Sejmu Stanisław Zakroczymski.

Jeżeli posłowie rzeczywiście będą mieli zablokowane karty, będzie to jawne uniemożliwianie im pracy poselskiej, do której wybrali ich Polacy swoimi głosami 15 października.

za:niezalezna.pl

***

Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego uznała za niedopuszczalne próby wpływania na wybór sędziów przez marszałka Sejmu, Szymona Hołownię


Prof. Małgorzata Manowska, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, za niedopuszczalne uznała podejmowane przez marszałka Sejmu próby wpływania na to, którzy sędziowie zajmą się sprawą mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Szymon Hołownia oczekiwał tego w piśmie, jakie skierował do prezesa Izby Pracy.

Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, podczas czwartkowej konferencji prasowej przekazał swoje stanowisko w sprawie posłów: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

– W moim piśmie do pana prezesa Prusinowskiego, prezesa Sądu Najwyższego, (…) napisałem, że zwracam się o powierzenie sprawy składowi orzekającemu, który nie podważy zaufania, jakie sądownictwo powinno wzbudzać w społeczeństwie demokratycznym i państwie prawnym – oznajmił Szymon Hołownia.

Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego uznała za niedopuszczalne podejmowane przez marszałka Sejmu próby wpływania na to, którzy sędziowie zajmą się sprawą mandatów poselskich.

    „Wszelkie wnioski o powierzenie rozpoznania sprawy określonemu składowi Sądu Najwyższego stanowią niedopuszczalną próbę wpływania na wybór sędziów spełniających określone oczekiwania. (…) Żaden przepis prawa nie przewiduje kierowania do wybranego przez marszałka Sejmu Prezesa Sądu Najwyższego pisma, by – sprzecznie z ustawą – skierował sprawę do rozpoznania w określonej izbie Sądu Najwyższego lub przez obrany skład Sądu Najwyższego. Nie można zapominać, że Sąd Najwyższy kontroluje prawidłowość postanowienia marszałka Sejmu stwierdzającego wygaśnięcie mandatu posła, a zatem trudno wyobrazić sobie, by sam zainteresowany marszałek mógł swobodnie decydować, jaki organ ma przeprowadzić tę kontrolę” – oświadczyła prof. Małgorzata Manowska.

za:www.radiomaryja.pl

***

Posłowie Suwerennej Polski składają do prokuratury zawiadomienie na marszałka Sz. Hołownię

Posłowie Suwerennej Polski składają zawiadomienie do prokuratury w sprawie możliwości przekroczenia uprawnień przez marszałka Sejmu, Szymona Hołownię. Chodzi o wygaszenie mandatów poselskich Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi.

Na konferencji w Sejmie posłowie Michał Wójcik i Marcin Warchoł z Suwerennej Polski odnieśli się do czwartkowej wypowiedzi marszałka Sejmu, który tłumaczył, w jaki sposób przekazał do sądu wniosek o zbadanie wygaszenia mandatów Maciejowi Wąsikowi i Mariuszowi Kamińskiemu.

Szymon Hołownia przekazał, że dokumenty w tej sprawie skierował przez swojego pełnomocnika bezpośrednio do Izby Pracy Sądu Najwyższego, a nie do Biura Podawczego SN.

Poseł Michał Wójcik uważa tę wypowiedź za kuriozalną.

    – Powiedział, że w istocie tak rozumie trójpodział władzy, że decyduje o tym, który sąd powinien zająć się sprawą byłych ministrów Wąsika i Kamińskiego, ale nie tylko to, bo podczas konferencji prasowej poszedł dalej. Nie tylko powiedział, który sąd się powinien zajmować tego typu sprawami i że on decyduje o tym, a nie ustawodawca i porządek prawny, ale też jaki skład mu pasuje – wskazał Michał Wójcik.

Marcin Warchoł ocenił, że marszałek Sejmu przekroczył swoje uprawnienia.

    – Doszło do kpiny z wymiaru sprawiedliwości, doszło do ośmieszenia państwa polskiego. Pan marszałek Hołownia wybrał sobie sędziego Sądu Najwyższego, któremu po kryjomu przekazał akta i któremu powiedział, kogo wyznaczyć ma do orzekania – zwrócił uwagę polityk.

W czwartek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika. Sprawą Mariusza Kamińskiego miała zająć się Izba Pracy, jednak SN podał w komunikacie, że akta trafią do Izby Kontroli Nadzwyczajnej.

za:www.radiomaryja.pl


***

Tarczyński twardo ostrzega Hołownię: "Nie ma pan zielonego pojęcia, w co pan wdepnął".

Jak podają media, do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN wpłynęły w środę przekazane przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię odwołania Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego od decyzji marszałka o wygaszeniu im mandatów. Takie działania Hołowni – czytamy - wynikają z fakty, że zignorował on przepisy i złożył dokumenty bezpośrednio do Izby pomijając Biuro Podawcze SN.

W efekcie sprawą zajęli się sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i uchylili decyzje Hołowni dotyczące wygaszenia mandatów posłów.

Zamieszanie wokół chaosu prawnego skomentował na antenie Telewizji Republika eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, z wykształcenia prawnik, Dominik Tarczyński.

- Za uniemożliwianie wykonywania mandatu posła lub senatora przez kogokolwiek grozi odpowiedzialność karna – stwierdził parlamentarzysta.

- Tusk siedzi z tyłu, zaciera rączki i mówi: „to nie ja wystąpiłem przeciwko decyzji Sądu Najwyższego”, „to nie ja stworzyłem bunt w strukturach państwa”, „to nie ja odpowiadam karnie i ponoszę odpowiedzialność konstytucyjną” – dodał.

Zwracając się bezpośrednio do marszałka Sejmu powiedział: „drogi panie Hołownia, nie ma pan zielonego pojęcia, w co pan wdepnął. Swoją niewiedzą, swoją niekompetencją, brakiem wykształcenia, brakiem obycia w polityce. Nie wie pan, że będzie pan odpowiadał karnie za to, co pan zrobił”, dodając że „za uniemożliwianie wykonywania mandatu posła lub senatora przez kogokolwiek grozi odpowiedzialność karna”.

- To są rzeczy, o jakich wiedzą studenci pierwszego roku prawa. Nieznajomość prawa szkodzi, tę maksymę panu marszałkowi także polecam - podkreślił.

Zwrócił też uwagę na to, że według Hołowni Izba Kontroli nie istnieje.

- A do kogo pan marszałek się zwracał ws. ważności wyborów, do kogo się zwracał z odwołaniem w sprawie sprawozdania o jego własnej partii? Ano do tej Izby! Najpierw uznaje tę Izbę swoimi czynami, a później uznaje, że inni jej nie uznają – stwierdził wskazując na brak konsekwencji i dualizm w działaniu Hołowni.

- Jeśli Hołownia omija biuro podawcze to daje pewien sygnał – wskazał.

za:www.fronda.pl

***

Red. M. Wikło: Nominaci D. Tuska i B. Sienkiewicza idą po rozgłośnie regionalne. To jest „bandyterka” w czystej formie

Po kradzieży anten Telewizji Polskiej i tak naprawdę spacyfikowaniu Polskiej Agencji Prasowej oraz Polskiego Radia przyszedł czas na trzecią fazę, czyli nominaci Tuska i Sienkiewicza idą po rozgłośnie regionalne. Tam są wysyłane dokumenty przedstawiające likwidatora, który ma zająć się pozorną likwidacją 17 spółek Polskiego Radia. W Radiu Zachód jeden z dziennikarzy zabronił zastępcy redaktora naczelnego wejścia na antenę i wygłoszenia autorskiego przeglądu prasy tylko dlatego, że wśród omawianych gazet nie znalazła się „Gazeta Wyborcza”. To jest „bandyterka” w czystej formie – zauważył Marcin Wikło, redaktor wPolityce.pl i tygodnika „Sieci”, w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.

Pod koniec ubiegłego roku minister kultury, Bartłomiej Sienkiewicz, podjął decyzję o likwidacji 17 spółek regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. Poinformował, że jest to kontynuacja wcześniejszego procesu. Zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich nie zgodził się z tą decyzją i stanowczo zaprotestował.

    – Po kradzieży anten Telewizji Polskiej i tak naprawdę spacyfikowaniu Polskiej Agencji Prasowej oraz Polskiego Radia przyszedł czas na trzecią fazę, czyli nominaci Tuska i Sienkiewicza idą po rozgłośnie regionalne. Tam są wysyłane dokumenty przedstawiające likwidatora, który ma zająć się pozorną likwidacją 17 spółek Polskiego Radia. (…) Oni mają absolutnie wadliwą podstawę prawną, bo tam są podane artykuły z Kodeksu spółek handlowych, które nie mają zastosowania przy takich spółkach Skarbu Państwa, o jakich mówimy – wskazał Marcin Wikło.

Gość audycji zwrócił uwagę na pewne standardy, które już pojawiły się w regionalnych rozgłośniach, dotyczące swego rodzaju cenzury wprowadzanej wobec dziennikarzy.

    – Niedopowiedzenia formalne to jest jedna rzecz, ale o wiele bardziej obrzydliwe wydaje mi się zachowanie części osób, które pracują w mediach regionalnych i już – czując pismo nosem, pewną zmianę – pozwalają sobie na takie zachowania, jakie mną wstrząsnęły. W Radiu Zachód jeden z dziennikarzy (…) zabronił zastępcy redaktora naczelnego wejścia na antenę i wygłoszenia autorskiego przeglądu prasy tylko dlatego, że wśród omawianych gazet nie znalazła się „Gazeta Wyborcza”. (…) To jest „bandyterka” w czystej formie. Inaczej nie potrafię tego nazwać – akcentował publicysta.

Warszawską rozgłośnię Radio dla Ciebie otoczono policyjną taśmą i postawiono wokół niej patrole policyjne. Marcin Wikło zaznaczył, że to nie jedyne takie miejsce, gdzie prowadzone są tego typu działania.

    – Tak się dzieje w wielu miejscach. (…) Patrole policyjne stoją i nie do końca są w stanie powiedzieć, po co tam stoją, bo taki jest rozkaz – stać i legitymować. (…) Bardzo trafne są skojarzenia z 1981 i z 1982 rokiem, ze stanem wojennym, kiedy patrole ZOMO, ORMO były wystawione po to, żeby się ludzie bali i zrozumieli, że władza nie zawaha się użyć siły. (…) Takie odzwierciedlenie ma to wewnątrz zespołu, bo padają pytania: „Co z nami będzie?”. (…) Ludzie po prostu boją się o swój los, o przyszłość swojego miejsca pracy, które polubili. (…) A tu jakiś „polityczny walec” na nich jedzie i oni to po prostu czują – podkreślał redaktor.

Likwidator 17 regionalnych rozgłośni publicznych wyznaczony przez ministra kultury, Paweł Kusak, w liście do pracowników napisał, że stan likwidacji nie oznacza zamknięcia rozgłośni radiowej. Zapewnił, że cofnięcie procesu jest możliwe w dowolnym momencie.

    – Proste pytanie: likwidujemy czy naprawiamy? Bo można wdrożyć proces naprawczy, jak się chce naprawiać radio, a nie proces likwidacyjny. Oczywiście wiadomo, o co chodzi. Przepisy są takie, że gdyby rzeczywiście sąd uznał, że spółki są postawione w stan likwidacji, to zarządy nie funkcjonują i można je w dowolny sposób wymienić, nie oglądając się na funkcjonujące prawo. To jest chyba cel, żeby „wymieść” dyrektorów, prezesów, którzy chcą wykonywać swoją pracę, a nie chcą być na usługach władzy, jaka następuje – ocenił Marcin Wikło.

za:www.radiomaryja.pl


***

Nie tylko IKEA. Kolejne firmy rezygnują z reklam w TV Republika

Kolejne firmy rezygnują z reklamowania się na łamach Telewizji Republika. W ślad za IKEĄ i mBankiem poszły między innymi takie firmy jak Lidl Polska czy Carrefour.

Chodzi oczywiście o wypowiedzi, jakie miały w ostatnich dniach miejsce na antenie telewizji. Pierwsze reakcje pojawił się po słowach Jana Pietrzaka, który w TV Republika mówiąc o kwestii przyjmowania nielegalnych imigrantów i działaniach niemieckiego rządu, stwierdził:

„Tutaj mam okrutny żart z tymi imigrantami. Oni [Niemcy – red.] liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince, w Sztutowie. Mamy dużo baraków zbudowanych tu przez Niemców. I tam będziemy zatrzymywać tych imigrantów, wpychanych nam nielegalnie przez Niemców”.

Druga z wypowiedzi padła z ust publicysty Marka Króla, również w kwestii imigrantów:

„Należy im założyć czipy, tak jak się pieskom zakłada. Tańsze jest, oczywiście, numery na lewej ręce wytatuować i wtedy łatwo się ich znajdzie”.

Reakcją na wypowiedzi na antenie Telewizji Republika było wycofanie swoich reklam przez sieć sklepów IKEA. TV Republika wezwał w związku z tym do bojkotu konsumenckiego – prowadząca Danuta Holecka przypominała, że stacja w obu przypadkach odcięła się od kontrowersyjnych treści, jakie padły na jej antenie.

Teraz jednak okazuje się, że kolejne firmy rezygnują z reklamowania się na antenie stacji. Takie kroki zapowiedział już Provident, a także sieć Media Expert, Adamed Pharma, Pyszne.pl, Żabka, Otodom i Tarczyński.


za:www.fronda.pl

***

Szybko poszło! Lisiewicz w "Gazecie Polskiej": Niemiecko-rosyjska dyktatura kontra wolni Polacy

Atmosfera na protestach pod siedzibami TVP w całej Polsce, ze spontanicznymi okrzykami i klimatem karnawału jest zupełnie inna, niż można by się spodziewać. Bo bezprawne decyzje rządu Tuska obudziły tych, którzy przez lata nie zabierali głosu publicznie. Gdy ukazał się list dawnych opozycjonistów w obronie mediów publicznych, na własne życzenie dopisali się do niego Ewa Kubasiewicz-Houee, która otrzymała najdłuższy wyrok 10 lat więzienia w stanie wojennym, autor legendarnych ballad Jan Krzysztof Kelus, a Tuska wyśmiał sam Komendant Twierdzy Wrocław, czyli Major Waldemar Fydrych z Pomarańczowej Alternatywy. Na proteście w Poznaniu pojawił się Wieńczysław Nowacki, w latach 70. jeden z pierwszych hipisów, którzy zbudowali sobie chatki w Bieszczadach - pisze Piotr Lisiewicz w najnowszym numerze "GP".

Jak to się stało, że Tusk nie wytrzymał i po zdobyciu większości przez koalicję rządową, zaczął łamać prawo i zagarniać obszary władzy, których nie powierzyli mu wyborcy? Dlaczego nie poczekał półtora roku, do wyborów prezydenckich, kiedy jego obóz ma szansę podjąć z PiS rywalizację o stanowisko Głowy Państwa, którego zdobycie umożliwiłoby pójście legalnie o krok dalej? Ostatnie tygodnie przed zamachem stanu, jakim jest bezprawne przejęcie mediów publicznych, pełne były zachęt dla rządzących, by złamali prawo. Apelowali o to dziennikarze, o których wszyscy wiedzą, że są na krótkiej smyczy u bezpieczniaków z dawnej WSI, powiązanej z Moskwą. Apelował Klaus Bachmann, niemiecki publicysta związany ze środowiskiem Tuska od lat 90. I w końcu nastąpił atak. Analiza tego co się stało, nie pozostawia wątpliwości, że stoją za nim Moskwa i Berlin.

Żadnych „Resetów” i komisji smoleńskich, czyli podpis Moskwy

Gdyby po 24 lutego  2022 roku, gdy Polacy okazali wzruszającą pomoc kobietom i dzieciom z Ukrainy, polski rząd pomógł ukraińskiej armii na ogromną skalę, a Rzeszów stał się na moment centrum świata kiedy odwiedził go prezydent Biden, ktoś powiedział, co stanie się w październiku 2023 roku, nikt by nie uwierzył. Ci sami wspaniali Polacy oddali w wolnych wyborach władzę układowi niemiecko-rosyjskiemu. I to w najgorszym wydaniu, ze wszystkimi najbardziej skompromitowanymi polityką resetu postaciami – premierem Tuskiem, szefem MSZ Sikorskim, a nawet ciemnymi typami z SKW, pijącymi wódkę z mordercami z FSB. Także z tymi, którzy rozmawiali z FSB o krwawiącej Czeczenii czy Gruzji. I z tymi, którzy tuszowali Smoleńsk.

Po przejęciu władzy w Polsce siły te wysłały nam demonstracyjny, czytelny dla wszystkich ludzi myślących komunikat: To my wygraliśmy. Nie żadni liberałowie, lewica czy ludowcy. My, działający na rzecz obcych, wrogich Polsce stolic. Likwidacja podkomisji smoleńskiej, zdjęcie ze stron TVP i YouTube serialu „Reset” czy wyłączenie sygnału TVP Info i skasowanie archiwum tej telewizji, a w szczególności wyłączenie TVP World to był jasny podpis: wygrały Moskwa i Berlin oraz siły postkomunistyczne działające na ich rzecz.

Wyłączyć TVP World, czyli polski głos na świecie

Wyłączenie TVP World to informacja najważniejsza, a dla wielu najbardziej zaskakująca. TVP World nie dało się zarzucić uprawiania „pisowskiej propagandy” czy „ogłupiania Polaków”. Oglądana najwięcej przez Amerykanów, Brytyjczyków czy Ukraińców stacja odegrała ważną rolę w czasie wojny na Ukrainie. Dla wielu dziennikarzy i przedstawicieli elit opiniotwórczych na Zachodzie wiadomości z Polski o tym, co dzieje się w Europie Środkowo-Wschodniej, były informacjami z pierwszej ręki. Gdyby w Polsce władzę przejęła rodzima postkomuna, nie miałaby żadnego interesu w wyłączaniu TVP World. Mają go za to Moskwa i Berlin.

Nawet Helsińska Fundacja mówi o złamaniu prawa

Czy tego oczekiwali wyborcy dotychczasowej opozycji? Z pewnością wielu z nich spodziewało się czegoś zupełnie innego. Polacy zostali oszukani, bo mówiono im, że za PiS-u jest dyktatura, a gdy do władzy dojdzie opozycja, będzie demokracja i praworządność. Tymczasem rząd Tuska rozpoczął od całkowicie bezprawnego przejęcia publicznej telewizji, radia i Polskiej Agencji Prasowej. A prawnicy w tej sprawie podzielili się na tych, którzy uważają, że jest to działanie bezprawne i skandaliczne oraz takich, którzy też twierdzą, że jest bezprawne, ale tak trzeba. Wersja, że w Polsce jest praworządność, praktycznie nie istnieje. Nawet wrogowie PiS mówią, że prawo zostało złamane. „Gdybyśmy mieli przyjąć, że to minister w każdej chwili odwołuje i powołuje władze mediów publicznych, to nie mamy do czynienia z ich niezależnością i złamany jest zarówno standard konstytucyjny, jak i miękki standard Rady Europy” – mówił w radiu TOK FM prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Maciej Nowicki.

Polakom mówiono też, że media publiczne zostaną odpolitycznione, będą niezależne czy „oddane Polakom”. Tymczasem okazało się, że wszystkie kluczowe stanowiska w tych mediach otrzymują ludzie od politycznej propagandy, czego symbolem stały się kuriozalna nominacji na prezesa TVP Tomasza Syguta, który pracował u Rafała Trzaskowskiego jako członek zarządu Miejskich Zakładów Autobusowych, a jeszcze bardziej może powrót do TVP Sławomira Zielińskiego, prezentera Dziennika Telewizyjnego z czasów stanu wojennego. I taka to ma być niezależność.

Wyborcom tłumaczono też, że to PiS jest tak naprawdę prorosyjski, tymczasem pierwszymi działaniami, jakie podjęto w TVP, było usunięcie zarówno ze strony TVP, jak i z YouTube serialu „Reset”. Czyli najbardziej niewygodnej produkcji dla Moskwy. Z rzeczy, których nie obiecywano, zrealizowany został powrót do władzy ludzi WSI oraz oficerów SKW, pijących wódkę z Rosjanami.

Nie ma trzeciej drogi. Na Lewicy KC PZPR zamiast nowoczesności

Wyborcy Trzeciej Drogi oszukani zostali w tym sensie, że szybko przekonali się, iż o żadnej „trzeciej drodze” mowy być nie może, a jest zamiast niej druga Platforma, tylko bardziej. Czyli w trwającym od wielu lat podziale PiS kontra PO w każdej sprawie jest ona po stronie tej drugiej. Symbolem tego może być pierwsza istotna decyzja wicepremiera i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza, którą nie okazały się udogodnienia dla rolników, tylko z jakichś powodów likwidacja podkomisji smoleńskiej.

Młody elektorat lewicowy też może czuć się oszukany: z obietnic nowoczesności zostało nie wiele, radykalne postulaty ideologiczne nie zostaną zrealizowane i bynajmniej nie dlatego, że blokuje je Hołownia czy PSL. Po prostu wszystkie ugrupowania tworzące rządową koalicję uznały, że ich realizacja oznacza utratę części elektoratu, więc je odrzuciły. Nie było widać, by Włodzimierz Czarzasty starał się je przeforsować. Natomiast młodzi lewicowi wyborcy dostali to, czego im nie obiecywano, czyli powrót wspomnianego Sławomira Zielińskiego, spikera stanu wojennego czy Andrzeja Barcikowskiego, byłego zastępcę kierownika Wydziału Ideologicznego Komitetu Centralnego PZPR.

W Polsce zadziałała doktryna Gierasimowa, czyli rosyjska metoda niszczenia demokracji przez totalitarne dyktatury. Gierasimow stwierdzał w niej, że w XXI wieku będzie można zaobserwować tendencję do zanikania granicy między stanem wojny i pokoju. Wojny nie będą – tak jak w przeszłości – poprzedzane formalnym aktem ich wypowiedzenia. Będą przebiegały według nieznanego wcześniej schematu. Zwracał on uwagę na rosnącą rolę dezinformacji i manipulacji w polityce, a także na to, jak te metody mogą być wykorzystywane do zdobycia przewagi. Wykorzystanie wewnętrznej opozycji politycznej do osłabiania wrogich państw jest jednym z kluczowych elementów doktryny Gierasimowa.
Likwidacja mediów publicznych, czyli uderzenie w niepodległość

Postawienie mediów publicznych w stan likwidacji być może ma być pretekstem dla bezprawnych działań w TVP, ale jest też możliwe, iż stanowi faktyczne uderzenie w państwo polskie, tak jak likwidacja TVP World. Wyobraźmy sobie, jak wyglądałaby Polska bez mediów publicznych w czasie napaści Rosji na Ukrainę. W pierwszych miesiącach stacja TVN przedstawiła narrację, zgodnie z którą dla Ukrainy mogłaby być korzystna rezygnacja z… części terytorium. W „Faktach” TVN został pokazany przykład Finlandii, która straciła w czasie II wojny światowej Karelię, a mimo to jest dziś bogatym państwem. Jednym słowem – polska opinia publiczna kształtowana byłaby przez światowe koncerny medialne, których interesy nie są zgodne z interesem państwa polskiego. Bo na przykład mają swoje media w Rosji lub w krajach z nią zaprzyjaźnionych. Ta logika nie zmieniłaby się również w razie napaści Rosji na Polskę. Polaków zaczęłyby zniechęcać do skutecznego oporu media koncernów, które antyrosyjska postawa mogłaby kosztować miliardy.

Dziś opór wobec zamachu stanu Tuska jest naszą racją stanu. Moskwa i Berlin posuną się w zaprowadzaniu u nas swoich porządków tak daleko, jak im sami pozwolimy.

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl
***

11 stycznia przed Sejmem odbędzie się „Protest Wolnych Polaków”

Politycy Prawa i Sprawiedliwości apelują o udział w „Proteście Wolnych Polaków”, który odbędzie się 11 stycznia o godz. 16.00 przed Sejmem. Uczestnicy manifestacji mają wyrazić sprzeciw wobec siły i łamania prawa przez rząd Donalda Tuska.

Minister kultury, Bartłomiej Sienkiewicz, odwołał dotychczasowych prezesów Zarządów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Powołał też nowe rady nadzorcze spółek. Wyłączono sygnał publicznej telewizji informacyjnej.

Politycy PiS-u oraz prawnicy wskazują, że takie działanie jest nielegalne. Poseł Bartłomiej Wróblewski powiedział na antenie TV Trwam, że jest to bezprawny, siłowy zamach na media publiczne. Dlatego też PiS organizuje manifestację przed Sejmem.

    – Członkowie rządu nie mogą mianować władz mediów publicznych. Mamy więc do czynienia z oczywistym działaniem wbrew prawu. Niestety, dzieje się to ze wsparciem części obozu lewicowo-liberalnego oraz zagranicy. Mieliśmy wizytę wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, Very Jourovej, w czasie, gdy ten zamach się dokonywał, ale przeszła nad tym do porządku dziennego. (…) 11 stycznia zbieramy się przed Sejmem, żeby zaprotestować przeciwko białoruskim metodom, które zastosował obecny rząd przeciwko mediom – poinformował poseł Bartłomiej Wróblewski.

"Wzywamy wszystkich Polaków, którym bliskie są ideały wolności, by wzięli udział w proteście - 11 stycznia, godz. 16:00, Sejm RP"zaprosił zef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Spotkajmy się 11 stycznia o godz. 16, tu przed Sejmem Rzeczypospolitej Polskiej. Wspólnie zaprotestujmy przeciwko wprowadzaniu cenzury przez Donalda Tuska. Wyraźmy głośny sprzeciw wobec odbierania Polakom dostępu do ważnych informacji

11 stycznia ma odbyć się w Warszawie protest przeciwko siłowej napaści nowego „rządu” na wolne media w Polsce ( TVP, radio i PAP). Tę bezprawną akcję podpisał minister Sienkiewicz ( były oficer służb ), ten sam, który nasz kraj nazwał „kamieni kupą”. Na takich „ministrach” z dawnych służb opiera się nowa władza, która ma poparcie w UE. Antydemokratycznymi pomysłami rządu Tuska pewnie zachwycony jest i Putin. A trzeba pamiętać, że właśnie 11 stycznia 1991 roku oddziały radzieckiego MSW zdobyły siłą wieżę telewizji w Wilnie, zabijając przynajmniej trzynaście osób. Oto metody komunistów, także faszystów bo to systemy bliźniacze. Warto więc, aby uczestnicy demonstracji w Warszawie  nieśli również plakaty przypominające tamten szturm na wolne media na Litwie. Porównanie jest tu oczywiste: tylko molochy totalitarne niszczą wolne media, które są cechą demokracji. I tę prawdę należy przypomnieć Polakom.

Protest Wolnych Polaków” będzie także wyrazem sprzeciwu wobec innych działań liberalno-lewicowej koalicji, m.in. zgody na pakt migracyjny, a także planom zmian w wymiarze sądownictwa.


Marek Baterowicz

za:www.solidarni2010.pl


***

Żeby Polska…

A ja nie zamierzam przepraszać za „okrutny żart” Jana Pietrzaka, jak sam go określił i nie rozumiem, kto komu dał prawo do przepraszania w jego imieniu? I w pełni się z nim solidaryzuję, gdyż w celnym skrócie myślowym Mistrz powiedział wszak prawdę!

Poniemieckie obozy koncentracyjne na terenach Polski rządzonej przez Sowietów i ich najmitów były wszak wykorzystywane do trzymania w nich wrogów nowej władzy okupacyjnej – akowców, eneszetowców, harcerzy i młodzieży tworzącej patriotyczne organizacje. Podobnie jak dziś w byłym KL Buchenwald Niemcy zakwaterowali zaproszonych wszak przez siebie imigrantów.

Dziś o niestosowności takich odniesień do realnych zdarzeń będą nas pouczać potomkowie folksdojczów i przywiezionych na sowieckich tankach „popów”? POP to skrót od „pełniący obowiązki Polaka” czyli zainstalowani na kluczowych stanowiskach „Polski Ludowej” funkcjonariusze sowieckich służb różnorakiego pochodzenia etnicznego, ale bynajmniej się z polskością-„nienormalnością” nieidentyfikujący ani wtedy, ani teraz. Według odkrytych dokumentów były ich dziesiątki jeśli nie setki tysięcy, dlatego trzeba zniszczyć i IPN.

Likwidując prawdę, by nie dopuścić, „żeby Polska była Polską”.

Jerzy Lubach

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.