Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Tomasz Bieszczad -Niebo gwiaździste zimą

W styczniu zabrałem wnuczkę do łódzkiego Planetarium na prezentację „Gwiazdozbiory zimowego nieba”. Hania sporo dowiedziała się o gwiazdach, a ja przeżyłem spotkanie z Tajemnicą. Nie sposób się jej oprzeć, gdy

półleżąc w przepastnym fotelu, obserwuje się rozgwieżdżoną kopułę planetarium, która wydaje się bardziej rzeczywista, niż szara płachta, rozjaśniona światłem latarń, okrywająca nocą miasta.

Wizyta w planetarium pozwala – choć na chwilę – zapomnieć o atakach, które organizuje przeciw nam otaczający nas („coraz bardziej”) świat. Tu niebo dosłownie „wali się na głowę”: zbliżenia Drogi Mlecznej odsłaniają coraz to nowe galaktyki, a w końcu tę, w której Bóg postanowił ulokować układ planetarny, gdzie wytrwale krąży wokół Słońca ziarenko piasku będące naszym Domem. Amerykańscy astronauci opowiadali o „dotyku Stwórcy”, jakiego doświadczyli w drodze na Księżyc. Ale to było dawno, w latach 60. Dziś katolicki publicysta Anthony Esolen tak diagnozuje stan ducha mieszkańców Zachodu: „Jesteśmy ludźmi głęboko bezbożnymi, tak bezbożnymi, że niemal nie zdajemy sobie z tego sprawy, podobnie jak ci, którzy każdej nocy leżą pijani w rowie, nie czując już smrodu swoich brudnych ubrań. (…) Bezbożność jest zasadniczą cechą współczesnego życia: ekonomii, polityki, edukacji, kultury, mediów i codziennej egzystencji porozbijanych rodzin…” Nic dodać, nic ująć: Świat poszedł śladem komunisty Chruszczowa, który kpił z wiary Jurija Gagarina: „Ktoś z was potrzebuje Boga? Gagarin poleciał w Kosmos, rozglądał się, ale Boga nie widział.”

Dziś Wszechświat mało kogo skłania do refleksji i pokory. „Niebo gwiaździste” Kanta, zaludnione przez rzesze „Avengersów”, stało się cyrkiem. O „prawie moralnym” lepiej nie wspominać. Jeśli już, to raczej o bezprawiu. Pożądliwość usprawiedliwia każdą niegodziwość. Esolen o pewnych ludziach mówił, że „gdyby nie śluz, nie pozostawiliby po sobie żadnego śladu...” Lecz w takim razie – po co ten przepych nieba? Po co nam ten bezkresny majestat Wszechświata, niesamowita feeria kształtów i kolorów, którą pozwolił nam ujrzeć dopiero teleskop Hubble’a? Czy możliwe, żeby to piękno, zaprojektowane przez Boga, było przeznaczone dla nas, grzeszników dni ostatnich? Czy na to zasłużyliśmy? Literatura science-fiction i niezliczone doniesienia na temat fenomenu UFO wpoiły przekonanie, że „nie jesteśmy sami we Wszechświecie”.

Mark Twain w powiastce „Wizyta kapitana Stormfielda w Niebie” opisał przygody duszy, która – wędrując po śmierci w zaświaty – zboczyła przez nieuwagę o pół parseka i trafiła do miejsca, które było niebem istot z innej galaktyki. Nic tam nie wiedzieli o Ziemi, a kapitana pouczono, że „ilość światów zbawionych przez Jezusa Chrystusa jest nieskończona...” Czy aby na pewno? Łódzki znawca tematu, Zbigniew Blania-Bolnar, twierdził, że pasażerowie UFO to „kosmiczni turyści”. Tym tłumaczył dziwną ciekawość, z jaką traktują oni ludzi. Jest wiele świadectw i opisów niemal tortur, które Kosmici przeprowadzali na porwanych osobach (przypadek Betty Andreasson).

Prawosławny teolog z USA, Seraphim Rose dowodził, że „bliskie spotkania” z Kosmitami mają cechy demonicznego opętania, a zeznania uprowadzonych są skutkiem hipnozy. Film „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” z 1977 r. opisuje Kosmitów niemal z miłością. Przylatują nad górę Devils Tower (wieża diabłów) w stanie Wyoming i nie tylko oddają pilotów, porwanych po wojnie (ciągle młodych), ale oferują nam też wszelkie dobrodziejstwa swojej cywilizacji. Jednak, od czasu powstania filmu nie odnotowano żadnego takiego wydarzenia, a świat stał się gorszy od tego, który był sceną filmowej fikcji. Spielberg – napalony na rewizję chrześcijaństwa – nas okłamał.

Księga Rodzaju uczy, że Pan Bóg „stworzył człowieka na Swój obraz, na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1,26-27). Z jakiego więc powodu miałby On „dodatkowo” stwarzać zielonych krasnali z trąbkami zamiast uszu i sześcioma kończynami? Absurd. Lecz ludzie nadal wierzą, że jakieś miłosierne UFO-ludki gdzieś tam istnieją, kiedyś przylecą i zastąpią nam Boga Ojca. Smutne to. I bardzo głupie.

 Tomasz Bieszczad

za:lodz.niedziela.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.